Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
UFC

UFC Fight Night 96 – wyniki i relacja

Wyniki i relacja z gali UFC Fight Night 96 z Johnem Linekerem i Johnem Dodsonem w rolach głównych.

W walce wieczoru gali UFC Fight Night 96 w Portland John Lineker (29-7) po wyrównanej walce wypunktował Johna Dodsona (18-8).

Obaj zawodnicy podeszli do siebie ze sporym szacunkiem – w pierwszej rundzie wymian było niewiele. Lineker był agresywniejszy, spychając Dodsona do defensywy, ale atakował rzadko. Najmocniejszym uderzeniem rundy było kopnięcie na głowę w wykonaniu Amerykanina, które jednak nawet nie zachwiało Brazylijczykiem.

W drugiej rundzie Lineker podkręcił tempo, ale Dodson świetnie pracował na nogach, nie dając się zamykać pod siatką. Sfrustrowany Brazylijczyk zaczął się mocno irytować, atakując jeszcze ostrzej. Amerykanin odrobinę zwolnił i zaczął wdawać się w szalone wymiany z Linekerem – obaj trafiali, ale pod żadnym nie ugięły się nogi. W końcówce rundy Brazylijczyk dosięgał celu coraz częściej, kombinacjami sierpowych obijając głowę i korpus rywala.

Trzecia runda przebiegała już pod dyktando Linekera, który jeszcze bardziej podkręcił tempo. Dodson skakał po całym oktagonie jak szalony, próbując – bardzo często z sukcesami – unikać natarć rywala. Sam trafił też pojedynczymi uderzeniami – w tym mocnym kopnięciem na głowę – ale sam zainkasował znacznie więcej ciosów, będąc w permanentnej defensywie.

Czwarta runda była bardziej wyrównana. W poczynania Dodsona zaczęła wdzierać się panika, ale nie lepiej było z Linekerem, w którego poczynania zaczęła wkradać się frustracja. Chwilami Brazylijczyk ganiał Amerykanina niemal w sprincie. Obaj zanotowali sporo dobrych ciosów, choć oczywiście to Lineker nieustannie napierał.

W ostatniej odsłonie warunki dyktował Dodson, który zachował więcej sił. Dzięki swojej szybkości i upodobaniu do ciosów prostych – zamiast sierpowych jak Lineker – Amerykanin kilka razy wymanewrował Brazylijczyka, na odchodne częstując go ciosami. Raz nawet o mało nie posłał go na deski, ale Lineker przetrwał, chwilę potem zresztą rzucając się do kolejnej szarży.

Ostatecznie sędziowie niejednogłośnie wskazali na Johna Linekera, który tym sposobem odnosi szóste z rzędu zwycięstwo.

W co-main evencie gali UFC Fight Night 96 Alex Oliveira (16-3-1) zaskoczył bukmacherów, nokautując w trzeciej rundzie byłego mistrza Bellatora Willa Brooksa (19-2).

Pierwsza runda toczyła się niemal wyłącznie w klinczu. Obaj zawodnicy razili się pojedynczymi kolanami, ale to Oliveira dłuższymi fragmentami wciskał Brooksa do siatki, a nie odwrotnie. Brazylijczyk walczył też cały czas o obalenia, ale bezskutecznie, sam natomiast został raz przewrócony, ale błyskawicznie wstał.

Oliveira bardzo dobrze rozpoczął drugą rundę, soczystym frontalem trafiając w szczękę Brooksa. Ten szybko jednak poszedł po obalenie, kładąc Brazylijczyka na plecach i od razu zdobywając dosiad. Kowboj oddał plecy, ale zdołał wstać i się uwolnić, w połowie rundy przejmując inicjatywę w klinczu i nawet ciskając Amerykaninem dwa razy o deski. Na dwie minuty przed końcem zdołał położyć go na plecach, atakując soczystymi uderzeniami z góry. Popełnił jednak błąd i Brooks ponownie zaszedł mu za plecy, walcząc o zapięcie duszenia. Nic z tego jednak nie wynikło – Amerykanin stracił pozycję i próbował ponownie obaleń, ale bezskutecznie – a przy okazji dostał sporo łokci. Druga runda dobiegła końca, a Brooks wyraźnie narzekał na jakiś uraz, prawdopodobnie żeber.

Reprezentant ATT trzecią rundą rozpoczął od kilku kopnięć na nogi, ale potem został skontrowany soczystym ciosem, po którym padł na chwilę na deski.

Kowboj ponownie złapał klincz i obalił Brooksa, zdobywając półgardę. Amerykanina zdołał jednak wstać, ale Brazylijczyk nadal męczył go w klinczu, by wkrótce znów położyć go na deskach. Tam unieruchomił go i zasypał gradem uderzeń, ostatecznie nokautując go. Na koniec okazał mu jeszcze wymownym gestem, że nie ma dla niego żadnego szacunku – najprawdopodobniej w odpowiedzi na podobne zachowanie Brooksa podczas ważenia.

Po walce Kowboj, dla którego jest to drugie z rzędu i piąte w ostatnich sześciu walkach zwycięstwo, zapowiedział przejście do kategorii półśredniej.

Debiutujący w oktagonie Zak Ottow (14-3) pojedynku toczonym niemal wyłącznie w płaszczyźnie kickbokserskiej wypunktował Josha Burkmana (28-14). Walka nie była szczególnie emocjonująca. Obaj zawodnicy raz za razem próbowali nawzajem szachować się zmienianiem pozycji, ale to Ottow był aktywniejszy, agresywniejszy i precyzyjniejszy, szczególnie chętnie okopując nogi rywala. Sędziowie niejednogłośnie orzekli o jego zwycięstwie, co może oznaczać koniec przygody z UFC dla Burkmana, który przegrywa drugą walkę z rzędu i czwartą w ostatnich pięciu występach.

W pojedynku otwierającym kartę główną debiutujący w oktagonie i na dodatek biorący tę walkę ledwie kilkanaście dni przed galą Brandon Moreno (12-3) sprawił nie lada niespodziankę, już w pierwszej rundzie poddając największego faworyta wieczoru Louisa Smolkę (11-2). Meksykanin szybko zainicjował walkę w parterze i choć na początku miał pewne problemy z Hawajczykiem, to gdy ten spróbował odwracać pozycję i obalać, Moreno zapiął piekielnie ciasną gilotynę. Smolka próbował jeszcze szukać przestrzeni, aby się wydostać, ale nic z tego nie wyszło i zmuszony był odklepać.

Porażka Smolki oznacza kres jego serii czterech zwycięstw.

Luis Henrique da Silva (12-0) przez długi czas rozdawał karty w stójce, pomimo chwilami lichej techniki – szczęka wysoko w górze przy atakach – raz za razem trafiając debiutującego w oktagonie Joachima Christensena (13-4).

Jednak w drugiej rundzie Brazylijczyk zainkasował cios, po którym padł na deski, wpadając w ogromne tarapaty. Przetrwał jednak nawałnicę ciosów Duńczyka, przetoczył rywala i odklepał go balachą, odnosząc drugie zwycięstwo w UFC.

Andre Fili (16-4) wziął walkę z Hacranem Diasem (23-5-1) trzy tygodnie przed galą, ale opłaciło się – Amerykanin zademonstrował bardzo dobra formę, szczególnie w stójce, gdzie raz za razem zmieniał pozycje, pozostawał bardzo mobilny, atakując z bocznych kątów, odrobinę w stylu TJ-a Dillashawa. W pierwszej odsłonie był o włos od zafundowania Brazylijczykowi pierwszej porażki przed czasem, ale nie dopiął swego.

Ostatecznie jednak – pomimo kłopotów z zapasami Diasa i spędzenia długich fragmentów walki na plecach – zyskał uznanie wszystkich sędziów punktowych, którzy zgodnie wypunktowali dla niego dwie z trzech rund.

W ten sposób reprezentant Alpha Male kontynuuje tradycję przeplatania zwycięstw z porażkami w oktagonie, serwując jednocześnie Diasowi drugą z rzędu porażkę.

Shamil Abdurakhimov (17-3) i Walter Harris (8-5) nie zachwycili – toczyli walkę w wolnym tempie, wymieniając się ciosami i kopnięciami, z których niewiele jednak w większości wynikało. Amerykanin stopował pojedyncze zapaśnicze zapędy Rosjanina, ale na nogach to ten ostatni był odrobinę aktywniejszy i precyzyjniejszy i to on zyskał uznanie w oczach dwóch z trzech sędziów punktowych, odnosząc drugie z rzędu zwycięstwo w oktagonie.

Po toczonym w żwawym tempie i wyrównanym pojedynku Elizeu Zaleski (16-5) jednogłośnie wypunktował Keitę Nakamurę (32-8-2). Japończyk prezentował się lepiej w parterze, ale nie był w stanie poskręcać przytomnie długimi fragmentami broniącego się i w trzeciej rundzie mającego nawet swoje momenty w walce na chwyty Brazylijczyka – w stójce natomiast to Zaleski rozdawał karty i choć sam zainkasował sporo ciosów od kontrująco nastawionego rywala, to trafiał częściej, będąc też bez porównania agresywniejszym.

Dla Brazylijczyka jest to drugie z rzędu zwycięstwo w oktagonie.

Nate Marquardt (35-16-2) nie miał łatwej przeprawy z Tamdanem McCrorym (14-5). Były rywal Krzysztofa Jotki radził sobie nieźle w stójce, a w drugiej rundzie zaczął zyskiwać coraz wyraźniejszą przewagę, ale w sukurs Marquardtowi przychodziły zapasy i uważna kontrola z góry. Skończenie przyszło niespodziewanie – gdy sędzia podniósł walkę do stójki, wydawało się, że mający więcej sił i lepiej radzący sobie na nogach McCrory dopełni dzieła zniszczenia, ale nic takiego się nie stało – Marquardt trafił soczystym krosem, który zamroczył Barn Cata. Ten zdołał ustać, ale chwiał się na nogach – chwilę potem jednak Marquardt zamarkował prosty, trafiając kopnięciem na głowę, po którym McCrory runął na deski jak długi, nie dając sędziemu wyboru.

Marquardt kontynuuje zatem swoją przygodę z UFC, podczas gdy dalsze losy McCrory’ego, który ponosi drugą z rzędu porażkę przez nokaut, pozostają zagadką.

Ion Cutelaba (12-2) przez niemal pełne 15 minut furiacko atakował Jonathana Wilsona (7-2), zasypując go gradem uderzeń wszelakich – ciosów, obrotowych backfistów, kopnięć. Nieszczególnie przejmował się defensywą, inkasując też sporo czystych i soczystych ciosów oraz kopnięć od rywala, ale nie zrażając się tym, kontynuował ofensywę.

Miał co prawda chwilami problemy z zamykaniem Wilsona pod siatką, ale trafiał zdecydowanie częściej, co w połączeniu z niską aktywnością Amerykanina zaprowadziło go do pewnego zwycięstwa na kartach sędziowskich – pierwszego w oktagonie. Wilson z kolei ponosi drugą z rzędu porażkę.

Dwaj ciężcy – Curtis Blaydes (6-1) i Cody East (12-2) – dali dobrą, emocjonującą walkę pełną zwrotów akcji.

East miał swoje momenty w pierwszej rundzie, gdy okrutnie naruszył Blaydesa – wcześniej i później świetnie kontrując też kilka kopnięć ciosami – ale siła fizyczna, zapasy i chwilami zaskakująca szybkość na nogach Blaydesa okazały się decydujące. Utalentowany zapaśnik ostatecznie skończył szukającego w drugiej rundzie desperackiego obalenia rywala potężnymi łokciami w bok głowy, tym samym udanie podnosząc się po nieudanym debiucie.

East po drugiej z rzędu porażce najpewniej żegna się z organizacją.

W walce otwierającej galę debiutująca w oktagonie Ketlen Vieira (7-0) podtrzymała nieskazitelny rekord niejednogłośnie wypunktowując w bezbarwnym stylu – sporo kontroli z góry – Kelly Faszholz (3-2), która ponosi tym samym drugą z rzędu porażkę w oktagonie. Niespodziewanie pomimo tego, że Brazylijka pewnie wygrała dwie rundy, jeden z sędziów w roli zwyciężczyni widział Amerykankę.

Walka wieczoru

135 lbs: John Lineker (29-7) pok. Johna Dodsona (18-8) przez niejednogłośną decyzję (2 x 48-47, 47-48)

Karta główna

155 lbs: Alex Oliveira (16-3-1) pok. Willa Brooksa (19-2) przez KO (gnp), R3, 3:30
155 lbs: Zak Ottow (14-3) pok. Josha Burkmana (28-14) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)
125 lbs: Brandon Moreno (12-3) pok. Louisa Smolkę (11-2) przez poddanie (gilotyna), R1, 2:23

Karta wstępna

205 lbs: Luis Henrique da Silva (12-0) pok. Joachima Christensena (13-4) przez poddanie (balacha), R2, 4:43
145 lbs: Andre Fili (16-4) pok. Hacrana Diasa (23-5-1) przez jednogłośną decyzję (3 x 29-28)
265 lbs: Shamil Abdurakhimov (17-3) pok. Waltera Harrisa (8-5) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)
170 lbs: Elizeu Zaleski (16-5) pok. Keitę Nakamurę (32-8-2) przez jednogłośną decyzję (3 x 29-28)

Karta UFC Fight Pass

185 lbs: Nate Marquardt (35-16-2) pok. Tamdana McCrory’ego (14-5) przez KO (kopniecie na głowę), R2, 4:44
205 lbs: Ion Cutelaba (12-2) pok. Jonathana Wilsona (7-2) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
265 lbs: Curtis Blaydes (6-1) pok. Cody’ego Easta (12-3) przez KO (łokcie), R2, 2:02
135 lbs: Ketlen Vieira (7-0) pok. Kelly Faszholz (3-2) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)

Powiązane artykuły

Back to top button