Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
Analizy zawodnikówTechnika MMAUFC

Sierpem – co na GSP ma Condit?

Carlos Condit Lowking.pl

„Sierpem” to nowy cykl, w którym od strony analitycznej będziemy brać pod lupę wybranych zawodników i wybrane walki w UFC. Kto jest najlepszym bokserem w MMA, kto nadużywa sierpów, kto wysoko obnosi się ze swoją szczęką – te i wiele innych aspektów zostanie poruszonych w cyklu „Sierpem”, który czerpał będzie ze świetnych tekstów autorstwa komentatora i specjalisty od technik uderzanych Jacka Slacka.

Wielkimi krokami zbliża się gala UFC 154, w której naprzeciw siebie staną wracający po kontuzji kolana mistrz Georges St. Pierre oraz dzierżący pas tymczasowy Carlos Condit. Faworytem tego pojedynku jest Kanadyjczyk, czemu trudno się dziwić, biorąc pod uwagę, że od dawien dawna nikt w oktagonie nie sprawił mu większych trudności. GSP nie prezentuje co prawda szczególnie atrakcyjnego, delikatnie rzecz ujmując, stylu, ale w żadnej z ostatnich walk nie pozostawiał wątpliwości, kto jest lepszym zawodnikiem MMA.

Parter i zapasy

Nie sposób podważyć stwierdzenia, że zapasy Kanadyjczyka pod MMA stoją na poziomie niedoścignionym dla zdecydowanej większości fighterów UFC bez podziału na kategorie wagowe. Carlos Condit nie jest tu wyjątkiem. Amerykanin to przede wszystkim zawodnik stójkowy, który zwycięża, posyłając na deski swoich przeciwników. Tajemnicą poliszynela jest, że nawet nie spróbuje obalić St. Pierre’a, no, chyba że w ostatnich sekundach rundy, żeby zapunktować u sędziów, ale, powiedzmy sobie szczerze, prawdopodobieństwo, że tego spróbuje, jest równie niskie jak prawdopodobieństwo, że mu się to uda – vide GIF (w nowej karcie).

Carlos Condit w trakcie walki będzie za to nieustannie narażony na obalenia ze strony St. Pierre’a – prawdopodobnie będzie to powód, dla którego pogromca Nicka Diaza będzie walczył bardzo ostrożnie. Próba otwarcia się i podjęcia szarży w walce z GSP może skończyć się tak, jak w walce z Dong Hyun Kimem na UFC 132 (GIF) – z tamtejszej opresji Condit wyszedł obronną ręką, ale kontrola mistrza z góry stoi na poziomie nieporównywalnym z tym, co prezentuje Koreańczyk. Przeciwko Diazowi Condit za wszelką cenę unikał klinczu pod siatką – w walce z Kanadyjczykiem też zapewne nie będzie się do tego garnął, a co gorsza będzie musiał uważać na to, żeby nie wylądować na plecach po wejściu w nogi. Gumowa garda, którą czasami prezentuje, może mu nie wystarczyć, tak, jak nie wystarczyła BJ Pennowi w pojedynku z Kanadyjczykiem.

Tylko Muay Thai

Swojej szansy podopieczny Grega Jacksona – który to, nawiasem mówiąc, wspominał, że nie będzie stał ani w narożniku Amerykanina, ani Kanadyjczyka – musi upatrywać w stójce. Czysty boks nie jest jednak najsilniejszą stroną Condita, który wyprowadzając ciosy, często naraża się na kontry na korpus – jego największym atutem jest za to ogromny wachlarz kopnięć, które w kombinacjach z ciosami sieją spustoszenie w oktagonie.

Wydaje się jednak, że możemy być pewni, iż Condit ostrożnie podchodził będzie do rzucania seriami ciosów i kopnięć, bowiem każda taka nieprzemyślana próba będzie kończyć się dla niego lądowaniem na plecach – a powstanie stamtąd sztuką będzie nie lada. Czy zatem i w stójce Amerykanin stoi na straconej pozycji? Absolutnie nie – szeroki arsenał kopnięć, które skutecznie wybijają rywali z rytmu, powinien być największą bronią Condita w walce z GSP. Firmowym uderzeniem Amerykanina jest kopnięcie na kolano przeciwnika w wersji odwróconej (GIF) oraz, rzadziej, bocznej (GIF). Condit potrafi z tego ciosu zrobić nieprawdopodobny użytek – tej technice zawdzięcza znokautowanie Dana Hardy’ego na UFC 120. Najpierw regularnie okopywał kolano Anglika (GIF, GIF), by w finalnej akcji zrobić to raz jeszcze, co doprowadziło do tego, że przy następnym skróceniu dystansu Hardy zostawił nogę wykroczną zdecydowanie zbyt głęboko, obawiając się kolejnego kopnięcia Condita – finałem tej wymiany były lewe sierpy rzucone przez obu zawodników jednocześnie. Oba doszły celu, ale ten Anglika był znacznie słabszy, ponieważ jego noga wykroczna, z uwagi na wcześniejsze kopnięcie w kolano, była zdecydowanie zbyt blisko zakrocznej, wobec czego Hardy nie był w stanie wygenerować odpowiedniej siły ciosu.

Kopnięcia w kolano są nie tylko niezwykle bolesne, ale mogą też szybko doprowadzić do kontuzji, jak chociażby w walce Jona Jonesa z Quintonem Jacksonem (GIF). Tu i ówdzie da się słyszeć opinie, że korzystanie z tej techniki nie przystoi fighterom, głównie z powodu dużego ryzyka odniesienie kontuzji przez uderzanego, ale – co nie jest zabronione, jest dozwolone.

Czy się odważy?

W walce Phila Davisa z Wagnerem Prado na UFC 153, i w dziesiątkach innych, widzieliśmy, co dzieje się ze strikerem, jeśli obawia się sprowadzenia – walczy jak, nie przymierzając, sparaliżowany. Kopnięcia nie są może najlepszą metodą na walkę z zapaśnikiem, ale to w końcu najmocniejsza strona Carlosa Condita i od umiejętnego jej wykorzystania zależeć może los Amerykanina w potyczce z mistrzem. Oczywiście, kopnięcie na kolano, podobnie jak niemal każde inne, może oznaczać przechwycenie nogi i w konsekwencji obalenie ze strony GSP, tym bardziej, że Kanadykczyk stoi stosunkowo nisko na nogach, jest niższy, a przy tym posiada spory zasięg. Tym niemniej, ryzyko w walce z mistrzem towarzyszyć będzie Conditowi w każdej sekundzie walki, a grzechem byłoby nie korzystać ze swojej największej broni. By odrobinę podnieść pozycję mistrza – zawsze gotowego do wejścia w nogi – Condit może spróbować tego, co tak świetnie wyszło Chrisowi Weidmanowi w walce z Markiem Munozem na UFC on Fuel TV 4 – dwa wysokie kopnięcia na początku spowodowały, że Munoz nie stał już tak nisko, ułatwiając Weidmanowi błyskawiczne obalenie. Jasne, St. Pierre to nie Munoz, ale gdzieś swojej szansy Condit szukać musi.

Kanadyjczyk dysponuje kapitalnym, soczystym i szybkim jak błyskawica lewym prostym, ale kopnięciom w kolano, w których lubuje się Condit, towarzyszy wychylenie sylwetki do tyły (trochę jak przy front kicku), co utrudnia zadanie prostego na szczękę. Wszystko zależy w ogromnej mierze od odpowiedniego timingu i należytego dystansu, co nie zawsze należy do łatwych zadań.

Ponadto wychylenie ciała do tyłu powoduje, że zachowanie równowagi w wypadku kontrującej próby obalenia może okazać się bardzo trudne. Natomiast obrona przed kopnięciem w kolano wygląda tak samo, jak przed niskim kopnięciem (tzw. lowkingiem) – należy unieść atakowaną nogę i przy odrobinie szczęścia to atakujący może poważnie uszkodzić swoją stopę.

Lowkingi

Niskie kopnięcia w zewnętrzną część nogi obarczone są sporym ryzykiem w przypadku prób zastosowania tych technik przeciwko Kanadyjczykowi, ale.. kopnięcie na wewnętrzną stronę uda to już inna bajka – przechwycenie atakującej nogi przez rywala jest w tym przypadku mocno utrudnione. Nie powinno to umknąć uwadze świetnego specjalisty od MT, jakim bez wątpienia jest Carlos Condit.

Nie da się ukryć, że bardzo wiele zależeć będzie od tego, jak do pojedynku podejdzie Georges Saint Pierre. Wydaje się, że w pierwszej walce po poważnej kontuzji kolana nie będzie raczej forsował tempa, co może być korzystne dla Condita, zwłaszcza mając w pamięci agresywny styl MacDonalda, z którym przez długi czas nasz bohater sobie nie radził. Umiejętne utrzymywanie dystansu przed człapiącym Nickiem Diazem, a nawet kontrujące kopnięcia (GIF) to jednak nie to samo, co próbowanie tej taktyki w starciu ze znacznie mobilniejszym przeciwnikiem, jakim bez wątpienia był Rory MacDonald i jakim zapewne będzie Georges St. Pierre.

Walka zapowiada się szalenie interesująco. Miejmy nadzieję, że po kontuzji mistrza nie ma już śladu i w oktagonie zobaczymy najlepsze wersje obu zawodników. Czy Condit będzie w stanie po raz kolejny wykorzystać do granic możliwości swoje największe atuty? Dowiemy się 17 listopada na UFC 154.

…………………………….

Pozostałe części cyklu Sierpem:

Nate Diaz: przegląd arsenału
Te Huna i jego boks

Powiązane artykuły

Komentarze: 17

  1. No to się chwali. Bardzo dobry początek obiecującego cyklu. Dwa pozostałe, nowe cykle były dla mnie nieco rozczarowujące, nie dlatego, że były kiepsko zrealizowane, ale dlatego, że nie pozostawiały dużego pola popisu i w większości informacje w nich zawarte odzwierciedlały już pojęte kwestie i wypowiedziane wnioski. Tutaj naprawdę sporo jest rzeczy, która mogą być potraktowane jak nowa wartość, nawet przez kogoś kto tematykę MMA śledzi na bieżąco.

  2. Dzięki, Panowie.

    PAN EM, masz rację, że „Titleshot” i „Przed burzą” nie są szczególnie odkrywcze, ale i nie takie miały być – chodzi bardziej o to, co dają – pierwszy podgląd sytuacji w dywizjach wraz z wszystkimi zawodnikami, którzy mają co najmniej 2 zwycięstwa z rzędu na koncie, drugi natomiast to swoista zapowiedź gal. Ogólnie tego mi brakowało i założyłem, że nie tylko mnie tego brakuje – czy słusznie, czas pokaże.

    Odnośnie „Sierpem”, miałem dylemat odnośnie liczby gifów, które bezpośrednio umieścić w tekście, żeby to nie zamulało strony. Chętniej wrzuciłbym więcej niż trzy, ale nie wiem, jak by to wyglądało wtedy.

  3. @ naiver – oczywiście potrzeby są różne w zależności od samego odbiorcy, ja akurat te cykle potraktowałem jako lekkie odświeżenie zakodowanych już gdzieś w głowie informacji, tutaj natomiast dłuższą chwilę spędziłem na czytaniu i jak bywało wcześniej u Ciebie na blogu – czytałem jednym tchem.
    Podejrzewam, że niemałe znacznie ma też sposób podania danych – tu mamy tekst jednolitym, jak zwykle świetnie napisany, a w TS, czy Przed Burzą była to forma komentarza do statystyk. Mnie osobiście bardziej odpowiada właśnie ta pierwsza, w dużej mierze jest to związane z lekkością pióra autora.

Dodaj komentarz

Back to top button