Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
UFC

UFC FN 72 – wyniki, relacja i punktacja

Wyniki, relacja i punktowanie na żywo gali UFC Fight Night 72 – Bisping vs Leites.

185 lbs: Michael Bisping (27-7) > Thales Leites (25-5) – niejednogłośna decyzja

W walce wieczoru gali UFC Fight Night 72 obaj zawodnicy uraczyli nas 25-minutową szermierką na pięści. Leites był agresorem, który atakował rzadziej, ale znacznie mocniej, nieustannie napierając na Bispinga, który, odchodząc po łuku od siatki, przebiegł dobre kilka kilometrów. To jednak Anglik atakował częściej, pozostając znacznie aktywniejszym. Gdy jednak dawał się zamykać pod siatką, a było kilka takich momentów, Leites rozpuszczał ręce, uderzając z naprawdę złymi intencjami. W trzeciej rundzie wydawało się, że może nawet skończyć Bisping, pod którym po przyjęciu kilku ciosów ugięły się nogi. Wykaraskał się jednak z opresji, kontynuując swoją taktykę odchodzenia po łuku i kąsania Bispinga lowkingami i kombinacjami, z których ten ostatni zresztą nic sobie nie robił, po każdym przyjętym ciosie ostentacyjnie demonstrując, że „nic się nie stało”. Na uwagę zwracały atomowe lowkingi, którymi Leites mocno porozbijał wykroczną nogę Brytyjczyka – choć nie na tyle, by Hrabia jakoś mocno zwolnił. Ostatecznie dwóch z trzech sędziów widziało zwycięstwo Bispinga, który tym samym pozostaje niepokonany w na ziemiach Zjednoczonego Królestwa, notując jednocześnie pierwszą serię wygranych w UFC od 2011 roku. Marsz w górę rankingów Leitesa, który wygrał pięć poprzednich walk, został zatrzymany.

Punktacja R1:

naiver: 10-9 Bisping
Calo: 10-9 Bisping

Punktacja R2:

naiver: 10-9 Bisping
Calo: 10-9 Bisping

Punktacja R3:

naiver: 10-9 Leites
Calo: 10-9 Leites

Punktacja R4:

naiver: 10-9 Bisping
Calo: 10-9 Bisping

Punktacja R5:

naiver: 10-9 Bisping
Calo: 10-9 Bisping

Werdykt:

naiver: 49-46 Bisping
Calo: 49-46 Bisping

155 lbs: Evan Dunham (16-6) > Ross Pearson (17-9) – decyzja jednogłośna

Evan Dunham od początku walki szukał swoich szans w płaszczyźnie, w której czuł się najmocniejszy. Po wystrzeleniu kilku kopnięć na otwarcie pierwszej rundy przeniósł walkę do parteru, błyskawicznie zdobywając plecy i do końca rundy zasypując ciosami Pearsona, by w pewnym momencie będąc o krok od zmuszenia go do odklepania bardzo ciasno zapiętej balachy. Przebieg drugiej rundy był bardzo podobny – Amerykanin świetnie zanurkował pod ciosami Pearsona, przenosząc walkę do parteru, gdzie do końca rundy zagrażał rywalowi poddaniami i ciosami, mając jego plecy. Dopiero w trzeciej rundzie defensywne zapasy Brytyjczyka zaczęły działać tak, jak powinny, ale walka i tak toczyła się pod dyktando Amerykanina, który długimi fragmentami wciskał Pearsona na siatkę, nie pozwalając mu rozpuścić rąk w dystansie. Ostatecznie sędziowie jednogłośnie wskazali na Dunhama, który notuje drugie z rzędu zwycięstwo.

Punktacja R1:

naiver: 10-9 Dunham
Calo: 10-9 Dunham

Punktacja R2:

naiver: 10-9 Dunham
Calo: 10-9 Dunham

Punktacja R3:

naiver: 10-9 Dunham
Calo: 10-9 Dunham

Werdykt:

naiver: 30-27 Dunham
Calo: 30-27 Dunham

155 lbs: Joseph Duffy (14-1) > Ivan Jorge (26-4) – poddanie

Joseph Duffy potrzebował nieco ponad trzech minut, by rozprawić się z Ivanem Jorge. Irlandczyk od początku robił wrażenie świetnym poruszaniem się i balansem, rażąc Brazylijczyka pojedynczymi uderzeniami. Dobrze bronił też pojedynczych prób obaleń, będąc plecami na siatce. W międzyczasie trafił rywala dwa razy mocnymi latającymi kolanami. Gdy Jorge znalazł znów drogę do klinczu i złapał podwójny podchwyt, Duffy kapitalnie skontrował zapaśniczy atak Brazylijczyka, wykorzystując siatkę (legalnie) do utrzymania równowagi i błyskawicznego skontrowania obalenia trójkątem nogami. Po kilku chwilach czarny pas BJJ zmuszony był klepać. Doskonały występ pozostającego w permanentnej ofensywie – bez względu na to, gdzie toczy się pojedynek – Duffeego, który podąża śladami Conora McGregora, notując drugie zwycięstwo w UFC i w przeciwieństwie do swojego znacznie bardziej znanego kolegi dysponując doskonałymi umiejętnościami parterowymi.

115 lbs: Joanne Calderwood (10-1) > Cortney Casey-Sanchez (4-2) – decyzja jednogłośna

Po prawdziwym slugfeście, w którym techniki i stójkowej defensywy było jak na lekarstwo, ale nie brakowało ofensywy oraz determinacji, Joanne Calderwood pomimo problemów na początku walki porozbijała Cortney Casey-Sanchez, zwyciężając na kartach sędziowskich.

Punktacja R1:

naiver: 10-9 Sanchez
Calo: 10-9 Sanchez

Punktacja R2:

naiver: 10-9 Calderwood
Calo: 10-9 Calderwood

Punktacja R3:

naiver: 10-9 Calderwood
Calo: 10-9 Calderwood

Werdykt:

naiver: 29-28 Calderwood
Calo: 29-28 Calderwood

170 lbs: Leon Edwards (10-2) > Paweł Pawlak (11-2) – decyzja jednogłośna

W pierwszej rundzie bardzo nerwowo walczący i mający mnóstwo respektu do umiejętności kickbokserskich rywala Polak znajdował się na permanentnym wstecznym, z rzadka racząc Edwardsa jakimkolwiek atakiem. Pawlak nie radził sobie też zupełnie w klinczu, raz po raz dając sobie przekładać podwójne podchwyty, przez co nie był w stanie ani próbować obaleń, ani zagrażać Jamajczykowi jakąkolwiek efektywną ofensywą – poza rzucanymi raz na jakiś czas kopnięciami na korpus, z których niewiele wynikało.

Druga runda wyglądała bardzo podobnie, a Edwards zaczął też odwoływać się do kopnięć na korpus – Polak nadal nie przejawiał większej ofensywy, choć kilka wyprowadzonych przezeń uderzeń doszło celu. Zdecydowanie jednak brakowało naszemu zawodnikowi aktywności, a gdy w końcu – poganiany przez narożnik – ruszał do bardziej zdecydowanej szarży, Edwards nie miał większych problemów ze schodzeniem z linii ataku. Na koniec drugiej odsłony trenujący w Wielkiej Brytanii zawodnik znalazł się też na górze po tym, jak Pawlak spróbował nieudanego obalenia.

W ostatniej odsłonie dominacja Edwardsa była już wyraźna. Mocno już wymęczony, głównie kopnięciami na korpus, Pawlak próbował rozpaczliwych szarż, ale żadna nie przyniosła rezultatu. Cierpliwy Leon pokarał go w końcu atomowy kopnięciem na głowę, po którym nasz zawodnik runął na deski. Nie dał się jednak skończyć, choć już do końca pojedynku nie był w stanie nic zdziałać w ofensywie, przyjmując wiele kolejnych uderzeń Edwardsa.

Punktacja R1:

naiver: 10-9 Edwards
Bolt: 10-9 Edwards
Calo: 10-9 Edwards

Punktacja R2:

naiver: 10-9 Edwards
Bolt: 10-9 Edwards
Calo: 10-9 Edwards

Punktacja R3:

naiver: 10-9 Edwards
Bolt: 10-9 Edwards
Calo: 10-9 Edwards

Werdykt:

naiver: 30-27 Edwards
Bolt: 30-27 Edwards
Calo: 30-27 Edwards

155 lbs: Stevie Ray (18-5) > Leonardo Mafra (12-3) – TKO

Stevie Ray i Leonardo Mafra postanowili rozwiązać pojedynek w stójce – obaj od razu wdali się w szermierkę na pięści i kopnięcia. Brazylijczyk skupił się przede wszystkim na okopywaniu wykrocznej nogi odwrotnie ustawionego Szkota, ten natomiast koncentrował się głównie na akcjach bokserskich. Przyzwyczajony do składania złożonych kombinacji Mafra, który ma we krwi stary Chute-Boxowy styl ataku, w pewnym momencie ruszył z ostrą szarżą, zostawiając swoją lewą rękę nisko – ostatni pogromca Marcina Bandela zostawił szturmującemu Brazylijczykowi soczystego prawego, którym wrzucił go na rolki. Szkot poczuł krew i od tego momentu zasypał gradem uderzeń rozpaczliwie broniącego się, ale i próbującego odpowiadać ciosami, zamroczonego Mafrę. W końcu powalił go na deski i sędziemu nie pozostało nic innego, jak przerwać pojedynek. Ray notuje tym samym drugie z rzędu zwycięstwo w UFC i w takiej dyspozycji może śmiało patrzeć w przyszłość.

125 lbs: Paddy Holohan (12-1-1) > Vaughan Lee (14-11-1) – decyzja jednogłośna

Holohan prawie całą pierwszą rundę pojedynku z Vaughanem Lee spędził na plecach, próbując dopiąć trójkąt nogami, ale pomimo wielu prób dostosowania pozycji – nie był w stanie. W samej końcówce rundy Lee zdołał wydostać się z uścisku i błyskawicznie zdobył plecy Irlandczyka, zagrażając mu duszeniem, ale ostatecznie nie zdołał dopiąć techniki. Druga odsłona stała pod znakiem parterowej dominacji Holohana, który po udanym sprowadzeniu Lee, z góry zagrażał mu uderzeniami oraz poddaniami. W ostatniej odsłonie wyraźnie już zmęczony Lee kompletnie nie miał sił, ani nawet szczególnej ochoty na wyprowadzanie ciosów, choć gdy to robił, trafiał. Holohan był zdecydowanie bardziej aktywny, choć większość jego ciosów lądowała na gardzie Lee. W końcówce Irlandczyk zdobył jeszcze obalenie i ostatecznie przekonując wszystkich sędziów punktowych do przyznania mu jednogłośnego zwycięstwa. Holohan tym samym zalicza drugie z rzędu zwycięstwo w UFC, natomiast Lee po raz drugi z rzędu przegrywa, nieudanie debiutując w kategorii muszej. Brytyjczyk w niczym nie przypominał zawodnika, który jeszcze niedawno demolował Nama Phama, demonstrując świetną pracę na nogach. Chaotyczny Irlandczyk również śladami Conora McGregora raczej nie pójdzie…

Punktacja R1:

naiver: 10-9 Holohan
Bolt: 10-10
Calo: 10-9 Holohan

Punktacja R2:

naiver: 10-9 Holohan
Bolt: 10-9 Holohan
Calo: 10-9 Holohan

Punktacja R3:

naiver: 10-9 Holohan
Bolt: 10-9 Holohan
Calo: 10-9 Holohan

Werdykt:

naiver: 30-27 Holohan
Bolt: 30-28 Holohan
Calo: 30-27 Holohan

205 lbs: Ilir Latifi (10-4) > Hans Stringer (22-7-3) – KO

Dobrze znany polskim fanom Ilir Latifi błyskawicznie i spektakularnie rozprawił się z również mającym za sobą boje z Polakami Hansem Stringerem. Holender na początku pojedynku nastawił się przede wszystkim na kontry i utrzymywanie dystansu, zapewne w obawie przed zapasami Szweda. Później jednak, nieźle unikając pierwszych ataków rywala i przyjmując tylko jeden, ale bardzo mocny lowking, zdecydował się sam zaatakować, zamykając Latifiego pod siatką. Tam, prawdopodobnie w ramach rewanżu za udany lowking Szweda, potraktował go własnym, który jednak okazał się gwoździem do jego trumny – Szwed bowiem skontrował kopnięcie atomowym prawym sierpowym, powalając Stringera na deski. Dwa dodatkowe ciosy, drugi zupełnie już niepotrzebny, ale wynikający z późnej reakcji sędziego, dopełniły dzieła zniszczenia w wykonaniu Latifiego, który tym zwycięstwem udanie podnosi się po porażce z Janem Błachowiczem. Stringer tymczasem ponosi drugą z rzędu porażkę i może zacząć obawiać się o swoją dalszą przygodę w UFC.

155 lbs: Mickael Lebout (14-4-2) > Teemu Packalen (7-1) – decyzja jednogłośna

Znany z występów na PLMMA i debiutujący w kategorii lekkiej Mickael Lebout w pierwszej rundzie pojedynku z Teemu Packalenem nie stronił od walki na chwyty w parterze, co jednak okazało się błędem, bo Fin świetnie radził sobie w tej płaszczyźnie, kilka razy dochodząc nawet do dosiadu czy też przetaczając Francuza. W drugiej odsłonie Lebout postawił na walkę w stójce, przez jej większość kąsając słabego w defensywie stójkowej Fina pojedynczymi ciosami i bardzo dobrze stopując jego zapędy zapaśnicze. Tym razem Lebout nie schodził już do parteru, ale w końcówce rundy znów bardziej z powodu własnej nieporadności niż umiejętności zapaśniczych Packalena znalazł się na plecach, szybko oddając dosiad, z którego jednak, z uwagi na krótki czas pozostały do końca rundy, niewiele dla Packalena wynikło. W ostatniej odsłonie Lebout kontynuował walkę w stójce, ale jego garda i wyczucie dystansu były bardzo przeciętne i sam również dał się kilka razy mocno trafić. Udanie bronił jednak większości prób obaleń, a gdy raz mu się nie powiodło, zdołał wydostać się i powrócić na nogi. Sędziowie jednogłośnie orzekli zwycięstwo Lebouta, który notuje tym samym pierwsze zwycięstw w UFC, choć swoją formą – zwłaszcza niską aktywnością, stójkową defensywą i defensywny grapplingien – nie powalił. Zwłaszcza, że Packalen wziął tę walkę 9 dni przed galą i w końcówce wyraźnie brakowało mu już sił.

Punktacja R1:

naiver: 10-9 Packalen
Bolt: 10-9 Packalen
Calo: 10-9 Packalen

Punktacja R2:

naiver: 10-9 Lebout
Bolt: 10-9 Lebout
Calo: 10-9 Packalen

Punktacja R3:

naiver: 10-9 Lebout
Bolt: 10-9 Packalen
Calo: 10-9 Lebout

Werdykt:

naiver: 29-28 Lebout
Bolt: 29-28 Lebout
Calo: 29-28 Packalen

145 lbs: Rob Whiteford (12-2) > Paul Redmond (11-5) – KO

Przy oszałamiającym dopingu szkockiej widowni Rob Whiteford zanotował drugie w karierze zwycięstwo w UFC, nokautując Paula Redmonda. Szkot od początku pojedynku nastawił się na walkę z kontry i pracę na nogach – odchodząc po łuku od agresywnie próbującego skracać dystans rywala, raz po raz kąsał go kontrującymi ciosami. Sam również przyjął kilka, ale generalnie jego balans tułowiem nie pozostawiał wiele do życzenia. Walcząc z odwrotnej pozycji, w decydującej akcji pojedynku skontrował kros rywala ślicznym lewym sierpowym, powalając Redmonda na deski – kilka dodatkowych uderzeń z góry dopełniło dzieła zniszczenia. Po pojedynku Szkot wyskoczył z oktagonu, pędząc do swoich szkockich fanów w stylu Jose Aldo z pierwszej walki przeciwko Chadowi Mendesowi. Doskonała dyspozycja Whiteforda! Redmond tymczasem po drugiej z rzędu porażce w UFC może zacząć obawiać się o swoją dalszą karierze pod banderą giganta z Las Vegas.

135 lbs: Jimmie Rivera (17-1) > Marcus Brimage (7-5) – TKO

Jimmie Rivera potwierdza, że jego miejsce jest w UFC i pozostaje nam tylko żałować, że trafił tu tak późno. Amerykanin od początku wdał się w stójkowe tany z doświadczonym w UFC, walczącym z odwrotnej pozycji Marcusem Brimagem – obaj zawodnicy zanotowali kilka dobrych uderzeń i lowkingów, ale ostatecznie to Rivera – który od początku świetnie zachodził wykroczną nogę przeciwnika – w pewnym momencie trafił go potężnym prawym sierpem, tuż za gardą, mocno naruszając jego błędnik. Następnie ruszył z serią kolejnych ciosów, ostatecznie kończąc Brimage’a i tym samym notując doskonały debiut w organizacji. Tymczasem Bama Beast przegrywa czwartą walkę z ostatnich pięciu i drugą z rzędu, co stawia jego dalszą obecność w UFC pod dużym znakiem zapytania.

265 lbs: Daniel Omielańczuk (17-5-1) > Chris De La Rocha (4-1) – TKO

Daniel Omielańczuk zaprezentował się świetnie w konfrontacji z Chrisem de la Rochą, od razu ruszając do ataków i już w pierwszej szarży naruszając rywala. Od początku widać było wyraźną przewagę szybkościową i stójkową Polaka, który raz po raz trafiał bezradnego Amerykanina, by ostatecznie ustrzelić go doskonałym prawym sierpowym po krótkim lewym prostym – de la Rocha padł na deski, gdzie błyskawicznie dopadł go świetnie dziś nastawiony, agresywny Omielańczuk, częstując go jeszcze kilkoma uderzeniami z góry, po których sędzia nie miał wyboru, przerywając ten nierówny pojedynek. Brawo, Daniel! Zrobił, co powinien!

Wyniki

Karta główna

185 lbs: Michael Bisping (27-7) pok. Thalesa Leitesa (25-5) przez niejednogłośną decyzję (49-46, 48-47, 47-48)
155 lbs: Evan Dunham (16-6) pok. Rossa Pearsona (17-9) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 29-28)
155 lbs: Joseph Duffy (14-1) pok. Ivana Jorge (26-5) przez poddanie (trójkąt), R1, 3:05
115 lbs: Joanne Calderwood (10-1) pok. Cortney Casey-Sanchez (4-2) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 29-28)
170 lbs: Leon Edwards (10-2) pok. Pawła Pawlaka (11-2) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
155 lbs: Stevie Ray (18-5) pok. Leonardo Mafrę (12-2) przez TKO (ciosy), R1, 2:30

Karta wstępna

125 lbs: Paddy Holohan (12-1-1) pok. Vaughana Lee (14-11-1) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
205 lbs: Ilir Latifi (10-4) pok. Hansa Stringera (22-7-3) przez KO (prawy sierpowy), R1, 0:56
155 lbs: Mickael Lebout (14-4-2) pok. Teemu Packalena (7-1) przez jednogłośną decyzję (2 x 29-28, 30-27)
145 lbs: Rob Whiteford (12-2) pok. Paula Redmonda (11-5), (lewy sierpowy i ciosy), R1, 3:04
135 lbs: Jimmie Rivera (17-1) pok. Marcusa Brimage’a (7-5), (prawy sierpowy i ciosy), R1, 1:29
265 lbs: Daniel Omielańczuk (17-5-1) pok. Chrisa De La Rochę (4-1) przez TKO (prawy sierpowy i uderzenia z góry), R1, 0:48

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button