Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
Historia MMAKalendarz MMAPride

Kalendarz MMA: jedenaście lat temu w Saitamie…

Dokładnie jedenaście lat temu mistrz kategorii ciężkiej UFC, Fabricio Werdum, stoczył swoją pierwszą walkę na japońskiej ziemi dla organizacji PRIDE.

Z Tomem Eriksonem nie chciał walczyć nikt. Pomimo 40 lat na karku ogromny, silny jak tur, utytułowany amerykański zapaśnik w tamtych czasach budził prawdziwą grozę. Nie chciał z nim walczyć nikt. Aby wiązać koniec z końcem zmuszony był nawet brać – bez większych sukcesów – pojedynki kickbokserskie, walcząc dla K-1. Stoczył nawet – przegrane – starcie ze znanym bokserem, Shannonem Briggsem.

26-letni wówczas Fabricio Werdum miał już za sobą cztery zwycięskie pojedynki w MMA oraz szereg sukcesów w zawodach jiu-jitsu. Negocjował właśnie dołączenie do legendarnego klubu Chute Boxe. Gdy umowa była już niemal zaklepana, otrzymał jednak telefon od menadżera Mirko Cro Copa Filipovica, Kena Imala. Chorwat wiedział już wówczas, że wkrótce dojdzie do jego starcia z Fedorem Emelianenko i potrzebował specjalisty od parteru, żeby podnieść swoje umiejętności w tej płaszczyźnie. W zamian za sowite wynagrodzenie Brazylijczyk miał przyjechać do Chorwacji, by tam trenować z Cro Copem, a w skład propozycji wszedł też 3-letni kontrakt z PRIDE z gwarancją czterech walk w roku. Vai Cavalo długo się nie wahał.

20 lutego 2005 roku w saitamskiej Arenie na gali PRIDE 29: Fists of Fire Fabricio Werdum – który wcześniej bił się dla Jungle Fight, gdzie ustrzelił m.in. Gabriela Gonzagę – w swoim debiutanckim starciu pod flagą japońskiej organizacji stanął naprzeciwko powracającego do ringu po 3-letniej przerwie, Toma Eriksona. Amerykanin mógł wówczas pochwalić się mocnym rekordem 9-1-1, na swoim rozkładzie mając między innymi Kevina Randlemana czy Gary’ego Goodridge’a.

Osiem lat przed walką z Fabricio Werdumem Tom Erikson brutalnie znokautował Kevina Randlemana.

Zgodnie z obowiązującymi wówczas zasadami PRIDE, Brazylijczyk – jako zawodnik ważący o co najmniej 15 kilogramów mniej od swojego rywala (wniósł do ringu 115 kilogramów, Amerykanin – 130 kg) – miał wybór, czy pozwolić na kopnięcia i kolana na głowę w parterze.

Nie miał nic przeciwko.

fitch_erikson

W narożniku Eriksona na PRIDE 29 stał między innymi 28-letni wówczas Jon Fitch, który kilka miesięcy później zadebiutuje w UFC, po ośmiu kolejnych zwycięstwach stając do walki o pas mistrzowski z Georgesem Saint-Pierrem. Kanadyjczyk zafunduje mu pierwszą porażkę w oktagonie.

Amerykanin obiecywał ciężki nokaut, przekonując, że w czasie swojego rozbratu z ringiem mocno pracował nad swoim boksem. Po ubiciu Werduma chciał zająć się jego sparingpartnerem, Mirko Filipovicem.

Nic z tego jednak nie wyszło.

Początkowo nie wyglądało to jednak najgorzej, bo Erikson nie miał żadnych problemów z obroną obaleń Werduma, raz po raz rzucając go na plecy. Tam jednak – świadom maestrii parterowej rywala – walczył tylko o przetrwanie i powrót do stójki. Dość niespodziewanie skreślany przez komentatorów debiutant zupełnie nie odstawał od Amerykanina w stójce, jedną z kombinacji bokserskich mocno go naruszając. Odczuwający już trudy pojedynku Erikson chwilę potem zdołał wybronić kolejną próbę obalenia ze strony Werduma, ale ten sprytnie zaszedł zmęczonemu rywalowi plecy, rozciągając go na brzuchu i zasypując gradem uderzeń. Ostatecznie skończył go duszeniem, które może nie było dopięte do końca, ale na wycieńczonego i mentalnie złamanego już rywala wystarczyło.

werdum_2

Japońska ring girl nie ukrywa zachwytu nad zwycięskim Fabricio Werdumem.

Brazylijczyk stoczył potem jeszcze pięć walk w PRIDE, zwyciężając trzy z nich. Jego najcenniejszym skalpem był Alistair Overeem, którego w 2006 roku w pierwszej rundzie Grand Prix Wagi Ciężkiej poddał kimurą. W ćwierćfinale turnieju uległ jednak Antonio Rodrigo Nogueirze, tocząc swój ostatni pojedynek w PRIDE.

Z kolei Erikson po porażce z Werdumem stoczył jeszcze tylko dwa przegrane starcia, kończąc karierę.

*****

Dziś 51-letni Amerykanin nadal związany jest z zapasami i MMA, wspierając młodych zawodników. Oszczędnie gospodarował zarobionymi w czasie kariery pieniędzmi i teraz także poza sportem ma przed sobą szereg innych możliwości zarobkowych.

Z kolei Fabricio Werdum w wieku 38 lat, jedenaście lat po pokonaniu Eriksona, jest na szczycie, będąc mistrzem kategorii ciężkiej UFC. Po tym, jak odebrał pas Cainowi Velasquezowi, w pierwszej jego obronie zmierzy się najprawdopodobniej ze Stipe Miocicem na gali UFC 198, która odbędzie się 14 maja w Brazylii.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button