Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
Bellator

Bellator 137 – zapowiedź i analiza

Już w piątek 15 maja w kalifornijskiej Temeculi Bellator zorganizuje swoją 137 galę.

W absurdalnie szczegółowej analizie przedstawiam starcia, jakie przygotowała dla nas organizacja Scotta Cokera.

Karta główna

Brandon Halsey (8-0) vs Kendall Grove (20-14) w walce o mistrzowski pas kategorii średniej

Eduardo Dantas (16-4) vs Mike Richman (18-5)
Curtis Millender (7-1) vs Fernando Gonzalez (23-12)
Darrion Caldwell (6-0) vs Rafael Silva (22-4)

Karta wstępna / przedwstępna

Virgil Zwicker (13-4) vs Razak Al-Hassan (12-4)
Joe Taimanglo (21-6) vs Antonio Duarte (18-5)
Julio Cesar Neves (30-0) vs Jordan Parsons (10-1)
Jesse Juarez (22-9) vs Ricky Rainey (9-3)
Ben Reiter (14-0) vs Benji Radach (21-6)
Ian Butler (1-1) vs Steve Kozola (5-0)

Arlene Blencowe (5-4) vs Adrienna Jenkins (18-5)

Shawn Bunch (2-1) vs Rolando Perez (7-4)

Albert Morales (1-0) vs John Yoo (0-0)

———

Brandon Halsey (8-0) vs Kendall Grove (20-14)

Na bezrybiu i rak ryba, tym staropolskim powiedzeniem można skwitować walkę wieczoru, jaką przyjdzie nam obserwować w Pechanga Resort&Casino. Do pojedynku w swojej pierwszej obronie mistrzowskiego pasa staje mistrz Brandon Bull Halsey, a jego oponentem będzie Kendall

Da Spyder Grove. Byk wraca po ponad półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją, zaś dla Grove’a możliwość walki o pas to istny dar z niebios, wszak od ostatniej porażki z Brettem Cooperem zdołał stoczyć zaledwie jedną zwycięską potyczkę z Christianem M’Pumbu.

Bilans mistrza wygląda niezbyt imponująco, a gdy dodatkowo

spojrzymy na jego rozkładówkę, to sytuacja nie ulega poprawie. Pokonał on niezbyt cenionych na świecie Bretta Coopera w finale 10 sezonu turnieju w kategorii średniej (z którym nomen omen Grove przegrał), Joe Pacheco, czy dwukrotnie Hectora Ramireza. Jedynie ostatni skalp w postaci zwycięstwa nad Alexandrem Shlemenką jest warty odnotowana. O ile Halsey był rzucony mistrzowi niejako na pożarcie, zdołał wyjść obronną ręką, zdobywając tytuł mistrzowski. Poniżej poddanie jakie zwycięzca zafundował Rosjaninowi (przede wszystkim warto zwrócić uwagę na wspaniałe obalenie).

https://www.youtube.com/watch?v=KZ5fSl_rlLI

Warto odnotować, że w identyczny sposób z deskami przywitał się Brett Cooper.

https://www.youtube.com/watch?v=3WoPSa6OqZ0

Walka Halsey’a z Ramirezem.

https://www.youtube.com/watch?v=7kAmCjhANAA

Z drugiej strony mamy brata Chada Kauha’aha’a’nego, zwycięzcę trzeciej edycji The Ultimate Fighter i weterana UFC, Kendalla Grove. W walkach dla organizacji Zuffy Da Spyder osiągnął remisowy bilans zwycięstw i porażek. W okrągłej klatce Bellatora zadebiutował wygraną z Jonem Vedepo, później zanotował porażkę po ciosach z Brettem Cooperem, by wygrać z Christianem M’Pumbu – co warte zauważenia, dla 37 letniego Tontona była to czwarta kolejna porażka z rzędu, co nieco umniejsza sukces Hawajczyka.

Polscy fani powinni doskonale kojarzyć Kendalla Grova, nie tylko z występów na galach KSW – oba pojedynki, zarówno z polskim Czeczenem Mamedem Chalidowem, jak i Berserkerem Michałem Materlą przegrał – ale także z licznych powiązań z zawodnikami zasilającymi rodzimy rynek MMA. Wszak to Da Spyder jest ostatnim (pomijając wspomnianego Materlę), który przegrał z Jay’em Silvą (bohater gali KSW 31, zdążył od tamtej tego czasu przegrać 4 walki i jedną zremisować). Ponadto pięć lat temu Kendall na gali UFC 116 większościową decyzją pokonał kolejnego uczestnika gali KSW 31Gorana Reljicia. Patrząc na bilans Grove’a, wygrywał on m. in. z Edem Hermanem, Jakem Rosholdem, oraz przegrywał z Markiem Munozem, Demianem Maią, czy Timem Boetschem i to te nazwiska robią znacznie lepsze wrażenie i wiele nam mówią o Kalifornijczyku. Co warte też odnotowania, pretendent do pasa Bellatora wygrał walkę z Derekiem Brunsonem, rywalem Krzysztofa Jotki na najbliższej gali UFC FN odbywającej się w Berlinie.

https://www.youtube.com/watch?v=80Y1azvw3K4

Czego zatem możemy się spodziewać po tej potyczce?

Kluczową wydaje się być przewaga fizyczna Kendalla, jego 199 cm wzrostu przy 201 cm zasięgu wygląda nader imponująco. Natomiast obecnie panujący mistrz może się pochwalić jedynie 180 cm wzrostu i 183 cm zasięgu ramion. Jeśli w tej walce Halsey miałby osiągnąć sukces, to zdecydowanie musi uciekać się do swoich zapasów. Na co dzień trenujący w klubie Empire Training Center (zdecydowanie nastawionym na aspekty walki chwytanej) zawodnik będzie miał przewagę w aspektach walki zapaśniczej, a tutaj niższy wzrost może działać na korzyść, wszak wysoko ustawiony punkt ciężkości Grove’a będzie znacznie ułatwiał mistrzowi ewentualne obalenia. Obecnie panujący Bull to prawdziwy taran, jest świetny zapaśniczo, o czym zdołał nas już przekonać i dość dobrze czuje się w walce parterowej, choć zdarzają mu się w niej delikatne błędy. Jednak jest troszkę drętwy w stójce, co można uznać za jedyny jego mankament.

Da Spyder jest przeciętny. Nie jest to typ zawodnika, który może osiągnąć jakieś szczyty MMA, o czym najlepiej świadczą zawodnicy z jakimi przegrywał. Ponadto z racji wieku i dwunastoletniej kariery można się po nim spodziewać regresu formy. Jedyną drogą do osiągnięcia jego wygranej jest utrzymanie walki w stójce, jednak zważywszy na niemal genialne zapasy Halsey’a, nie zanosi się na stójkową potyczkę.

Oceniając szanse obu zawodników, uważam, że Brandon Halsey nie powinien pozwolić, by walka z Kendallem Grovem wyszła poza pierwszą rundę, stąd dostaje ode mnie jasnozielonego kciuka (4/5).

Zwycięzca: Brandon Halsey 

Eduardo Dantas (16-4) vs Mike Richman (18-5)

W drugiej walce wieczoru w kategorii koguciej Eduardo Dantas zmierzy się z Mike’m Richmanem. Ten bój miał się odbyć na gali oznaczonej numerem 135 jednak dopiero teraz obaj zawodnicy mogą spotkać się w ringu i rozstrzygnąć, który z nich jest lepszy. Dudu, jak woła się na Dantasa, może pochwalić się bilansem 16-4, z czego w klatce Bellatora zanotował 6 wygranych i 1 porażkę. Jego najwartościowszym zwycięstwem jest zdobycie mistrzowskiego pasa w walce z Zachiem Makovskim, który obecnie notuje całkiem dobre występy w Zuffowskim oktagonie. W zeszłym roku Dantas w obronie mistrzowskiego pasa pokonał Anthony’ego Leone.

https://www.youtube.com/watch?v=ip6awyHYDg4

Jednak po niespełna pół roku po zdobyciu mistrzostwa stracił je na rzecz Joe Warrena, który odprawił go decyzją. Miesiąc przed walką z Leone Dudu zaznaczył wyższość nad Marcosem Galvao, pokonując go efektownym podbródkowym w drugiej rundzie.

https://www.youtube.com/watch?v=mEkBUlSlytM (30 sek)

Mike Richman do okrągłej klatki Bellatora wniesie rekord 18-5, z czego w pojedynkach dla organizacji, którą obecnie włada telewizja Spike, zanotował bilans 7-4, większość wygranych odnosząc przez nokaut w pierwszej rundzie. The Marine na walkę z Dantasem zasłużył, pokonując w listopadzie zeszłego roku Nama Phana – w błyskawicznym tempie odbierając mu świadomość. Warto jednak mieć na uwadze, że Nam to weteran UFC z zawrotnym rekordem 2-6, który dość dobrze odzwierciedla jego umiejętności. Po prostu nie jest to wysoka światowa półka, delikatnie rzecz ujmując.

https://www.youtube.com/watch?v=Dm1FapSsS8k

Eduardo Dantas w stójce często ucieka się do kopnięć, których jednak nie zwykł wplatać w kombinacje. Swoje ataki często opiera na lewym prostym, jego obrona nie ma znamion umiejętności walki z kontrataku. Dudu zdecydowanie bardziej woli wycofywać się z pola rażenia przeciwnika, co niestety czyni po linii prostej. Jego spory wzrost i zasięg są jego sprzymierzeńcami w walce zarówno stójkowej, jak i parterowej, co chętnie wykorzystuje, umiejętnie dystansując rywali. W parterze dość aktywnie potrafi pracować z pleców, nieustannie zagrażając szybkimi atakami na ręce, co pokazał w walce z Leone. Jednak w tamtej potyczce nie zachwycił zapasami i już pierwsze przechwycenie nogi skończyło się dla niego wylądowaniem na plecach (pierwszą rundę przegrał z kretesem, a w drugiej wygrał walkę tylko dzięki błędowi Anthony’ego, który

w beznadziejnie żałosny sposób oddał plecy Dudu).

W 2012 roku Dantas poniósł porażkę z rąk Tysona Nama, który trafił go świetnym kontrującym prawym sierpowym. Można powiedzieć, że Nam obnażył sporo wad ówczesnego mistrza BFC, który nie dość, że zapomniał się w szaleńczym ataku, to jeszcze kompletnie nie bronił szczęki, narażając się na ciosy.

https://www.youtube.com/watch?v=Jvn901Tc-2o

Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że droga do pokonania Dantasa to walka z kontry i jeśli tylko jego przeciwnik wyczuje kolejne kopnięcia wyprowadzane przez Dudu, to powinien z łatwością znajdować drogę do obaleń (przechwytując kopiącą nogę) lub do jego szczęki.

Mike Richman walczy z odwrotnej pozycji, co chętnie wykorzystuje, zasypując rywali prawym prostym. Jednak należy wspomnieć, że choć The Marine wiele wygranych osiąga przez nokaut, to jego ciosy wyglądają dość pokracznie, zwłaszcza że część z nich jest wyprowadzana bez jakiegokolwiek ruchu biodrami. Shahbulat Shamhalaev pokazał, że nie jest wielką sztuką obalić Richmana, wszak dał się on nabrać na dość oczywistą podcinkę, a ponadto Czeczen uwypuklił zbyt śmiałe wyprowadzanie ciosów przez The Marine’a, które tworzą autostradę do jego szczęki – i jedną z takich okazji Shamhalaev świetnie wykorzystał.

https://www.youtube.com/watch?v=p_1wnIdbGY4

W walce z Edem Westem Richman zaprezentował się z dobrej strony. Choć rzucał się w oczy jego sposób uderzania, to Amerykanin pokazał dobre wyczucie czasu wyprowadzania uderzeń, kilka razy świetnie trafiając przemieszczającego się Westa, by ostatecznie ustrzelić go swoim firmowym prawym prostym.

https://www.youtube.com/watch?v=1W8BwTbW3aM

Nie sądzę, aby walka miała wyjść poza pierwszą rundę, jednak jeśli tak by się stało, to Dantas powinien mieć zdecydowanie większą przewagę wraz z biegiem czasu – stoczył on pięciorundowy pojedynek z Joe Warrenem, podczas gdy Mike Richman swoje ponad pięciominutowe boje kończył porażką przez decyzję z tylko jednym wyjątkiem. Warto też wspomnieć, że Eduardo ma marginalną przewagę fizyczną – odpowiednio 178 cm przy 174 cm wzrostu oraz 175 cm przy 174 cm zasięgu. Dotychczas sporą zaletą Dudu były warunki fizyczne, ale teraz walka z niemal równie dużym kogucim może okazać się dla niego małym problemem – wszak wcześniej przegrał z Warrenem, który choć sporo niższy, miał identyczny zasięg ramion.

Podsumowując, nie widzę większych szans, by ta walka toczyła się w parterze. Zarówno Dantas, jak i Richman zdecydowanie wolą toczyć stójkowe boje, obaj lubią odsłaniać swoje szczęki w czasie ataku i ryzykować dość śmiałymi szarżami. Sporym atutem Richmana powinna być nieortodoksyjna pozycja w stójce, która nie tylko premiuje jego mocny prawy sierpowy, ale także ułatwia obronę przed kopnięciami, które są zdecydowanie najmocniejszą bronią byłego mistrza Bellatora. Dudu powinien być szybszy i znacznie bardziej ruchliwy, co przy bardziej stacjonarnym Mike’u może dać mu pewną przewagę.

Oceniając szanse obu zawodników, bardziej skłaniałbym się ku Dantasowi, który toczył boje z lepszymi rywalami, a do tego jego styl walki jest zdecydowanie bardziej mobilny  od dotychczasowych rywali The Marine’a, jednak jestem w stanie wyobrazić sobie, że narazi się on na jednego z morderczych ciosów Richmana i polegnie.

Eduardo Dantas dostaje ode mnie szary kciuk (3/5). Ze względu na pierwszą rundę 2/5, jednak ewentualny bój w kolejnych minutach podnosi szanse Dudu, odwrotnie proporcjonalnie zmniejszając prawdopodobieństwo wygranej Mike’a Richmana.

Zwycięzca: Eduardo Dantas 

Curtis Millender (7-1) vs Fernando Gonzalez (23-13)

Kolejnym pojedynkiem tej gali będzie starcie Curtisa Millendera (7-1) z Fernando Gonzalezem (23-13). Muszę wspomnieć, że Curtis należy do grona chętnie przeze mnie omawianych i gorąco polecanych zawodników, którzy swoją karierę w zawodowym mma łączą z karierą trenerską. Curtious prowadzi zajęcia z m.in. dzieciakami w klubie UFCGym Fullerton, a przygotowuje się do walk w niejakim NOC Fight Team.

Millender wraca do okrągłej klatki Bellatora po porażce w swoim debiucie przez duszenie mataleo, następujące po nokdaunie z rąk Brennana Warda (warto nadmienić, że Ward wskoczył do rozpiski za anonsowanego do tego starcia Michaela Page tuż przed galą). Wydaje się, że walka z Wardem przyszła dla Millendera zbyt wcześnie i raczej powinna bardziej być dla niego dobrą lekcją, a nie wyznacznikiem w ocenie umiejętności.

Curtis dotychczas pokazał, że nie są mu obce zapasy. Potrafi uderzać ciosy proste, atakuje i wycofuje się po skosie, nie w linii prostej, co na pewno jest dobrą manierą. Do jego zalet można zaliczyć także ruchliwość i dość sporą szybkość (choć zdarzają mu się przestoje), która przy sporych warunkach fizycznych jest zawsze w cenie. Dodatkowo przejawia on zadatki na posiadanie dobrej kondycji, jednak jego dotychczasowe walki nie były toczone w zastraszającym tempie, by śmiało można było taki wniosek wysunąć. Jego defensywa zbyt mocno opiera się na balansu tułowiem i dystansowaniu rywala, co Ward skrzętnie wykorzystał, raz po raz trafiając na wysoko uniesioną szczękę Curtiousa. Ponadto Millender ma manię trzymania rąk bardzo nisko, co tym bardziej ułatwia rywalom zadawanie szybkich ciosów, a co jeszcze bardziej rażące, jego kopnięcia stanowią wręcz autostradę do niczym nie osłoniętej i wyciągniętej ku niebu szczęki.

Millender nie jest typem zawodnika nokautującego swoich rywali, jednak raczej nie wynika to ze słabego uderzenia tylko ze stylu walki, w którym nad siłę ciosu przedkłada on sukcesywne obijanie i dystansowanie swojego rywala, co jest jego bazową taktyką w klatce.

https://www.youtube.com/watch?v=wuvwYoIBLIU (0:57)

Dla kontrastu walka z J.C. Lamasem w której Curtis przyjmuje niemal identyczne ciosy (ta walka też jest dobrym

przykładem, jak nie powinno się wyprowadzać obrotówek wszelkiego rodzaju – w roli nauczyciela Lamas).

https://www.youtube.com/watch?v=43cMeo4MTvw (5:04)

Weteran MMA, 31-letni Fernando Gonzalez (zawodową karierę rozpoczął w wieku 20 lat, walcząc średnio ponad 3 pojedynki w roku) do walki przystąpi z passą trzech kolejnych zwycięstw w Bellatorze.

W przeciwieństwie do Millendera wydaje się być słabszy technicznie, ale walczy bardziej rozważnie, pilnując swojej gardy. Dobrze czuje się w grze zapaśniczej, choć nie jest w tej strefie wybitny, jego parter polega na przetoczeniach rywali i obijaniu ich z pozycji w gardzie. Kluczową sprawą wydają się być warunki fizyczne The Manifee Maniaca – zarówno wzrost, jak i zasięg wynoszą 173 cm, podczas gdy Curtious może pochwalić się 188 cm wzrostu i aż 198 cm zasięgu, zatem w tej walce różnica prawie 30 cm zasięgu będzie musiała mieć niebagatelne znaczenie, tym bardziej jeśli porównamy style walki obu panów.

Gonzalez nie przepada za szarżowaniem, jego ataki polegają na rzucaniu pojedynczych ciosów, które choć czasami są dalece mało techniczne, to jednak niosą za sobą jakąś moc. Niestety dla Fernando, większość z ciosów jest łatwo dostrzegalna i równie łatwa w uniknięciu, co przy dużym dystansie, jaki wyrabia sobie Millender, nie powinno nieść sporego zagrożenia, tym bardziej że Gonzalez najlepiej czuje się w walce w półdystansie, która w tej walce nie powinna mieć racji bytu. Dodatkowo Fernando preferuje walkę na jednej linii, co może być katastrofalne w skutkach wobec ciągle zmieniającego kąt ataków Curtisa.

W kwestii kondycji również prym powinien wieść 27-letni Millender. Choć obaj stoczyli wiele pojedynków na pełnym dystansie, to chociażby w walce z Davidem Mitchellem, oraz ostatnio Mariusem Zaromskisem, w finalnej rundzie kondycja Gonzaleza pozostawiała wiele do życzenia. Trzeba też zwrócić uwagę na sylwetkę Fernando, który do momentu angażu w Bellatorze walczył w kategorii średniej, a teraz schodzi z wagą do półśredniej i ciągle nie wygląda zbyt imponująco.

https://www.youtube.com/watch?v=sERR-HUwn-o

https://www.youtube.com/watch?v=Cmpt-3ltWPM

Podsumowując szanse obu zawodników, wystawiłbym jasnozielony kciuk (4/5). Curtis Millender powinien być stylistycznym koszmarem dla Gonzaleza, jego rozmiary i ruchliwość powinny styranizować statycznego The Manifee Maniaca, a jedyną szansę dla Fernando upatruję w wykorzystaniu dziurawej jak szwajcarski ser gardy Curtiousa, przez którą tak czy siak kilka ciosów powinno się przedrzeć.

Zwycięzca: Curtis Millender  

Darrion Caldwell (6-0) vs Rafael Silva (22-4)

Darrion Caldwell w swojej 7 walce będzie starał się utrzymać nieskazitelny bilans zwycięstw, a na jego drodze stanie Rafael Silva (22-4).

Caldwell pomimo tylko 6 zawodowych walk nie może być lekceważony. Jego rekord z zapaśniczej kariery to aż 109 wygranych przy 13 porażkach, jest niedoszłym olimpijczykiem, który po porażce w eliminacjach do igrzysk w Londynie w 2012 roku rozpoczął karierę MMA.

https://www.youtube.com/watch?v=d8wTRwVP6Yc (krótki pokaz jego umiejętności zapaśniczych).

Quainta Kempfa znokautował świetnym lewym sierpem. Dwa z trzech starć w okrągłej klatce Bellatora zakończył przez szybkie gilotyny, jego ostatnia walka to wygrana nad Anthonym Dizim. Wbrew pozorom nie jest to zawodnik na siłę szukający zapasów, jednak jego rywale powinni czuć przed nimi respekt. W stójce wydaje się poprawny, jednak ciężko realnie ocenić jego umiejętności w MMA ze względu na bardzo mały materiał dowodowy. Caldwell tą walką debiutuje w koguciej kategorii wagowej, co tym bardziej powinno dodać mu przewagi warunków fizycznych, wszak 178 cm wzrostu i 188 m zasięgu przy 62 kg to już dość spore rozmiary.

Rywalem zawodnika trenującego razem z Ryanem Baderem i Ryanem Jimmo w Power MMA Team będzie solidny Rafael Silva, który, nie licząc porażki z świetnym Joe Warrenem, mógłby pochwalić się passą 14 wygranych z rzędu. Należy odnotować, że w tamtej walce Silva w dość łatwy sposób obalił mistrza, a tylko w pierwszej rundzie przez pewien okres miał wpięte oba haki, będąc za plecami rywala a także udało mu się Warrena zamroczyć.

https://www.youtube.com/watch?v=8n3cBpIYcmc (2:27)

Gwoli ścisłości trzeba wspomnieć, że w 2009 roku pokonał on Johna Linekera, jednak tak odległe czasowo zwycięstwo nie powinno być przedmiotem analizy. Również należy zauważyć, że nazwiska na rozkładówce Silvy nie robią piorunującego wrażenia, gdyż gro ze swoich walk toczył on na małych lokalnych galach.

Silva to dobry zawodnik, potrafiący sobie radzić z zapasami Joe Warrena, jednak największą niewiadomą tego pojedynku jest Caldwell, o którym wiele powiedzieć nie można. Niemniej bukmacherzy faworyzują Darriona Caldwella i to on ode mnie dostaje pomarańczowy kciuk w dół (2/5) z racji zarówno genialnej bazy zapaśniczej, jak i nie najgorszego prowadzenia walk w stójce. Dodatkowo przewaga warunków fizycznych może mieć niebagatelne znaczenie.  Rafael Silva mnie nie przekonuje, choć powinien być solidnym testem dla młodego zapaśnika, a fanom zagwarantować ciekawą walkę.

Zwycięzca: Darrion Caldwell  

Karta wstępna

Karta wstępna to prawdziwy rarytas dla fanów MMA. Tym razem Bellator oferuje dziewięć pojedynków, z czego w karcie wstępnej tylko jedną walka odbędzie się między zawodnikami o relatywnie niskich rekordach w zawodowym MMA. Warto zwrócić uwagę na starcie znanego w Polsce Virgila Zwickera, który po dwóch dość wyrównanych walkach z Houstonem Alexandrem tym razem zmierzy się z debiutującym dla BFC weteranem UFC (0-2), Razakiem Al-Hassanem.

Kolejny pojedynek wart wspomnienia to debiut Meksykanina Antonio Duarte z doświadczonym reprezentantem Guamu Joe Taimanglo.

Nie powinniśmy zapomnieć o starciu Jordana Parsonsa, który w drugiej walce zmierzy się z perspektywicznym, prawdziwie nieunikającym walki 21-letnim Julio Cesarem Nevesem, legitymującym się rekordem 30-0 (15-0 w samym 2013 roku), dla którego będzie to trzeci pojedynek w Bellatorze.

Warto także zwrócić uwagę na znanym chociażby ze zwycięstwa nad Robertem Whittakerem Jesse Juarezem, który zmierzy się z ofiarą Michaela Page’a, Rickim Rainey’em.

Steve Kozola po wygranej nad solidnym Johnatanem Riverą zmierzy się z wracającym po porażce w debiucie Ianem Butlerem.

Powiązane artykuły

Back to top button