Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
UFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie UFC FN 121 – Werdum vs. Tybura

Typowanie całej karty walk UFC Fight Night 121 w Sydney i analizy pojedynków Polaków – Marcina Tybury z Fabricio Werdumem oraz Adama Wieczorka z Anthonym Hamiltonem.

Transmisja z gali rozpocznie się w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 00:30 czasu polskiego.

Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

Poniżej analizy i typowanie walk Polaków – Marcina Tybury i Adama Wieczorka.

265 lbs: Adam Wieczorek (8-1) vs. Anthony Hamilton (15-8)

Kursy bukmacherskie: Adam Wieczorek vs. Anthony Hamilton 1.63 – 2.40

Bartłomiej Stachura: Poniżej analiza sprzed niedoszłej walki obu podczas gali w Gdańsku – Czytelników, którzy już ją czytali, odsyłam od razu do analizy walki Tybury poniżej. A tych, którzy nie mieli okazji się z nią zapoznać… Zapraszam!

Nie będę ukrywał, że jest to łatwa do typowania walka, bo absolutnie takową nie jest. Adam Wieczorek to mało jeszcze znany, ale ciekawy i naprawdę nieźle rokujący 25-latek, który walczy odrobinę nieszablonowo.

W stójce, pomimo doskonałych warunków fizycznych i chwilami naprawdę niezłej pracy ciosami prostymi – szybkimi i soczystymi – odnosi się do nich rzadko, nie wykorzystując do końca ich dystansującego potencjału. Zamiast tego chorzowianin obudował swoją stójkę – walczy z klasycznego ustawienia – wokół kopnięcia na głowę wykroczną nogą. Używa go niemalże w charakterze jaba! I, trzeba mu oddać, że czasami przynosi to ze wszech miar pożądane rezultaty, bo gdy już przyzwyczai rywala do tego rodzaju pojedynczych kopnięć, później urozmaica je, dokładając od razu cios albo po prostu markując high kicka i ruszając z akcją bokserską. Mam jednak wrażenie, że potencjał drzemiący w jego ciosach prostych jest o wiele większy…

Może podobać się parter Adama, w którym porusza się bardzo sprawnie z góry, umiejętnie torując sobie drogę do dosiadu, skąd płynnie zajmuje plecy szukających ucieczki rywali. Z pleców z kolei chętnie walczy otwartą gardą, jest aktywny, kreatywny, szuka trójkątów, balach. Czasami inkasuje z tego powodu uderzenia z góry, ale na pewno nie można zarzucić mu jakiejkolwiek bierności. Generalnie parter jest prawdopodobnie jego najmocniejszą stroną – i tam też rozstrzygał najwięcej walk, czy to poddaniami, czy też uderzeniami.

Jego klincz pozostawia jednak jeszcze wiele do życzenia. Niby stara się walczyć o podchwyty – czasami z powodzeniem – i ma niezły balans, ale bywał pod siatką kontrolowany i obalany przez zawodników bez porównania słabszych w tej płaszczyźnie, a także słabszych fizycznie od Anthony’ego Hamiltona – Zoumana Cisse czy nawet uderzacza Kevina Wiwatowskiego. Nie pomaga też tendencja Wieczorka do cofania się w linii prostej na siatkę.

Na pewno na plus Polakowi zaliczyć można kondycję – na ogół kończył walki szybko, ale w tej najdłuższej, bo prawie 15-minutowej z Kevinem Wiwatowskim, nawet w trzeciej rundzie wyglądał całkiem przyzwoicie, a jego aktywność nadal stała na niezłym poziomie.

Droga do zwycięstwa Anthony’ego Hamiltona jest jednak oczywista – musi zamęczyć Adama Wieczorka w klinczu pod siatką, obalać go, kontrolować z góry, okolicznościowo obijać. Jak wspominałem, Wieczorek jest niebezpieczny w walce na chwyty, ale wydaje się, że piekielnie silny i ciężki Amerykanin może być w stanie zneutralizować jego ofensywę z pleców.

Rzecz jednak w tym, że Bóg jeden raczy wiedzieć, w jakiej formie znajduje się Freight Train, który miesiąc temu, po trzeciej z rzędu porażce, ogłosił przejście na sportową emeryturę. Gdyby tego nie zrobił, prawdopodobnie i tak zostałby zwolniony z organizacji, ale jako że nadarzyła się okazja powrotu – powrócił. Czy po ewentualnej porażce ponownie zawiesi rękawice na kołku? Wydaje się to niemal pewne.

Oczywiście najprostsza droga do zwycięstwa Wieczorka prowadziłaby przez utrzymywanie walki na nogach – orbitowanie z dala od siatki i ostrzeliwanie Hamiltona pojedynczymi ciosami – ale zadanie to może być trudne, bo Hamilton lubi ostro zaatakować, a – jak wspominałem – Wieczorkowi brakuje nieco nawyku odchodzenia do boku, wobec czego zapewne prędzej czy później znajdzie się z plecami na siatce. Tam to Amerykanin powinien rozdawać karty, z jednym wszakże zastrzeżeniem – o czym później.

Z kolei drugi sposób na zwycięstwo – poza wspomnianym punktowaniem na nogach – to przewrócenie Hamiltona. Nie mam większych wątpliwości, że z góry Wieczorek mógłby rozstrzygnąć walkę na swoją korzyść – i to przed czasem. Rzecz jednak w tym, że przewrócenie wielkiego i silnego Amerykanina nie będzie łatwym zadaniem, zwłaszcza, że Adamowi brak solidnych zapaśniczych szlifów – a przynajmniej póki co ich nie pokazał.

Wracając do tegoż zastrzeżenia względem dominacji Hamiltona w klinczu… Otóż, czy rzeczywiście zdoła rozdawać tam karty przez co najmniej dwie rundy, nie mając za sobą porządnych przygotowań, walcząc po drugiej stronie globu i mentalnie prawdopodobnie będąc już na emeryturze? Mam co do tego wiele wątpliwości. Absolutnie bowiem nie wykluczam scenariusza, w którym może i Wieczorek spędzi większą część pierwszej rundy na siatce albo na plecach, przegrywając ją, ale zachowa więcej paliwa w baku na dwie kolejne, które padną jego łupem dzięki większej aktywności na nogach.

Jak więc zaznaczyłem na początku, mam nie lada zagwozdkę przy typowaniu tego pojedynku, bo scenariusz, w którym dysponujący gargantuiczną przewagą doświadczenia Anthony Hamilton robi sobie z Adama Wieczorka Daniela Omielańczuka, zamęczając go w klinczu, jest realny. Ba, biorąc pod uwagę, że Amerykanin lubi na początku ruszyć do szalonego ataku – i może tak zrobi, wiedząc, że kondycyjnie i tak nie podoła? – nie sposób wykluczyć nokautu na korzyść jednego lub drugiego. Z drugiej natomiast strony, forma fizyczna i mentalna 37-letniego już Hamiltona to jedna wielka niewiadoma, podczas gdy młodszy o ponad dekadę Wieczorek cały czas jest na fali wznoszącej. Niby Polak nie dysponuje nokautującym uderzeniem, ale i odporność Hamiltona już dawno nie ta.

Wahając się i zmieniając typ co kolejne napisane zdanie, stawiam ostatecznie na Adama Wieczorka – przetrwa pierwszą rundę, a potem wypunktuje, ubije albo udusi.

Zwycięzca: Adam Wieczorek przez (T)KO

265 lbs: Fabricio Werdum (22-7-1) vs. Marcin Tybura (16-2)

Kursy bukmacherskie: Fabricio Werdum vs. Marcin Tybura 1.28 – 4.00

Bartłomiej Stachura: Starcie Marcina Tybury z Fabricio Werdumem to prawdopodobnie najważniejsza potyczka w historii polskiego MMA – a z całą pewnością męskiego MMA. Uniejowianin nie tylko bowiem mierzy się z mogącym pochwalić się zwycięstwami z takimi zawodnikami jak Fedor Emelianenko, Cain Velasquez czy Mark Hunt byłym mistrzem UFC, który nie wydaje się wcale być na ostatniej prostej kariery, ale też zwycięstwem może zagwarantować sobie pojedynek o złoto kategorii ciężkiej – ewentualnie zbliżyć doń na wyciągnięcie ręki.

Starcie z Vai Cavalo Tybur zagwarantował sobie zwycięstwami z Viktorem Pestą, Luisem Henrique i Andreiem Arlovskim, które wywindowały go na 8. miejsce w dywizji królewskiej. Pierwotnie nasz zawodnik w walce wieczoru australijskiej gali miał skrzyżować rękawice z Markiem Huntem, ale Samoańczyk z uwagi na podejrzenia o kiepski stan zdrowia – do czego przyznał się w jednym z wywiadów – został wycofany z walki, a jego miejsce zajął właśnie Fabricio Werdum, szybko powracając do akcji po ekspresowym zwycięstwie z Walterem Harrisem podczas październikowej gali UFC 216.

Brazylijski zawodnik jest zdecydowanym bukmacherskim faworytem tej walki – czy słusznie? Przyjrzyjmy się bliżej umiejętnościom obu fighterów.

Jak walczy Werdum?

Styl Werduma od dawna – a mianowicie od czasu, gdy owoce zaczęła w aspektach stójkowych przynosić jego współpraca z Rafaelem Cordeiro z Kings MMA – nie ulega większym zmianom. Brazylijczyk nie obawia się wylądowania na plecach, wobec czego w wymianach kickbokserskich korzysta z szerokiej gamy ataków, czasami piekielnie ryzykownych.

Najbardziej charakterystycznymi akcjami ofensywnymi w jego wykonaniu są kombinacje lewy-prawy zakończone okrężnym kopnięcie na korpus z lewej nogi, a także ostre szarże z kombinacjami trzech, czasami nawet czterech ciosów. Oddać mu trzeba, że robi bardzo dobry użytek ze swojej wykrocznej nogi, świetnie atakując po przekroku kopnięciami na każdej wysokości – najczęściej właśnie na korpus. To jednak nie wszystko, bo Fabrycy chętnie, w sposób szybki i niesygnalizowany, podrywa też lewą nogę, atakując frontalem na schaby. W jego arsenale nie brakuje też ataków zakroczną nogą – na każdej wysokości, także frontalnie oraz obrotówkami na głowę.

Jego ataki pięściarskie nie są specjalnie skomplikowane, choć całkiem nieźle – ale relatywnie rzadko – zaprzęga do działania lewego prostego. Od czasu do czasu uderzy też z kombinacją 1-2 czy zamachowym cepem z prawicy.

Brazylijczyk jest bardzo niebezpieczny w klinczu, a to z uwagi na tajską klamrę, w której uwielbia terroryzować rywali kolanami na korpus i głowę, o czym przekonali się między innymi Cain Velasquez czy Alistair Overeem. Werdum nie potrzebuje wiele czasu i miejsca, by złapać uchwyt za karkiem rywala, częstując go kolanami – ot, stara szkoła Cordeiro.

Sierpem #45 – jak Werdum ubił Velasqueza

Vai Cavalo nie posiada najlepszych obaleń, najczęściej schodząc do wykrocznej nogi rywala i próbując właśnie w ten sposób przewrócić go na plecy. Jako że jest zawodnikiem piekielnie sprytnym i doświadczonym, potrafi wyciskać maksymalnie dużo korzyści ze swoich ograniczeń zapaśniczych, czego dowodem jego potyczka z Markiem Huntem, którego „przekonał”, że zejdzie do jego wykrocznej nogi, prowokując go do obniżenia pozycji i ostatecznie ubijając go przepięknym latającym kolanem.

W parterze Brazylijczyk jest klasą samą w sobie. Jeśli ma problemy z przewróceniem rywala, chętnie spróbuje wciągnąć go do gardy, by tam zaatakować z dołu czy poszukać przetoczenia. W swoim arsenale posiada ogromny wachlarz technik kończących – także w kontrze na obalenia, vide jego gilotyna w starciu z Cainem Velasquezem.

Jak na jego tle przedstawia się Marcin Tybura?

Uniejowianin porusza się zaskakująco – jak na zawodnika kategorii ciężkiej – lekko na nogach. Jest zatem bardzo mobilny, potrafi szybko skracać dystans i równie szybko odskakiwać, a jego najgroźniejszą bronią są kopnięcia – przede wszystkim z lewej nogi. Nasz zawodnik potrafi w piekielnie niesygnalizowany sposób atakować okrężnie na głowę, często po wcześniejszym ustawieniu sobie rywala rękami – vide jego nokaut w konfrontacji z Viktorem Pestą. To jednak nie wszystko, bo uniejowianin chętnie razi też rywali szybkimi lowkingami oraz kopnięciami frontalnymi na głowę z obu nóg – czego dowodem chociażby starcie z Luisem Henrique, którego potraktował frontalami z obu nóg.

Jeśli chodzi o ataki bokserskie, to stanowią one raczej uzupełnienie dla technik nożnych Polaka. Tu i ówdzie zaatakuje lewym prostym, jakąś krótką kombinacją, czy – co może mieć kapitalne znacznie – kontrującym prawym na wstecznym.

Polaka wyróżnia bardzo dobra obrona przed obaleniami, szczególnie jeśli rywal nie zdołał zapiąć podwójnych podchwytów. Balans uniejowianina jest doskonały. Jeśli natomiast chodzi o własne obalenia, to uniejowianin czyni to najchętniej z klinczu, stosując wszelkiego rodzaju haczenia czy zastawienia. Potrafi też jednak zamieniać ataki nożne rywali na własne sprowadzenia, co pokazał w konfrontacji z Andreiem Arlovskim.

Parter naszego zawodnika stoi na bardzo dobrym poziomie. Z dołu pozostaje aktywny, szukając powrotu na nogi – i często go znajdując – z góry natomiast dobrze kontroluje pozycję, jest cierpliwy i umiejętnie łączy zadawanie uderzeń z próbami przechodzenia do lepszych pozycji. Uwielbia zachodzić rywalom za plecy, tam kończąc walki duszeniami.

Jak zatem może wyglądać starcie obu zawodników?

Nie ulega większej wątpliwości, że obaj zawodnicy spróbują na w pierwszej rundzie nawzajem się rozczytać, czego też spodziewa się Marcin Tybura, będąc oczywiście przygotowanym na każdy scenariusz, a szczególnie latające kopnięcia na głowę, którymi Brazylijczyk rozpoczyna ostatnimi czasu każdą w zasadzie rundę.

Polak powinien mieć po swojej stronie przewagę szybkościową, jest też bez wątpienia mobilniejszym zawodnikiem – choć miewa problemy z utrzymywaniem dystansu. Jego kopnięcia po przekroku mogą stanowić ryzyko wpadnięcia w dystans, z którego już tylko krok do klinczu, gdzie Fabrycy chętnie zaatakuje kolanami albo poszuka obalenia. Z drugiej zaś strony, nieco podobnie jest z kopnięciami po przekroku w wykonaniu Werduma, który sam chętnie wpada w półdystans – rzecz oczywiście w tym, że na papierze klincz to płaszczyzna korzystniejsza dla Brazylijczyka – właśnie z powodu tajskiego klinczu oraz możliwości przewrócenia Polaka.

Nasz zawodnik będzie też musiał bardzo uważać na lowkingi, szczególnie wewnętrzne – Werdum potrafi wyprowadzać je szybko i naprawdę wkłada w nie sporo mocy. Cały czas Polak będzie musiał też mieć się na baczności z uwagi na masę oktagonowych sztuczek, z jakich korzysta Fabricio, chętnie chociażby sugerując obalenie, by potem wystrzelić z kopnięciem na głowę czy latającym kolanem.

Brazylijczyka można oczywiście „zaczarować”, co pokazał w ostatniej potyczce Alistair Overeem, regularnie zmieniając pozycje, stosując masę przyruchów, kiwek, markując uderzenia. Kompletnie wytrącił w ten sposób z rytmu Brazylijczyka, który był zdecydowanie mniej aktywny niż zwykle, obawiając się kontry.

Powtórzenie tego, co zrobił Reem, nie będzie oczywiście łatwe, bo arsenał Holendra – z obu pozycji – jest bardzo bogaty, a i nie da się ukryć, że Werdum podszedł do niego z nabożną niemal czcią. W przypadku Tybury tego rodzaju kiwek i ostrożnościowego podejścia ze strony Brazylijczyka trudno się jednak spodziewać.

Nie oznacza to absolutnie, że nasz zawodnik jest tutaj skazany na pożarcie. Nic z tych rzeczy. Jest bowiem kilka elementów technicznych i aspektów około-oktagonowych, które każą widzieć jego szanse w bardziej optymistycznym świetle, niż widzą je bukmacherzy, wyraźnie faworyzując Werduma.

Szanse Tybury

Przede wszystkim – Fabrycy nie wyciągnął lekcji z walki ze Stipe Miocicem, gdy zaatakowawszy Amerykanina szaloną kombinacją – i kompletnie się odsłoniwszy – zainkasował kontrującego prawego, padając nieprzytomny na deski i tracąc w ten sposób złoto. Podobnych akcji spróbował bowiem także w kolejnej walce – rewanżu z Travisem Browne, a i w starciu (trzecim) z Overeemem również tego rodzaju momenty dało się zaobserwować. To kapitalna – powtarzam: kapitalna! – okazja dla szybkonogiego Tybury. Nasz zawodnik pokazał bowiem w konfrontacji z Henrique, że wzbogacił swój arsenał właśnie o kontrujący prawy na wstecznym – to absolutnie idealna broń na Werduma, jeśli ten zdecyduje się ponownie wbiegać w rywala – czyli Tyburę – z trzema czy czterema ciosami. Oczywiście – wszystko to obarczone jest pewnym ryzykiem, bo przestrzelenie kontry będzie prawdopodobnie oznaczało zainkasowanie ciosu, ale…

Po drugie – nie jest od dawna tajemnicą, że Werdum uwielbia schodzić do wykrocznej nogi, w ten sposób szukając obalenia. Nie chcę się rozpisywać, ale odeślę Was do pojedynku Chrisa Weidmana z Yoelem Romero. Kubańczyk idealnie rozczytał Amerykanina, który za każdym niemal razem w ten właśnie sposób próbował obalać, kończąc go kontrującym kolanem na głowę. Naturalnie, Tybura będzie musiał mieć się na baczności, bo po pierwszym zejściu do nogi Werdum za drugim razem może takowe zamarkować, żeby zaatakować kopnięciem na głowę – podobnym do tego, jakie lubi TJ Dillashaw – albo latającym kolanem. Jeśli jednak Polak wyczuje moment i trafi kolanem w kontrze – a próbował takiego ataku w starciu z Henrique! – może być po zawodach. A odnotuję, że Brazylijczyk nie raz, nie dwa schodził do tejże wykrocznej nogi rywala z głową do wewnątrz – a ten właśnie błąd Weidman przypłacił nokautem z Romero…

Po trzecie – poruszanie się do boku stanowić powinno doskonałą odpowiedź na próby ataków kombinacjami w wykonaniu Werduma – czy to ciosami, czy też lewym i prawym zakończonymi kopnięciem okrężnym na korpus. Jeśli Tybura znajdzie moment, aby przerwać te mimo wszystko przewidywalne do pewnego stopnia ataki Brazylijczyka, może skarcić go kontrą.

Po czwarte – Vai Cavalo nie jest typem kontruderzacza. Najchętniej sam inicjuje ataki, tylko od wielkiego dzwona przepuszczając jakieś ciosy rywala, by odpowiedzieć kontrą. Dlatego też uważam, że Tybura nie powinien czekać, chętnie inicjując ataki. I oczywiście być gotowym na kontry.

Po piąte – uniejowianin udowodnił, że potrafi dobrze przechwytywać kopnięcia, zamieniając je na obalenia. Tak, obalenia. Absolutnie bowiem nie uważam, aby nasz zawodnik musiał za wszelką cenę unikać parteru Werduma, jeśli znajdzie się na górze. Nie twierdzę, że powinien tam otwierać się, szukając uderzeń, technik kończących czy nawet przechodzenia pozycji – ale skontrolowanie Brazylijczyka? Powstrzymanie jego prób poddań, odwrócenia pozycji? Toż to jest absolutnie do zrobienia, na co dowodem choćby potyczki Brazylijczyka z Overeemem. Ba, biorąc pod uwagę, że Fabrycy tak chętnie sam kładzie się na plecach, na pewno nie byłoby złym pomysłem poszukanie obalenia w końcówkach rund. Powtarzam jednak, że moim zdaniem Polak ma wszystko, czego potrzeba, aby z góry utrzymać pozycję przez kilkanaście, kilkadziesiąt sekund, może zmieścić jeden czy dwa ciosy, choćby i na korpus.

Po szóste – Tybur jest elastyczny w swoich nożnych poczynaniach – i szybki. Biorąc pod uwagę lekko pochyloną pozycję Werduma, wydaje się, że kopnięcia frontalne na głowę z obu nóg stanowić mogą nie lada szansę na ustrzelenie Brazylijczyka. Oczywiście trzeba będzie wówczas uważać na obalenia, bo Vai Cavalo udowodnił już w poprzednich pojedynkach, że sam nieźle przechwytuje kopnięcia, ale spróbować jak najbardziej warto.

Nie sposób pominąć też faktu, że nasz zawodnik przygotowania do walki spędził w Jackson-Wink MMA w Albuquerque, a trenerzy Greg Jackson i Mike Winkeljohn znają już Werduma bardzo dobrze, chociażby z ostatniej jego walki z Overeemem. Jak zmieni się styl Polaka? Czy zobaczymy firmowe dla tego klubu kopnięcia na kolano?

Warto przypomnieć też, że dla Fabrycego jest to drugi z rzędu obóz przygotowawczy, a na karku ma już przecież aż 40 lat. Lepszy już z całą pewnością nie będzie, a z czasem w końcu przyjdzie regres. Czy jego pierwsze symptomy możemy zobaczyć w konfrontacji Brazylijczyka z Polakiem? Ależ absolutnie – choć póki co trudno mimo wszystko zaobserwować jakieś przesłanki, które wskazywałyby na to, że były mistrz jest bliski regresu. Z drugiej zaś strony – wieku nie oszukasz.

Typowanie

Nie ukrywam zatem, że daję Tyburze znacznie więcej szans na zwycięstwo niż bukmacherzy i gracze, którzy wyraźnie skłaniają się ku Werdumowi. Rzecz jednak w tym, że trudno mimo wszystko widzieć Polaka w roli faworyta – i w takowej go nie widzę.

Nasz zawodnik nie ma bowiem tak szerokiego arsenału stójkowego, jakim dysponował Overeem, który ograniczył kickbokserską aktywność Werduma do niemal zera. Boks polskiego zawodnika nadal bowiem nie stanowi wielkiego zagrożenia dla rywali. Spodziewam się, że Vai Cavalo będzie mimo wszystko czuł się komfortowo na nogach, a co oznacza dla niego komfort, widzieliśmy przede wszystkim w jego pierwszej potyczce z Travisem Browne. Jeśli złapie rytm – czuje się jak ryba w wodzie.

Uniejowianin co prawda nadal jest na etapie, na którym może wprowadzać do swojej gry nowe elementy – szczególnie pod nowymi trenerami! – ale mimo wszystko mam poważne wątpliwości, czy będzie w stanie unikać szarż rywala i ewentualnego przyszpilenia do siatki – zbyt często bowiem cofa się niemal w linii prostej na siatkę. Jak wspominałem, absolutnie nie wykluczam, że ustrzeli Brazylijczyka jakąś kontrą prawym, ale… Nie będzie o to łatwo.

Innymi słowy, oktagonowy spryt, aktywność – wynikająca z braku obawy o obalenie – doświadczenie i mimo wszystko kondycja każą widzieć w roli niewielkiego faworyta właśnie Brazylijczyka.

Zwycięzca: Fabricio Werdum przez decyzję




PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.
Werdum - Tybura
1.28 - 4.00

Werdum
Rawlings - Clark
1.74 - 2.15

Rawlings
Muhammad - Means
2.80 - 1.45

Means
Velickovic - Matthews
2.15 - 1.74

Velickovic
Kelly - Theodorou
3.30 - 1.37

Theodorou
Volkanovski - Young
1.14 - 6.00

Volkanovski
Mokhtarian - Benoit
3.35 - 1.36

Benoit
Lentz - Brooks
5.35 - 1.18

Brooks
Brown - Camacho
2.25 - 1.69

Camacho
Coulter - Tuivasa
2.45 - 1.61

Tuivasa
Shelton - Lausa
1.27 - 4.10

Shelton
Chambers - Kassem
2.50 - 1.59

Kassem
Wieczorek - Hamilton
1.63 - 2.40

Wieczorek
Ostatnia gala9-4
Łącznie1019-561
Poprawne64,49 %

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button