Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
UFC

„Dopiero teraz zaczynam się powoli ruszać” – Al Iaquinta zabiera głos po bolesnej porażce z Donaldem Cerrone

Al Iaquinta obszernie podsumował nieudaną walkę z Donaldem Cerrone, który okrutnie porozbijał go podczas gali UFC on ESPN+ 9.

Starcie z Donaldem Cerrone podczas gali UFC on ESPN+ 9, która odbyła się na początku maja w Ottawie, stanowić miało dla Ala Iaquinty milowy krok na drodze do walki o złoto kategorii lekkiej.

Zobacz także: trener ujawnia, jak Khabib Nurmagomedov zainwestował pieniądze z walki z Conorem McGregorem

Oktagonowe realia okazały się jednak dla nowojorczyka brutalne. Świetnie usposobiony Kowboj okrutnie porozbijał go na pełnym dystansie, zwyciężając jednogłośną decyzją sędziowską.

Kilka tygodni po walce Ragin Al udzielił pierwszego wywiadu, goszcząc w Ariel Helwani’s MMA Show.

Przyznał, że nie był na szczęście zmuszony udać się na stół operacyjny, ale i tak wyszedł z walki z poważnymi obrażeniami – skończył bowiem ze złamaniami nosa i kości oczodołu oraz rozbitą w nic nogą.

Trafił mnie czystym jabem. Nie wiem, czy tym ciosem połamał mi nos, ale rozciął go.

– powiedział Iaquinta.

Trafił mnie masą uderzeń, więc do złamania mogło dojść przy którymkolwiek. Możliwe jednak, że to był ten prosty, którym rozciął mi też nos. Chyba w trzeciej rundzie trafił mnie też w oko. Trzecia albo czwarta runda. Na pewno wpłynęło to na mój wzrok. Ciężko było z tym walczyć, ale jest, jak jest. Trenowałem pod takie sytuacje.

32-latek powiedział, że w trakcie treningów wielokrotnie szlifował walkę z jednym sprawnym okiem, nie mając wątpliwości, że właśnie dzięki temu zdołał przetrwać do końca pojedynku.

Okazuje się też, że utwór na wyjście, jaki odegrali mu organizatorzy, był inny niż ten, który sobie wybrał. Zastrzegł jednak, by nie traktować tego w charakterze jakiejkolwiek wymówki, bo „prawdopodobnie i tak dostałbym wpierdol”.

Masa bólu. Naprawdę bolało. Naprawdę.

– powiedział o końcówce walki Iaquinta.

Czułem, jak z każdą sekundą adrenalina ustępuje. Chciałem opuścić oktagon jak najszybciej, bo wiedziałem, że jestem porozbijany. Chciałem, żeby lekarz jak najszybciej mnie sprawdził. Może wyszło to trochę tak, jakby zabrakło mi szacunku, bo nie zostałem na ogłoszenie decyzji, ale wydaje mi się, że nikt tak do tego nie podszedł. Nie sądzę też, żeby mój rywal poczuł się jakkolwiek urażony. Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że jeśli rozwaliłem ci kompletnie nogę, połamałem kości oczodołu, a ty chcesz jak najszybciej dostać się do lekarza, nawet się nie zastanawiaj, bracie – pędź! Chciałem więc po prostu udać się do lekarza, bo wiedziałem, że i tak pojadę do szpitala.

Posadzili mnie na krześle, a gdy lekarz mnie obejrzał i miałem wstać, żeby udać się do szpitala, cała noga nagle spuchła jak bania. To było szaleństwo. Okopał mnie. Trafił mnie tymi niskimi kopnięciami na wysokości łydki i tymi na udo – wewnętrznymi i zewnętrznymi. Cała noga mi spuchła. Wszystkie te opuchlizny jakby się połączyły i powstała jedna ogromna. Brutalne.

Dopiero teraz zaczynam się powoli ruszać. Odbiło się to na mnie. Więcej się to nie powtórzy. To pewne.

Zapytany natomiast, czy zaprawiony w bojach Kowboj, dla którego była to już trzecia z rzędu wiktoria, czymkolwiek go zaskoczył, Ragin Al postawił sprawę jasno.

Nie powiedziałbym, że mnie zaskoczył. Wydaje mi się, że wiedziałem, na co się piszę.

– stwierdził.

To była dość wyrównana walka przed trzecią rundą. W jej końcówce trafił mnie dobrym ciosem, posłał mnie na deski. Nie widziałem tego kompletnie. Próbowałem skrócić dystans, ale zrobiłem to nieporadnie. Zbliżyłem się za szybko i zbyt blisko, a ma dobrego jaba. Posyłał na deski masę gości tym samym ciosem, którym usadził mnie. Powinienem był się na to przygotować, ale gdy tam wychodzisz, wszystko może się zdarzyć.

Nic mnie nie zaskoczyło. Wiedziałem, jak dobry jest, jak doświadczony. Wiedziałem, na co się piszę.

Wpierdolił mi tak, jak powinien to zrobić weteran. Jest dobry.




Marzenia o mistrzowskim tronie sklasyfikowany obecnie na 6. miejscu w wadze lekkiej nowojorczyk musi teraz odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Inaczej ma się natomiast sprawa w kwestii powrotu do oktagonu – tutaj Al Iaquinta ma już konkretny plan. Chciałby mianowicie wrócić do akcji podczas listopadowej gali UFC w nowojorskim Madison Square Garden, gdzie nie miał jeszcze okazji występować.

*****

Lowking.pl trafia na Patronite.pl – oto dlaczego

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button