Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
UFCZapowiedzi gal UFC

Typowanie UFC Liverpool – Thompson vs. Till

Analizy i typowanie wszystkich sześciu pojedynków karty głównej gali UFC Fight Night 130 – Thompson vs. Till, która odbędzie się w Liverpoolu.

Transmisja z gali UFC Fight Night 130 – Thompson vs. Till rozpocznie się w niedzielę o godzinie 16:30 w aplikacji UFC Fight Pass. Transmisja w Polsat Sport Fight od 19:00 (karta główna), a w Polsat Sport od 22:00 (walka wieczoru).

Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.




170 lbs: Claudio Silva (11-1) vs. Nordine Taleb (14-4)

Kursy bukmacherskie: Claudio Silva vs. Nordine Taleb 4.15 – 1.29

Bartłomiej Stachura: Claudio Silva ma na swoim koncie zwycięstwo z zawodnikiem z czołowej piętnastki kategorii półśredniej – a konkretnie Leonem Edwardsem. Rzecz jednak w tym, że powraca teraz do akcji po grubo ponad trzech latach przerwy i licznych kontuzjach. Jego forma to jedna wielka niewiadoma. Z kolei na podstawie jego dotychczasowych dwóch występów możemy stwierdzić, że jest to zawodnik na wskroś chaotyczny w stójce – ale jednak aktywny. Nie umie kopać, nie umie uderzać – ale robi to z dużą intensywnością i pewnymi sukcesami. Jego celem jest jednak parter, bo w tej płaszczyźnie czuje się najlepiej i tam też jest najgroźniejszy.

Nordine Taleb to jednak zawodnik piekielnie solidny. Nie uświadczysz u niego żadnej wirtuozerii, błysków, oktagonowego blichtru – ale poniżej pewnego solidnego poziomu nie zejdzie. Dzięki dobrym zapasom i tężyźnie fizycznej powinien być w stanie utrzymać walkę na nogach, lewym prostym siejąc spustoszenie w szeregach obronnych rywala. Po swojej stronie będzie miał też prawdopodobnie aspekty kondycyjne, wobec czego po pierwszej rundzie jego przewaga powinna systematycznie wzrastać.

Nie wykluczam nawet scenariusza, w którym Francuz na którymś etapie walki zaprzęgnie do działania własne ofensywne zapasy, kontrolując i obijając Silvę z góry. Parter Brazylijczyka jest bowiem dobry – ale nie jest to coś, czego w swojej karierze Nordine Taleb jeszcze nie widział.

Ostatecznie Francuz – który może pochwalić się wiktoriami nad takimi zawodnikami jak Jingliang Li, Erick Silva czy Danny Roberts – nie powinien mieć większych problemów z wypunktowaniem – a może nawet znokautowaniem? – okrytego grubą warstwą oktagonowej rdzy Claudio Silvy, choć, powtarzam, cholera wie, co też przez te 3,5 roku porabiał Brazylijczyk…

Zwycięzca: Nordine Taleb przez decyzję

185 lbs: Eric Spicely (10-3) vs. Darren Stewart (7-3)

Kursy bukmacherskie: Eric Spicely vs. Darren Stewart 1.65 – 2.45

Bartłomiej Stachura: Darren Stewart został już zweryfikowany do cna – do UFC przechodził z rekordem 7-0, teraz po trzech walkach z przeciętniakami ma 7-3. Szansę kolejnej walki dostał prawdopodobnie tylko dlatego, że gala odbywa się w Liverpoolu.

Brytyjczyk ma lichą obronę przed obaleniami i fatalny parter – co potwierdzają jego porażki przez poddania z takimi „tuzami” BJJ jak Julian Marquez i Karl Roberson. Innymi słowy, jeśli w walce z Erickiem Spicelym znajdzie się w parterze, prawdopodobnie skończy poddany.

Rzecz jednak w tym, że w stójce może mieć przewagę. W jego kickbokserskiej grze nie uświadczymy co prawda żadnych fundamentów, żadnej myśli przewodniej, taktyki, ale jest sporo chaosu, obrotówek, obszernie bitych bomb – a defensywa stójkowa Amerykanina do najlepszych zdecydowanie nie należy, wobec czego scenariusz, w którym pada ubity, nie jest nierealny.

Tym niemniej, w grze Zebrinhy jakiś pomysł jednak widać. Tzn. jest on świadomy tego, w której płaszczyźnie jest najmocniejszy, od początku walk próbując przenosić je do parteru, unikając dłuższych czy nawet krótszych wymian w stójce. I dokładnie takiego samego nastawienia spodziewam się po nim w tej potyczce. Jeśli tylko nie da się ustrzelić przy skracaniu dystansu, przewróci Stewarta – przypominam: obrona przed obaleniami nie jest mocną stroną Brytyjczyka – i go poskręca.

Zwycięzca: Eric Spicely przez poddanie

145 lbs: Jason Knight (20-4) vs. Makwan Amirkhani (13-3)

Kursy bukmacherskie: Jason Knight vs. Makwan Amirkhani 1.63 – 2.50

Bartłomiej Stachura: Obaj zawodnicy zdecydowanie za sobą nie przepadają i obaj nie szczędzili sobie medialnych uprzejmości w drodze do tego pojedynku. Nie będę ukrywał, że poza walką wieczoru i debiutem Carlo Pedersoliego Jr. jest to dla mnie zdecydowanie najciekawszy pojedynek liverpoolskiej rozpiski.

Niby powracający do akcji po ponad rocznej przerwie – co jak najbardziej może mieć znaczenie! – Amirkhani zapewnia, że skupił się w tym czasie przede wszystkim na szlifowaniu swojej gry kickbokserskiej, także w dublińskim SBG, ale nie mam wątpliwości, że jego celem będzie przeniesienie walki do parteru – jak zawsze. I… jak najbardziej może notować w tym obszarze sukcesy, bo to naprawdę dynamiczny zapaśnik, który potrafi idealnie wyczuć moment na obalenie.

Jason Knight posiada solidną defensywę zapaśniczą, ale czy wystarczy mu ona na powstrzymanie zapaśniczych prób kurdyjskiego Fina? Mam wątpliwości.

Co natomiast wydarzy się, gdy walka trafi do parteru, najpewniej z Amirkhanim na górze? Otóż, pewne jest jedno – będą fajerwerki. Obaj zawodnicy prezentują bowiem bardzo agresywną i kreatywną grę parterową, chętnie szukając skończeń, które przedkładają nad kontrolę i utrzymanie pozycji. Knight ma swoją kapitalną gumową gardę, ale grappling Amirkhaniego również jest bardzo mocny. Nie wykluczam scenariusza, w którym Makwan jest w stanie długimi fragmentami utrzymać rywala na plecach, nie dając się złapać w żadną omoplatę, gogoplatę, trójkąt, balachę czy cokolwiek innego przyjdzie do głowy Hickowi Diazowi.

Z drugiej zaś strony, równie realny jest też scenariusz, w którym Knight może i ląduje na plecach, ale dzięki solidnym zapasom zmusza Amirkhaniego do poświęcenia dużej ilości energii na obalenia. W rezultacie od drugiej rundy Mr. Finland zwalnia, w trzeciej będąc już cieniem samego siebie – i kończy ubity lub nawet poddany.

Jak wspominałem, Makwan powraca do akcji po ponad rocznej przerwie, ale swoje problemy ma też Jason. W ostatnich dwóch potyczkach dostał bowiem ogromne lanie, które jak najbardziej może odcisnąć piętno nie tylko na tej walce, ale na całej jego karierze. Po takich laniach niektórzy nie wracali już tacy sami.

Po pewnych wahaniach zaufam jednak Jasonowi Knightowi – uwierzę, że rzeczywiście do ostatniej walki z Gabrielem Benitezem, w której wyglądał dramatycznie słabo, wyszedł chory, na antybiotykach, po dwóch minutach nie mając już sił – tak to bowiem naprawdę wyglądało.

Jason Knight znajdzie się na plecach nie raz, nie dwa, ale na próby zapaśnicze i samą walkę w parterze Amirkhani poświęci tak wiele sił, że z czasem bojowo nastawiony – i zdrowy! – Amerykanin przejmie stery pojedynku w swoje ręce, utrzymując walkę na górze, gdzie jego przewaga nie będzie podlegać dyskusji.

Zwycięzca: Jason Knight przez decyzję




145 lbs: Arnold Allen (12-1) vs. Mads Burnell (9-2)

Kursy bukmacherskie: Arnold Allen vs. Mads Burnell 1.48 – 2.90

Bartłomiej Stachura: Mads Burnell to przede wszystkim grapler, który stójki się lęka – i pewnie wie, co robi. Natomiast Arnold Allen to grapler, który nie lęka się niczego. Chwilami brawurowy w swoich poczynaniach, co kosztuje go czasami utratę dogodnych pozycji – ale solidny w każdej płaszczyźnie, a do tego silny, charakterny i mocny kondycyjnie.

Brytyjczyk wraca co prawda do akcji po ponad rocznej przerwie, ale posiada w swoim arsenale niezbędne narzędzia, aby mocno utrudnić Duńczykowi zadanie – jest lepiej poukładany w stójce, ma lepsze zapasy, jest prawdopodobnie silniejszy i mocniejszy kondycyjnie. Potrafi też świetnie wracać na nogi – piekielnie trudno utrzymać go na plecach. O ile oczywiście nie połakomi się na jakiś peruwiański krawat…

Nie spodziewam się, aby zdominował Madsa Burnella tak bardzo, jak swego czasu uczynił to Michel Prazeres, ale spodziewam się, że poradzi sobie z Duńczykiem bez większych problemów – choć nie będzie to prawdopodobnie najprzyjemniejsza dla oka walka, pełna klinczu i pracy pod siatką.

Zwycięzca: Arnold Allen przez decyzję

170 lbs: Neil Magny (20-6) vs. Craig White (14-7)

Kursy bukmacherskie: Neil Magny vs. Craig White 1.15 – 5.75

Bartłomiej Stachura: Craig White wziął tę walkę jakieś dwa tygodnie temu. Debiut. Craig White ma dobre warunki fizyczne – ale nie ma stójki i nie ma zapasów. Ma trochę parteru, mocno chaotycznego. Jego kondycja stoi pod ogromnym znakiem zapytania – szczególnie w debiucie, szczególnie bez przygotowań i szczególnie w starciu z tytanem kondycji w osobie Neila Magny’ego.

Innymi słowy, tylko jakiś kataklizm może pokrzyżować szyki Amerykaninowi. Jakaś kompletnie przypadkowa bomba, może jakaś pechowa kontuzja. Wiadomo, MMA, wszystko się może wydarzyć, ale stylistyczne zestawienie tej walki oraz jej okoliczności każą widzieć w Neilu Magnym murowanego faworyta do zwycięstwa.

Amerykanin podejdzie do tematu spokojnie, w pierwszej rundzie walcząc zachowawczo – ale aktywnie. Będzie hasał jak szalony, nękając Craiga prostymi, a gdy walka trafi do klinczu, wybroni się przed obaleniem. A nawet jeśli jakimś okrutnym trafem się nie wybroni, to nie da sobie zrobić krzywdy z dołu, prawdopodobnie szybko wracając na nogi. W drugiej rundzie podkręci tempo i skończy zmęczonego Craiga uderzeniami – albo jeszcze w drugiej odsłonie, albo w ostatniej.

Zwycięzca: Neil Magny przez (T)KO

170 lbs: Darren Till (16-0-1) vs. Stephen Thompson (14-2-1)

Kursy bukmacherskie: Darren Till vs. Stephen Thompson 2.05 – 1.87

Bartłomiej Stachura: Do szczegółowej technicznej analizy tej świetnie zapowiadającej się potyczki zapraszam tutaj – tam dokładnie wyjaśniłem swój typ.

Dziś – trzy dni i nieudane ścinanie wagi Darrena Tilla później – typu nie zmieniam. Na Brytyjczyku ciąży teraz jeszcze większa presja. Nie to jednak jest najważniejsze. Od stront stylistycznej będzie to bowiem dla niego bardzo trudna walka. Nie wykluczam w żadnej mierze jego zwycięstwa – i nawet mi brew nie drgnie, jeśli skończy z tarczą – ale… Wonderboy będzie w stanie utrzymywać walkę na środku oktagonu wystarczająco długo, aby przekonać do siebie sędziów punktowych. Tam bowiem kluczowe znaczenie mieć będzie jego znacznie bogatszy arsenał i świetna praca na nogach.

Zwycięzca: Stephen Thompson przez decyzję




PODSUMOWANIE

WalkaBartek S.
Till - Thompson
2.15 - 1.80

Thompson
White - Magny
5.75 - 1.15

Magny
Knight - Amirkhani
1.63 - 2.50

Knight
Allen - Burnell
1.48 - 2.90

Allen
Stewart - Spicely
2.45 - 1.65

Spicely
Silva - Taleb
4.15 - 1.29

Taleb
Breese - Kelly
1.30 - 4.00

Breese
Scott - Pedersoli
2.45 - 1.65

Pedersoli
Robertson - McCann
2.60 - 1.59

McCann
Mazany - Lansberg
1.77 - 2.20

Mazany
Theodorou - Smith
1.28 - 4.20

Theodorou
Ostatnia gala10-3
Łącznie1166-648
Poprawne64,27 %

*****

Sierpem #65 – Goryl czy Wonderboy?

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button