Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
High LeaguePolskie MMA

„Bitka jak na ulicy pod sklepem” – rozczarowany Artur Szpilka kończy z „freakami”, zdradza plany nt. KSW

Artur Szpilka podsumował zwycięskie starcie z Denisem Załęckim podczas sobotniej gali High League.




Przebranżowiwszy się na zawodnika MMA, w minioną sobotę najpopularniejszy polski pięściarz Artur Szpilka skrzyżował rękawice z ulicznikiem Denisem Załęckim w ramach gal cudacznej gali High League.

Na początku pojedynku Szpila zainkasował kilka uderzeń od niezwykle agresywnie nastawionego rywala – a w pewnym momencie wydawało się, że nawet szuka obalenia – ale ostatecznie skończył zawody w glorii zwycięzcy. Załęcki uszkodził bowiem kontuzjowane wcześniej kolano, nie będąc w stanie kontynuować zawodów.

Jak swój występ ocenia Artur Szpilka? O to zapytał go dziennikarz Mateusz Kaniowski…




– Nie ma co na narzekać, ale zawsze mogło być dużo lepiej, w sensie bardziej widowiskowo – powiedział. – Ale, jak mówię, to była walka. Gdzieś już widziałem, że zaraz trafię. Tak już jest, takie po prostu są sporty walki.

– Nie pamiętam, (czy Denis nie dostał nic na twarz). Na pewno wiem, że dostał na wątrobę. I to pamiętam, że wątroba albo gdzieś splot, bo właśnie stąd zaczynałem, żeby później wyjść na górę. I widziałem to. Widziałem te wszystkie uderzenia. Im było dłużej, tym były wolniejsze, więc chciałem wejść w takim timing na zasadzie jego prawy – mój lewy. Ale to, wiesz, możemy sobie rozmawiać.

– Ogólnie jestem mega niezadowolony, bo wszystko, co przerabiałem z Anzorem, z Michałem – bo Michał właśnie chodził, a ja miałem chodzić w prawo, żeby pokazać właśnie tę różnicę boksu – bo taka różnica była, ale mimo wszystko niepotrzebne głupie przyjęcie. Tylko o to chodzi. Głupie. Jakaś bitka jak na ulicy pod sklepem.

Pięściarz odniósł się z rezerwą do pojawiających się przed walką komentarzy, wedle których jego szczęka jest już szklana.

– Każdy, kto tak mówi, to w ogóle się na tym nie zna – powiedział. – To, że przyjąłem, to zawsze wstawałem. No chyba że przyjąłem taką ciężką. To jest raz. Dwa – dostałem cios i to właśnie było chyba moim największym problemem, że jak wyłapałem cios, od razu chciałem się z nim bić, a nie boksować. A wystarczyło… Ale tak się mówi – gdyby babcia miała wąsy…



Sporo komentarzy po walce wywołała defensywa Szpili, który na siatce pod naporem rywala opuścił ręce, próbując przepuszczać cepy. Zawodnik jednak tonuje nastroje.

– Ale on nie trafiał – podkreślił. – To było tak, że trafił na początku, ale to nie przy (opuszczonych) rękach. Chodzi mi o to, że to w wymianie było. Kilka uników, uników i on też tam nie wiedział, jak to wykończyć. Mimo wszystko tu się nie ma czym cieszyć, bo się w ogóle nie cieszę. Bardziej zdenerwowany jestem, że wszystko, co przerabialiśmy… A poczułem pierwszy cios i chciałem iść w jego głupią bitkę. A tak naprawdę mógł być jeden albo drugi cios i mogło być po walce. No głupota, ale co zrobisz?

Dlaczego jednak w ogniu walki reprezentant WCA nadal opuszcza ręce?

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

– Może mu za mało emocji – zażartował Artur. – Nie wiem. (Odczułem) pierwszy właśnie cios. Ten, którym mnie uderzył i zaprosił mnie, że tak powiem, do tej walki. Tak. Wiadomo. Ale to nie tak, że odczułem, że, kurde, zerwało się światło. Ale wiesz, każdy cios było czuć takie drgawki. Taki mały wstrząsik był, ale to nie jest wstrząs, że „coś się stało”. Po prostu normalny cios przyjęty, tym bardziej w 4-uncjowych rękawicach. Zresztą chyba było widać, nie?

Denis Załęcki po walce natychmiast wyraził ochotę na stoczenie rewanżu. Nieszczególnie jednak entuzjastycznie podchodzi do tematu Artur Szpilka.

– Nie ma sprawy – powiedział o potencjalnym rewanżu. – Tylko, kurczę, jaki sens ma taki rewanż teoretycznie? Żeby tam była jedna sytuacja, że on mnie trafił i coś było nie tak, halo, prawda? Tam nie było nic, żeby jakiś rewanż szedł.




Artur zwrócił też uwagę, że Denis był już mocno zmęczony i po kilkudziesięciu sekundach „oddychał jak karp”.

Celem Szpili jest teraz powrót pod sztandar KSW, gdzie kolejną walkę chciałby stoczyć jeszcze w tym roku – czyli najprawdopodobniej w grudniu.

– Będę chciał niedługo rozmawiać z włodarzami KSW i zobaczyć, co dalej – powiedział. – Mogę tylko obiecać tyle – jesteś pierwszą osobą, której to mówię – że kończę z tymi freakami na razie. Nie mówię „nigdy”, ale na razie, bo to nie mój świat. A jeżeli gdziekolwiek wrócę na freakową federację, to będzie to High League na pewno.

Artur podkreślił, że High League pod względem organizacyjnym to poziom światowy, nie ukrywając, że współpracą jest zachwycony, ale jednocześnie stwierdził, że pełne wyzwisk konferencje i tamtejszy klimat to „nie jego świat”.

Cały wywiad poniżej.




Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button