Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
Technika MMAUFC

Sierpem #50 – jak McGregor w wersji 2.0 pokonał Diaza?

Szczegółowa analiza techniczna rewanżowego pojedynku pomiędzy Natem Diazem i Conorem McGregorem, do którego doszło na gali UFC 202.

Obiecałem sobie, że tym razem skupię się tylko i wyłącznie na kluczowych czynnikach, robiąc wszystko, aby poniższy tekst zawierał samą li tylko esencję bez zbędnej otoczki – jak wielu z Was wie, poświęciłem bowiem przed galą UFC 202 wiele czasu na sążnistą analizę rewanżowej walki Nate’a Diaza z Conorem McGregorem, typując ostatecznie – po dużych rozterkach – zwycięstwo Irlandczyka przez decyzję.

W poniższym tekście postaram się skupić tylko i wyłącznie na poprawkach, jakie względem pierwszej walki wprowadził Irlandczyk. Poprawkach, które w ostatecznym rozrachunku zapewniły mu zwycięstwo. Dodajmy – zasłużone zwycięstwo, choć po piekielnie wyrównanej walce.

Pozwólcie, że zacytuję fragment wspomnianej analizy, w którym wypunktowałem zmiany, jakich McGregor powinien dokonać w rewanżu, aby myśleć o zwycięstwie. Na zielono zaznaczę te, które w mniejszym lub (częściej) większym stopniu faktycznie wniósł do oktagonu.

  • taktyka nastawiona na wywieranie presji i kontrowanie kosztem inicjowania akcji
  • mniej sił wkładanych w ciosy – oszczędzanie kondycji
  • ostrzeliwanie korpusu stocktończyka pięściami i teepami
  • ataki w drugim tempie – markowanie ciosów, wymuszanie reakcji Diaza i wyprowadzanie wówczas szarży
  • niesygnalizowane lewe bez poprzedzania ich prawym (przykład poniżej)
  • uczynienie z walki pojedynku kickbokserskiego – nie bokserskiego
  • korzystanie z jaba (najkrótszy dystans do szczęki/korpusu Diaza) i sierpowego z przedniej ręki – w pierwsze walce tego praktycznie nie było
  • ponawianie ataków po unikach mało mobilnego Diaza (przykład poniżej)
  • trzymanie pozycji – nie wbieganie/wpadanie w Diaza z ciosami (ryzyko kontry i klinczu)
  • znacznie większa mobilność (Josh Thomson) i ataki z bocznych kątów – nie frontalnie
  • zewnętrzne lowkingi wytrącające Diaza z równowagi
  • wykorzystywanie do ataku momentów, gdy Diaz unosi wykroczną nogę w obawie przed kopnięciami (przykład poniżej)
  • okrężne kopnięcia na głowę, najlepiej z wykrocznej nogi (odsłonięta lewa strona stocktończyka)
  • podnoszenie gardy raz na ruski rok chociaż – nie wszystkiego da się uniknąć balansem i pracą na nogach – przesłanki, że rzeczywiście Irlandczyk może podnieść ręce widzieliśmy w migawkach ze sparingów (poniżej)
  • obalenia w końcówkach rund
  • cierpliwość

Czego zatem zabrakło – może to i dobrze, że zabrakło, bo w końcu wygrał – z powyższej listy? Otóż, Conor praktycznie nie uderzał bezpośrednim krosem, najwyraźniej uznając, że ta technika nie będzie skuteczna (kros ma najdłuższą drogę do przebycie, dając najwięcej czasu na reakcję rywalowi), nie kopał na głowę (prawdopodobnie oszczędzając energię) i nie obalał w końcówkach rund (prawdopodobnie bardzo obawiając się parteru Diaza i być może szanując własna kondycję).

Wszystko inne w większym lub mniejszym stopniu było obecne. Odrobił zatem pracę domową.

Kluczowe zmiany w taktyce Conora McGregora

Poniżej przyjrzę się kilku kluczowym aspektom technicznym walki, w których przejawiał się szereg elementów powyżej zaznaczonych na zielono.

Taktyka wywierania presji i kontr

W analizie przed walką pisałem, że McGregor notował ogromne sukcesy w pierwszym starciu, gdy zamiast inicjowania ataków skupiał się na kontrach. Raz po raz raził w ten sposób stocktończyka, trafiając go w odpowiedzi na pojedyncze proste i kombinacje 1-2. Gdy natomiast sam inicjował ataki, za każdym niemal razem przyjmował kontrującego prawego liścia i nawet jeśli jego własny kros dochodził, to Diaz kręcił się z nim, amortyzując uderzenie.

Teraz wyglądało to zupełnie inaczej. W całej walce McGregor wyprowadził tylko kilka inicjujących kombinacji prawego i lewego, koncentrując się na wymuszaniu ataków ze strony Diaza. Jeśli sam je rozpoczynał, to przede wszystkim lowkingami i jabami, ale o tym później.

knockdown1 knockdown1a

knockdown1b knockdown1c

Jeśli pamiętacie pierwszą analizę, pamiętacie też, że szeroko rozwodziłem się nad mistrzowską grą kontrującą Irlandczyka, który raz po raz karcił Diaza za pojedyncze proste, kapitalnie uchodząc z głową i odpowiadając własnymi ciosami. Zapewnienia trenera stocktończyka Richarda Pereza, że tym razem jaby jego podopiecznego będą działać, jak należy, zupełnie się nie sprawdziły – McGregor nadal raz zarazem unikał ich i odpowiadał lewym.

Na pierwszym zdjęciu zagoniony pod siatkę Diaz (presja McGregora i szukanie kontr) próbuje uderzać prawym prostym, ale (drugie zdjęcie) McGregor kapitalnie schodzi do środka i częstuje go soczystym krosem. Stocktończyk po raz pierwszy w tej walce zalicza deski. Zwracam uwagę też, że Irlandczyk tym razem – odwrotnie niż w pierwszej walce – nie wpada z ciosami w Amerykanina – uderza i zostaje w swojej pozycji, co wyraźnie widać po ułożeniu jego wykrocznej nogi na trzecim i czwartym zdjęciu – pozostaje w tej samej pozycji.

konranajaba3 konranajaba3a

Akcji takich jak powyższa było w całej walce od groma, więc pozwólcie, że ceniąc Wasz czas, na tych dwóch przykładach poprzestanę. Irlandczyk wchodzi w zasięg, ale taki, który gwarantuje mu, że balansem ciała uniknie ciosu rywala na samym końcu – nie bliżej i nie dalej! Wyczekuje na atak Amerykanina, a gdy ten wyprowadza w końcu prawy prosty, odchodzi z głową do środka, ewentualnie lekko się odchyla i zanim Diaz zdoła się wycofać, wykorzystuje swoją przewagę szybkościową, rażąc go bardzo szybkim krosem. I oczywiście tym razem w przeciwieństwie do poprzedniej walki, nie wpada z kontrami z pełnym impetem – jest to krótkie „pyk” i koniec akcji.

Kontry na stocktońskie slapy

Pamiętacie, jak w pierwszej walce McGregor raz za razem inicjował krosy, nie dosięgając szczęki Diaza, a w odpowiedzi inkasując stocktońskie liście na głowę? Tym razem sytuacja się odwróciła.

Irlandczyk, jak wspominałem wcześniej, inicjował ataki z rzadka, czekając na te ze strony Amerykanina – ten natomiast poza jabami szczególnie upodobał sobie stocktońskiego slapa jako narzędzie inicjacji wymian. Był to fatalny pomysł. I nie do końca przemyślany – a to z dwóch powodów.

Po pierwsze – skoro Diaz nie był w stanie trafiać McGregora prawym prostym, bo Irlandczyk kapitalnie ich unikał, kontrując, to jak Amerykanin mógł wierzyć, że trafi go bezpośrednim slapem? Toż to cios dłuższy, wolniejszy, dający Notoriousowi więcej czasu na reakcję. Jeśli unikał znacznie szybszego prostego, nie musiał też obawiać się o liścia.

Po drugie – bardzo istotne było nastawienie Irlandczyka, który pogodził się, że tak czy siak kilka liści zebrać musi. W rezultacie kilka przyjął, ale nie tylko zamortyzował je, kręcąc się z ciosem, ale przede wszystkim odpłacał Diazowi soczystymi krosami w kontrze.

slapikontra

Nate Diaz wystrzeliwuje stocktońskiego liścia, McGregor lekko odchylony już czeka na ten cios.

slapikontraa

Irlandczyk schodzi do środka, amortyzując liścia, a jednocześnie jego lewica jest już w pogotowiu.

slapikontrab

Zanim stocktończyk jest w stanie cofnąć rękę czy odchylić się, lewy prosty dublińczyka jest już na jego szczęce.

Poniżej jeszcze kilka przykładów bliźniaczo podobych akcji, w których Nate zdecydowanie przecenił rolę swojego firmowego uderzenia.

slapikontra2a slapikontra2b

Otwarta prawica Diaza już zmierza w kierunku McGregora – tym razem zamierza dołożyć też do niej krosa. Irlandczyk kręci się razem z liściem, a jego lewy prosty jest już w pogotowiu.

slapikontra2cslapikontra2d

Diaz inkasuje potężny lewy nad ręką, niemal wpadając na cios. Siłą rozpędu wyprowadza też jeszcze krosa, który tak naprawdę był celem tego ataku, ale głowa McGregora jest już odchylona i uderzenie pruje powietrze.

I jeszcze jedna – ostatnia w tej analizie, ale uwierzcie, że było tego znacznie więcej – akcja w powyższym stylu.

slapikontra3 slapikontra3a

Diaz ponownie chce zaatakować kombinacją prawego liścia i lewego prostego, ale już na pierwszym zdjęciu widać, odchylającego się do swojej prawej McGregora. Inkasuje co prawda liścia od Diaza, ale jego lewica już zmierza w kierunku głowy rywala.

slapikontra3b slapikontra3c

Kros Irlandczyka trafia w ucho Amerykanina, który wyraźnie wstrząśnięty rzuca jeszcze krosa, ale ponownie chybia – cios przechodzi obok głowy odchylonego McGregora.

W analizie przed walką przekonywałem, że stocktońsk slap Diaza ma kapitalne znaczenie mentalne, bo buduje jego pewność siebie, jednocześnie podkopując tę McGregora – ale nie spodziewałem się, że będzie inicjował nimi akcje! To nie mogło się udać, biorąc pod uwagę kontrującą grę Irlandczyka.

Z drugiej strony jest jednak pewne uzasadnienie takiej taktyki stocktończyka. Otóż, w pierwszej walce trafiał liśćmi w kontrze, gdy McGregor przestrzeliwał swoje krosy, wpadając w zasięg. Tym razem jednak Irlandczyk trzymał pozycję po atakach, nie idąc za ciosem, czym ograniczył szanse Diaza na wyprowadzenie kontrującego liścia. Jeśli więc stocktończyk chciał trafić liśćmi, musiał sam inicjować ataki – jak wyszło, widzimy.

Ataki w drugie tempo

W pierwszym pojedynku Conor praktycznie nie korzystał z fejków, zmyłek, przyruchów czy też zamarkowanych ataków – zwał jak zwał. Podchodził, rzucał prawicę dla zmyłki (która tak naprawdę stanowiła dla Nate’a sygnał, że zaraz pójdzie lewa), a potem uderzał swoim firmowym krosem – w rezultacie dostawał z liścia, a Diaz amortyzował cios, kręcąc się z nim.

W tej walce wyglądało to już zupełnie inaczej. Tym razem Irlandczyk tylko od wielkiego dzwona atakował bez przygotowania – nieustannie bowiem doskakiwał, markował atak, obniżał pozycję na nogach, wytrącając tym Diaza z równowagi – i wtedy, gdy Diaz przyjmował już pozycję obronną, McGregor atakował w drugim tempie, zaskakując rywala.

Przyjrzyjmy się, jak wyglądało to w praktyce.

drugietempo1 drugietempo1a

McGregor podchodzi blisko, doskakuje, markując prawy prosty – Diaz przyjmuje pozycję obronną…

drugietempo1bdrugietempo1c

… by następnie w swoim stylu odchylić się i ruszyć z kontrującym liściem/sierpem. Tym razem jednak – odwrotnie do pierwszej walki – McGregora zostaje na pozycji.

Takimi markowanymi atakami Irlandczyk bardzo skutecznie rozmontowywał defensywę stocktończyka, atakując w drugim, czasami w trzecim tempie.

drugietempo2 drugietempo2a

Conor wywiera presję, ma Diaza blisko siatki. Markuje atak – Diaz reaguje – unosi okopywaną regularnie nogę i podnosi gardę. Jak widać na drugim obrazku, znajduje się w pozycji defensywnej, z której nie jest w stanie wyprowadzić żadnej ofensywy. McGregor nie atakuje jednak, czeka na drugie tempo.

drugietempo2b drugietempo2c

I w końcu jest atak – Irlandczyk, mając unieruchomionego rywala, atakuje krótką kombinacją prawego i lewego. Oczywiście nie wpada w Diaza – zostaje na swojej pozycji. Sieje zamęt w głowie rywala.

Poniżej bodaj najlepszy przykład ataku w drugie, a nawet trzecie tempo, którym podopieczny Johna Kavanagha powalił Diaza.

knockdown2 knockdown2a

Irlandczyk zagonił Amerykanina pod siatkę. Ten podnosi wysoko gardę, chroniąc głowę. Zostawia jednak odrobinę przestrzeni na cios prosty. W rezultacie McGregor doskakuje z krótkim jabem między rękami stocktończyka. Oczywiście – nie wpada na niego, utrzymując dystans.

knockdown2b knockdown2c

Diaz czeka na lewy, ale ten nie nadchodzi – McGregor ponawia bowiem prawym prosty między gardę. Nie atakuje więc w drugim tempie. Zamiast tego po raz kolejny wyprowadza prawy, ale tym razem sierpowy – powoduje to, że Diaz ani myśli zmienić gardy, ale o to właśnie chodzi Irlandczykowi.

knockdown2d knockdown2e

Błyskawicznie po prawym wyprowadza bowiem soczysty kros między rękami rywala. Stocktończyk pada na deski, a McGregor zostaje na swojej pozycji.

Kombinacje

Podczas pierwszej walki, jaką obaj stoczyli na gali UFC 196, jedyną w zasadzie kombinacją bokserską, z jakiej korzystał McGregor, był prawy prosty-kros lub prawy sierp-kros. Ale to już zamierzchła przeszłość – na okoliczność rewanżu Irlandczyk przygotował bowiem dwie inne kombinacje, z których chętnie – i z sukcesami! – korzystał.

Prawy hak – lewy sierp/kros

Irlandczyk, zgodnie z przewidywaniami, zdecydowanie częściej atakował korpus wysokiego rywala. Kombinację haka i krosa stosował zarówno w inicjowaniu akcji, jak i w kontrach.

kombokorpusglowa1 kombokorpusglowa1a

McGregor schodzi nisko na nogach, absorbuje prawicę Diaza i przygotowuje się do haka na korpus.

kombokorpusglowa1b kombokorpusglowa1c

Cios wchodzi jak w masło, a stocktończyk opuszcza ręce, przygotowując też swój standardowy prawy do odpowiedzi – jednak McGregor już przygotował potężny lewy, który dochodzi celu.

Podobną akcją McGregor kontrował też ataki rywala.

kombokorpusglowa2 kombokorpusglowa2a

Diaz wyprowadza jaba, ale McGregor świetnie schodzi do prawej i już szykuje prawego haka na korpus.

kombokorpusglowa2b kombokorpusglowa2c

Cios dochodzi, a Irlandczyk kontynuuje natarcie lewym na głowę – tym razem jednak Diaz zdołał unieść ramię, blokując uderzenie.

To jednak nie wszystko, bo drugą kombinacją, którą upodobał sobie Irlandczyk do studzenia ofensywnych zapędów Amerykanina, było kros i prawy sierpowy.

komnowkontrze1 komnowkontrze1a

Diaz rusza z jabem, ale McGregor schodzi do środka i odpowiada lewym nad ręką rywala. Nie kończy jednak akcji, kontynuując z prawym sierpem bitym nieco z dołu, który również dochodzi celu.

Poniżej jeszcze dwie bliźniaczo podobne akcje, które czyniły kontrującą grę Conora jeszcze trudniejszą do rozczytania dla Nate’a.

komnowkontrze2

Diaz rusza z prawym prostym, ale McGregor świetnie się odchyla, już przygotowując lewicę do odpowiedzi.

komnowkontrze2a

Trafia idealnie na szczękę, zanim stocktończyk cofa rękę czy jest w stanie się odchylić. Irlandczyk idzie jednak za ciosem.

komnowkontrze2b

Dokłada prawy sierpowy bity z dołu, który ponownie dochodzi celu, choć Diaz odpowiada krótkim, instynktowym liściem. Suma zysków i strat jest jednak zdecydowanie po stronie McGregora, który, jak wspomniałem wcześniej, pogodził się z tym, że kilka slapów zebrać musi.

I ostatnia akcja, w której Irlandczyk trafia lewym i prawym na głowę w kontrze.

komnowkontrze3

Diaz atakuje bezpośrednim liściem – i jego cios dochodzi celu, ale Irlandczyk nie tylko amortyzuje go rotacją, ale też już przygotowuje krosa.

komnowkontrze3a

Trafia rywala idealnie w szczękę i kontynuuje ofensywę.

komnowkontrze3b

Jego prawy bity z dołu również dochodzi, choć Diaz odpowiada swoim prawym liściem.

W ogólnym rozrachunku zatem McGregor w rewanżu kontrował na aż trzy sposoby. Albo był to pojedynczy lewy, albo kombinacja lewego z prawym bitym z dołu, albo też kombinacja prawego haka na korpus i lewego krosa/sierpa na głowę. Czyniło to jego grę znacznie trudniejszą do rozczytania niż poprzednio.

Prawa ręka w ruch

Pamiętacie, jak pisałem w poprzedniej analizie, że McGregor praktycznie nie korzystał z prawej ręki? Uczynił ją bezużyteczną, podczas gdy w walce z również odwrotnie ustawionym rywalem stanowić ona mogła doskonałą broń zaczepną.

I w końcu zaczął pracować swoją prawicą – jak nigdy wcześniej!

jabconora4

Taki obrazek w rewanżu był chlebem powszednim. Irlandczyk raz za raz atakował – z bardzo dużymi sukcesami! – pojedynczymi jabami, zważając na to, by nie wpaść w Diaza.

jabconora1 jabconora1a

Wykorzystując swoją dużą przewagę szybkości, McGregor kąsa szybkim jabem Diaza, by następnie błyskawicznie odskoczyć.

I jeszcze dwa przykłady poniżej.

jabconora2 jabconora2a

McGregor ponownie – wyciągnięty jak struna! – przedziera się szybkim jabem przez defensywę Diaza i po raz kolejny nie wpada w zasięg rywala – Diaz tymczasem już szykuje kontrujący liść, ale Irlandczyk zostaje na miejscu.

jabconora3 jabconora3a

Nierzadko McGregor atakował też podwójnymi jabami – tutaj najpierw wyczuwa dystans, trącając rękawice Diaza, by następnie poczęstować go szybkim i soczystym prostym między rękami, po którym, oczywiście, zostaje na swoim miejscu.

Wykorzystanie prawego bardzo urozmaiciło bokserską grę Irlandczyka. Rzucał pojedyncze i podwójne jaby, raz a razem je markując albo łącząc z uderzeniami z lewej ręki. Prawy prosty to najszybszy cios z najkrótszą drogą do szczęki Diaza – i McGregor zrobił z niego kapitalny użytek.

Lowkingi

To one w ogromnym stopniu wymusiły na Diazie taktykę opartą na walce w klinczu. Irlandczyk raz za razem łupał jego wykroczną nogę, torując sobie w ten sposób drogę także i do szczęki rywala, który na każde skrócenie dystansu reagował uniesieniem wykrocznej nogi, co czyniło go podatnym na inne ataki.

lowking1 lowking2

Na pierwszym zdjęciu jeden z pierwszych lowkingów wykonaniu McGregora. Na drugim natomiast ten najbardziej feralny, o którym mówił na konferencji prasowej po gali, narzekając na goleń – jak widać, doskonale zblokowany przez Diaza.

Jednak Irlandczyk wyciągnął wnioski z tego bloku i kolejne niskie kopnięcia ustawiał sobie inaczej, aby zminimalizować ryzyko ich bloku ze strony stocktończyka. Sprawdźcie poniżej.

lowking3 lowking3a

McGregor odchodzi do swojej lewej jak gdyby nigdy nic. A tymczasem robi to tylko po to, by zdobyć dominujący kąt do ataku lowkingiem. W okamgnieniu doskakuje i dzieli Diaza soczystym lowem. Zwróćcie uwagę, że znajduje się już w pozycji, w której Amerykanin nie ma prawa zablokować takiego kopnięcia – zwłaszcza, że jego atakowana noga jest zadarta do środka.

Poniżej jeszcze dwa przykład ataku McGregora lowkingami po wcześniejszym zajściu do swojej lewej i zdobyciu dominującej pozycji.

lowking4 lowking4a

Irlandczyk błyskawicznie przeskakuje do lewej strony i trafia mocnym lowkingiem w tył uda rywala, którego zblokować nie sposób.

lowkingzboku1 lowkingzboku1a

McGregor znów zmierza do swojej lewej, by następnie doskoczyć i z bocznego kąta zaatakować niskim kopnięciem.

Tym sposobem Irlandczyk także w późniejszych rundach – pomimo obolałej już nogi – mógł kontynuować okopywanie wykrocznej nogi Diaza.

Diaz atakuje korpus, McGregor odpowiada

Plan na walkę Nate’a Diaza był oczywisty – sterroryzować korpus Irlandczyka ciosami prostymi. I to jest też odpowiedź na pytanie, dlaczego McGregor w trzeciej rundzie tak mocno opadł z sił. Zainkasował bowiem kilkanaście jabów na korpus, nie wspominając o ciosach i kolanach na schaby w klinczu.

Sęk jednak w tym, że za każde celne uderzenie w dystansie na korpus Amerykann musiał zapłacić przyjęciem ciosu na głowę. W ogólnym rozrachunku może i źle na tym nie wychodził, ale Irlandczyk nie pozwolił mu bezkarnie obijać swojego korpusu.

Przykładów, gdy McGregor kontruje lewym prostym na prosty Diaza na korpus, znajdziecie w całej walce masę. Przytoczę tylko dwa, bo wszystkie wyglądały bliźniaczo podobnie.

korpus1 korpus2

Diaz obniża pozycję i atakuje prawym na korpus – cios dochodzi, ale McGregor odpowiada lewym na głowę.

korpus3 korpus3a

I raz jeszcze podobna akcja – Diaz doskakuje z prawym na korpus, trafia, ale dostaje lewy na głowę w kontrze. Nic za darmo!

Teepy

Nie będę ukrywał, że w rewanżu spodziewałem się, że Notorious będzie raz za razem kąsał teepami (kopnięciami smagającymi) korpus i wątrobę Diaza. Nic takiego jednak się nie stało, ale… Ale to właśnie teepy przesądziły o losach tego pojedynku!

Jak pamiętacie, McGregor schodził po trzeciej rundzie do narożnika ledwie żywy. Wydawało się – mnie także! – że jest złamany. W jego narożniku panował żałobny nastrój.

Rozpoczęła się czwarta runda, Diaz ruszył do ataku. McGregor miał jeszcze siły, aby unikać większości ataków, ale z rzadka tylko kontrował. Pracował niemal wyłącznie prawym prostym (to nowość, jak wspomniałem), a więc ciosem wymagającym najmniejszego nakładu energii. Stocktończyk cały czas jednak napierał i wydawało się kwestią czasu, gdy w końcu dopadnie dublińczyka.

Tymczasem stało się coś innego – i w pięć sekund Irlandczyk odwrócił losy walki…

teep1 teep1a

Minutę po rozpoczęciu czwartej rundy McGregor atakuje po raz enty pojedynczym prawym. Diaz trzyma gardę wysoko, w końcu w poprzednich 60 sekundach widział tych ciosów multum. Jednak potem Irlandczyk wystrzeliwuje teepa na schaby rywala, który zupełnie się tego nie spodziewał (dalej trzyma gardę).

teep1b teep1c

To kluczowy moment, bo pierwszy raz w czwartej rundzie Diaz cofa się, zginając się w pół. Wyraźnie widać, że uderzenie mocno go naruszyło. Widzi to też doskonale McGregor. Podchodzi bliżej i markuje cios – Diaz, nadal lekko ugięty, próbuje odpowiadać lewym, ale Irlandczyk nie atakuje (ot, markuje, jak to miał w zwyczaju w tej walce).

teep1d teep1e

W końcu McGregor wyprowadza ponownie teepa – Diaz trzyma łokieć nisko, ale kopnięcie zahacza o jego wątrobę. Na ostatni obrazku – podczas kolejnego zamarkowanego ataku przez Irlandczyka – widać, jak klei swoją prawicę do wątroby, byle nie przyjąć trzeciego uderzenia na korpus.

Już do końca czwartej rundy – której wygranie ostatecznie zapewniło Conorowi zwycięstwo w całej walce – Irlandczyk bombardował korpus Diaza – tyle że ciosami. Stocktończyk natomiast nie był w stanie się otrząsnąć – zrobił to dopiero w ostatniej odsłonie.

Punktem zwrotnym walki były wspomniane dwa celne teepy, które zadecydowały o przebiegu czwartej odsłony.

Łokcie

Długimi fragmentami walka toczyła się w klinczu, gdzie silniejszy fizyczne Diaz zaciągał rywala, tam rozpuszczając ręce. Trzeba jednak McGregorowi oddać, że radził sobie w tej płaszczyźnie przyzwoicie – nie tylko nie dawał sobie zakładać podchwytów z obu stron, ale też wykorzystywał każdy milimetr przestrzeni, aby razić stocktończyka krótkimi łokciami.

lokiec1 lokiec2

Irlandczyk nie tylko potrafił odchodzić do boku z łokciem, jak na pierwszym przykładzie, ale też potrafił robić dystans w klinczu, by tam zmieścić krótki łokieć na głowę Diaza.

Nie można oczywiście powiedzieć, że Irlandczyk radził sobie w klinczu lepiej, bo absolutnie tak nie było – ale na tyle, na ile mógł, czynił to, co z wielkimi sukcesami czyni Joanna Jędrzejczyk, męcząc rywalki łokciami w klinczu.

Podsumowanie

Weźcie proszę pod uwagę, że nie pisałem w tej analizie o dobrych uderzeniach Diaza – a takich nie brakowało! Stocktończyk jednak od wielu lat walczy niemal zawsze w ten sam sposób. McGregor natomiast opakował swoją błyskotliwość techniczną w ramy taktyczne, co zapewniło mu w ostatecznym rozrachunku zasłużone – choć odniesione po przejście przez prawdziwe piekło, do którego chętnie wracał nie będzie – zwycięstwo.

Poza omówionymi wyżej elementami warto odnotować też, iż Irlandczyk zrezygnował z kopnięć na kolano oraz obrotówek (poza jedną, przestrzeloną), słusznie uznając, że obie te techniki w starciu z długorękim Diazem na nic mu się zdadzą.

Jako podsumowanie spójrzmy akcję poniżej, bo właśnie na niej widać niemal wszystkie poprawki, jakie do swojej gry wprowadził Conor McGregor w rewanżu.

Co tutaj mamy? Otóż, najpierw McGregor dwukrotnie markuje ataki (atakuje w trzecim tempie), dekoncentrując Diaza i zmuszając go do cofnięcia się. A więc ataki w drugim/trzecim tempie – są!

Potem sam inicjuje szarżę, ale taką, jakiej w pierwszej walce nie używał – atakuje kombinacją, którą omawiałem wyżej – hakiem na korpus i lewym na głowę – oba ciosy dochodzą! I uwaga – tym razem nie wpada w Diaza – zostaje na swoim miejscu, jest cierpliwy, nigdzie się nie spieszy.

Diaz jest już na siatce. McGregor „siedzi na nim”. Wykonuje delikatny przyruch (prowokuje rywala do ataku) – a w odpowiedzi Nate wyprowadza prawy prosty. Irlandczyk minimalnie się odchyla, przepuszczając cios i od razu odpowiada soczystym lewym na głowę. I ponownie nie idzie za ciosem.

Przyparty do siatki Diaz odpycha się od niej, unosząc prawą nogę – to sygnał dla McGregora. Błyskawicznie atakuje lowkingiem, a więc kolejnym nowym elementem w swojej grze.

Skołowany już stocktończyk znów próbuje prawego i znów McGregor go unika, odpowiadając prześliczną kontrą lewym, którym posyła rywala na deski. Standardowo dla tej walki – zostaje na swoim miejscu, jest cierpliwy, nie szuka nokautu za wszelką cenę, nie „ładuje” ciosów.

Retoryka McGregora po walce jasno wskazuje na to, przez jakie piekło przeszedł w tej walce. Jego pojedynki w kategorii 170 funtów z prawdziwymi półśrednimi są w zasadzie wykluczone – może poza ewentualną konfrontacją z Georgesem Saint-Pierrem z oczywistych względów.

Obie strony, fani McGregora i fani Diaza, mają jednak powody do zadowolenia. Irlandczyk udowodnił, że wprowadzając odpowiednie poprawki, jest w stanie pokonać Amerykanina. Ten ostatni natomiast udowodnił, że ma to wszystko w głębokim poważaniu, swoje zarobił, a przegrał po piekielnie wyrównanej walce, która może śmiało kandydować do miana walki roku.

Powiązane artykuły

Back to top button