Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
UFC

„I wtedy zdał sobie sprawę, że, o, ku*wa, ten dzieciak idzie ostro” – Al Iaquinta obszernie o wiktorii z Kevinem Lee

Al Iaquinta opowiedział szczegółowo o zwycięstwie z Kevinem Lee w walce wieczoru gali UFC on FOX 31 oraz swoich kolejnych planach sportowych.

Po zwycięstwie z Kevinem Lee w walce wieczoru gali UFC on FOX 31 w Milwaukee Al Iaquinta był rozchwytywany przez media, udzielając kilku wywiadów.

Plan był taki, żeby zrobić z tego łatwą walkę i sprzątnąć go w pierwszej rundzie.

– przyznał Iaquinta podczas konferencji prasowej, zapytany, czy jego plan zakładał rozbicie rywala w rundach mistrzowskich.

Wiedziałem oczywiście, że im dłużej będzie trwała walka, tym lepiej dla mnie. Wiem po prostu, że Kevin Lee nigdy nie pokona mnie w rundach czwartej i piątej. Jego szansą był sprzątnięcie mnie szybko.

https://twitter.com/streetfitebanch/status/1074201970846633984

Walka długimi fragmentami rozgrywała się w płaszczyźnie kickbokserskiej, gdzie znacznie szybszy i sprawniejszy Ragin Al rozdawał karty, metodycznie rozbijając rywala długimi prostymi na głowę i korpus, między które wplatał też okolicznościowe kopnięcia, sierpy czy podbródki.

Czułem się dobrze. Miałem wrażenie, że w stójce jestem cały czas o krok przed nim – i tego się spodziewałem, bo tak samo było za pierwszym razem.

– powiedział Al w studio FOX Sports, wspominając pierwszą walkę z Kevinem sprzed pięciu lat, którą również wygrał jednogłośną decyzją sędziowską.

Uważam, że jest silniejszym zapaśnikiem ode mnie – ale to ja jestem lepszym zapaśnikiem. Był silny. Doszedł więc do pewnych pozycji, których się trzymał. Musiałem to przetrzymać, pozwolić mu, aby się zmęczył. Za każdym razem, gdy zdobywał dobrą pozycję zapaśniczą, odbijało się to na jego kondycji, a ja tak mogę całymi dniami, więc…




W szermierce na pięści i kopnięcia Motown Phenom mieszał chętnie ustawienia, preferując jednak to odwrotne. Iaquinta przestudiował jednak dokładnie grę rywala i nie stanowiło to dla niego zaskoczenia.

Widziałem, jak zmienia pozycję na odwrotną w poprzednich walkach.

– stwierdził Al.

Byłem więc gotowy na Kevina Lee w odwrotnej pozycji, byłem gotowy na Kevina Lee w klasycznej pozycji. Mam lepszych od niego leworęcznych sparingpartnerów, z którymi trenuję, mam lepszych klasycznie ustawionych sparingpartnerów. Znam to wszystko. Żadnego zaskoczenia. Byłem gotowy na pięć rund, byłem gotowy na Kevina Lee.

Sędziowie nie mieli wątpliwości, punktując walkę jednogłośnie (2 x 48-47, 49-46) na korzyść nowojorczyka. Swojego zaskoczenia takim a nie innym wynikiem nie ukrywał natomiast Lee, oceniając, że był lepszy w trzech pierwszych rundach i to on powinien wygrać na kartach sędziowskich.

Byłem pewny swego. Czasami punktowym może odbić, ale byłem mocno przekonany, że wygrałem.

– powiedział Iaquinta.

Spytałem Raya (Longo), czy wygrałem i odpowiedział mi, że na 100 procent. Miałem go na rolkach długimi fragmentami ostatniej rundy, chwiał się.

Na jakąś minutę przed końcem spojrzałem na niego, bo stracił sporo energii na te wszystkie obalenia… Patrzę na niego i mówię: „O, zmęczyliśmy się”. I wiem, że w tamtej chwili zdał sobie sprawę, że, o cholera, jestem zmęczony, a ten dzieciak idzie na mnie, kurwa, ostro.

Ragin Al nie ukrywał też, że sposób wyjścia rywala do oktagonu – Lee tańcował na lewo i prawo, tryskał humorem, śpiewał – stanowił dla niego dodatkową motywację, aby uciszyć oponenta. Szczególnie, że Kevin także i w drodze do walki nie szczędził mu przytyków, zapowiadając upokorzenie.

Rozpędziłbym się i jebnął baranka, gdyby tak samo tańcował w klatce. Nie było opcji, żebym mu na to pozwolił.

– stwierdził Iaquinta, zapytany o drogę do oktagonu Lee.

Byłbym naprawdę zawiedziony, gdybym pozwolił mu opuścić tę klatkę takim samym tanecznym krokiem.

Kilka razy na przestrzeni 25 minut Iaquinta mocno zachwiał rywalem, ale nie ruszał za nim w pogoń, zamiast tego metodycznie i cierpliwie go rozbijając – i jednocześnie cały czas pozostając czujnym z uwagi na zapasy Lee.

Jest twardy. Duży i silny.

– powiedział podopieczny Matta Serry i Raya Longo.

Ma dobrą szczękę. Łatwo go naruszyć, ale szybko dochodzi do siebie. Na pewno jest jednym z najlepszych. Cieszę się więc ze zwycięstwa. Cieszę się też, że nie tańcuje w drodze z klatki.

W ostatnich sekundach walki rozpędzony już jaki Struś Pędziwiatr nowojorczyk tryskał pewnością siebie, wręcz bawiąc się w oktagonie z porozbijanym i okrutnie zmęczonym Lee. Ba, na koniec wykrzyczał coś w jego kierunku. Co konkretnie?

Krzyknąłem po prostu: „Yeah! Yeah!”. Tyle.

– zdradził Iaquinta.

Zaraz przed piątą rundą staliśmy naprzeciwko siebie w narożnikach, spojrzałem na niego… I to była powtórka z pierwszej walki. Widziałem jego spojrzenie. Popatrzyłem na niego i mówię: „Ten sam Al!”. Zdał sobie z tego sprawę. O, kurwa!

Są pewne rzeczy, które możesz poprawić. Możesz nauczyć się zapasów, możesz lepiej wyprowadzać prawą rękę, lepiej przepuszczać ciosy, ale jest coś we mnie (serce), czego mi nigdy nie odbierzesz. Kevin Lee nigdy nie będzie tego miał. Mam coś, czego on nigdy nie będzie miał. Możemy walczyć piętnaście razy i żeby wygrać, on będzie musiał mnie zabić. Ja nie muszę tego robić, bo wcześniej znajdzie drogę ucieczki.




Zapytany zaraz po gali o swoje dalsze plany zwycięski w sześciu spośród ostatnich siedmiu walk – jedynej porażki w tym okresie doznał z rąk Khabiba Nurmagomedova – Al Iaquinta nie pozostawił wątpliwości.

Myślę, że (Tony) Ferguson jest najlepszy.

– stwierdził.

Mam idealny styl walki, żeby go pokonać. Jeśli w dywizji pojawią się jakieś zatory, to najlepszy rywal dla mnie.

Dopytany natomiast o kolejnego rywala w studio FOX, Iaquinta nie wykluczył też innych opcji.

To musi być Ferguson, McGregor albo Dustin Poirier. Ktoś z nich.

– powiedział.

McGregor chciał natychmiastowego rewanżu po porażce z Khabibem… Jak to w ogóle możliwe? Jeśli chodzi tylko o kasę, w porządku, rozumiem. Gość miał jednak masę czasu na przygotowania pod Khabiba, a i tak znalazł drogę do poddania się.

A ja i Khabib… Przysięgam, że nasza walka mogłaby się toczyć do tej właśnie chwili. Nadal byśmy się bili.

Jeśli ktokolwiek zasługuje na rewanż z Khabibem, to jestem ja. Nie, kurna, McGregor. McGregor miał w cholerę czasu, aby się przygotować i…

*****

„Taktyczne błędy zadecydowały” – załamany Kevin Lee zabiera głos po porażce z Alem Iaquintą

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button