Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
UFC

Typowanie UFC FN 70 – Machida vs Romero

Redakcyjne typowanie UFC Fight Night 70 – Machida vs Romero.

Transmisja z gali rozpocznie się o godzinie 2:00 w nocy z soboty na niedzielę.

Przypominamy, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.

185 lbs: Lyoto Machida (22-6) vs Yoel Romero (9-1)

naiver: Arcyciekawy pojedynek między dwoma leciwymi już zawodnikami – 37-letnim Lyoto Machidą i 38-letnim Yoelem Romero – którego zwycięzca uczyni milowy krok na drodze do walki o pas mistrzowski kategorii średniej.

Smok ma już duże, w większości pozytywne doświadczenia z walk przeciwko zapaśnikom, ale też prawie żaden z tych, których Brazylijczyk pokonywał, nie miał tak morderczych narzędzi w stójce jak olimpijski zapaśnik z Kuby. Walczący z odwrotnej pozycji Romero to niezwykle dynamiczny, kowadłoręki i chwilami aż przesadnie kreatywny, a także podejmujący spore ryzyko zawodnik.


Yoel Romero demonstruje stójkową defensywę w starciu z Ronym Markesem.

Świetnie balansuje tułowiem i głową, dobrze się porusza, rewelacyjnie skraca dystans, a jego najgroźniejszą bronią w stójkowym arsenale jest szybki kros. Jak zapewnia jego trener w ATT Ricardo Liborio, kluczem do pokonania Brazylijczyka będzie wywierania na nim nieustannej presji – od dawna jest to bowiem znany sposób na pozostawienie karateki go w pokonanym polu. Kubańczyk będzie mógł śmiało do swojej gry wprowadzić próby obaleń, aby zdekoncentrować Machidę – mniejszy oktagon, w którym odbędzie się pojedynek, powinien ułatwiać mu zamykanie Smoka pod siatką. Nieustannie jednak Romero musiał będzie mieć się na baczności, bo jedna nieuważna szarża – a przy jego stójkowej nonszalancji o takie nie jest szczególnie trudno – może kosztować go przegraną.


Wbrew pozorom obaj zawodnicy mają ze sobą więcej wspólnego niż tylko odwrotna pozycja, z której walczą…

Jestem jednak pewien, że dysponujący doskonałą obroną przed obaleniami Machida w aspektach zapaśniczych mocno utrudni życie Kubańczykowi, zmuszając go do nie lada wysiłku przy każdej próbie przeniesienia walki do parteru. Nie spodziewam się też, by Żołnierz Boga był w stanie utrzymać w parterze byłego mistrza kategorii półciężkiej – jego kontrola z góry oraz szlify parterowej pod kątem BJJ nie mogą równać się z tymi Luke’a Rockholda.

Kluczowym elementem tego pojedynku może okazać się kondycja. Wydaje się, że w tym aspekcie przewagę powinien mieć Lyoto Machida, nawet pomimo tego, że wraca ledwie dwa miesiące po ostrym laniu, jakie sprawił mu Rockhold. Romero natomiast nie walczył od prawie dziesięciu miesięcy, borykając się wcześniej z kontuzjami. Jego dynamiczny styl walki i mimo wszystko niezbyt chwilami rozsądne gospodarowanie ograniczonymi zapasami paliwa (vide nadmierna momentami ruchliwość) każą postawić kilka znaków zapytania na temat jego kondycji w 5-rundowej walce. Na jego obronę trzeba natomiast stwierdzić, że nawet będąc ledwie żywym, jest w stanie wykrzesać z siebie energię wystarczającą do odprawienia rywali w trzeciej rundzie – tak było w pojedynkach z Derekiem Brunsonem oraz Timem Kennedym.

Absolutnie nie skreślam Yoela Romero, bo dysponuje on narzędziami w stójce i zapasach, aby uczynić tę noc okropną dla Lyoto Machidy, zwłaszcza że Smok zdaje się notować regres formy ostatnimi czasy. Kubańczyk jest niby starszy, ale ma znacznie mniejszy przebieg i wydaje się, że nadal jeszcze drzemie w nim pewien niewykorzystany potencjał. Czy zademonstruje go teraz, ostatecznie kończąc Erę Machidy? Nie wykluczam. Myślę jednak, że od zawsze prowadzący niezwykle sportowy tryb życia Brazylijczyk ma jeszcze w sobie wystarczająco dużo zdrowia, by przetrwać początkowe ataki Romero, i ognia, by którąś z kontr posłać go na deski. Bez najmniejszego przekonania zatem…

Zwycięzca: Lyoto Machida przez (T)KO

170 lbs: Lorenz Larkin (15-4) vs Santiago Ponzinibbio (20-2)

naiver: Starcie Lorenza Larkina z Santiabo Ponzinibbio zapowiada się doskonale. Z jednej strony mamy piekielnie kreatywnego i chwilami aż lśniącego błyskotliwością Amerykanina, z drugiej natomiast niezwykle agresywnego twardziela, który nieustannie prze do przodu, rozdając bomby na lewo i prawo. Obaj zawodnicy preferują stójkowe wymiany, więc walka zapewne toczyć będzie się na nogach – jeśli natomiast Argentyńczyk, bo to on prędzej spróbuje obalać, zdecyduje się przenieść walkę do parteru, nie wróżę mu sukcesów w położeniu rywala na plecach – obrona przed obaleniami Larkina jest bowiem, trochę wbrew przebiegowi pojedynku z Derekiem Brunsonem, bardzo solidna.

Kluczowa dla losów tego starcia może być dyspozycja i chęć walki Larkina. Amerykanin cierpi bowiem czasami na zaniki pamięci, zapominając, po co wszedł do oktagonu – potrafi wówczas długimi fragmentami nie wyprowadzać żadnych uderzeń. W swoim ostatnim pojedynku – debiucie w kategorii półśredniej – zaprezentował się jednak spektakularnie, soczystymi prostymi kompletnie rozmontowując twardoszczękiego Johna Howarda. Ponzinibbio z kolei zamęczył ciągłą presją niepokonanego wcześniej Seana Stricklanda.

Absolutnie nie wykluczam, że wyglądający ostatnio jak nowo narodzony i niezwykle sobie chwalący przejście do kategorii półśredniej Monsoon jakąś nieprawdopodobną kontrą ubije szarżującego rywala, ale… Ponzinibbio uderza mocno, jest twardy, niezmordowany i przypomina trochę swoim agresywnym bokserskim stylem Costasa Philippou, z którym przecież Larkin przegrał. Będący na wstecznym Lorenz traci wiele ze swoich atutów. Szczerze mówiąc, nie spodziewam się, aby ten pojedynek był szczególnie wyrównany – albo Amerykanin będzie w stanie odchodzić od siatki i kąsać kontrami napierającego rywala, by w końcu go skończyć, albo sam szybko ulegnie pod jego presją, koncentrując się niemal wyłącznie na defensywie.

Bez najmniejszego przekonania stawiam na to, że chwilami trochę rzemieślnicza agresja, wsparta jednak ciężkimi rękami, dużym sercem do walki i charakterem wojownika Ponzinibbio zaprowadzą go do zwycięstwa, choć w najmniejszym stopniu nie zdziwi mnie triumf Amerykanina. Mimo wszystko jego nieprzewidywalność oraz mimo wszystko przeciętny poziom Johna Howarda, na tle którego błyszczał, nie pozwalają mi przekonać się do niego. Jeszcze nie teraz.

Zwycięzca: Santiago Ponzinibbio przez (T)KO

185 lbs: Eddie Gordon (7-3) vs Antonio Carlos Junior (4-1)

naiver: W czasach TUFa podopieczny Ray’a Longo i Matta Serry, Eddie Gordon, miewał przebłyski, które potwierdziło efektowne zwycięstwo nad Dhiego Limą w debiucie. W dwóch kolejnych pojedynkach wypadł jednak o wiele gorzej – a w ostatnim wręcz tragicznie. Najpierw Jamajczyk nie był w stanie w żaden sposób zagrozić Joshowi Sammanowi i choć położył go kilka razy na plecach, to z tej pozycji u(nie)skuteczniał taktykę lay and pray, by w końcu wylądować na deskach po efektownym kopnięciu na głowę. Jeszcze gorzej jednak zaprezentował się ostatnio, przegrywając po nieco kontrowersyjnej decyzji z absolutnym przeciętniakiem, Chrisem Dempsey’em. Gordon zaprezentował się dramatycznie słabo w każdej płaszczyźnie – jego kondycja wołała o pomstę do nieba, a pchane ciosy przywodziły na myśl Mariusza Pudzianowskiego. Także od strony zapaśniczej wyglądał bardzo słabo, oddając trzy obalenia.

Dla Antonio Carlosa Juniora walka ta stanowić będzie debiut w kategorii średniej – najpierw wygrał on brazylijskiego TUFa w kategorii ciężkiej, by w kolejnym pojedynku zejść do półśredniej i przegrać z Patrickiem Cumminsem. A zatem trzy walki w UFC – trzy różne kategorie wagowe. Brazylijczyk to przede wszystkim bardzo mocny grappler, który jednak także w stójce miewa przebłyski, dysponując solidnym prawym sierpowym. W starciu z Cumminsem zdecydowanie nie docenił zapaśniczych szlifów Amerykanina, ale jego sobotni rywal to o dwie klasy gorszy zapaśnik. Jeśli Jamajczyk wyjdzie w formie podobnej do tej, którą zaprezentował w dwóch poprzednich starciach, zostanie szybko ubity bądź poddany przez Carę de Sapato, który powinien dysponować przewagą w stójce, parterze (tutaj bardzo wyraźną) oraz niewykluczone, że także w aspektach zapaśniczych. Oczywiście pierwsze ścinania do 185 lbs stawia kilka znaków zapytania wokół formy Brazylijczyka, ale nie są one nawet w połowie tak duże, by odciągnąć mnie od typowania jego zwycięstwa.

Zwycięzca: Antonio Carlos Junior przez poddanie

185 lbs: Steve Bosse (10-1) vs Thiago Santos (10-3)

naiver: Powracający po ponad 2-letniej nieobecności i mający na koncie tylko jedną walkę od 2011 roku były hokeista, Steve Bosse, w starciu z Thiago Santosem będzie miał przed sobą trudną przeprawę. Kanadyjczyk, który na początku kariery był typem szalonego brawlera, teraz nabrał trochę szlifów taktycznych, ale nadal jego gra opiera się przede wszystkim na agresji i rzucaniu mocnych sierpowych. Czasami odwoływał się też z niezłym skutkiem do zapasów, ale jego dotychczasowi rywale to w zdecydowanej większości bardzo niska półka zawodnicza. Santos nie powinien mieć większych problemów z utrzymywaniem pojedynku w stójce, gdzie dzięki przyzwoitej pracy na nogach i znacznie lepszym szlifom technicznym kąsał będzie rywala pojedynczymi ciosami – a zwłaszcza bogatym arsenałem kopnięć. Myślę, że w ten sposób wypunktuje z pewnością mocno już zardzewiałego Kanadyjczyka, choć nie powinniśmy zapominać, że defensywa stójkowa Santosa do najlepszy również nie należy – a Bosse uderza bardzo mocno. Jego aktywność również pozostawia czasami wiele do życzenia – gdyby zresztą nie jej brak, to prawdopodobnie mógłby dzisiaj pochwalić się w UFC rekordem 3-1 zamiast 2-2; drugą bowiem porażkę poniósł po niezwykle wyrównanej walce z Uriahem Hallem. Nie skreślam Bosse w tym pojedynku, zwłaszcza że przygotowania spędził w Tristar pod okiem Firasa Zahabiego i ma narzędzia, aby napsuć wiele krwi rywalowi, ale myślę, że wyższość kickbokserska Brazylijczyka okaże się kluczowym czynnikiem, który zapewni mu uznanie na kartach sędziowskich.

Zwycięzca: Thiago Santos przez decyzję

145 lbs: Hacran Dias (22-3-1) vs Levan Makashvili (7-1)

naiver: Obaj zawodnicy są do siebie bardzo podobni – nie tylko pod względem warunków fizycznych. Zarówno mający za sobą zwycięski debiut w UFC amerykański Gruzin, jak i legitymujący się rekordem 2-2 w największej organizacji Brazylijczyk toczą pojedynki w podobny sposób, preferując walkę na chwyty w klinczu oraz kontrolę i uderzenia z góry.

Jednak to reprezentant Nova Uniao prezentuje się odrobinę lepiej w każdej płaszczyźnie – poza stójką. Tam bowiem jego przewaga powinna być już wyraźniejsza i to nawet nie dlatego, że Brazylijczyk to jakiś kickbokserski wirtuoz – Makashvili bowiem to stójkowy sierpownik, by nie rzec – cepiarz, który pojedyncze ciosy wykorzystuje niemal wyłącznie do skracania dystansu i przenoszenia walki do klinczu. Przy nim Dias to kawał finezyjnego strikera. Nie sądzę jednak, by walka toczyła się dłuższymi fragmentami w stójce – będzie tutaj raczej sporo morderczego klinczu, w którym faworyzuję Brazylijczyka. Spodziewam się, że Gruzin może mieć spore problemy z przenoszeniem walki do parteru, a z czasem jego zapasy paliwa powinny zostać wydrenowane – wziął bowiem tę walkę cztery tygodnie temu, zastępując Chasa Skelly’ego, i prawdopodobnie nadal w kościach czuje jeszcze trudy pojedynku z Markiem Eddivą, który odbył się 16 maja.

Zwycięzca: Hacran Dias przez decyzję

PODSUMOWANIE

WalkanaiverCaloBolt
Lyoto Machida vs Yoel Romero
1.54 - 2.70
Machida Machida Machida
Lorenz Larkin vs Santiago Ponzinibbio
1.47 - 2.95
Ponzinibbio Ponzinibbio Ponzinibbio
Antonio Carlos Jr. vs Eddie Gordon
1.54 - 2.70
Carlos Jr. Carlos Jr. Carlos Jr.
Steve Bosse vs Thiago Santos
2.70 - 1.54
Santos Santos Santos
Hacran Dias vs Levan Makashvili
1.53 - 2.75
Dias Dias Makashvili
Alex Oliveira vs Joe Merritt
1.24 - 4.75
Oliveira Oliveira Oliveira
Leandro Silva vs Lewis Gonzalez
1.69 - 2.35
Silva Silva Silva
Steve Montgomery vs Tony Sims
1.87 - 1.95
Sims Monthomery Sims
Danny Martinez vs Sirwan Kakai
1.74 - 2.15
Martinez Martinez Martinez
Ostatnia gala6-55-67-4
Łącznie346-185335-184330-193
Poprawne65,16 %64,54 %63,09 %

fot. MMAFighting.com

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button