Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
KSWPolskie MMA

KSW 30 – wyniki i relacja

Relacja na żywo i wyniki gali KSW 30.

80 kg: Borys Mańkowski (17-5-1) > Mohsen Bahari (8-3) – decyzja jednogłośna

Mohsen Bahari zawiesił bardzo wysoko poprzeczkę Borysowi Mańkowskiemu, który jednak dzięki przewadze zapaśniczej zdołał wygrać dwie pierwsze rundy, w trzeciej oddychając już rękawami i wyraźnie ją przegrywając. Tasmański Diabeł zaprezentował się zdecydowanie poniżej oczekiwań – w stójce trafiał czasami niezłymi kombinacjami, ale było ich niewiele, a sam swoje przyjął. W parterze natomiast nie był w stanie w żaden sposób zagrozić dysponującemu dobrym defensywnym grapplingiem Bahariemu. W ostatniej rundzie był już jednak ledwie żyw, ale na jego szczęście także i Norweg nie miał wówczas już wystarczająco sił, by skończyć Polaka, ostatecznie przegrywając na kartach sędziowskich. Bardzo przeciętna dyspozycja Mańkowskiego.

77 kg: Aslambek Saidov (16-4) > Rafał Moks (10-7) – decyzja jednogłośna

Aslambek Saidov absolutnie stłamsił stójkowo i fizycznie bezradnego Rafała Moksa w pojedynku naznaczonym przybijaniem piątek. Kulturysta nie miał nic do powiedzenia w wymianach kickbokserskich (co wiele mówi o jego stójce, biorąc pod uwagę, że przecież odwrotnie ustawiony Czeczen żadnym wirtuozem w tej płaszczyźnie nie jest), sporadyczne sukcesy notując tylko dzięki pojedynczym kopnięciom na korpus. Na przestrzeni całej walki Moks nieustannie próbował przenosić walkę do parteru, ale w żaden sposób nie był w stanie obalić o wiele silniejszego Saidova, a próby wciągnięcia go do gardy – im dalej w pojedynek, tym bardzie rozpaczliwe – i zapinania skrętówek zdały się na nic. W stójce natomiast przyjął wiele ciosów, panicznie wycofując się przed ostro szarżującym Czeczenem. Tym samym prezentujący się bardzo dobrze od strony kondycyjnej Saidov uczynił mocny krok w kierunku rewanżu z Borysem Mańkowskim.

52 kg: Karolina Kowalkiewicz (7-0) > Kalindra Faria (15-5-1) – decyzja niejednogłośna

Karolina Kowalkiewicz musiała przegrać pierwszą rundę, w jej końcówce znajdując się nawet w bardzo trudnej sytuacji z Kalindrą Farią za plecami, by w końcu złapać swój rytm i w dwóch kolejnych wypunktować Brazylijkę. Zwłaszcza w drugiej jej wygrana nie podlegała dyskusji – nieustannie poruszając się do boków, pozostawała nieuchwytna dla trochę bez głowy atakującej Farii, raz po raz rażąc ją ciosami. W ostatniej odsłonie Polka opadła już nieco z sił, ale pomimo tego, że tym razem sporo ciosów Brazylijki doszło jej głowy, to odwzajemniała się tym samym. Ostatecznie dwóch z trzech sędziów, chyba słusznie, opowiedziało się za zwycięstwem Kowalkiewicz.

70 kg: Mateusz Gamrot (9-0) > Rodrigo Cavalheiro (16-4) – TKO

Mateusz Gamrot w stójce miał problemy z bardzo mobilnym Rodrigo Cavalheiro, ale Brazylijczyk – skupiony w dwóch pierwszych rundach przede wszystkim na defensywie i kontrakt w stójce – nie był zbyt aktywny, nieustannie wyczekując na odpowiedni moment do szarży. Ten nigdy nie nadszedł, za to Polak w połowie pierwszej rundy zaliczył świetne obalenie, przechwytując kopnięcie Cavalheiro i do końca rundy terroryzując z góry ciosami bezradnego rywala, bliski był nawet skończenia tej walki w pierwszej rundzie. Druga odsłona była o wiele bardziej wyrównana, tocząc się głównie w stójce, gdzie obaj z rzadka trafiali pojedynczymi ciosami. W trzeciej agresywniej w końcu zaatakował Cavalheiro i zdołał zanotować nawet kilka celnych uderzeń, ale w końcu Gamrot przeniósł walkę do parteru, szybko zdobył dosiad i mocną serią z góry zmusił sędziego do przerwania pojedynku na kilka sekund przed końcem. Polak rozegrał ten pojedynek bardzo mądrze, prezentując w stójce sporą dozę ostrożności (skojarzenia z walką przeciwko Andre Winnerowi jak prawidłowe), zdając sobie sprawę z lubującego się w kontrach rywala, prezentując jednocześnie kapitalne gnp, które zaprowadziło go do nokautu.

66 kg: Kleber Koike (16-3-1) > Anzor Azhiev (5-2) – poddanie

Kleber Koike nie pozostawił najmniejszych złudzeń Anzorowi Azhievowi, dwukrotnie naruszając Czeczena w stójce i kończąc go z pleców efektownym trójkątem. Japończyk z brazylijskimi korzeniami wyszedł do walki na luzie, chwilami swoim stylem przypominając… Nicka Diaza! Rzucał od niechcenia kopnięciami na czającego się do krótkich, intensywnych ataków Azhieva, chwilami ostentacyjnie dając mu do zrozumienia, że nic sobie z jego ciosów nie robi. Bardzo dobrze wykorzystywał swój długi zasięg, kombinacjami długi prostych powalając Anzora. Ten zdołał się za pierwszym razem wykaraskać z problemów, uciekając do stójki, ale Koike poczuł krew i ponownie długą serią prostych przycisnął Azhieva, który zupełnie nie radził sobie na wstecznym, słabo czując dystans, przyjmując sporo ciosów i będąc zmuszonym do odwołania się do udanego obalenia – ono jednak stanowiło dla niego początek końca, bo aktywny i kreatywny z pleców Japończyk szybko zapiął trójkąt nogami, zmuszając Czeczena do odklepania. Świetny występ Klebera, który udowadnia, że przed Azhievem jeszcze sporo nauki.

120 kg: Michał Włodarek (7-0) > Szymon Bajor (14-6) – decyzja jednogłośna

Starcie Włodarka z Bajorem zdecydowanie nie spełniło oczekiwań. Emocji było w nim jak na lekarstwo, obaj zawodnicy szybko opadli z sił, a walka toczyła się często w klinczu, skąd Komar próbował przenosić walkę do parteru. W pierwszej rundzie nawet kilka razy udała mu się ta sztuka, choć nie był w stanie zagrozić z góry swojemu rywalowi. Druga runda była nieco bardziej wyrównana – w stójce kilka dobrych ciosów zaliczył Bajor, ale znów długimi momentami walka rozgrywała się w klinczu. Wreszcie w ostatniej odsłonie odrobinę przebudził się Włodarek, trafiając kilkoma uderzeniami, choć żadne z nich nie było na tyle mocne, by można było myśleć o skończeniu walki przed czasem. W końcówce Komar zaliczył udane sprowadzenie i gdy wydawało się, że spokojnie wygra tę rundę, dał się przetoczyć, a Bajor, wykorzystując okazję, zasypał go ciosami z góry. Sędziowie ostatecznie jednomyślnie zdecydowali o zwycięstwie Włodarka, który pokazał chwilami świetną zwinność i doskonały balans, ale z pewnością jego hype odrobinę ucierpiał – szwankowała przede wszystkim kondycja, ale i stójka pozostawiła wiele do życzenia.

70 kg: Jakub Kowalewicz (6-1) > Łukasz Rajewski (2-2) – poddanie (duszenie zza pleców)

Rajewski bardzo dobrze rozpoczął pojedynek, prezentując duży luz w stójce i urozmaicone ataki, w których raz po raz zmieniał pozycję na odwrotną i z powrotem. Celem Kowalewicza wydawało się przetrwanie początkowych ataków – i tak też uczynił, kapitalnym podebraniem w stylu Frankiego Edgara przenosząc walkę do parteru. Rajewski za pierwszym razem zdołał co prawda się wykaraskać, nie dając zajść sobie za plecy i na powrót przenosząc walkę do stójki. Nie zdołał jednak uwolnić się z klinczu, wkrótce ponownie lądując na deskach po efektownym rzucie Kowalewicza. 21-latek błyskawicznie zajął plecy Rajewskiego i zmusił go do odklepania, notując drugie z rzędu zwycięstwo w KSW.

70 kg: Kamil Gniadek (8-3-1) vs Mateusz Zawadzki (10-2-2) – niejednogłośny remis

Gniadek i Zawadzki stoczyli niezwykle wyrównany pojedynek, w którym w stójce obaj byli niezwykle ostrożni, a o wynikach poszczególnych rund decydował obalenia. Zanim jednak do nich doszło, w płaszczyźnie kickbokserskiej odrobinę lepiej prezentował się odwrotnie ustawiony Zawadzki, który nastawił się na walkę z kontry i okopywanie wykrocznej nogi rywala – Gniadek nie potrafił wykorzystać lepszych warunków fizycznych, kiepsko czując dystans i przestrzeliwując większość ciosów. To jednak on zaliczył udane sprowadzenie w pierwszej rundzie, które mogło być niezwykle istotne dla losów walki. W drugiej odsłonie natomiast to Zawadzki częściej był na górze, co mogło sugerować, że to na jego konto powinna zostać zapisana runda. Trzecia odsłona toczona była przede wszystkim na chwyty – swoje momenty miał zarówno Gniadek, który przez jakiś czas miał plecy rywala, jak i Zawadzki, który zdołał dojść do dosiadu. W samej końcówce na górze znów znalazł się Gniadek, ale, mając wykluczoną jedną rękę, przyjął kilka ciosów z dołu od Barniego. Ostatecznie sędziowie zadecydowali o remisie – chyba sprawiedliwym, choć jeśli komuś mielibyśmy zapisać tę walkę, byłby to prawdopodobnie Zawadzki.

Wyniki

80 kg: Borys Mańkowski (17-5-1) pok. Mohsena Bahariego (8-3) przez jednogłośną decyzję (2 x 29-28, 30-27)
77 kg: Aslambek Saidov (15-4) pok. Rafała Moksa (10-6) przez jednogłośną decyzję (3 x 30-27)
52 kg: Karolina Kowalkiewicz (7-0) pok. Kalindrę Farię (15-5-1) przez niejednogłośną decyzję (2 x 29-28, 28-29)
70 kg: Mateusz Gamrot (9-0) pok. Rodrigo Cavalheiro (16-4) przez TKO (uderzenia z góry), R3, 3:54
66 kg: Kleber Koike (16-3-1) pok. Anzora Azhieva (5-2) przez poddanie (trójkąt nogami), R1, 3:16
120 kg: Michał Włodarek (7-0) pok. Szymona Bajora (14-6) przez jednogłośną decyzję (2 x 30-27, 29-28)
70 kg: Jakub Kowalewicz (6-1) pok. Łukasza Rajewskiego (2-2) przez poddanie (duszenie zza pleców), R1, 3:05
70 kg: Kamil Gniadek (8-3-1) vs Mateusz Zawadzki (10-2-2) – niejednogłośny remis (30-28, 29-28, 29-29)

fot. kswmma.com

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button