Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
Analizy zawodnikówTechnika MMAUFC

Kopnięcie na kolano – czy zabronić?

MMA to relatywnie młody sport, który nieustannie rozwija się, niczym żywy organizm. W dawnych czasach zawodnicy nie znajdywali odpowiedzi na magiczny parter brazylijskich wirtuozów, ale teraz – wraz z ewolucją dyscypliny – wszystko się spłaszczyło, wyrównało.

Do głosu zaczynają dochodzić niuanse, drobne elementy techniczne, które przy niemal jednakowo wysokim poziomie umiejętności czołowych zawodników mogą tworzyć różnice przechylające szalę zwycięstwa na jedną bądź drugą stronę.

Ewolucja techniki

Anderson Silva zapoczątkował modę na frontalne kopnięcia, coraz więcej zawodników idzie śladami Nicka Diaza czy Juniora dos Santosa, znacznie chętniej niż zwykle atakując korpus rywala. Zawodnicy robią też coraz lepszy użytek z łokci (Matt Brown, TJ Grant) czy z siatki otaczającej oktagon (Anthony Pettis, Jose Aldo, Demetrious Johnson).

W poniższym artykule zajmiemy się natomiast ze wszech miar kontrowersyjnym kopnięciem na kolano, które przebojem wdarło się do świata MMA w ostatnich miesiącach, mocno polaryzując środowisko fanów i samych zawodników. Popularność tej techniki rośnie z dnia na dzień. Praktycznie na każdej nadchodzącej gali UFC możemy obserwować próby tego rodzaju kopnięcia – zwanego też oblique kick. Próbują je wykorzystać z lepszym lub gorszym efektem zawodnicy słabi, średniacy, a także ścisła elita, która trzęsie swoimi dywizjami.

Z czym to się je?

Kopnięcie na kolano nie jest, oczywiście, niczym nowym w sportach walki. Pierwsze o nim wzmianki pochodzą jeszcze z czasów Pankration, setki lat przed Chrystusem, teraz nadal jest popularne, między innymi w Muay Thai.

Pankration
Źródło: www.historical-pankration.com

Generalnie, nieco upraszczając, wyróżnić możemy trzy rodzaje tej techniki. Może to być frontkick na kolano, ze stopą trzymaną prosto, może to być kopnięcie ze stopą skręconą pod kątem 70-90 stopni, co odrobinę ogranicza ryzyko ześlizgnięcia się kończyny w trakcie ataku, a także może być to kopnięcie boczne na kolano (na ogół z przedniej nogi).

Silva vs Leites Hardy vs Condit
Anderson Silva regularnie atakował kolana Thalesa Leitesa – wygrał decyzją. Carlos Condit to samo robił z kolanami Dana Hardy’ego, dzięki czemu wygrał przez nokaut, nie pozwalając Brytyjczykowi dobrze ustawić przedniej stopy w finalnej wymianie.

Silva vs Leites Amagov vs Spang
Spider frontalnym kopnięciem atakuje kolano Leitesa – ten ostatni ma szczęście, że jego noga była zgięta w momencie przyjęcia kopnięcia. Na drugim gifie Adlan Amagov bocznym kopnięciem na kolano atakuje Chrisa Spanga – Rosjanin w ten sposób całkowicie zneutralizował poczynania Amerykanina w pierwszej rundzie ich pojedynku.

W jaki sposób natomiast bronić się przed tego typu kopnięciami? Najprostszy i najskuteczniejszy sposób – po prostu cofnąć nogę. Jeśli jednak atak przeciwnika jest na tyle szybki, że nie ma możliwości ucieczki z atakowaną nogą, wystarczy lekko ją unieść – dzięki temu nie tylko atak rywala nie odniesie pożądanego skutku (kopana noga co najwyżej odskoczy bez ryzyka przeprostu), ale też sam atakujący narazi swoją stopę na szwank, przede wszystkim jej palce, które mogą zostać połamane.

Rua vs Vera

Powyżej Maurucio Rua idealnie kontruje kopnięcie na kolano w wykonaniu Brandona Very – jednego z wielu zawodników z teamu Grega Jacksona i Mike’a Winkeljohna, którzy bardzo chętnie w swoich walkach korzystają z tego typu technik.

Pomijając intencję uszkodzenia przeciwnika, kopnięcie na kolano spełnia też ważną rolę w utrzymywaniu rywala na dystans, zwłaszcza dla wysokich zawodników, którzy korzystając z tego kopnięcia, nie muszą skracać zanadto dystansu, by razić swoich oponentów. Udane kopnięcie na kolano oznacza, że przeciwnik stanie się niezwykle ostrożny i dwa razy pomyśli, zanim skróci dystans. Nie wspominając o tym, jak walczy się, czując nieustanną niepewność, co do losów swojej wysuniętej do przodu nogi, o czym przekonali się choćby Chris Spang w starciu z Adlanem Amagovem, Dan Hardy w walce z Carlosem Conditem, czy niemal wszyscy ostatni rywale dominatora wagi półciężkiej UFC Jona Jonesa.

Zakazać?

Kolano jest niezwykle skomplikowaną częścią ciała – mawia się, że jego uszkodzenie powoduje, iż już nigdy nie wraca do poprzedniego stanu. W ostatnich latach przykładem zawodnika, który przegrywa walkę z urazami kolan jest wspomniany już tutaj Mauricio Shogun Rua, a w jego ślady zdaje się zmierzać również Gegard Mousasi, który czeka na kolejną rekonstrukcję więzadła w kolanie.

Jones vs Jackson
Jon Jones trafia Quintona Jacksona w kolano w momencie, gdy noga tego ostatniego nie tylko była prawie wyprostowana, ale i oparta o podłoże. Po tym kopnięciu Rampage’owi przeszła jakakolwiek ochota do walki i wkrótce został uduszony.

Jak wspomniano powyżej, po kontuzji kolan trudno powrócić do sportu na najwyższym poziomie, a pojedyncza jaskółka w postaci chociażby Georgesa Saint-Pierre’a wiosny nie czyni. Kopnięcie na kolano jest techniką, która dobrze wykonana i nieodpowiednio broniona może doprowadzić do ciężkiego urazu w wyniku przeprostu kolana – uszkodzeniu ulec mogą wszystkie niemal elementy składające się na misterną konstrukcję tej części ciała – więzadła, łąkotka, kłykcie czy rzepka. Ich uszkodzenie może nie tylko wykluczyć zawodnika z walki na wiele miesięcy, ale też w ekstremalnych przypadkach przerwać jego karierę.

Przeciwnicy tej techniki w odpowiedzi na argument, że do ciężkiej kontuzji doprowadzić mogą też nieodklepane próby poddań, zauważają, że w większości przypadków jeżeli tak się dzieje, jest to świadomy wybór zawodnika, który nie klepie – zawsze istnieje bowiem ten krótki, na ogół, przedział czasu, w którym zawodnik może się poddać. W przypadku szybkiego kopnięcia na kolano taka możliwość nie istnieje. Zwraca się też uwagę, że kopnięcie na kolano jest bodaj jedynym uderzeniem, którego celem jest staw przeciwnika. Przeciąganie stawów jest szalenie niebezpieczne dla zdrowia, ale, jak wspomniano wcześniej, jeśli jesteś ofiarą poddania, zawsze możesz odklepać i jeśli akurat nie znajdujesz się w śmiertelnym uścisku Rousimara Palharesa, prawdopodobnie nic ci się nie stanie.

Vera vs Jardine
Jeden z pionierów zastosowania kopnięć na kolano w MMA na najwyższym poziomie, Brandon Vera, atakuje kolano Keitha Jardine’a.

Podnosi się również, że MMA będące jednym z najniebezpieczniejszych sportów, w którym można uszkodzić przeciwnika na setki sposobów, może się obejść bez tego typu kopnięć. Nie są to bowiem techniki szczególnie efektowne, co dla żądnych krwi fanów stanowić mogłoby jakiś argument na rzecz ich utrzymania. Z drugiej strony mogą przekreślić kariery zawodnikom. Mawia się też, że kopnięcie na kolano powinno należeć do tej samej grupy technik zabronionych co cios łokciem z góry na dół (12-6), gdyż prostota jego wykonania w połączeniu z destrukcją, jaką może siać, powodują nadmierne ryzyko zakończenia walki i zbytnio narażają na poważny uszczerbek zdrowie przeciwnika. W klatkach i ringach walczą sportowcy w ramach rywalizacji, a nie gladiatorzy w wojnie na śmierć i życie – konieczność wprowadzenia szeregu ograniczeń narzuca się sama.

Zostawić?

Po drugiej stronie barykady mamy zwolenników utrzymania kopnięcia na kolano wśród technik dozwolonych – zresztą, sami zawodnicy, którzy chętnie z tej techniki korzystają – a liczba ich wzrasta i będzie wzrastać – wyjaśniają, że nie jest to kopnięcie na kolano tylko na udo (vide Jon Jones). W grupie wsparcia znajduje się też masa fanów „just bleed”, którzy po prostu uważają, że walka w MMA powinna być maksymalnie zbliżona do tej realnej, a w takowej się nie kalkuluje. Przyjrzyjmy się jednak trochę bardziej wyszukanym argumentom na poparcie tezy, że kopnięcie na kolano nie powinno zniknąć z klatek i ringów.

Przede wszystkim, szeroko mówi się o ryzyku, jakie niesie ze sobą to kopnięcie, podczas gdy ze świecą szukać na najwyższym poziomie tych makabrycznych kontuzji i przekreślonych karier spowodowanych kopnięciem na kolano. Jasne, na pewno rywale Jonesa, Condita czy Brandona Very mają poobijane kolana po walce, a to należące do Quintona Jacksona zostało chyba nawet dość mocno uszkodzone, dając mu asumpt to kampanii przeciwko kopnięciom na kolano, ale powiedzmy sobie szczerze – jeszcze niczyja kariera z powodu tej techniki nie została przetrącona. Nawet Michał Materla, dzięki Bogu, w miarę szybko wylizał się z ran po przyjęciu tego rodzaju kopnięcia od Jay’a Silvy. Warto przy tej okazji zauważyć, że do czasu skutecznego kopnięcia Amerykanina, obaj zawodnicy wyprowadzili po jednej próbie takiego ataku na kolano swojego oponenta (gify poniżej).

Materla vs Silva Materla vs Silva
Na pierwszym gifie Jay Silva atakuje kolano Michała Materli, co odwzajemnie chwilę potem Polak. Na drugim gifie Amerykanin trafia, powalając Cipao.

A zatem znajdujemy się w sytuacji, gdy mówi się o wielkim zagrożeniu, na dowód którego jednak nie da się podać w zasadzie żadnych miarodajnych przykładów. Ewentualny zakaz działałby zatem nieco „na wszelki wypadek”, miałby atrybuty typowo prewencyjne. Nie bierze się pod uwagę, że wykonanie takiego kopnięcia wcale nie jest tak proste, jak by to się mogło na pierwszy rzut oka wydawać – trafienie piętą czy stopą w konkretny, niewielki punkt (kolano) przy nieustannie poruszającym się przeciwniku gotowym wykorzystać najmniejszą choćby lukę w defensywie do wyprowadzenia własnego ataku, nie jest zadaniem prostym – z całą pewnością za to jest ryzykowne. Odrywając jedną nogę od podłoża, zawodnik zawsze ponosi ryzyko.

Obrona przed tego typu kopnięciem z kolei wydaje się stosunkowo prosta i nieskomplikowana. Problem raczej stanowi to, że zawodnicy MMA nie są przyzwyczajeni do takich technik, co czyni kopnięcia na kolano efektywną i zaskakującą bronią. We wspomnianym wcześniej Muay Thai rzeczone kopnięcie jest dozwolone, ale tam zawodnicy poruszają się zupełnie inaczej – przednia noga często niemal nie dotyka podłoża, czyniąc jakiekolwiek próby kopnięcia na kolano bezcelowymi. W MMA za to zawodnicy często i gęsto przenoszą ciężar ciała na przednią nogę, gotując się chociażby do sprowadzenia. Brak im nawyku uwzględniania ryzyka zastosowania techniki kopnięcia na kolano przez ich rywali. Przeniesienie ciężaru ciała bardziej na tylną nogę, ewentualnie rozłożenie go równomiernie przy jednoczesnym lekkim ugięciu przedniej (co neutralizuje kopnięcia na kolano) przy jednoczesnej częstszej zmianie kątów natarcia mogą w przyszłości okazać się skutecznym antidotum na tę technikę. Być może zatem jest to nie do końca uzasadniony strach przed „nowym”.

McGregor vs Buchinger
Conor McGregor próbuje zaatakować kolano Ivana Buchingera jeszcze za czasów, gdy walczył w Cage Warriors.

Warto także pamiętać, że wiele innych technik w MMA przy niekorzystnym zbiegu okoliczności może być równie niebezpiecznymi jak kopnięcie na kolano – by jeno wspomnieć tu wszelkiego rodzaju slamy czy suplesy, poddania, stompy na stopy, nie wspominając o nieistniejących już na najwyższym poziomie rozgrywkowym stompach na głowę czy soccer-kickach.

Jeśliby zakazywać kopnięć na kolano, co począć z tym wymierzanymi regularnie w nogi przeciwników przez zawodników leżących na plecach, którzy rażą tych stojących nad nimi, celując właśnie w kolana? Czy tego też powinniśmy zabronić, czy też odmienny kąt, z którego stojący zawodnik jest w tym momencie atakowany, skutkujący mniejszą siłą generowaną przez kopiącego jest wystarczającym argumentem za tym, by zostawić sprawy nietknięte w tej materii?

Konkluzje

A co na to sami zainteresowani? Wydaje się, że zdecydowana większość fighterów chętnie zakazałaby kopnięcia na kolano będącego w ich mniemaniu tanią zagrywką, którą co bardziej bezwzględni stosują w drodze po zwycięstwo, kompletnie ignorując opłakane konsekwencje, do jakich mogą doprowadzić. Podkreślają aspekt bezpieczeństwa zdrowia, któremu kopnięcie na kolano mocno zagraża. Z drugiej strony, warto mieć na uwadze, że dla zawodników, którzy tej techniki nie stosują, a padają jej ofiarą, korzystne, rzecz jasna, byłoby wyeliminowanie jej z arsenału przeciwników – w przeciwnym bowiem razie, wraz z rosnącą popularnością tej techniki – która zdaje się być faktem – będą musieli mocno zweryfikować swój styl walki i wyrobione przez lata nawyki. A to nie jest ani przyjemne, ani łatwe.

fot. ufc.com

Powiązane artykuły

Komentarze: 24

  1. Osobiście należę do grupy fanów, która dozwoliła by stompy na głowę i soccer kicki. Chciałbym, aby walka zbliżyła się jak najmocniej do zasad walki na ulicy. Oczywiście rozumiem, czemu te techniki zostały wycofane i nie mam co do tego żadnych pretensji. Jednak nie wyobrażam sobie, żeby pozbawić Jonesa wyżej opisanej masakrującej broni w jego arsenale. Każdy z przeciwników mistrza boi się jej jak ognia, gdyż w „rękach” Jonesa jest piekielnie skuteczna. Efektywna i efektowna (mi się zaaaaaaajebście podoba i jak tylko Jones ją stosuje przecieram oczy z zachwytu). Mam nadzieję, że nigdy, ale to nigdy nie zabraknie jej w panelu dozwolonych technik. Jak narazie cieszmy się, iż przeprost kolana nie spowodował dużej ilości poważnych kontuzji.

    Co do samego łokcia z góry – wiadomo, że technika jest dewastująca i mocno rozcina przeciwników, po drugie istnieje spore ryzyko związane z wbiciem łokcia w oczodoły (co wiąże się z uszkodzeniem samych gałek ocznych). Szkoda jednak, że jest wykluczony z dozwolonej puli. Techniki g’n’p byłyby naprawdę mordercze.

  2. Technika mało elegancka, jej skuteczność także nie owocuje kończeniem walk. Jest to chyba kwestia przyzwyczajenia się do bronienia tej techniki i praktyki obrony na treningu. Moim zdaniem nie trzeba na razie nic zmieniać, bo i nie ma konkretnych argumentów przeciwko, poza teoretycznym zagrożeniem. Jeżeli należałoby jakąś kwestię przedyskutować, to na pewno byłaby to kwestia zabłąkanych palców lądujących w oczodołach przeciwników. Ostatni przykład w walce Bispinga z Belcherem daje wystarczający powód do dyskusji. Natomiast kopnięcie na kolano na razie nie zrobiło większych czy mniejszych krzywd. Po walce z Rampagem, to Jon bodajże bardziej utykał, a Ramp miał chyba rozciętą skórę na piszczelu.

  3. Jest jeden konkretny argument. Po tym kopnięciu odniesienie długotrwałej kontuzji, czy nawet kalectwa sportowego jest dużo większe niż w przypadku jakiejkolwiek innej dozwolonej techniki.

  4. Moje zdanie: nie zakazywać. Tak jak Naiver pisał, trafić w kolano nie jest łatwo – to raz, dwa , dosyć łatwo się przed tym bronić, trzy – wyprowadzając takie kopnięcie, zawodnik naraża się na kontrę, cztery – nie odnotowany za dużo kontuzji w związku z urazem kolana spowodowanym tego typu ciosem. Walka ma być zbliżona do prawdziwej. Idąc dalej, byłbym za zdjęciem ban na łokcie 12:6 oraz kolana w parterze. Oczy , jajca, stompy na twarz i soccery niech nadal będą zakazane.

    Pozdro.

  5. Kiedyś miałem wątpliwości czy akceptować tego typu zagrania, czy też nie. Doszedłem jednak do wniosku, że wraz ze wzrostem popularności tego ciosu, więcej osób będzie w stanie się przed nim bronić, więc w konsekwencji nie powinniśmy być świadkami długoterminowych kontuzji zawodników. Nie mam z tym problemów, uważam, że technika ma na celu przede wszystkim deprymować rywala i nie powinno się jej wykluczać. Nawiązując do zasad, wolałbym, aby zrezygnowano z „trzech punktów podparcia”, co często jest nadużywane przez zawodników będących w defensywie, ograniczając znacznie rywala atakującego.

  6. Palce w oko oraz punkty podparcia to też dwie istotne kwestie. Odnośnie pierwszych myślę, że surowsze działania sędziów mogłyby bardzo pomóc (nie bardzo wyobrażam sobie te nowe rękawice, nad którymi rzekomo UFC pracuje), co do punktów podparcia natomiast – jest mi blisko do pomysłu, by tym trzecim był łokieć.

    Mirek, przykładów na to póki co brakuje. Zresztą, czy jakiś solidny slam czy suples (Khabilov?) nie może być niebezpieczniejszy? Kwestia dyskusyjna.

  7. Czyli co dopiero jak paru zawodnikom takie kopnięcie złamie kariery bedziemy sie zastanawiać nad jego wycofaniem?

    Pogląd ze walka MMA ma byc „maksymalnie zblizona do prawdziwej” w 2013 roku jest smieszny. Czasy Vale Tudo sie skonczyly, zreszta jak ktos chce „realnych” pojedynkow to niech mata bedzie z betonu a pojedynki 3 vs 1. To jest profesjonalny sport, ktory jest dla wielu osob zrodlem utrzymania. Zawodnikom nalezy zapewnic mozliwie jak najwieksze bezpieczenstwo. Zreszta to nie jest technika ktorej zakazanie wypaczyloby jakos mocno obraz sportu.

    Ciekawe jakie bylby opinie gdyby Michał Materla do dziś się rehabilitował po kopnieciu od Silvy. Sadze ze nikt z popierajacych nie zdaje sobie do konca sprawy jak paskudne sa kontuzje kolan. Nie polecam.

  8. Pewnie najbardziej chcą zakazać ci zawodnicy, którzy wielokrotnie takimi kopnięciami dostali, vide Rampage po walce z Jonesem. Idąc takim tokiem rozumowania, Adam Cella mógłby się domagać zakazania obrotówek na głowę, bo dostał, pewnie piekielnie bolało i długo nie mógł się pozbierać. Tomek Drwal po walce z Palharesem mógłby się domagać zakazania skrętówek, bo ucierpiał (przez głupotę Palharesa).

    Moim zdaniem powinno się zostawić te kopnięcia, bo nie powodują większych zniszczeń niż zwykłe low kicki (chodzi o rezultat walki). Lowkicki czasem kończyły pojedynki, np. walka Janka Błachowicza z Sokodjou czy Ruttena z Villarealem. Z tego co wiem te kopnięcia na kolano jeszcze walki nie zakończyły.

    Co do Muay Thai, to tam to kopnięcie jest stosowane trochę inaczej – często w celu zablokowania kopnięcia okrężnego albo low kicka. Nie ma zadań ściśle ofensywnych, bardziej takie ustawianie rywala czy właśnie wspomniane blokowanie. Jest też mniej destrukcyjne niż w MMA, z powodu pozycji w jakiej stoją zawodnicy – mianowicie stoją lekko, na palcach, nogi są lekko ugięte, więc nie dochodzi do przeprostów tak często. Łatwiej też odsunąć nogę w momencie takiego ataku, bo zawodnicy trzymają nogi bliżej siebie i tak jak wspomniałem, stąpają na palcach jak baletnice :)

    W MMA częściej zawodnicy stoją na pełnej stopie, nogi szeroko rozstawione, biodra trzymają nisko (żeby bronić obaleń), więc noga jest bardziej wyprostowania i w momencie kopnięcia łatwiej to kolano naruszyć. Zawodnicy są ciężej osadzeni na podłożu, inaczej rozkładają środek ciężkości, przez co nie mogą szybko odsunąć nogi.

    Do tego dochodzi różnica stylów – Rampage jest dobrym przykładem, bo on wywodzi się z boksu, więc o kopnięciach ma znikome pojęcie (nigdy zresztą nie kopał za wiele). Pozycja bokserska dużo bardziej naraża zawodników na te kopnięcia, bo nogi się ustawione szerzej i biodra skręcone – przez to, żeby odskoczyć nogę w momencie tak szybkiego ataku, trzeba wykonać zupełnie inny ruch, niż miałby to zrobić ktoś ze stójką wyniesioną z muay thai czy kick boksingu.

  9. Ja jestem zdecydowanie przeciw. Porównanie kopnięcia w kolano do lowa jest niedorzeczne. Może i rzadziej kończą walki, ale tylko dlatego, że są nieporównywalnie mniej powszechne.
    Naderwane/zerwane mięśnie to wręcz tragedia, szczególnie jeśli chodzi o kolana.
    Pamiętajmy, że to jest sport, a nie walka na śmierć i życie.

  10. Ja jestem za zostawieniem tej techniki z kliku powodów:

    Po pierwsze – Np. suples (o którym wspomniał wyżej Naiver) to technika, którą można komuś złamać kręgosłup, więc sugestia, że ta technika (kopnięcie na kolano) jest najbardziej niebezpieczna to absurd. Rampage to hipokryta i beksa. Jemu wyjątkowo zawsze coś nie pasowało i szukał dziury w całym. Złapał kontuzję kolana to takie kopnięcie powinno być zabronione a to, ze mógł niejednego rywala posadzić na wózku inwalidzkim, rzucając nim głową o matę jest ok?

    Po drugie – Kopnięcie na kolano nie zbiera dużego żniwa, fakt było kilka kontuzji, ale zdecydowanie za mało, żeby bawić się w zmiany przepisów. MMA ma obecnie większe problemy, które należy skorygować

    Po trzecie – Tak ogólnie mówiąc podejrzewam, że zmiana w przepisach dotycząca tego kopnięcia mogłaby otworzyć wir kolejnych sugestii ,dotyczących wątpliwej racji bytu innych niebezpiecznych technik. Mam tu na myśli np: dźwignie na kolano, suplesy czy inne techniki, które jednak są częścią składową tego sportu

  11. ja jestem zdecydowanie przeciw. MMA to jest sport a nie jakies kumite z filmów z Van Dammem.

    Tak samo można dopuścić palce w oczy czy kop w jajka – będzie bardziej blisko realnej walki.

    Takie kopnięcie na kolano może spowodować zakończenie kariery i długotrwałe kalectwo. Jeśli nawet nie wydarzyło się do tej pory nic spektakularnego ( bardzo groźna kontuzja) ale kilka takich kopnięć może stworzyć spustoszenie zdrowia zawodnika. Przykład Shoguna i jego kolan, które praktycznie mimo wieku 30 powodują, że jego kariera idzie ku końcowi

  12. Steyr, przykład z Materlą to trochę uderzanie w emocjonalne struny, bo wszyscy wiemy o wcześniejszych problemach Polaka z kolanami. Wydaje mi się, że niechęć do zakazywania kopnięć na kolano, a podejście zakładające, że MMA powinno być maksymalnie zbliżone do prawdziwej walki, to jednak dwie różne sprawy i to, że ktoś jest za jednym, nie oznacza, że chce, by walczyli na betonie.

    Shogun nie zniszczył sobie kolan w wyniku przyjęcia tego rodzaju kopnięć – a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Więzadła pozrywać sobie można w bardzo banalnych sytuacjach, a już na pewno dobry lowking w momencie, gdy noga atakowanego jest źle ustawiona, może prowadzić do tego rodzaju urazów. I teraz kwestia jest taka – lowkingiem łatwiej dobrze trafić niż kopnięciem na kolano, natomiast kopnięcie na kolano jest groźniejsze – na moje niewprawione oko to jakoś się równoważy.

    Jeśli dbamy o zdrowie zawodników – co z suplesami, slamami? Potencjalnie mogą być znacznie bardziej niebezpieczne. Nie do końca rozumiem, jak można być za zbanowanie kopnięć na kolano, przy jednoczesnym pozwoleniu na suplesy.

    Logiczne jest, że naśladuje się najlepszych, a czołowa dwójka P4P bardzo ochoczo korzysta z tego rodzaju technik. Myślę, że prędzej czy później pozostali zawodnicy nie tylko zaczną korzystać z kopnięć na kolano, ale i wypracują taktykę, ustawienie (vide post Marasa), które zminimalizuje ryzyko zainkasowania tego typu uderzenia.

  13. ale suplesy czy slamy są jeszcze dużo bardziej trudniejsze do wykonania, w dodatku musiałby wystąpić duży pech zeby zawodnik odniósł jakąś dużą kontuzję.

    fakt moze się to zdarzyć, ale całkowicie ryzyka z tego sportu nie wyeliminujesz w koncu to jest sport kontaktowy. Z resztą o czym my mówimy skoro nawet zwykły przewrót w przód może wyrządzić krzywdę ( jak ten młody chłopak na naszej scenie mma sobie uszkodził kręgosłup)

    Źle się wyraziłem w przykładzie Shoguna, chodziło mi o to, że uszkodzone kolana znacznie, znacznie odbijają się na zawodniku a takie kopnięcia o wiele bardziej narażają fightera na takie kontuzje

  14. Jak widać kopnięcia te nie wyrządziły wielkiej krzywdy niedźwiedziowi. Można powiedzieć, że nawet nie zrobiły na nim wrażenia, gdyż stał pewnie na nogach i ani myślał słaniać się na matę przy dość pokracznych próbach obaleń. Dopiero pstryczek w czuły nos misia odesłał go z powrotem do litewskiej puszczy.

  15. Ja jednak odniosłem wrażenie, że po 2-3 próbach Damiana Niedźwiedź stał się jednak jakby odrobinę ostrożniejszy i z większą rezerwą skracał dystans, żeby wykorzystać pięści.. Co w zasadzie dzieje się bardzo często, jeśli jedno czy drugie uderzenie na kolano dojdzie celu.

  16. To na pewno, jednak mi chodzi o aspekt samej kontuzji kolana. Jak mogliśmy zobaczyć nic z tych rzeczy nie miało miejsca. Zapewne Tadas odczuł te kopnięcia, jednak nie uszkodziły mu kolana i nie doszło do żadnej kontuzji. Noga nie była na tyle poobijana, żeby została wyłączona, więc na inne aspekty walki nie miały one wpływu. Oczywiście oprócz skracania dystansu i wymuszenia na Litwinie wzmożonej uwagi odnośnie wykrocznej nogi.

    BTW. Nie znam przypadku, żeby takie kopnięcia wyłączały nogę, a ile jest przypadków, że lowkingi wręcz je „urywały”.

  17. Wzmożona uwaga na kopnięcia na kolano to prawie jak wzmożona uwaga na ryzyko obalenia – może całkowicie zamknąć grę nieprzywykłym do tego zawodnikom, vide Hardy z Conditem czy ostatnio Spang z Amagovem.

Dodaj komentarz

Back to top button