Cody Garbrandt o incydencie z Jeanem-Claude Van Dammem: „Kopnął mnie w zęby – chciałem urwać mu łeb” – video
Cody Garbrandt nie wspomina miło wspólnego treningu z Jeanem-Claude Van Dammem, który przypadkowo kopnął go w twarz.
Nie trzeba wiele, aby zirytować – delikatnie rzecz ujmując – słynącego z gorącej krwi byłego mistrza kategorii koguciej Cody’ego Garbrandta. Przekonał się o tym dobitnie leciwy już gwiazdor kina akcji Jean-Claude Van Damme podczas jednej z sesji treningowych/rozrywkowych z reprezentantem Team Alpha Male.
Oddajmy zresztą głos Garbrandtowi, który podczas jednego z podcastów z Mike’iem Swickiem opowiedział o swego rodzaju incydencie, do jakiego doszło, gdy wszedł do klatki z Van Dammem właśnie.
W końcu postanowił, że chce mi pokazać jakieś kopnięcie.
– relacjonował Cody.
To była pewna wariacja teepa z dokręceniem stopy na końcu. Zrobiłem to więc na nim trzy czy cztery razy. Cofnąłem się, a potem on przybrał waleczną pozycję i zobaczyłem w jego oczach: „Chcesz spróbować?”. Znajdowałem się na siatce. Zaczął więc swoje wygiby, udając, że wyprowadza jakieś kopnięcia, a potem zaczął mnie ostrzeliwać rękami.
„Co, u diabła?” – pomyślałem sobie. A potem mnie, kurwa, kopnął hakowym kopnięciem prosto w zęby. „Skurwielu!”. Byłem wkurzony. Byłem wściekły. Spojrzałem na Roba, potem spojrzałem na Jeana i mówię: „Rob, trzymaj tego skurwiela z dala ode mnie”. Kopnął mnie w zęby. Kopnął mnie w zęby podczas zwykłej zabawy. Ile razy uderzaliśmy i byliśmy w stanie zatrzymać ciosy? A ten koleś kopnął mnie prosto w zęby. Nie będę kłamał – ma szybkie kopnięcia, ale tylko pokazywałem kopnięcia, których mnie uczył, żeby dobrze wychodziły. Potem przestałem, a on kopnął mnie prosto w zęby. Oszalałem.
Miałem ochotę urwać mu łeb, ale to Jean-Claude, więc co miałem zrobić? Nagle patrzy na mnie, pada przede mną na kolana i zaczyna łkać: „Mój mistrzu!”. I po prostu zaczyna płakać, więc poczułem się dziwnie jak diabli. Ręce na biodrach, wkurwiony, warga cała rozwalona, cały mokry od potu, więc spojrzałem po prostu na niego i mówię: „John…”. Powtarzałem to „John”, bo nie wiedziałem, że to „Jean-Claude”. Wyszedłem z oktagonu, opuściłem to miejsce, pojechałem z klubu. Byłem wkurwiony. Wszyscy to widzieli, nagrywali, a z zewnątrz wyglądało to tak, jakby płakał, bo to ja go uderzyłem.
Jak natomiast wyglądało całe zajście? O, tak:
*****
Lowkin’ Talkin’ MMA #7 – NAJ w UFC w 2017 roku, proroctwa na 2018