Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
UFC

UFC Fight Night 125 – Machida vs. Anders – wyniki i relacja

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC Fight Night 125 – Machida vs. Anders, która odbywa się w brazylijskim Belem.

W walce wieczoru Lyoto Machida (23-8) okazał niejednogłośnie wypunktował Eryka Andersa (10-1), odnosząc pierwsze zwycięstwo od 2014 roku. Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

*****

W co-main evencie gali Valentina Shevchenko (15-3) zmasakrowała debiutantkę Priscilę Cachoeirę (8-1), ostatecznie poddając ją w drugiej rundzie. Pełna relacja ze starcia – tutaj.

*****

Pierwsza runda pojedynku Michela Prazeresa (24-2) z Desmondem Greenem (20-7) była bardzo wyrównana. Obaj zawodnicy zaliczyli kilka obaleń, ale obaj – a szczególnie Amerykanin – błyskawicznie wracali na nogi. Greem spędził jednak na górze więcej czasu, choć to Prazeres był nieco agresywniejszy, kilka raz trafiając mocnymi – choć w większości zblokowanymi – kopnięciami.

W drugiej odsłonie przewaga należała już wyraźnie do Brazylijczyka, który zdołał przenieść walkę do parteru, tam z góry zagrażając Greenowi trójkątem rękami, gilotyną i duszeniem północ-południe. Amerykanina jednak z każdej z tych technik kapitalnie się uwalniał, choć był już wyraźnie zmęczony siłowaniem się ze znacznie cięższym rywalem.

W trzeciej rundzie tempo mocno spadło. Green próbował pojedynczych ataków, ale nie miał wyraźnie sił, żeby zagrozić metodycznie napierającemu i cały czas zagrażającemu mu obaleniami Prazeresowi. Brazylijczyk w końcówce znalazł się jeszcze na górze, ostrzeliwując Greena uderzeniami z góry.

Ostatecznie wszyscy sędziowie orzekli o zwycięstwie Prazeresa – szóstym z rzędu – na którego cieniem kładzie się jednak jego po raz kolejny przestrzelona waga. Desmond Green ponosi natomiast drugą z rzędu porażkę.

*****

W pierwszej rundzie walki Marcelo Golma (6-0) z Timem Johnsonem (11-4) nie działo się wiele – większość czasu obaj zawodnicy spędzili w klinczu pod siatką, gdzie przewaga należała do silniejszego Amerykanina, który wyprowadzał też w zwarciu więcej uderzeń – głównie kolan na korpus. Brazylijczyk zdzielił go co prawda w nielicznych wymianach stójkowych kilkoma soczystymi lowkingami, które wyraźnie Johnson odczuł, ale Golm nie był w stanie utrzymać walki na środku oktagonu.

Już w pierwszej akcji drugiej rundy wydarzyło się więcej niż w całej pierwszej odsłonie. Wykorzystując obawę Amerykanina o niskie kopnięcia, Golm zaatakował na high kickiem, trafiając. Rzucił się za rywalem z kolejnymi ciosami, ale zainkasował też kilka dobrych kontr, nie będąc w stanie uniknąć klinczu.

Z czasem Golm zdołał się uwolnić, ale tylko na chwilę, bo Johnson szybko z powrotem zawlókł go pod siatkę, tam obijając kolanami i krótkimi ciosami na głowę i korpus. Brazylijczyk zdołał kilka razy odwrócić rywala, ale pozostawał w klinczu, zamiast uciekać – i szybko z powrotem wycierał plecami siatkę.

Na początku trzeciej odsłony Golm spisywał się lepiej, nieźle pracując na nogach i w ten sposób unikając klinczerskich zapędów Johnsona. Zdzielił go też kilkoma kopnięciami, ale z czasem Amerykanin podkręcił tempo, dosięgając cofającego się pod naporem ciosów prosto na siatkę Brazylijczyka i potem męcząc go uderzeniami pod ogrodzeniem. Golm trafił co prawda rywala dwoma soczystymi kolanami na głowę z klinczu, ale był znacznie mniej aktywny, sporo czasu spędzając z plecami na siatce.

Ostatecznie wszyscy sędziowie wypunktowali walkę dla powracającego na drogę zwycięstw Tima Johnsona (2 x 29-28, 30-27), który funduje Marcelo Golmowi pierwszą w karierze porażkę.

*****

W pierwszej rundzie walki Douglasa Andrade (25-2) z Marlonem Verą (13-6-1) to Brazylijczyk był nieco agresywniejszy, choć początkowo miał sporo problemów z dosięgnięciem mobilnego Ekwadorczyka. Obaj regularnie i skutecznie ostrzeliwali się natomiast niskimi kopnięciami. W końcówce to Andrade był jednak drobinę precyzyjniejszy, notując też udane obalenie.

Druga runda należała już zdecydowanie do Andrade, który szybkimi, krótkimi kombinacjami oraz kontrami na próby kopnięć Very okrutnie porozbijał rywalowi głowę. Ekwadorczyk pozostawał co prawda cały czas w grze, ale nie radził sobie z szybkimi kombinacjami Brazylijczyka, inkasując sporo ciosów. Tu i ówdzie próbował karcić napierającego Andrade krótkim lewym, ale bez większych sukcesów.

W ostatniej rundzie Ekwadorczyk podkręcił kilka razy tempo, ale nie był w stanie poważnie zagrozić Brazylijczykowi. To nadal Andrade trafiał częściej, dosięgając Verę oboma sierpami, pojedynczymi prostymi na korpus oraz kopnięciami. W ostatnich sekundach obaj wdali się w szalone wymiany, ale żaden nie zdołał trafić kończącym walkę uderzeniem.

Wszyscy sędziowie wskazali jednogłośnie na Douglasa Andrade w stosunku 3 x 30-27.

W ten sposób Brazylijczyk powraca na zwycięskie tory po porażce z Robem Fontem, podczas gdy Ekwadorczyk doznaje drugiej z rzędu porażki z rąk reprezentanta kraju kawy – poprzednio wypunktował go bowiem John Lineker.

*****

Thiago Santos (17-5) zdemolował Anthony’ego Smitha (28-13) w starciu otwierającym kartę główną. Pełna relacja z walki – tutaj.

*****

Już w jednej z pierwszych akcji wyróżnionej walki karty wstępnej Sergio Moraes (13-3-1) wciągnął Tima Meansa (27-10-1) do gardy, ale nie był w stanie ani zagrozić mu z pleców, ani go przetoczyć i Amerykanin wrócił na nogi, gdzie walka toczyła się już do końca pierwszej rundy. Walczący z odwrotnej pozycji Means był nieco aktywniejszy i mobilniejszy, ale to Moraes w krótkich kombinacjach trafił czystszymi ciosami, głównie w kontrze.

Druga odsłona toczyła się wyłącznie w stójce, gdzie obaj zawodnicy okładali się przez pięć minut. Means był znacznie agresywniejszy i aktywniejszy, szczególnie w pierwszej połowie dosięgając Moraesa kilkoma soczystymi uderzeniami – głównie lewymi w kontrach, ale także kopnięciami na nogi. Brazylijczyk nie pozostawał mu jednak dłużny, odpowiadając kombinacjami, z których część dosięgła głowy i korpusu Amerykanina.

Ostatnie pięć minut przebiegało już pod wyraźne dyktando Meansa, który mocno podkręcił tempo. Jego prawy prosty zaczął raz za razem sięgać szczęki coraz bardziej zmęczonego Moraesa, ustawiając go sobie w ten sposób pod mocne lewe. Świetnie kontrował też coraz bardziej przewidywalne próby ataków Brazylijczyka, regularnie nękając go też kopnięciami na kolano.

Ostatecznie sędziowie niespodziewanie wypunktowali pojedynek niejednogłośnie dla Brazylijczyka w stosunku 29-28, 29-28 i 28-29.

*****

Alan Patrick (15-1) w pierwszej rundzie zdominował zapaśniczo Damira Hadzovica (11-4), męcząc go długimi fragmentami w klinczu i parterze. Bośniak co prawda miał swoje pojedyncze momenty, a przez połowę rundy nieźle się bronił, ale nie potrafił zrzucić z siebie nieustannie klejącego się i przewracającego go – a w końcówce dosięgającego gradem krótkich uderzeń – Brazylijczyka.

Druga odsłona stała pod znakiem jeszcze większej dominacji Patricka, który demolował Hadzovica zapaśniczo, przez kilka minut kontrolując go zza pleców. Brazylijczyk nie był jednak w stanie skończy dobrze broniącego się przed próbami duszeń i starającego odgryzać się ciosami Bośniaka.

Również trzecia odsłona należała do Patricka, który uniknąwszy prób poddań z pleców w wykonaniu Hadzovica, skontrolował go zapaśniczo i parterowo.

Sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości, punktując zgodnie (2 x 30-27, 30-25) na korzyść odnoszące trzecie z rzędu zwycięstw – i piąte w dotychczasowych sześciu występach w oktagonie.

*****

W pojedynku debiutujących w oktagonie zawodniczek specjalizująca się w walce na chwyty – i nieszczególnie sprawna na nogach – Polyana Viana (10-1) zdominowała w parterze i poddała Maię Kahaunaele-Stevenson (6-5).

*****

W pierwszym pojedynku karty wstępnej walczący o pozostanie w UFC Iuri Alcantara (36-9) potrzebował ledwie 66 sekund, aby ubić Joego Soto (18-7). Pełna relacja z walki – tutaj.




Na otwarcie gali Deiveson Figueiredo (14-0) odniósł trzecie z rzędu zwycięstwo w oktagonie, ubijając w drugiej rundzie Josepha Moralesa (9-1). Pełna relacja z pojedynku – tutaj.

Wyniki UFC Fight Night 125

Walka wieczoru

185 lbs: Lyoto Machida (23-8) pok. Eryka Andersa (10-1) niejednogłośną decyzją (49-46, 48-47, 47-48)

Co-main event

125 lbs: Valentina Shevchenko (15-3) pok. Priscilę Cachoeirę (8-1) przez poddanie (RNC), R2, 4:25

Karta główna

155 lbs: Michel Prazeres (24-2) pok. Desmonda Greena (20-7) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)
256 lbs: Tim Johnson (12-4) pok. Marcelo Golma (6-1) jednogłośną decyzją (2 x 29-28, 30-27)
135 lbs: Douglas Andrade (25-2) pok. Marlona Verę (13-6-1) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
185 lbs: Thiago Santos (17-5) pok. Anthony’ego Smitha (28-13) przez TKO (kopnięcie na korpus i uderzenia), R2, 1:03

Karta wstępna

170 lbs: Sergio Moraes (13-3-1) pok. Tima Meansa (27-10-1) niejednogłośną decyzją (2 x 29-28, 28-29)
155 lbs: Alan Patrick (15-1) pok. Damira Hadzovica (11-4) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 30-25)
115 lbs: Polyana Viana (10-1) pok. Maię Kahaunaele-Stevenson (6-5) przez poddanie (RNC), R1, 3:50
145 lbs: Iuri Alcantara (36-9) pok. Joego Soto (18-7) przez TKO (ciosy), R1, 1:06

Karta UFC Fight Pass

125 lbs: Deiveson Figueiredo (14-0) pok. Josepha Moralesa (9-1) przez TKO (ciosy), R2, 4:34

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button