Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
UFC

UFC Fight Night 108 – wyniki i relacja na żywo

Wyniki i relacja na żywo z gali UFC Fight Night 108 – Swanson vs. Lobov w Nashville.

W walce wieczoru Cub Swanson (25-7) wypunktował Artema Lobova (13-13-1).




Po kilku pierwszych wymianach, z których jednak niewiele wynikło, Lobov z klinczu pod siatką haczeniem przewrócił Swansona, choć ten szybko wrócił na nogi. Tam walczący z odwrotnej pozycji Rosjanin czaił się na kontrę lewym sierpem, okopując też wykroczną nogę Amerykanina. Ten odgryzał mu się krótkimi szarżami bokserskimi, kilka razy soczyście trafiając krosem. Również jednak kilka mocnym sierpów Lobova doszło celu. Rosyjski Młot ochoczo okopywał też wykroczną nogę rywala. Swanson wywierał presję, ale wyprowadzał mniej uderzeń, choć w końcówce rundy trafił rywala mocnym prawym i kopnięciem na głowę.

Już w jednej z pierwszych akcji w drugiej rundzie Swanson naruszył Lobova soczystym highkickiem, którym zakończył kombinację bokserską.

Rosjanin przetrwał jednak kopnięcie i wkrótce odpowiedział własnymi ciosami oraz lowkingami. To Swanson był jednak agresorem, trafiając ponownie kilkoma prawymi. Lobov jednak nie pozostawał mu dłużny, będąc nawet aktywniejszym zawodnikiem. Obaj zwarli się w klinczu na środku oktagonu, obijając się przez dłuższy czas kolanami na korpus. Amerykanin znalazł jednak sposób na efektowne wycięcie Rosjanina, zachodząc mu potem za plecy i zagrażając duszeniem. Lobov zdołał jednak się wykaraskać i walka wróciła na nogi. Tam Amerykanin ruszył z potężnymi ciosami, ale przestrzelił.

W trzeciej odsłonie Swanson w końcu zaczął łapać rytm, szczególnie w kontrze soczyście trafiając rywala. Zaczął też operował kopnięciami na kolano, wprowadzając zamęt w szeregi obronne rywala. Po jednej z kombinacji okrutnie naruszył Lobocv obrotówką na głowę, rzucając się potem na niego z dobitką. Rosjanin zdołał jednak przetrwać, a dzięki chwilowej przerwie zarządzonej przez sędziego na sprawdzenie swojego rozcięcia złapał trochę powietrza. Gdy jednak sędzia wznowił walkę, dominacja Amerykanina nie podlegała dyskusji. Kapitalnie kończył kombinacje kopnięciami na głowę, doskonale atakując też lewym sierpem w drugie tempo.

Pierwsze dwie minuty czwartej rundy należały niespodziewanie do aktywniejszego Lobova, który podbródkowym zdołał nawet zachwiać Swansonem. Jednak kapitalny obrotowy łokieć na rozerwanie klinczu oraz serie kopnięć na kolano w wykonaniu Amerykanina zmieniły dynamikę walki.

Swanson nabrał wiatru w żagle, kąsają rywala piekielnie szybkimi prostymi oraz sierpami w kontrze. Lobov próbował odpowiadać lowkingami i własnymi ciosami, ale były one już na tym etapie walki mocno nieporadne i bardzo mechaniczne – pomimo tego, że i Swanson był już mocno zmęczony, był w stanie unikać większości z nich.

Lobov rozpoczął ostatnią rundę lepiej, na chwilę nawet jedną z kombinacji posyłając Swansona na deski, ale z czasem Amerykanin ponownie złapał rytm, trafiając częściej – głównie szybkimi prostymi oraz sierpami w kontrze. Rosjanin jednak pokazał ogromną determinację i nie lada szczękę. W końcówce Swanson rzucił jeszcze efektownie rywalem, ale ten wstał i w ostatnich sekundach wdali się w ostre wymiany.

Sędziowie wypunktowali pojedynek dla Amerykanina w stosunku 2 x 49-46, 50-45.

Po walce Swanson wyraził gotowość do pójścia w tany ze zwycięzcą pojedynku Jose Aldo z Maxem Holloway’em.

W co-main evencie gali UFC Fight Night 108 Al Iaquinta (13-3-1) nie dał żadnych szans Diego Sanchezowi (27-10), nokautując go w pierwszej rundzie.

Sanchez od początku starał się wywierać presję, trafiając nawet ładnym sierpem w kontrze na niskie kopnięcie Iaquinty, ale jak się okazało, były to miłe złego początki. Najwyraźniej jednak uderzenie to pozwoliło Iaquntcie zrzucić rdzę, jakiej nabrał w wyniku 2-letniego rozbratu z oktagonem. Chwilę potem bowiem soczystym prawym, ustawionym wcześniej serią lewych, posłał Sancheza na deski, rzucając się z dobitką.

Ten jednak przetrwał i wrócił na nogi, ale Iaquinta bardzo roztropnie złapał dystans, by po chwili kolejnym soczystym krosem posłać go na deski – tym razem już na dobre. Dołożył jeszcze jedną bombę na rozłożonego już na kolanach rywala, dopełniając dzieła zniszczenia.

Ovince St. Preux (20-10) niemal całą pierwszą rundę walki z Marcosem Rogerio de Limą (15-5-1) spędził na wstecznym, okazując mnóstwo respektu potężnym kopnięciom – najczęściej przestrzelonym lowkingom – Brazylijczyka, z rzadka wyprowadzając własne akcje. W drugiej odsłonie zdołał jednak przechwycić jedno z kopnięć rywala, przewracając go i unieruchamiając pod siatką. Tam zaatakował kilkoma mocnymi uderzeniami, a gdy garnący się do powrotu na nogi, mocno już porozbijany Brazylijczyk spróbował gilotyny, OSP wykorzystał uchwyt rywala, aby zmusić go do klepania duszeniem Von Flue – już drugim w swojej karierze w UFC.

St. Preux przerywa w ten sposób czarną serię trzech porażek z rzędu, ratując się przed zwolnieniem z UFC.

Po niezwykle taktycznej i mocno zachowawczej walce John Dodson (19-8) bez większych problemów wypunktował Eddiego Winelanda (23-12-1). Reprezentant Jackson-Wink MMA na przestrzeni piętnastu minut atakował rzadko, ale gdy już to robił, jego ciosy – rzadziej kopnięcia – wyprowadzane w szybkich szarżach dochodziły celu.

Wineland z kolei nieustannie tańczył wokół rywala, próbując znaleźć sposób na dobranie mu się do skóry – ale bez powodzenia. Próbował wyłącznie ataków bokserskich, z których niewiele wynikało – znacznie szybszy Dodson bez problemu ich unikał, ostatecznie zwyciężając jednogłośną decyzją sędziowską.

Stevie Ray (21-6) po prawdziwej wojnie wypunktował Joego Lauzona.

Już po kilku pierwszych wymianach Lauzon zdołał przewrócić Ray’a, przechwytaując jego kopnięcie i siejąc następnie w parterze prawdziwe spustoszenie w szeregach obronnych Szkota. Ten ostatni wił się co prawda jak szalony, by powrócić na nogi, ale Amerykanin kapitalnie go kontrolował, raz za razem zrzucając z góry soczyste łokcie, którymi przeokrutnie zmasakrował dzielnie jednak walczącego rywala. Był też w pewnej chwili bliski zapięcia duszenia zza pleców, ale Ray i to przetrwał.

Początek drugiej odsłony należał zdecydowanie do Ray’a, który tym razem zrezygnował z kopnięć, ostrzeliwując krótkimi kombinacjami mocno już zmęczonego Lauzona. Ten spróbował desperackiego obalenia, ale bez rezultatu. Szkot zaczął wyraźnie łapać wiatr w żagle, a jego ciosy coraz częściej zaczęły sięgać szczęki i korpusu rywala, ale… popełnił okrutny błąd, decydując się na kopnięcie na korpus – zostało one przechwycone i Lauzon znalazł się na górze. Tam jego aktywność była co prawda o wiele mniejsza niż w pierwszej rundzie, ale i tak zmieścił kilka ładnych łokci z góry. W końcówce obaj zapolowali na skrętówki, ale bez powodzenia.

Przez pierwsze dwie minuty drugiej rundy Waleczne Serce znów rozdawał karty w stójce, obijając odgryzającego się tylko pojedynczymi uderzeniami Lauzona, ale potem dał się zapędzić pod siatkę. Tam Amerykanin zainkasował masę łokci na głowę, walcząc o obalenie, ale dopiął swego. Nie był jednak w stanie utrzymać Szkoda na plecach i ten po otrzymaniu kilku łokci wrócił na nogi. Tam Szkot przypuścił w ostatniej minucie ostatni, bardzo ostry szturm, obijając chwiejącego się na nogach – także ze zmęczenia – Lauzona. Do ostatnich sekund walczył o posłanie go na deski, ale Amerykanin ustał.

Sędziowie ostatecznie przyznali zwycięstwo większościową decyzją Steviemu Ray’owi, punktując 28-27, 29-27 i 28-28.

Dla Szkota jest to drugie z rzędu i piąte w dotychczasowych sześciu walkach pod banderą UFC zwycięstwo.

Amerykanin natomiast kontynuuje przeplatanie zwycięstw z porażkami, zapoczątkowane w 2014 roku.

W pojedynku otwierającym kartę główną Mike Perry (10-1) piekielnym łokciem znokautował Jake’a Ellenbergera (31-13).

Obaj zawodnicy rozpoczęli walkę ostrożnie. Ellenberger już w jednej z pierwszych akcji przewrócił Perry’ego, ale nie zdołał utrzymać go na plecach. W stójce Perry był o wiele bardziej ostrożny i cierpliwy niż w poprzednich walkach – starał się pracować lewym prostym, frontalami oraz kopnięciami na kolano z obu nóg, a także lowkingami. W szermierce bokserskiej to Ellenberger prezentował się jednak nieco lepiej, kilka razy ładnymi kontrami lewym sierpem zaskakując agresywniejszego, ale nieszczególnie precyzyjnego i zostającego po atakach w miejscu rywala. Cały czas straszył go też obaleniami, choć defensywa zapaśnicza Perry’ego wyglądała przyzwoicie.

Początek drugiej rundy należał do Juggernauta, który ostrą szarżą rzucił Perry’ego na siatkę, ale ten wkrótce odpłacił mu soczystym bezpośrednim lewym sierpem, posyłając go na deski. Ellenberger szybko się pozbierał, ale Perry od razu go dopadł i obaj zwarli się w klinczu na środku oktagonu. Tam na jego rozerwanie Platinum wystrzelił krótkim, ale piekielnie mocnym łokciem, nokautując zaprawionego w bojach rywala na sztywno. Ellenberger padł z hukiem na deski, bez życia, a jego głowa odbiła się od nich z łoskotem. Nie było co zbierać!

Perry wraca w ten sposób na zwycięską drogę po porażce z Alanem Joubanem. Jest to dla niego trzecia wiktoria w dotychczasowych czterech występach w UFC.

Dla Ellenbergera jest to natomiast druga z rzędu porażka – i czwarta w ostatnich pięciu walkach.

W wyróżnionej walce karty wstępnej Thales Leites (27-7) już pierwszym niskim kopnięciem wyraźnie sprawił wiele bólu Samowi Alvey’owi (30-9), przez całą pierwszą rundę kontynuując ostrzeliwanie Amerykanina właśnie kopnięciami zakroczną nogą na każdej wysokości. Szczególnie jednak lowkingi sprawiały Alvey’owi wiele problemów, wyraźnie ograniczając jego mobilność. Standardowo czający się na kontry Amerykanin wyprowadził tylko kilka ataków, z których jednak niewiele wynikało.

W drugiej odsłonie Uśmiechnięty zaatakował odrobinę żwawiej i kilka razy jego ciosy doszły szczęki Leitesa. Ponownie jednak zainkasował masę sprawiających mu mnóstwo problemów lowkingów.

Trzecia runda stała pod znakiem ataków ze strony Alvey’a, który jednak poruszał się bardzo niezdarnie z uwagi na porozbijaną nogę. Tylko pojedyncze uderzenia Amerykanina doszły celu. Leites tymczasem krążył nieustannie po łuku, od czasu do czasu zatrzymując się, aby wyprowadzić lowkinga, middlekicka albo highkicka.

Ostatecznie wszyscy sędziowie wypunktowali walkę w stosunku 30-27 dla Brazylijczyka, który podnosi się po porażce z Krzysztofem Jotką, jednocześnie przerywając serię czterech kolejnych wiktorii Sama Alvey’a.

Brandon Moreno (14-3) dał kolejny kapitalny występ. Tym razem 23-letni Meksykanin efektownie pokonał Dustina Ortiza (16-7) na karcie wstępnej gali UFC Fight Night 108 w Nashville.

Pierwsza runda toczyła się pod dyktando Amerykanina, który przez jej większość męczył rywala pod siatką. Nie był co prawda w stanie przewrócić charakternego Meksykanina i ustabilizować pozycji – kilka razy nawet broniąc się przed jego próbami kimury, niektórymi bardzo dobrymi – ale trzymał się go jak rzep psiego ogona, ograniczając jego możliwości ofensywne do minimum.

Na początku drugiej odsłony to nadal Ortiz prezentował się odrobinę lepiej, tym razem obronną ręką wychodząc z kilku szermierki stójkowej. Obaj chętnie wymieniali się też ciężkimi lowkingami. Ortiz sprowadził Moreno do parteru, ale ten zdołał wrócić na nogi. Tam zaskoczył rywala niesygnalizowanym kopnięciem na głowę, posyłając go na deski, ledwie żywego. Rzucił się za nim z furią, próbując skończyć walkę uderzeniami, ale Ortiz przetrwał.

Moreno zaszedł mu jednak za plecy, tam polując na poddanie – i w końcu dopiął swego, zapinając ciasne duszenie. Ortiz nie odklepał – poszedł spać.

Dla bitnego Meksykanina, który po walce zapowiedział, że któregoś dnia zasiądzie na tronie kategorii muszej, jest to już trzecie zwycięstwo z rzędu pod banderą UFC.

Scott Holtzman (9-2) dominował w pierwszej rundzie walki z Michaelem McBridem (8-2), raz za razem częstując go ciosami, przede wszystkim w kombinacji prawego na korpus i lewego sierpa na głowę.

McBride jednak większość z tych uderzeń znosił bardzo dzielnie, a z czasem zaczął nawet odgryzać się rywalowi nieco nieporadnymi, ale skutecznymi kontrami, jednocześnie za każdym razem gdy walka przenosiła się do parteru, polując na kimurę.

W drugiej odsłonie Holtzman nadal dominował na nogach, szczególnie soczystym łokciem z klinczu mocno naruszając McBride’a. Potwornie okopał też kończyny dolne swojego rywala. Ten próbował każdym znanym sobie sposobem przenosić walkę do parteru i nawet kilka razy dopiął swego, ale Holtzman dobrze bronił się przed jego ultra-agresywnym stylem w parterze, rażąc go uderzeniami z góry.

Trzecia runda ponownie toczyła się pod dyktando Holtzmana, który kontynuował ostrzał wyczerpanego już, okrutnie porozbijanego i kuśtykającego McBride’a na nogach, jednocześnie unikając jego desperackich prób poddań w parterze.

Sędziowie nie mieli wątpliwości, jednogłośnie wskazując na Scotta Holtzmana, który kontynuuje tradycję przeplatania zwycięstw z porażkami pod banderą UFC/em>. Michael McBride natomiast po drugiej porażce z rzędu zapewne rozstanie się z amerykańskim gigantem.

Jessica Penne (12-5) i Danielle Taylor (9-2) przez piętnaście minut tańcowały w stójce – ta pierwsza wywierała presję, próbowała atakować, głównie prostymi, kopnięciami i kolanami w klinczu, ta druga hulała na lewo i prawo, nie dając się złapać i od czasu do czasu wyprowadzając szybkie szarże.

Ostatecznie sędziowie wskazali jednogłośnie na Taylor, która odnosi drugie zwycięstwo z rzędu, podczas gdy Penne przegrywa trzecie kolejne starcie.

W płaszczyźnie stójkowej pojedynek Cindy Dandois (8-3) z Alexis Davis (18-7) przyprawiał o krwawicę oczną – przy tej pierwszej Rin Nakai wyglądała na Conora McGregora kobiecego MMA, podczas gdy ta druga nie miała pojęcia, co z tym fantem zrobić. Dandois notowała obalenia, ale w parterze lepiej prezentowała się Davis, która ostatecznie wygrała jednogłośną decyzją sędziów.

Rywalizujący w kategorii półśredniej Bryan Barberena (13-4) zaprezentował świetną formę podczas gali UFC Fight Night 108 w Nashville, efektownie ubijając Joego Proctora (11-5).

Powracający po 16 miesiącach Proctor rozpoczął walkę agresywniej, spychając rywala do defensywy. Ten jednak szybko odzyskał rezon, okrutnie okopując wewnętrznymi lowkingami z odwrotnej pozycji wykroczną nogę Proctora. Obaj zaczęli wdawać się w ostre wymiany, raz za razem prowokacyjnie rozkładając ręce w stocktońskim stylu. W pojedynku cios za cios trudno jednak było nie faworyzować twardego jak skała Barbarenę. I rzeczywiście, zagoniwszy rywala pod siatkę serią uderzeń, posłał Proctora na deski bezpośrednim prawym sierpem, następnie rzucając się na niego z kanonadą uderzeń – kolan na głowę i ciosów z góry – którymi dopełnił dzieła zniszczenia.

W ten sposób Barberena podnosi się po porażce z Colbym Covingtonem, odnosząc trzecie zwycięstwo w ostatnich czterech pojedynkach.

Z kolei dla Proctora jest to druga z rzędu i trzecia w ostatnich czterech występach porażka i jego dalsza przygoda pod banderą UFC stoi pod znakiem zapytania.

W walce otwierającej galę Hector Sandoval (14-3) znokautował Matta Schnella (10-4) już w pierwszej rundzie. Obaj wdali się na początku w ostre wymiany w klinczu, gdzie chętnie rozpuszczali ręce, okładając się krótkimi ciosami na głowę i korpus.

Gdy w pewnej chwili Schnell założył ciasną gilotyną w odpowiedzi na próbę obalenia ze strony Sandovala, wydawało się, że zmusi tego ostatniego do klepania. Reprezentant Team Alpha Male zdołał jednak efektownym rzutem wyswobodzić się, a gdy Schnell spróbował skręcać się po balachę z pleców, Sandoval ubił go krótkimi młotkami.

Dla Sandovala jest to drugie zwycięstwo z rzędu, podczas gdy Schnell po drugiej kolejnej porażce prawdopodobnie pożegna się z UFC.




Wyniki UFC Fight Night 108

Walka wieczoru

145 lbs: Cub Swanson (25-7) pok. Artema Lobova (13-13-1) jednogłośną decyzją (2 x 49-46, 50-45)

Karta główna

155 lbs: Al Iaquinta (13-3-1) pok. Diego Sancheza (27-10) przez KO (kros), R1, 1:38
205 lbs: Ovince St. Preux (20-10) pok. Marcosa Rogerio de Limę (15-5-1) przez poddanie (Von Flue), R2, 2:11
135 lbs: John Dodson (19-8) pok. Eddiego Winelanda (23-12-1) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 29-28)
155 lbs: Stevie Ray (21-6) pok. Joego Lauzona (27-13) większościową decyzją (28-27, 29-27, 28-28)
170 lbs: Mike Perry (10-1) pok. Jake’a Ellenbergera (31-13) przez KO (łokieć), R2, 1:05

Karta wstępna

185 lbs: Thales Leites (27-7) pok. Sama Alvey’a (30-9) jednogłośną decyzją (3 x 30-27)
125 lbs: Brandon Moreno (14-3) pok. Dustina Ortiza (16-7) przez poddanie (RNC), R2, 4:06
155 lbs: Scott Holtzman (10-2) pok. Michaela McBride’a (8-3) jednogłośną decyzją (2 x 30-27, 30-26)
115 lbs: Danielle Taylor (9-2) pok. Jessicę Penne (12-5) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)

Karta UFC Fight Pass

135 lbs: Alexis Davis (18-7) pok. Cindy Dandois (8-3) jednogłośną decyzją (3 x 29-28)
170 lbs: Bryan Barberena (13-4) pok. Joego Proctora (11-5) przez TKO (uderzenia), R1, 3:30
125 lbs: Hector Sandoval (14-3) pok. Matta Schnella (10-4) przez KO (GNP), R1, 4:24

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button