Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
Polskie MMAUFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie UFC Praga: Błachowicz vs. Santos

Analizy i typowanie gali UFC on ESPN+ 3 w Pradze, gdzie Jan Błachowicz zmierzy się z Thiago Santosem a Michał Oleksiejczuk z Gianem Villante.

Transmisja z gali UFC on ESPN+ 3 rozpocznie się o godzinie 17:00 czasu polskiego w aplikacji UFC Fight Pass. Karta główna od 20:00 na kanale Polsat Sport.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.




205 lbs: Magomed Ankalaev (10-1) vs. Klidson Farias (14-2)

Kursy bukmacherskie: Magomed Ankalaev vs. Klidson Farias 1.48 – 2.75

Bartłomiej Stachura: Walka ta nie jest szczególnie skomplikowana, jeśli przyjrzeć się stylom prezentowanym przez obu zawodników. Otóż, Magomed Ankalaev to znacznie sprawniejszy zapaśnik i lepszy – cały czas poprawiający się – stójkowicz, który zrobi co w jego mocy, aby utrzymać pojedynek na nogach, tam rozbijając szukającego parteru Klidsona Fariasa.

Brazylijczyk wziął to starcie w zastępstwie niespełna miesiąc temu, a na dodatek będzie to jego debiut pod sztandarem UFC. Przed galą wyraźnie przestrzelił wagę, co może wskazywać na problemy zdrowotne – a jeśli nawet mu takowe nie doskwierają, to przestrzeleniem wagi ściągnął na siebie dodatkowa presję.

Tym niemniej, parter Klidsona Fariasa jest naprawdę mocny. Bóg jeden raczy wiedzieć, czy do odklepania Dagestańczyka nie wystarczy mu jedno li tylko obalenie, choć… Mimo wszystko podchodzę ze sporym dystansem do porażki Magomeda Ankalaeva z Paulem Craigiem przez poddanie w ostatniej sekundzie debiutu. Na przestrzeni całej walki Dagestańczyk dominował bowiem Szkota niemiłosiernie, także w parterze. Ot, lucky sub.

Nie jest jednak tak, że spadnę z krzesła, jeśli reprezentant Kraju Kawy wyciągnie tutaj jakieś mniej lub bardziej szalone poddanie. Ale brew – uniosę.

Magomed Ankalaev przetrwa początkowe ostre ataki szukającego przeniesienia walki do parteru Fariasa, wykorzystując szlify zapaśnicze do utrzymania akcji w płaszczyźnie kickbokserskiej. Tam z czasem zacznie rozbijać Brazylijczyka, stopując go w drugiej lub trzeciej rundzie.

Zwycięzca: Magomed Ankalaev przez (T)KO

135 lbs: John Dodson (20-10) vs. Petr Yan (11-1)

Kursy bukmacherskie: John Dodson vs. Petr Yan 3.50 – 1.33

Bartłomiej Stachura: Nie jest żadną tajemnicą, że od dawna mam ogromne oczekiwania względem Petra Yana – że tak zrymuję. Wywodzący się z boksu młody Rosjanin to bowiem kawał rewelacyjnie poukładanego w każdej płaszczyźnie zawodnika, który jest piekielnie groźny nie tylko na nogach, ale także w klinczu, w obszarze zapaśniczym, a nawet w parterze z pleców. Kapitalnie odnajduje się też we wszelkiego rodzaju kotłach zapaśniczych, sytuacyjnych kulankach.

John Dodson najlepsze lata kariery ma już prawdopodobnie za sobą – także z powodu poważnych kontuzji kolan, jakich doświadczył w swojej karierze. Wraz z upływem lat regresowi ulega jego największy atut – a zatem szybkość.

Pomimo tego wydaje się, że w początkowych fragmentach walki jego dynamika, mobilność, doskoki z ciosami mogą jednak sprawić problemy Yanowi. Mam jednak poważne wątpliwości, czy Amerykanin będzie w stanie ustrzelić nie tylko twardoszczękiego, ale przede wszystkim kapitalnie korzystającego z balansu, gardy i kontroli dystansu rywala. Szybkość Dodsona zostanie zneutralizowana szlifami technicznymi Rosjanina.

Nie ulega wątpliwości, kto będzie tutaj stroną atakującą – oczywiście zawodnik z Syberii. Jego presja to absolutny majstersztyk. Płynne zmiany ustawienia w locie, ataki w drugie czy trzecie tempo, mobilna głowa, różnicowanie mocy w uderzeniach, ciosy na korpus i głowę, inicjowanie ataków, kontry, kopnięcia. Jest tam absolutnie wszystko. Yan nie będzie też ganiał Dodsona, jak czynili to Rivera, Munhoz czy Lineker – Rosjanin zamyka swoich rywali na siatce, odcinając im przestrzeń do ucieczki. Z czasem w poczynania Amerykanina wda się chaos.

Co prawda Petr Yan miał pewne problemy z debiutującym wówczas w oktagonie Jin Soo Sonem, ale… Przed tamtą walką nie miał dostępu do ani jednego pojedynku rywala, będąc zmuszonym do rozczytania go dopiero w oktagonie. Zresztą, walka ta – podobnie jak niektóre w ACB – potwierdziła, że Rosjanin nie jest zawodnikiem, który pękałby mentalnie pod wpływem niepowodzeń, problemów.

Sybirak w pierwszych minutach może mieć pewne problemy ze stylem walki Amerykanina, wyczuciem dystansu, rytmu, ale z czasem jego mordercza presja stanie się dla Dodsona nie do zniesienia – będzie trafiał częściej, zmuszając rywala do panicznej chwilami ucieczki. Amerykanin przetrwa do końca pojedynku, ale decyzja sędziowska będzie formalnością.

Zwycięzca: Petr Yan przez decyzję




125 lbs: Liz Carmouche (12-6) vs. Lucie Pudilova (8-3)

Kursy bukmacherskie: Liz Carmouche vs. Lucie Pudilova 1.71 – 2.30

Bartłomiej Stachura: Liz Carmouche spróbuje przenosić walkę do parteru, Lucie Pudilova – utrzymać ją w stójce. W pierwszej rundzie Amerykanka może notować sukcesy zapaśniczo-parterowe, ale jeśli nie skończy Czeszki, ta – charakterna, bitna, agresywna i napędzana dopingiem praskich fanów – przejmie stery walki w swoje ręce, rozbijając przeciwniczkę w stójce. Taki też scenariusz przewiduję.

Zwycięzca: Lucie Pudilova przez decyzję

205 lbs: Gian Villante (17-10) vs. Michał Oleksiejczuk (12-2)

Kursy bukmacherskie: Gian Villante vs. Michał Oleksiejczuk 2.75 – 1.53

Bartłomiej Stachura: Gian Villante to twardy, charakterny i najczęściej agresywnie nastawiony bitnik, który zdecydowanie preferuje szermierkę na pięści i kopnięcia. W swoich poczynaniach nie jest jednak szczególnie wyrafinowany, gustując w zaprzęganiu do działania sierpowych z obu rąk. Czasami poprzedza je jakimś lewym prostym dla zmyłki. Tu i ówdzie poszuka srogich lowkingów lub kopnięć na głowę.

Jego stójkowa defensywa zdecydowanie jednak nie zachwyca – generalnie jest sztywny i niespecjalnie ruchliwy, statyczna głowa, dziurawa garda. Ot, wpada w półdystans i rozpuszcza ręce w ostrych wymianach. Dysponuje jedna solidną mocą w pięściach, szczególnie dopóki ma dużo sił.

Michał Oleksiejczuk powraca po rocznej przerwie za doping – i stanowi to największą niewiadomą w kontekście jego formy. Na papierze jednak polski zawodnik posiada szereg cennych narzędzi, które powinny pomóc mu wyjść z tego starcia obronną ręką. Oleksiejczuk walczy z odwrotnej pozycji, a w przeszłości tego rodzaju rywale sprawiali Amerykaninowi sporo problemów. Polak jest sprawniejszy boksersko – luźniejszy w swoich poczynaniach, chętniej korzysta z prostych, lubi atakować korpus, jest znacznie aktywniejszy. Ponadto Michał ma też piekielnie twardą szczękę i żelazną kondycję. Ta pierwsza może mu się bardzo przydać, bo jego defensywa nie należy do najlepszych, a – jak wspominałem – Villante ma czym przyłożyć.

Pierwsza runda będzie dla Oleksiejczuka najniebezpieczniejsza – dopóki bowiem Amerykanin będzie miał bak pełen paliwa, będzie bardzo groźny. Jeśli jednak nasz zawodnik przetrwa jego początkowe ataki, to pojedynek może przypominać jego debiutancki bój z Khalilem Rountree, w którym przyjął najlepsze ciosy rywala, następnie podkręcając tempo walki i zdecydowanie przejmując jej stery.

Istnieje co prawda ryzyko, że dzięki obaleniom – które mocno zapowiada! – Villante zdoła punktować w oczach sędziów, konserwując też swoją energię na dalsze rundy – ale defensywa zapaśnicza Polaka nie jest zła. Niewykluczone, że Amerykanin straci na próby obaleń więcej sił niż wyciągnie z tego korzyści.

W pierwszej rundzie będzie niebezpiecznie, ale Oleksiejczuk wytrzyma, od drugiej łapiąc wiatr w żagle i regularnie kąsając opadającego coraz bardziej z sił Amerykanina – walczącego daleko poza domem i nieukrywającego, że jego celem w UFC jest teraz podróżowanie po świecie – ciosami na głowę i korpus. Wygra przed czasem.

Zwycięzca: Michał Oleksiejczuk przez (T)KO

265 lbs: Stefan Struve (28-11) vs. Marcos Rogerio de Lima (16-5-1)

Kursy bukmacherskie: Stefan Struve vs. Marcos Rogerio de Lima 2.00 – 1.91

Bartłomiej Stachura: Stefan Struve prze walką zapowiada po raz osiemnasty, że w końcu zacznie wykorzystywać swoje rewelacyjne warunki fizyczne, jak Pan Bóg przykazał. Mam jednak co do tego poważne wątpliwości.

Marcos Rogerio de Lima jest niewątpliwie zawodnikiem, który uderza mocniej i powinien też przeważać zapaśniczo. Scenariusz, w którym zostaje odklepany w parterze, jest jednak możliwy, bo w oktagonie UFC wszystkich trzech porażek doznał przez poddanie. Holender jest już jednak nie tylko zawodnikiem, który najlepsze lata ma dawno za sobą, ale wręcz takim, który doznaje ostrego regresu. Jeśli ostatnio dominowali go zapaśniczo Marcin Tybura i Andrei Arlovski, to prawdopodobnie będzie w stanie zrobić to też Marcos Rogerio de Lima – choć i nokautu wykluczyć nie sposób.

Zwycięzca: Marcos Rogerio de Lima przez decyzję




205 lbs: Jan Błachowicz (23-7) vs. Thiago Santos (20-6)

Kursy bukmacherskie: Jan Błachowicz vs. Thiago Santos 1.95 – 1.95

Bartłomiej Stachura: Obszernie mocnym i słabym stronom Thiago Santosa przyjrzałem się w odrębnej analizie, wskazując dziesięć elementów, na które Jan Błachowicz musi zwrócić uwagę, aby wyjść z praskiej walki wieczoru obronną ręką – zainteresowanych szczegółami technicznymi zapraszam tutaj.

Bukmacherzy i gracze nie mają w tej walce faworyta – i trudno się dziwić. Obaj zawodnicy prezentują co prawda zupełnie inne style w oktagonie, ale możliwych scenariuszów walki jest to multum.

Jan Błachowicz jest w swoich poczynaniach znacznie bardziej wyrachowany, metodyczny, cierpliwy – świetnie utrzymuje rywali na dystans długim lewym prostym, nie stroniąc też od kontr, szczególnie lewym sierpem. Thiago Santos jest natomiast w stójce prawdziwym wulkanem energii – oktagonowym rzeźnikiem, który szuka rozstrzygnięcia walki każdym niemalże uderzeniem, gustując szczególnie we wszelkiego rodzaju kopnięciach – z obu nóg, na wszystkich poziomach i z obu pozycji.

Brazylijczyk jest w swoich poczynaniach nieobliczalny i trudny do rozczytania, co z jednej strony jest jego błogosławieństwem, z drugiej – przekleństwem. Potrafi bowiem kompletnie zaskoczyć rywali niekonwencjonalną akcją – obrotówką, łokciem z doskokiem, latającym kolanem – jednocześnie jednak z uwagi na wysoki poziom agresji będąc piekielnie narażonym na wszelkiego rodzaju kontry. Polski zawodnik jak najbardziej może to wykorzystać – i to na kilka sposobów. Brazylijczyk chętnie niedbale wyprowadza niskie kopnięcia, narażając się na kontry. Jak najbardziej może też w szalonych szarżach nadziać się na kontrującego lewego sierpa z odejściem, jakie szczególnie upodobał sobie nasz reprezentant.

Furiackie ataki Santosa będą oczywiście niebezpieczne, ale mogą stanowić też okazję dla Jana na przeniesienia walki do parteru – Polak potrafi bowiem dobrze w tempo zejść do nóg rywali pod ciosami. Trzeba jednak Brazylijczykowi oddać, że jego obrona przed obaleniami wygląda solidnie – a i nawet jeśli wyląduje na dole, od razu haruje jak zły, aby wrócić na nogi.

Rzecz jednak w tym, że jeśli cieszynianin zdoła go przewrócić i ustabilizować pozycję, powinien dominować – poddanie czy ubicie z góry jak najbardziej wchodzą w grę, bo parter Brazylijczyka jest bardzo, bardzo przeciętny, by nie rzec: słaby. Ba, Cieszyńskiemu Księciu wystarczy prawdopodobnie minuta kontroli z góry, aby solidnie wymęczyć reprezentanta Kraju Kawy, w konsekwencji w stójce odbierając mu szybkość, dynamikę i mnóstwo energii.

Nie zmienia to faktu, że w stójce, szczególnie na początku, Błachowicz będzie musiał mieć się na baczności. Co prawda posiada twardą szczękę, która przyjdzie mu w sukurs, jeśli ciosy czy kopnięcia Marrety dosięgną jego głowy, ale… Wydaje się, że i odporność Santosa w 205 funtach wzrosła, gdy nie musi już katorżniczo zbijać wagi – wszak przetrwał kilka potężnych, czystych bomb Poster Boya! Dodatkowo – bije mocniej od naszego zawodnika, który nigdy mocą w uderzeniach się nie wyróżniał. Taki stan rzeczy może stanowić zachętę do ostrych ataków dla Brazylijczyka – ale jednocześnie szansę na kontry, także obaleniami, dla Polaka.

Od strony kondycyjnej przewaga należeć powinna do Cieszyńskiego Księcia – Santos w niemal każde uderzenia wkłada bowiem pełną moc, próbując urwać rywalom głowy. Wydaje się, że obszar klinczerski – o ile nie da sobie zapiąć tajskiej klamry – należeć powinien do większego i prawdopodobnie silniejszego Polaka, co oznacza, że jego pasek energii będzie w tego rodzaju bojach spadał wolniej. Już Jimi Manuwa był w stanie – pomimo kompletnie rozklekotanego błędnika – długimi fragmentami unieruchamiać Brazylijczyka na siatce, więc niewykluczone, że i Jan Błachowicz będzie w stanie tego dokonać. Nie wspominając o tym, że z zapaśniczego klinczu nasz reprezentant może poszukać obalenia, gilotyny czy kimury.

W parterze natomiast gra będzie toczyła się do jednej bramki – prawdopodobnie nawet wtedy, jeśli to cieszynianin znajdzie się na dole.

Scenariusz, w którym Thiago Santos zadaje pierwszą w karierze porażkę przez nokaut Janowi Błachowiczowi, jest realny. Na początku walki powinien przeważać szybkościowo, co w połączeniu z jego mocą w pięściach i kopnięciach – także srogich lowkingach na wysokości łydki – stanowiło będzie nie lada zagrożenie dla Polaka.

Za minimalnie bardziej realny scenariusz uważam jednak ten, w którym Błachowicz nie daje się ustrzelić na początku pojedynku – trzyma rywala na dystans jabami, szuka kontr ciosami na kopnięcia, klinczuje, gdy trzeba, zaprzęga do działania zapasy – by następnie, od drugiej, może trzeciej rundy powoli przejmować stery toczącego się w coraz wolniejszym tempie pojedynku w swoje ręce. Ostatecznie albo kończy Brazylijczyka w rundach mistrzowskich, alby zwycięża co najmniej trzy z pięciu rund.

Zwycięzca: Jan Błachowicz przez poddanie




PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.
Błachowicz - Santos
2.00 - 1.91

Błachowicz
De Lima - Struve
1.91 - 2.00

De Lima
Villante - Oleksiejczuk
2.85 - 1.50

Oleksiejczuk
Carmouche - Pudilova
1.71 - 2.30

Pudilova
Dodson - Yan
3.60 - 1.34

Yan
Abreu - Ankalaev
2.80 - 1.51

Ankalaev
Macedo - Robertson
2.50 - 1.63

Robertson
Pedersoli - Grant
1.67 - 2.40

Pedersoli
Hadzovic - Polo Reyes
1.87 - 2.05

Hadzovic
Naurdiev - Prazeres
4.75 - 1.24

Prazeres
Fishgold - Teymur
1.43 - 3.10

Fishgold
Ismagulov - Alvarez
1.33 - 3.70

Ismagulov
Ferreira -Khabilov
2.35 - 1.69

Khabilov
Ostatnia gala8-4
Łącznie1383-771
Poprawne64,20 %

*****

Lowing.pl trzy miesiące z Patronite.pl

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button