Przed burzą – UFC Fight Night 26 – Shogun vs Sonnen
Po dwutygodniowej przerwie do oktagonu powrócą najlepsi na świecie zawodnicy mieszanych sztuk walki przy okazji gali UFC Fight Night 26, która odbędzie się w sobotę w Bostonie.
Debiut UFC na kanale Fox Sports 1 zapowiada się wybornie – i to nie tylko dlatego, że po przymusowej czternastodniowej przerwie fani są głodni walk na najwyższym poziomie. Przede wszystkim jest to zasługą kapitalnie zapowiadającej się karty walk, w której staną naprzeciw siebie charakterne i charakterystyczne osobowości świata MMA.
Typerów wirtualnych zapraszam do Ligi Lowking – tutaj, a rzeczywistych – tutaj. Teraz przejdźmy do omówienia wszystkich starć na gali.
205 lbs: Mauricio Rua vs Chael Sonnen
Shogun to prawdziwa legenda, jeden z bardzo wąskiego grona wymierających z dnia na dzień fighterów, którzy za wszelką cenę dążą do skończenia pojedynku przed czasem, przypłacając to nie raz, nie dwa porażkami. Rację ma Joe Rogan, zapowiadając Mauricio Ruę w trailerach jako zawodnika, który wchodząc do oktagonu, wychodzi na wojnę – bo tak też wyglądają pojedynki Mauricio. Szczytem kalkulacji i kunktatorstwa Brazylijczyka była jego kontrowersyjna porażka z Lyoto Machidą na UFC 104 – ale czy tamto starcie możemy jakkolwiek określić mianem nudnego? Oczywiście, pozostaje pytanie, gdzie dzisiaj znajdowałby się Mauricio Rua, gdyby prezentował znacznie bardziej taktyczne podejście w swoich bojach, gdyby nie starał się niemal każdym ciosem znokautować swoich rywali, tym samym wyraźnie nadwyrężając swoją i tak wybitnie przeciętną kondycję. Czy jednak wtedy miałby tak wielu fanów, ilu ma dzisiaj?
Shogun stanie naprzeciwko mistrza autopromocji w osobie Chaela Sonnena, który na okoliczność starcia z zawsze pełnym szacunku do swoich rywali Brazylijczykiem znacznie ograniczył swoje popisy marketingowe, próbując odrobinę nadrobić to, jak się zdaje, niedopatrzenie w ostatnich dniach, głównie za sprawą prowokacji wymierzonych w Wanderleia Silvę – którego starcie z Gangsterem, jeśli do niego dojdzie, może być bardzo interesujące nie tyle z racji spodziewanego przebiegu walki, co raczej z tytułu wszystkiego, co wydarzyć się może, zanim zawodnicy wejdą do oktagonu.
Jak może potoczyć się pojedynek Ruy z Sonnenem? Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że stójka jest płaszczyzną Brazylijczyka. Sonnen dzięki doskonałym umiejętnościom zapaśniczym był w stanie trafiać Andersona Silvę, ale powiedzmy sobie szczerze, że nawet jeśli tu i ówdzie pięść Amerykanina dosięgnie głowy Brazylijczyka, to biorąc pod uwagę siłę ciosu Gangstera – który przez TKO ostatni raz wygrał w 2007 roku z legendarnym Kyacey’em Uscolą – oraz odporność szczęki Shoguna – który przetrwał najcięższe razy od młotorękiego Dana Hendersona – Brazylijczykowi nie powinna stać się większa krzywda. Warto przy tej okazji wspomnieć, że pomimo tego, iż Shogun przez dwa tygodnie trenował u Freddiego Roacha, co teraz nagminnie przypominają wszystkie portale branżowe, to działo się to dawno temu w ramach przygotowań do walki z młodszym z braci Nogueirów, z którym Rua miał pierwotnie skrzyżować rękawice na UFC 161. Można mieć jedynie nadzieję, że rzeczone treningi wpłynęły w jakiś sposób na to, że Rua zacznie korzystać z lewego prostego i nie wszystkie ciosy rzucał będzie z intencją posłania rywala na deski. Na więcej niż 2-3 lowkingi Brazylijczyka nie ma co już chyba liczyć z uwagi na opłakany stan jego kolan – a szkoda wielka, bo w moim prywatnym rankingu Shogun był zawodnikiem, który potrafił rzucać je z największą siłą. W ogóle arsenał kopnięć Brazylijczyka (w ofensywie i w kontrze, nawet cofając się) był kapitalny – teraz siłą rzeczy musi on środek ciężkości przesunąć mocno z akcji kickbokserskich na bokserskie.
Biorąc pod uwagę, że – o ile Mauricio nie ustrzeli w jednej z pierwszych wymian Amerykanina – walka prędzej czy później przeniesie się do parteru, z Sonnenem na górze i Ruą na dole, to i tutaj na nudę nie powinniśmy narzekać, zwłaszcza w początkowych rundach. Brazylijczyk jest sprawnym grapplerem, który lata temu omoplatą omal nie zaskoczył Ricardo Arony, a niedawno z jego dźwigni na nogę panicznie uciekał aktualny pretendent do pasa kategorii półciężkiej, Alexander Gustafsson. Sonnen z kolei znany jest także z tego, iż do mistrzów obrony przed poddaniami raczej nie należy i raczej ciężko się spodziewać, by uległo to większej zmianie – nawet jeśli pobierał w tym aspekcie nauki od wybornego grapplera, ale kiepskiego zawodnika MMA, jakim jest Vinny Magalhaes. Pozycją, w której Sonnen będzie chciał utrzymać się jak najdłużej w parterze, będzie garda – stamtąd potrafi świetnie kontrolować swoich rywali, zasypując ich gradem ciosów. Ewentualna półgarda powinna być już królestwem Brazylijczyka, który jak mało kto potrafi podnosić walkę do stójki.
Jaki scenariusz? Przede wszystkim zwycięstwo Ruy na pełnym dystansie nie wchodzi w grę. Sonnen nie jest zawodnikiem, który mógłby pochwalić się wielkim sercem do walki i jeśli tylko Brazylijczyk odpowiednio mocno go naruszy, Amerykanin nie będzie ryzykował zdrowia i przyjąwszy pozycję żółwia, zmusi sędziego do przerwania pojedynku. Poddanie ze strony Chaela również nie wydaje się szczególnie prawdopodobne. Droga do zwycięstwa Gangstera prowadzi przez mocowanie się w klinczu z Brazylijczykiem i kontrolowanie/obijanie go z gardy. Istnieje jakiś cień szansy na to, że Amerykanin tak bardzo umorduje Shoguna, że sędzia przerwie walkę w czwartej lub piątek rundzie, ale to mało prawdopodobny scenariusz. Mauricio z drugiej strony musi przede wszystkim rozsądnie zarządzać swoją energią i zrobić wszystko, by nie cofać się prosto na siatkę, co ma w zwyczaju, ale schodzić do boku przed napierającym rywalem, rażąc go ciosami. Im dłużej Brazylijczyk będzie w stanie utrzymać dystans kickbokserski, tym większe ma szanse na posłanie Amerykanina do krainy Morfeusza. Shogun równie dobrze może też w parterze przetoczyć Sonnena i ubić go z góry (bardziej prawdopodobne) lub poddać go z pleców (mniej prawdopodobne).
Podsumowując, uważam, że Sonnen w pierwszej lub drugiej rundzie – gdy Brazylijczyk będzie jeszcze niemal w pełni sił witalnych – padnie rażony gromem. Shogun, zdając sobie sprawę, że to szalenie istotna dla niego walka, której wygranie może pomóc mu we włączeniu się do walki o najwyższe cele w dywizji, zawalczy mądrze, umiejętnie zarządzając swoimi zasobami kondycyjnymi i nastawiając się na kontry przy próbach obalenia Sonnena.
Zwycięzca: Mauricio Rua przez TKO
265 lbs: Alistair Overeem vs Travis Browne
Tekst ten pisany jest jeszcze przed Betting Club 7, w którym Slipmych pewnie rozłoży na czynniki pierwsze pojedynek Alistaira Overeema z Travisem Browne, ale fakt, iż mam poważną zagwozdkę co do wyniku tego starcia, powoduje, że uważam kurs na Hawajczyka (ok. 2.44) za bardzo atrakcyjny. Kto jednak tak naprawdę ma więcej argumentów w tej walce po swojej stronie?
Na dokładną analizę Alistaira Overeema być może przyjdzie jeszcze pora w którejś z kolejnych części Sierpem, a tymczasem powiedzmy sobie oczywistą oczywistość, że.. Holender nie jest aż tak słaby, na jakiego momentami wygląda. Trudno zresztą, aby mistrz K-1 był przeciętniakiem w stójce. Overeem po tym jak przybrał na masie i przeniósł się do królewskiej kategorii, zmienił jednak też styl walki – teraz praktycznie nie uderza kombinacjami, polegając na potężnych sierpach bądź pojedynczych kopnięciach. Czy aż tak bardzo zawierzył swojej mocy, czy też jest to świadoma taktyka, która pozwala mu zaoszczędzić energię – wszak wyprowadzając kombinacje, traci jej więcej – ciężko orzec. Nie wróżę wielkich sukcesów Holendrowi, jeśli przy tej taktyce zostanie – mogła ona sprawdzać się w K-1, ale nie w MMA, gdzie wiecznie przyczajony Reem na swoją obronę ma malutkie rękawice, do czego dochodzi ryzyko sprowadzenia, jeszcze bardziej paraliżujące poczynania Alistaira. Z drugiej strony – czy naprawdę Holender na tym etapie swojej kariery jest w stanie powrócić do korzystania z bardziej złożonych kombinacji kickbokserskich, ryzykując obalenie z jednej i nadmierną utratę energii z drugiej strony?
Popularny Hapa tak naprawdę nie mierzył się jeszcze z nikim poważnym, a największy test w swojej dotychczasowej karierze oblał przede wszystkim ze względu na kontuzję nogi, do tego feralnego momentu przeważając w starciu z Antonio Silvą. Browne jest niezwykle mobilnym zawodnikiem jak na kategorię wagową, w której rywalizuje – dużo pracuje na nogach, poszukując najlepszego kąta do wyprowadzenia ciosu. Z uwagi jednak na dotychczasowych rywali, feralną porażkę z Silvą oraz stawiające więcej pytań niż odpowiedzi zwycięstwo nad Gabrielem Gonzagą forma i możliwości Hapy pozostają wielką zagadką. Jeśli dodamy do tego nie mniej zagadkowego Reema, nie trudno zrozumieć, dlaczego wynik tego starcia jest tak trudny do przewidzenia.
Wydaje się, że docelową pozycją Overeema będzie przyparcie Browne do siatki i zasypanie go gradem kolan, ewentualnie obalenie go i zarzucenie gradem ciosów, choć sztuka ta ostatnia nieszczególnie udała się Holendrowi w starciu z Silvą. Travis z kolei powinien robić wszystko, by utrzymać walkę w dystansie, co może zaskakiwać, biorąc pod uwagę, że będzie miał naprzeciwko siebie doskonale wyszkolonego stójkowicza. Uważam jednak, że taktyka pojedynczych ciosów Holendra będzie korzystna dla szybszego Hawajczyka, który będzie w stanie unikać tych ciosów lub je kontrować. Jeśli jakimś cudem Travis zdoła obalić Alistaira, powinien uzyskać przewagę, bowiem Holender na plecach nie jest szczególnie groźnym zawodnikiem, nawet pomimo tego, że jego BJJ stało swego czasu – bo czy nadal stoi, ciężko orzec – na niezłym poziomie.
Kto zatem zwycięży w tej walce. Uważam, że szanse rozkładają się niemalże po równo, ale w jednym aspekcie Holender będzie miał przygniatającą przewagę – w doświadczeniu. Browne trenuje MMA ledwie kilka lat i pomimo tego, że w ogóle nie będę zdziwiony, jeśli ubije panikującego po mocniejszym ciosie Reema, to jednak w przypadku Hawajczyka, parafrazując, „jeszcze nic nie widziałem”, co by mnie przekonało, że nawet z przereklamowanym Holendrem będzie w stanie zwyciężyć.
Zwycięzca: Alistair Overeem przez TKO
135 lbs: Urijah Faber vs Yuri Alcantara
Obaj zawodnicy są niezwykle dynamiczni, a ich pojedynki dostarczają na ogół nie lada emocji. Trudno zatem oczekiwać, by w tym pojedynku wiało nudą. Dla Urijaha Fabera i Yuri Alcantary zwycięstwo będzie oznaczać poważny krok na drodze do walki o pas kategorii koguciej.
W stójce kreatywny, eksplozywny i mogący pochwalić się lepszym zasięgiem Alcantara powinien mieć przewagę, ale czy ryzyko obalenia ze strony Fabera oraz nowe sztuczki z arsenału Duane’a Ludwiga, które być może przyswoił Faber, nie zniwelują jej praktycznie do zera? Zobaczymy. Wydaje się, że prędzej czy później walka przeniesie się do parteru, gdzie Amerykanin będzie na górze, Brazylijczyk na plecach – i tutaj z pewnością będzie można liczyć na fajerwerki, bo obaj zawodnicy w tych pozycjach czują się doskonale. Czy Faber, który z pewnością przewyższa Alcantarę pod względem zapaśniczym, będzie udanie kontrolował i obijał rywala z góry? Czy też Brazylijczyk zdoła wyciągnąć jakieś poddanie? Biorąc pod uwagę, że Faber jeszcze nigdy w swojej karierze nie został poddany oraz uzupełniając to ogromną przewagą doświadczenia w walce z najwyższej klasy zawodnikami, a także – prawdopodobnie – przewagą kondycyjną, postawię na to, że to Californian Kid wyjdzie zwycięsko z tego starcia.
Zwycięzca: Urijah Faber przez decyzję
170 lbs: Matt Brown vs Mike Pyle
Robiący ostatni prawdziwą furorę w UFC Matt Brown znajduje się prawdopodobnie o jedno zwycięstwo od walki ze ścisłą czołówką dywizji półśredniej. Jeśli pokona przeżywającego drugą młodość Mike’a Pyle’a, droga do walki o pas stanie przed nim otworem.
Faworyt może być tylko jeden i bezwzględnie jest nim Matt Brown, który do perfekcji niemal opanował sztukę walki w klinczu i kreatywne (oraz skuteczne!) wykorzystanie łokci oraz kolan. Spodziewam się szybkiej egzekucji na Pyle’u – pod dwoma warunkami wszak: po pierwsze, Brown musi być nieustannie czujny i w momencie, gdy nawet zachwieje swoim rywalem, nie powinien rzucać się na niego z pełną mocą, bowiem Mike to jeden z niewielu zawodników, który doskonale potrafi wychodzić z największych nawet opresji, odwracając w późniejszej części pojedynku jego losy na swoją korzyść – także dzięki dobrej kondycji. Po drugie natomiast – Brown, pomimo tego, iż nie jest nowicjuszem w parterze, będzie musiał być w tej płaszczyźnie bardzo ostrożny. Im dłużej utrzyma walkę w stójce/klinczu, tym dla niego lepiej. Jeśli jednak walka dotrwa do trzeciej rundy, szanse Pyle’a znacznie wzrosną z uwagi na to, że kondycja Browna nie zawsze wygląda dobrze. Tym niemniej..
Zwycięzca: Matt Brown przez TKO
185 lbs: Uriah Hall vs John Howard
Namaszczony swego czasu na następcę Andersona Silvy, finalista TUFa Uriah Hall kiepsko zaprezentował się w finałowym starciu z Kevinem Gastelumem, przegrywając odrobinę kontrowersyjną decyzją. W starciu z Johnem Howardem nie powinien jednak mieć podobnych problemów. Howard wziął tę walkę ledwie miesiąc temu, zastępując kontuzjowanego Josha Sammana, który z kolei wskoczył wcześniej na miejsce kontuzjowanego Nicka Ringa.
Hall będzie dysponował 12-centymetrową przewagą wzrostu i aż 20-centymetrową przewagą zasięgu. Myślę, że zimny prysznic, którym była dla niego z pewnością potyczka z Gastelumem, wiele go nauczył i tym razem podejdzie do starcia ze znacznie większą koncentracją oraz agresją. Tym bardziej, że druga porażka z rzędu w UFC postawi go w trudnej sytuacji w kontekście jego dalszej kariery. Nie spodziewam się nokautu, bo Howard to twardy zawodnik, ale uważam, że po trzech rundach sędziowie nie będą mieli najmniejszych problemów ze wskazaniem wyraźnego zwycięzcy tego boju.
Zwycięzca: Uriah Hall przez decyzję
155 lbs: Joe Lauzon vs Michael Johnson
W pierwszej walce na karcie głównej dojdzie do starcia zawodników, którzy będą starali się podnieść po ostatnich porażkach. Maszynka do zgarniania bonusów w postaci Joe Lauzona spróbuje wyrzucić z UFC mającego dwie kolejne przegrane na koncie Michaela Johnsona, który, nawiasem mówiąc, jeszcze dwie walki temu uchodził za talent sporego kalibru, ale porażki z Mylesem Jury oraz Rezą Madadim postawiły go pod ścianą.
W stójce przewagę powinien mieć lepiej poruszający się Johnson, w parterze, bez dwóch zdań – Lauzon. Pozostaje nam odpowiedzieć sobie na jedno kluczowe pytanie – czy Lauzon będzie w stanie zaciągnąć walkę do parteru, choćby i poprzez wkręcenie się do nóg czy też wciągnięcie rywala do gardy? Biorąc pod uwagę ostatnie dwie walki Johnsona, którym powycierali deski Jury oraz Madadi, a także fakt nieprawdopodobnej woli walki Lauzona, który nawet ledwie widząc na oczy, kontynuuje natarcie, wydaje się, że prędzej czy później pojedynek przeniesie się do parteru, a tam królować będzie Joe. Im szybciej się to stanie, tym dla niego lepiej, bowiem nie zawsze dobra kondycja powoduje, że Lauzon po pierwszej czy drugiej rundzie oddycha już bardzo ciężko. No, chyba, że zamęczy rywala, dając się obijać, jak w walce z Jimem Millerem…
Zwycięzca: Joe Lauzon przez poddanie
135 lbs: Michael McDonald vs Brad Pickett
Brad Pickett to wysokiej klasy zawodnik, ale nie jest ani doskonałym zapaśnikiem, ani dynamicznym strikerem i z tego powodu to Michael McDonald powinien wyjść zwycięsko z tego boju. Brytyjczyk to twardy skurczybyk trudny do skończenia, ale połączenie jego dziurawej jak szwajcarski ser defensywy z kowadłem w pięści McDonalda skłania mnie do jednego rozstrzygnięcia…
Zwycięzca: Michael McDonald przed TKO
145 lbs: Conor McGregor vs Max Holloway
W tym starciu czekają nas prawdziwe fajerwerki i chyba tylko jakiś kataklizm może spowodować, że walka Conora McGregora (Sierpem z Irlandczykiem w roli głównej tutaj) z Maxem Holloway’em nie dostarczy spodziewanych emocji. Obaj są piekielnie utalentowani i żaden wynik mnie nie zdziwi, ale minimalną przewagę daję w tym starciu Irlandczykowi, który zwycięży na kartach sędziowskich po ekscytującym boju.
Zwycięzca: Conor McGregor przed decyzję
145 lbs: Mike Brown vs Steven Siler
Tak, Mike Brown jest już mocno przerdzewiały i nie walczył od dawna, ale… Zapasy Stevena Silera stoją na tragicznym poziomie – zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Jeśli dodamy do tego, że nie dysponuje on mocnym ciosem, którym mógłby sprawić jego rywalowi jakieś problemy, to trudno upatrywać tu innego zwycięzcę niż Mike Brown.
Zwycięzca: Mike Brown przed decyzję
145 lbs: Diego Brandao vs Daniel Pineda
Daniel Pineda powinien być równorzędnym rywalem dla Diego Brandao – być może w stójce będzie mu ustępował (pomimo większego zasięgu), ale w parterze powinien mieć minimalną przewagę. Dlaczego więc zwycięży Brandao? Pineda w UFC nie pokonał nikogo wartego wzmianki, przegrywając z zawodnikami z odrobinę choćby wyższej półki, a do nich zalicza się też Diego Brandao.
Zwycięzca: Diego Brandao przed TKO
145 lbs: Cole Miller vs Manny Gamburyan
Manny Gamburyan będzie miał ogromną przewagę w zapasach, a w stójce Cole Miller dotychczas nic wielkiego jeszcze nie pokazał. Może co prawda zagrozić Manny’emu z pleców, ale tego ostatniego cholernie trudno poddać.
Zwycięzca: Manny Gamburyan przez decyzję
205 lbs: Ovince St. Preux vs Cody Donovan
Doświadczenie Ovince’a St. Preux i lepsza stójka pozwolą mu ubić Cody’ego Donovana, nawet pomimo tego, że ten pierwszy stanowi pewną zagadkę pod względem kondycji. Tym niemniej, pokonywał lepszych rywali, jedyną porażkę od 2010 roku notując z doskonałym Gegardem Mousasim.
Zwycięzca: Ovince St. Preux przez TKO
155 lbs: Ramsey Nijem vs James Vick
Ramsey Nijem nie słynie z najmocniejszej szczęki, ale nie powinien mieć większych problemów z kładzeniem na plecy wysokiego jak tyczka Jamesa Vicka. Jeśli tylko nie da się głupio ustrzelić, zwycięży.
Zwycięzca: Ramsey Nijem przez decyzję
fot. twitter – @vadecrist
Nie zgadzam się z twierdzeniem, że Chael nie ma wielkiego serca do walki. Jedyni, którzy skończyli Chaela ciosami, to Anderson i Jones. Przy czym potrafił on wstać po przyjęciu kolana od Andersona i przyjąć jeszcze trochę ciosów. Śmiem twierdzić, że większość przeciwników Andy’ego już po takim kolanie miałaby dosyć, jak choćby Bonnar. Ciekawostką jest fakt, iż to Rua po niemiłosiernym laniu jakie sprawił mu Jones klepał w matę. :-)
E, tam, Daniel, podtrzymuję swoje zdanie o Sonnenie właśnie w kontekście jego ostatnich walk, gdzie szybciutko przyjmował pozycję zmuszającą sędziego do przerwania, nawet nieszczególnie próbując jakkolwiek się z nich wykorzystać, pogodzony z losem. W tym aspekcie absolutnie nie zachwyca, ergo – nie ma wielkiego serca do walki (oczywiście, pozostaje kwestia definicji tego terminu).
Rua klepał po ciosach z Jonesem, fakt, ale, bez przesady, zachowajmy proporcje, było to po takim laniu, jakiego nigdy w życiu nie doświadczył Sonnen. Nie wspominając o jego heroicznym boju z Hendersonem i masie innych walk, w których na wskroś wyczerpany był jednak w stanie wykrzesać z siebie resztki sił. W ogóle, porównywanie serca do walki Shoguna z Sonnenem uważam jednak za drobny żart ;)
Świetny odcinek! W pełni się zgadzam z przemyśleniami odnośnie dwóch walk wieczoru, choć sam stawiałem w typerze na Travisa. Szanse rozkładają się pół na pól, bo tak jak mówisz, ciężko rzec co pokaże Travis. Wiadomo natomiast, że Reem jest szklany i ja osobiście bałbym się stawiać na zawodnika, który tak kiepsko znosi ciosy.
Może nie widziałem wielu walk Overeema w MMA w wadze ciężkiej. Ale o ile dobrze pamiętam, gdy wygrywał turniej K1, a był to już ten Overeem po transformacji. To wygrywał walki dzięki agresywności, ciągłemu atakowi i wykorzystywaniu swojej siły, mimo że techniką nie zachwycał. Podobnie wyglądała jego walka z Lesnarem. A właśnie wg mnie taka taktyka przyczajenia była główną przyczyną jego porażki z Silvią. Przynajmniej dla mnie taka asekuracyjna postawa była w jego wykonaniu zaskoczeniem.
PAN EM, video z konferencji trochę mnie zastanowiło w kontekście walki Browne vs Overeem. Travis ważył w ostatnich walkach – 255 lbs, 250 lbs, 246 lbs, 239 lbs (Gonzaga), a więc od pewnego czasu systematycznie schodzi z wagą. Na video prezentował się przed chwilą dość okazale i ciężko mi uwierzyć, żeby ważył teraz 239 lbs lub mniej. Czy to dobrze, czy źle w kontekście starcia z Overeemem…? Musze przemyśleć ten typ jeszcze w odniesieniu do Ligi.. :)
Hmmm… myślę, że to dobrze. Ciosy będą więcej ważyć, chociaż jeżeli walka dotrwa do decyzji to skłaniałbym się ku Holendrowi.
Dobry tekst i widać, że kosztował trochę pracy.
Osobiście mam jedno zastrzeżenie, może to drobiazg, ale tak w roli ścisłości.
„a w stójce Cole Miller dotychczas nic wielkiego jeszcze nie pokazał”
Cole Miller pojechał w stójce Rossa Pearsona. Fakt, że to był jednorazowy wybryk, ale wtedy zaprezentował się w stójce naprawdę dobrze i nie wiem dlaczego później nie potrafił tego powtórzyć.
Co do wagi Travisa, to jestem przekonany, że Greg Jackson Gym wie co robi. Podejrzewam, że chodzi o siłę Travisa, Greg chcę tak przygotować swojego zawodnika, żeby Ali nie miał nad nim dużej przewagi fizycznej, co by mogło się odbić negatywnie na walce w klinczu. Ciosy Travisa również mogą więcej ważyć, pytanie jak to się odbije na jego szybkości i kondycji.
Prawda z Miller vs Pearson, ale to było wagę wyżej – w 145 nie radził sobie ani z Phamem, ani z Silerem.
Bardzo fajna zapowiedz. W sam raz, prostej analizy kazdej z walk.
I chyba, zatypuje podobnie jak ty (oprocz Shoguna), czekam na wazenie ;)
Generalnie, tylko nad Overeem vs Browne jeszcze odrobinę się waham, na Shoguna postawię choćby i wychodził do ważenia z wielkim brzuchem i kuśtykając :P
Jak dla mnie gala zapowiada się niesamowicie, nie pamiętam rozpiski, która by mnie tak jarała. Waar Shogun! Przegraj moje pieniążki!
Gala na papierze wyśmienita. Z typami ostatecznie czekam do ważenia, bo podskórnie czuję, że mogą być niespodzianki. Po nieszczęśliwym wypadku samochodowym dwa dni temu przynajmniej tydzień skończy się dobrą galą UFC ;)
Bardzo dobry odcinek. Jak Matt wygra z Pyle w co oczywiście wierze, to Chętnie bym go zobaczył z Carlosem.
Dzięki, panowie, za pozytywny odzew.
Ważenie rządzi się swoimi prawami, ale gdybym musiał na siłę doszukiwać się drugiego dna gdziekolwiek, to powiedziałbym, że moje przekonanie co do zwycięstw McGregora, Fabera i Overeema nieco zmalało, choć nie wiem, czy na tyle, bym zmienił swoje typy :)
Overeem wydaje się być w dobrej formie, więc Travisa raczej rozpyka. Gorzej widzę jego szanse z Cormierem/JDS’em/Cainem.
Overeem zrzucił kilka kg, można się domyślać, że robił kondycję i szybkość. Jego sylwetka jednak nie wygląda zbyt dobrze, nie wiem czy to jest jakiś wyznacznik, ale dla mnie chyba jest. Travis zrobi to samo co zrobili Bobby Hoffman, Chuck Liddell, Mauricio Rua x 2, Antonio Rogerio Nogueira, Ricardo Arona, Sergei Kharitonov i Big Foot, czyli dołączy do grona zawodników, którzy odprawili Holendra uderzeniami przed czasem. Jestem coraz pewniejszy wygranej Amerykanina, mimo świadomości, że na papierze jest to wyrównane starcie.
http://www.youtube.com/watch?v=7mETvumFzdc
Prawdę mówiąc, jego sylwetka na powyższym video wygląda najlepiej od czasów walki z Lesnarem (chyba tylko tam był bardziej „napakowany”).
Co do sylwetki Overeema jestem pewien, że jego „mglisty” wygląd wiąże się z odstępstwem od dużych dawek Testosteronu oraz Stanazololu, w okresie przygotowań. Dostał nauczkę i teraz kontroluje sytuacje. W najnowszym odcinku „The Reem: Back to basics” prezentuje się lepiej niż na ważeniu, co mówi samo za siebie. Wszystko to może się ułożyć w ładną całość i zobaczymy całkowicie odmienną postawę Holendra.
Odbiegając od tematu: Postać Alistaira pokazuje jak organizacja Strikeforce pochodziła to tematu testów antydopingowych… Widocznie czołówki, nie dotyczyły.
Krótko o gali.
Shogun niestety stacza się po równi pochyłej, jeśli nie potrafi ubić „średniego”. Wydawało mi się, że po tym, jak znalazł się na górze, coś ugra, spróbuje przejść gardę, a tu wielkie nic. Chael poza tym krótkim momentem cały czas kontrolował starcie, a jego ewentualny bój z Wandem zapowiada się pod względem marketingowym doskonale.
Było niemal pewne, że po tym, jak Ali spompował się, próbując ubić Browne’a (a mógł wtedy wkładać swoje kolana jak w masło), odeszły mu siły witalne i przede wszystkim – mentalne. Ciekawy jestem, ile razy tego fronta próbował Browne, bo chyba z 8-10 prób to było, więc teoretycznie nawet żółtodziób nie powinien był dać się zaskoczyć, a tu masz, babo, placek. Holender nie jest jednak słabeuszem, nie oszukujmy się, ale też w MMA to nigdy nie był i już nie będzie topowy zawodnik. Ci, którzy przewidywali jego wielki upadek w 2013, mogą szelmowsko się uśmiechnąć. Choć nie ukrywam, że jest mi go trochę szkoda, bo przy tej walce mało już „szczekał”, a poza tym nie życzę nikomu spadania z tak wysokiego konia.
Faber tylko na samym początku miał problemy, potem pełna kontrola. Te łokcie, które bije, wyglądają na naprawdę mocne, pełen skręt ciała, ogromna dynamika. Coś tylko nie chcą „ciąć” rywali. Tak czy siak, deklasując Alcantarę, udowodnił, że co najmniej jeszcze jedną walkę o pas pewnie dostanie. A może te superfighty, o których marudził?
Matt Brown zgodnie z oczekiwaniami, to kolano na upadającego już Pyle’a było rewelacyjne. Matt w stójce wygląda momentami pokracznie i drewnianie, ale to tylko pozory, bo przy swoich szarżach uderzenia wyprowadza z naprawdę dziwnych kątów, zaskakując rywali (odrobinkę jak McGregor). Widać, że nie jest typem od marketingu, no ale jakoś wyzwał GSP do pojedynku, więc wszystko w zgodzie z prawidłami.
Hall vs Howard było momentami bardziej żenujące niż Barry vs CroCop. Rozumiem jedna, dwie piątki, zwłaszcza po jakiejś dobrej akcji, ale w ten sposób? Po walce powiedział podobno, że był to doskonały pojedynek. Hall młodzieniaszkiem nie jest, jeśli wyleci, to może jednak jeszcze powróci, ale przy tak biernej postawie w oktagonie sukcesów mu nie wróżę.
Lauzon jest nieprzewidywalny, więc.. nawet w sumie nie próbował zaciągnąć tej walki do parteru (poza jedną sytuacją bodajże). Johnson pokazał się z dobrej strony, ale.. na tle Lauzona.
Pickett musi mieć szczękę ze stali, żeby przetrwać takie bombardowanie najciężej bijącego w dywizji zawodnika! Ogólnie, doskonała dyspozycja McDonalda, a pamiętajmy, że – odnosząc się do hype’u Conora – jest on od niego 3 lata młodszy.
McGregor kontrolował pojedynek cały czas, choć ta jego przypadłość sygnalizowania, że został trafiony (podnoszenie rąk), jest aż przesadna – rozumiem, że zaznacza w ten sposób, iż nic się nie stało, ale.. Ogólnie, hype został zasłużenie podtrzymany, bo Max, mimo wielkiego serca, nie był w tej walce dla Irlandczyka równorzędnym rywalem. Conora wyzwał do walki Brandao, ale takie zestawienie w ogóle do mnie nie przemawia, zwłaszcza pod kątem tego, jak Brazylijczyk zaprezentował się z Pinedą. McGregor bez problemu ubije go w stójce albo zajedzie kondycyjnie – podobno przed walką z Holloway’em przez całe 30 minut miał ostre sparingi w szatni.. Ogólnie – nadal kupuję jego hype :)
Ja tam jestem za tym, by rzucic Conorowi jeszcze z dwoch rywali typu Brandao, czy nawet Ogle. Niech hype rosnie ;)
Szkoda, ze uszkodzil(?) to kolano. Mysle, ze dalby rade skonczyc Maxa, choc ten kolejny raz pokazal, ze jest bardzo twardy. Gdybym tylko mogl wymazac z pamieci jego walka z Garcia…. Irlandczyk, otrzymalby wtedy duzo wiecej ptkow w „moim rankingu”, za to zwyciestwo.
Warto chyba zaznaczyć, że McGregor od drugiej rundy walczył z „uszkodzonym” kolanem, co tłumaczyłoby położenie nacisku na obalenia. Myślę, że mało kto byłby w stanie dosostować się do takiej sytuacji w klatce, dominując przy tym przeciwnika w mniej lubianej przez siebie płaszczyźnie walki (z ostatnich, podobnych przykładów chyba tylko Aldo przychodzi mi do głowy).
Co do walki Overeem-Browne – nie podlega chyba wątpliwości, że Holender to żaden „total package”, za jaki przez lata uchodził. Ofensywnie jest dobry, ale w defensywie przypomina szwajcarski ser (mistrz K1, który nie potrafi bronić się przed frontalnymi kopnięciami, serio?). Do tego dochodzą stałe punkty wieczoru, czyli słaba szczęka i kondycja. Ma ktoś w ogóle pomysł na jego przyszłą walkę? Na tym etapie to chyba Big Country zakończyłby jego karierę. :)
Po prostu garda Aliego w stojce jest beznadziejna pod mma. Nie wiem, kiedy on to zrozumie.
Czy pod mma, czy pod kickboxing, to wg mnie jego umiejętności stójkowe nigdy nie były wybitne. Tak jak pisałem wcześniej, Overeem wygrywał walki w K1 dzięki takiej agresji jaką zaprezentował we wczorajszej walce z Browne czy wcześniej z Lesnarem. A co daje połączenie agresji z dużą siłą, pokazują początki Boba Sappa w K1, kiedy sprawiał problemy najlepszym, mimo że nie posiadał techniki.
Co nie zmienia faktu, że w normalnej dyspozycji,moim zdaniem, z takimi zawodnikami jak Silva i Browne powinien sobie poradzić.
Generalnie uważam że Overeem nie był nigdy tak dobry jak sądzono jeszcze do czasu jego walki z Silvią, ale też nie jest tak słaby jak sądzą niektórzy teraz, po jego dwóch porażkach.
Jak się nad tym „głębiej” zastanowić, to Overeem zrobił wszystko, co mógł w swojej karierze. W momencie gdy zdecydował się nabrać mięśni i przejść do ciężkiej, musiał zrezygnować z uderzania kombinacjami i wyprowadzania czegokolwiek, co nie niosłoby ze sobą niszczycielskiej siły – praktycznie nie rzucał prostych, w zasadzie każdy cios, który wyprowadzał rzucany był z maksymalną siłą, co kosztuje energię. Tej ostatniej ma natomiast bardzo ograniczone zasoby, stąd często może i wywiera presję, ale nieustannie czai się na ten jeden potężny cios, samemu przyjmując raz za razem.
Innymi słowy, z taką wagą i taką kondycją pojedyncze potężne uderzenia wyprowadzane z niewielką częstotliwością to była jedyna droga do sukcesu. Jak widać jednak, to za mało.
Tutaj ta jedyna, ale zażarta dysputa nt. Holendra wraz z typowaniami branżowymi, które już teraz można częściowo zweryfikować –> http://www.lowking.domenomania.eu/ufc-2013-proroctwa-branzy-cz-iii/
Szczerze, to ja już bym Conora na głęboką wodę rzucił. Mogli by mu dać korean zombie byłoby na prawdę ciekawie.
Ja jestem bardzo ciekaw, co teraz zrobi Dana ze swoją drugą największą nieudaną inwestycją. Nawet nie bardzo wiem, kogo mu dać? Kogoś na odbudowanie przy takiej wypłacie? Kolejnego solidnego zawodnika, by jeszcze bardziej go ośmieszyć?
McGregor – hype rośnie. Świetna stójka, daje radę w parterze – to będzie kiedyś mistrz.
McDonald – uwielbiam gościa. Wygląda niepozornie, a ma taki power w łapie.
Matt Brown – czarny koń kategorii półśredniej. Nie widzę go w starciu o pas mistrzowski, ale dałbym mu wygranego Condit vs Kampmann, by ostatecznie sprawdzić, czy jednak coś w nim drzemie.
Hall – pfff, nawet nie chce mi się komentować…
Sonnen – wiedziałem, że wygra, ale nigdy nie postawiłbym na poddanie w pierwszej rundzie. Wow!
HAHAHA, teraz niech ktoś sobie odświeży moje komenty na rocksach, czy nawet tutaj. Słowo w słowo przewiduje każdy krok w „karierze” Holendra. Jak dla mnie Arlovskiego powinien zastąpić Reem w słynnym już cyklu „radiowym”.
Pan Em
Biję pokłony, miałeś rację w 100%, moje przeczucia były nietrafione. Dobrze, że nie postawiłem hajsu. Pozdro ;).
Hola, hola ja tez już dawno pisałem, że Ubereem jest przereklamowany :)
Nie nazywałbym go najbardziej nieudaną inwestycją. Co prawda pod względem sportowym to jest rozczarowanie, ale marketingowym chyba nie (przynajmniej z mojej perspektywy). Chociaz go nie lubię to po prostu ubóstwiam patrzeć jak zostaje nokautowany. Mimo, że on sam jest nudny jak flaki z olejem to jego walki przynosza mi mega emocje (najpierw wygrywa a potem boooom i leży) więc nie ukrywam, że chętnie bym Alego widział jeszcze w oktagonie.
Kto jego następnym rywalem ? Wydaje mi się, ze odkąd Overeem przyszedł do UFC, Dana i spółka chcą go zestawić z absolutnym topem co im za bardzo nie wychodzi. Najpierw Lesnar potem wpadka. Po zawieszeniu miał znokautować BF i walczyć z mistrzem a tu wpadka. Potem miał walczyć z JDS a tu wpadka (kontuzja niby). Dostał Travisa teraz i mam przeczucie graniczące z pewnością, że gdyby Mario Yamasaki przerwał to oblężenie konia na Brownie to byśmy teraz mieli pretendenta do mistrzowskiego pasa ( na wyrost ale kasa by się zgadzała). Ale znowu wpadka. Więc co dalej z Overeemem ? Chyba Dana uświadomoił sobie, że jest ogórem więc aby wykorzystać resztki jego potencjału to wg mnie zestawi go z przegranym Cain/JDS a potem odeśle na zwolnienie.
Ojciec nie był by dumny za synka:
https://www.youtube.com/watch?v=UNPboqZLxj4
;-)
McDonald: zajebiście walczy!!! Wielkie brawa