Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
UFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie UFC FN 120 – Pettis vs. Poirier

Typowanie i analizy karty głównej gali UFC Fight Night 120 – Pettis vs. Poirier, która odbędzie się dziś w nocy czasu polskiego w Norfolk.

Transmisja z gali rozpocznie się w nocy z soboty na niedzielę o godzinie 00:30 czasu polskiego.

Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

Poniżej analizy i typowanie całej karty głównej.

155 lbs: Joe Lauzon (27-13) vs. Clay Guida (33-17)

Kursy bukmacherskie: Joe Lauzon vs. Clay Guida 2.15 – 1.80

Bartłomiej Stachura: Joe Lauzon lubi zaczynać ostro – w pierwszej rundzie na pewno będzie miał swoje szanse, aby ubić lub poddać Clay’a Guidę. Rzecz jednak w tym, że jeśli tego nie dokona, trudno wróżyć mu zwycięstwo na kartach sędziowskich z uwagi na sporą przewagę kondycyjną, którą powinien cieszyć się reprezentant Team Alpha Male.

Nie wykluczam scenariusza, w którym w otwierającej odsłonie Lauzon zdoła jednak przyszpilić na siatce i porozbijać Guidę, ewentualnie sprowokować go do obalenia i udusić jakąś gilotyną – bo Carpenter ma już swoje lata, w poddania da się go złapać, a i jego szczęka była już kruszona, ale… Swoim dziwacznym stylem walki zapewni sobie jednak przetrwanie pierwszej rundy, tańcując na nogach i chętnie unikając walki, by od drugiej rundy stopniowo zacząć przejmować jej stery i ostatecznie po nieszczególnie emocjonującej potyczce – z wieloma elementami klinczu – wypunktować Lauzona.

Zwycięzca: Clay Guida przez decyzję




135 lbs: Raphael Assuncao (25-5) vs. Matthew Lopez (10-1)

Kursy bukmacherskie: Raphael Assuncao vs. Matthew Lopez 1.28 – 4.20

Bartłomiej Stachura: To zestawienie nie ma na papierze większego sensu – zdecydowanie za wcześnie dla Matthewa Lopeza na rywali pokroju Raphaela Assuncao, który w swoim sportowym CV posiada zwycięstwa nad TJ-em Dillashawem, Marlonem Moraesem, Bryanem Carawayem czy… Jorge Masvidalem.

Amerykanin to oczywiście mocny i charakterny zapaśnik, ale w swojej karierze Assuncao stopował obalenia znacznie mocniejszych wrestlerów – a nawet jeśli znajdzie się na ziemi, to posiada mocne jiu-jitsu, którym sam może zagrozić rywalowi. Biorąc jednak pod uwagę, że wybronił 4 z 5 prób obaleń ze strony Dillashawa w rewanżu, wszystkie 3 Sterlinga i wszystkie 2 Moraesa, nie wróżę Lopezowi sukcesów w tym obszarze. A jeśli ich nie osiągnie, zmuszony będzie bić się na nogach, gdzie przewaga potrafiącego walczyć z obu pozycji Assuncao będzie wyraźna. Podobnie ma się sprawa w obszarze kondycji, gdzie również Brazylijczyk na przestrzeni swojej kariery wyglądał zdecydowanie lepiej.

Jedyny znak zapytania? Wiek Assuncao. Brazylijczyk ma już na karku 35 lat, a jak na zawodnika kategorii koguciej to już naprawdę sporo. Lepszy nie będzie, a z każdą walką jak najbardziej może tracić na swojej oktagonowej grze. Tym niemniej…

Zwycięzca: Raphael Assuncao przez decyzję

185 lbs: Nate Marquardt (35-18-2) vs. Cezar Ferreira (11-6)

Kursy bukmacherskie: Nate Marquardt vs. Cezar Ferreira 3.55 – 1.36

Bartłomiej Stachura: Cezar Ferreira jest młodszy, silniejszy, prawdopodobnie szybszy, ma lepsze zapasy, lepsze warunki fizyczne. Najprawdopodobniej wypunktuje Nate’a Marquardta jakimiś pojedynczymi prostymi i kopnięciami przeplatanymi z obaleniami.

Amerykanin jest już co prawda na ostatniej prostej swojej kariery, ale mimo wszystko daleki jestem od skreślania go. Prawdopodobnie bowiem szczególnie w dwóch pierwszych rundach – póki będzie miał jeszcze odpowiednio dużo paliwa w baku – nieustannie będzie o jedno celne uderzenie od ubicia lub naruszenia Ferreiry, którego szczęka woła o pomstę do nieba. I wcale szczególnie się nie zdziwię, jeśli tak się stanie, bo pomimo zaawansowanego wieku Nate nadal miewa drobne przebłyski, czego dowodem jego walki z CB Dollawayem oraz Tamdanem McCrorym.

Tym niemniej, stawiam jednak na to, że taktycznie podchodzący do walki Cezar Ferreira zdoła wyjść z oktagonu w glorii zwycięzcy po nieszczególnie emocjonującym starciu – punktując pojedynczymi uderzeniami i obaleniami.

Zwycięzca: Cezar Ferreira przez decyzję

265 lbs: Andrei Arlovski (25-15) vs. Junior Albini (14-2)

Kursy bukmacherskie: Andrei Arlovski vs. Junior Albini 3.85 – 1.32

Bartłomiej Stachura: Może i Junior Albini wygląda odrobinę niepozornie, ale trzeba mu oddać, że jego technika w stójce prezentuje się naprawdę dobrze – szczególnie w półdystansie, gdzie najprawdopodobniej rozstrzygnie się ta walka. Niby Andrei Arlovski nadal ma jeszcze czym uderzyć, ale spodziewam się sporej przewagi szybkościowej po stronie młodszego o 12 lat Brazylijczyka.

Albini znacznie chętniej też kopie, a do tego w razie problemów na nogach może zawsze próbować przenosić walkę do parteru, bo tam z góry powinien mieć sporą przewagę.

Pitbull będzie miał oczywiście po swojej stronie ogromną przewagę doświadczenia, ale z drugiej strony wyraźnie widać po nim, że znajduje się na bardzo ostrej równi pochyłej, co objawia się przede wszystkim coraz mniejszą aktywnością, niepewnością w swoich poczynaniach.

Brazylijczyk co prawda nadal nie jest do końca sprawdzony – choć oddać mu trzeba, że dał bardzo obiecujący debiut – więc zwycięstwo Białorusina przez nokaut wielką sensacją nie będzie, zwłaszcza że być może z drugiego obozu w American Top Team wyniesie więcej pozytywów niż na walkę z Marcinem Tyburą, ale na pewno byłaby to niespodzianka. I nie spodziewam się jej.

Zwycięzca: Junior Albini przez (T)KO

170 lbs: Matt Brown (20-17) vs. Diego Sanchez (27-10)

Kursy bukmacherskie: Matt Brown vs. Diego Sanchez 1.29 – 4.10

Bartłomiej Stachura: W starciu dwóch zaprawionych w bojach weteranów, którzy wydają się być już na ostatniej prostej swoich karier – a Matt Brown nie wyklucza nawet, że będzie to jego ostatnia potyczka – trudno nie faworyzować właśnie Nieśmiertelnego. Nawet pomimo tego, iż przegrał trzy ostatnie i aż pięć z ostatnich sześciu walk. Ba, w trzech ostatnich został skończony.

Rzecz jednak w tym, że w starciu z Diego Sanchezem będzie miał po swojej stronie nie tylko gabaryty, ale przede wszystkim morderczą grę klinczerską, w której unikaniu regularnie cofający się prosto na siatkę reprezentant Jackson-Wink MMA absolutnie nie jest specjalistą. Jeśli dojdzie do zwarcia, a najpewniej stanie się tak prędzej niż później z uwagi na agresywny styl walki Browna, Sanchez znajdzie się w nie lada tarapatach z uwagi na kapitalne wykorzystanie łokci przez Nieśmiertelnego.

Nie jest jednak tak, że całkowicie skreślam Diego. Walcząc z odwrotnej pozycji, chętnie kopie na korpus, a nie jest sekretem, że to właśnie pięta achillesowa Browna. O obalenia nie będzie co prawda łatwo, ale i tak jest to jeden z elementów, do których może spróbować odwołać się Sanchez, aby zyskać w oczach sędziów punktowych.

Największym znakiem zapytania w kontekście Matta Browna jest jednak jego psychika, zdrowie fizyczne i nastawienie. Otrzymał w ostatnich walkach sporo obrażeń, nie ukrywał obawy o swój stan zdrowia, teraz jest już jedną nogą poza sportem, zapowiadając emeryturę. W wywiadach przed galą przekonuje co prawda, że czuje się wybornie – lepiej niż sądził – ale jego odporność na uderzenia już dawno nie ta.

Tym niemniej, Diego Sanchez też już od dawien dawna nie ten, więc…

Zwycięzca: Matt Brown przez (T)KO

155 lbs: Anthony Pettis (20-6) vs. Dustin Poirier (21-5)

Kursy bukmacherskie: Anthony Pettis vs. Dustin Poirier 1.95 – 1.95

Bartłomiej Stachura: Kursy bukmacherskie doskonale odzwierciedlają szanse obu zawodników na zwycięstwo – na papierze bowiem trudno wskazać zawodnika, który miałby więcej atutów po swojej stronie.

Nie ma wielkiej tajemnicy w tym, że Anthony Pettis zrobi wszystko, aby utrzymać walką na odległość kopnięć, najchętniej w okolicach środka oktagonu, gdzie będzie miał wiele przestrzeni. Jego zestawi technik nożnych – z morderczym kopnięciem okrężnym na korpus z obu pozycji na czele – jest bowiem przebogaty. W szermierce na kopnięcia nie da Dustinowi Poirierowi większych szans.

Luizjańczyk z kolei posiada zdecydowanie lepsze, szybsze i bardziej techniczne ręce – uderza też bez porównania mocniej. Zrobi wszystko, aby przedrzeć się do półdystansu, bo tam może ze swoich ciężkich rąk zrobić najlepszy użytek. Ponadto niewykluczone, że spróbuje odwoływać się do swoich zapasów, aby tu i ówdzie wpleść jakieś obalenie, a może przyszpilić Pettisa do siatki, wykorzystując swoją przewagę siłową, której się spodziewam.

Nawet nie mrugnie mi powieka, jeśli Showtime znajdzie jakąś lukę w dziurawej przecież na ogół defensywie Diamonda, usypiając go jakimś kopnięciem. Trzeba bowiem odnotować, że w konfrontacji z Jimem Millerem Pettis zaprezentował odrobinę poprawioną pracę na nogach, rzadziej niż zwykle cofając się w linii prostej na siatkę.

Rzecz jednak w tym, że Poirier dał naprawdę dobrą walkę z Eddiem Alvarezem – jedną z najlepszych w karierze. Przede wszystkim bowiem zaprezentował szczególnie w pierwszej rundzie niebywale wyrachowane podejście. Był techniczny, odpowiedzialny w defensywie, nie wdawał się w szalone wymiany. Widać, że po wielu latach zaczyna wreszcie kontrolować swoje emocje w oktagonie – oczywiście w drugiej rundzie już się to zmieniło, ale i tak było to nie lada postęp.

Ponadto nie jest może zawodnikiem słynącym z wywierania presji, ale w swoich walkach pokazywał pewne przebłyski w tym obszarze – a nie mam wątpliwości, że zdaje sobie doskonale sprawę, że będzie to klucz do pokonania Pettisa. Jeśli zmusi go do walki z wstecznego, mocno utrudni mu korzystania z wszelkiego rodzaju kopnięć.

Warto też mieć na uwadze wspomniane wcześniej zapasy. Starcie z Joem Duffym świetnie zobrazowało, że Dustin Poirier potrafi zaprzęgnąć do działania zapasy, jeśli to przez nie prowadzi jego droga do zwycięstwa. Może nie jest wybitnym zapaśnikiem w ofensywie, ale też Pettis nie jest wybitnym specjalistą od obrony przed obaleniami – choć na pewno Diamond będzie musiał piekielnie uważać na gilotyny.

Wreszcie warto też wspomnieć, że stylistycznie Anthony Pettis w ogóle nie przypomina dwóch jedynych zawodników, jacy pokonali Dustina Poiriera w ostatnich prawie pięciu latach – czyli Conora McGregora i Michaela Johnsona. Showtime nie ma bowiem ani szybkich, ani ciężkich rąk. Gubi się w półdystansie.

Innymi słowy, nie jest tak, że uniosę brew, jeśli Pettis wyjdzie z tej potyczki zwycięsko – najpewniej trafiając Poiriera jakimś kopnięciem – ale to zawodnik, który na przestrzeni ostatnich lat niewiele się rozwinął. W przeciwieństwie do Poiriera, który będzie miał też w swoim arsenale więcej narzędzi do wygrania tej walki – z uwagi na zapasy. W odrobinę podobnym stylistycznie zestawieniu Stephen Thompson miał na Jorge Masvidala pracę na nogach i kontry – ale tego właśnie brakuje Anthony’emu Pettisowi, więc…

Zwycięzca: Dustin Poirier przez decyzję




PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.
Pettis - Poirier
1.95 - 1.95

Poirier
Sanchez - Brown
4.30 - 1.27

Brown
Arlovski - Albini
3.85 - 1.32

Albini
Ferreira - Marquardt
1.36 - 3.55

Ferreira
Lopez - Assuncao
4.20 - 1.28

Assuncao
Guida - Lauzon
1.80 - 2.15

Guida
Dodson - Moraes
2.10 - 1.83

Dodson
Suarez - Pereira
1.36 - 3.55

Suarez
Quinones - Northcutt
2.55 - 1.61

Northcutt
Hill - Ansaroff
1.54 - 2.70

Hill
McGee - Strickland
3.75 - 1.33

Strickland
Collier - Fortuna
3.20 - 1.42

Fortuna
Stewart - Roberson
2.95 - 1.47

Roberson
Ostatnia gala7-4
Łącznie1010-557
Poprawne64,45 %

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button