Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
FENPolskie MMA

FEN 9 – wyniki i relacja z gali

Wyniki oraz relacja na żywo z gali Fight Exclusive Night 9 – Zontek vs. Lahr.

93 kg.: Marcin Zontek (15-9) > Tassilo Lahr (9-5) – jednogłośna decyzja

Lahr błyskawicznie przeniósł walkę do parteru, z gardy przez połowę pierwszej rundy obijając Zontka. Jednak końcówka należała do świetnie operującego lewym prostym Polaka, który jednym z prawych powalił rywala na deski. Niemiec jednak zdołał dotrwać do gongu kończącego pierwsze pięć minut, w ostatnich sekundach dokładając jeszcze własne obalenie.

Pierwszą minutę drugiej rundy Zontek spędził w górze, skutecznie kontrując próbę obalenia w wykonaniu Niemca. Po kilku wymianach w stójce, w których Zontek ponownie zaprzęgnął do działania lewy prosty, sytuacja się powtórzyła i Polak znów wybronił obalenie rywala, znajdując się na górze. Stamtąd już do końca rundy obijał Lahra, choć i ten nie pozostawał bierny, próbując uderzać z pleców.

Pierwsza połowa ostatniej rundy toczyła się w klinczu, gdzie Lahr pracował nad obaleniem, ale Zontek dobrze się bronił. Później byliśmy świadkami krótkiego fragmentu walki w stójce, gdzie po raz kolejny to Polak prezentował się lepiej, trafiając prostymi, niskimi kopnięciami oraz ciosem supermana. Na koniec Zontek sam sprowadził do parteru Lahra, gdzie do końcowych sekund utrzymał pozycję dominującą, notując tym samym pewne zwycięstwo na kartach sędziowskich wszystkich punktujących.

77 kg.: Paweł Biszczak > Pavel Oboźny (walka K-1) – TKO

Potężne lowkingi oraz frontalne kopnięcia Pawła Biszczaka okazały się decydujące dla losów pierwszej rundy. Na początku drugiej Polak raz jeszcze powalił Białorusina na deski atomowymi niskimi kopnięciami. Po kilkunastu sekundach Biszczak znów posadził Oboźnego, ale ten, będąc liczonym przez sędziego, w ostatniej chwili podniósł się, wracając do walki. Tylko na chwilę jednak – po kolejnym lowkingu znów wylądował na deskach i tym razem miał już dość.

77 kg.: Michał Michalski (5-1) > Rafał Błachuta (9-5) – decyzja jednogłośna

W pierwszej rundzie nieustannie poszukujący parteru Rafał Błachuta dwukrotnie sprowadził Michała Michalskiego, ale z góry nie uczynił absolutnie nic, zbierając jednocześnie sporo ciosów z dołu od rywala. W stójce były zawodnik KSW notował pewne sukcesy, ale skuteczniejszy był jednak Michalski, który dodatkowo wybronił wiele obaleń.

W drugiej odsłonie po kilku wymianach w stójce, z których lepiej wyszedł Błachuta, Michalski po obronie kolejnego sprowadzenia zdobył pozycję dominującą w parterze, przechodząc do pozycji bocznej i nawet wykluczając jedną rękę rywala, będąc o włos od zapięcia krucyfiksu. Zawodnik z Kwidzyna zdołał się jednak wykaraskać z opresji, a walka wróciła do stójki, gdzie zaczął trafiać mocnymi kopnięciami na nogi. Przyjął jednak potężny krótki prawy, po którym nogi się pod nim zachwiały, a wrocławianin, który rzucił się do ataków, był blisko skończenia pojedynku przed czasem.

Ostatnia odsłona w początkowej fazie przebiegała podobnie jak druga – Michalski, nie mający już respektu do parteru Błachuty – obalił rywala i znów zdobył pozycję boczną, walcząc o krucyfiks. Po raz kolejny jednak kwidzynianin zdołał się obronić. Walka z powrotem przeniosła się na nogi, a tam Błachuta znów straszuł lowkickami. Wkrótce jednak musiał ratować się przed gilotyną, którą postraszył go Michalski w kontrze na próbę obalenia. W ostatnim fragmencie Błachuta trafił jeszcze kilkoma dobrymi ciosami w stójce, ale zawodnik z Wrocławia odpłacił mu się kolanami w klinczu, na koniec znów zdobywając pozycję boczną, z której raził rywala ciosami.

Sędziowie nie mieli problemu z werdyktem, jednogłośnie wskazując na Michała Michalskiego, który tym samym notuje już piąte z rzędu (i trzecie w FEN) zwycięstwo. Stał się tym samym najpoważniejszym kandydatem do walki o titleshota kategorii półśredniej.

84 kg.: Alessio Di Chirico (9-0) > Andrzej Grzebyk (8-3) – jednogłośna decyzja

Przez pierwszą połowę otwierającej pojedynek rundy obaj zawodnicy wymieniali uprzejmości w stójce. Di Chirico zanotował kilka udanych akcji, trafił między innymi wysokim kopnięciem, ale Grzebyk raz po raz terroryzował go kopnięciami z wykrocznej nogi – niskimi, smagającymi frontami (teepy) oraz middlekickami. W rezultacie Włoch zaczął szukać obaleń, ale bez większego powodzenia – po pierwszym Polak szybko wstał, drugie obronił, pewnie wygrywając premierową odsłonę.

W drugiej Di Chirico – który miał już dość masy frontalnych kopnięć Grzebyka – znów próbował obalać i w pewnym momencie bliski był nawet zdobycia pleców Polaka, ale ten wyswobodził się, przez kolejne kilkadziesiąt sekund męcząc rywala w klinczu. Po rozdzieleniu przez sędziego obaj znów wdali się w ostre wymiany, z których to Grzebyk wyszedł lepiej, a Włoch znów próbował ratować się obaleniem. Rzeszowianin wyraźnie jednak zwolnił, a w końcówce rundy Di Chirico zdołał go obalić, zajmując plecy Polaka i będąc bardzo bliskim wykończenia duszenia zza pleców. Tym sposobem najprawdopodobniej zapisał na swoje konto drugą odsłonę.

Początek trzeciej rundy stał pod znakiem klinczu, w którym szukający obalenia Włoch dociskał Polaka do lin, urozmaicając swoje ataki zapaśnicze – nieźle bronione przez Grzebyka – krótkimi seriami ciosów. Dopiero na półtorej minuty przed końcem ostatniej odsłony Polak na kilkadziesiąt sekund odwrócił pozycje, ale potem znów dał się zepchnąć do narożnika, gdzie Di Chirico ponownie ostro pracował nad obaleniem, ale w sukurs Polakowi przychodziły niedostatki ringu w postaci… lin.

Sędziowie jednogłośnie orzekli zwycięstwo Włocha. Grzebyk radził sobie doskonale w pierwszej rundzie, ale w połowie drugiej wyraźnie opadł z sił, męczony zapaśniczymi próbami rywala, co ostatecznie przypłacił porażką.

W wywiadzie po pojedynku Polak wyraził niezrozumienie dla decyzji sędziowskiej, obiecując jednak pracę nad defensywnymi zapasami przed kolejnymi walkami.

70 kg.: Roman Szymański (7-2) > Adam Golonkiewicz (10-8) – decyzja jednogłośna

Obaj zawodnicy od początku wdali się w ostre wymiany w stójce. Golonkiewicz był stroną napierającą, ale Szymański doskonałą pracą na nogach przepuszczał większość ataków rywala, kilka razy celnie kontrując. Sam od czasu do czasu inicjował też krótkie, ale bardzo dynamiczne szarże, w których rozpuszczał ręce, atakując kombinacjami – w pewnym momencie zdołał nawet mocno naruszyć rywala, ale ten przetrwał nawałnicę ciosów. W drugiej połowie otwierającej rundy pojedynek wyrównał się. Obaj spróbowali nieudanych obaleń, a Golonkiewicz w końcu zaczął trafiać. Obszerny prawy sierpowy, którym często próbował urwać głowę Szymańskiego, daleki był jednak od dojścia do celu. W końcówce rundy Szymański zdobył pozycję dominującą w parterze, pieczętując swoją przewagę.

Drugą rundę obaj zawodnicy rozpoczęli odrobinę ostrożniej. Nadal to Golonkiewicz napierał, ale Szymański – kapitalnie odchodzący spod siatki, unikał większośći ataków, strasząc ciosami i obaleniami w kontrach. W połowie drugiej rundy to jednak Golonkiewicz świetnie skontrował atak rywala, kładąc go na plecach. Jednak wkrótce po kotłowaninie na chwyty Szymański zdołał przenieść walkę na nogi, gdzie trfił dwoma dobrymi ciosami, próbując później obalenia – kapitalnie skontrowanego przez Golonkiewicza własnym obaleniem, po którym zadał kilka mocnych ciosów z góry. Szybko jednak walka ponownie wróciła do stójki, gdzie obaj zafundowali fanom piekielnie mocną końcówkę – Szymański ulokował na szczęce Golonkiewicza kilka atomowych sierpów, a ten odpłacił mu się mocarnymi podbródkowymi i kolanem na głowę.

Do trzeciej rundy obaj wyszli już lekko zmęczeni, atakując rzadziej, mniej technicznie, bardziej celując w urwanie głowy rywalowi. Z czasem to Szymański zaczął wywierać presję, zagrażając rywalowki krótkimi kombinacjami. Na niespełna dwie minuty przed końcem pojedynku Golonkiewicz znalazł drogę do obalenia, kładąc Szymańskiego na plecach. Szymański pozostawał niezwykle aktywny z dołu, próbując wydostać się nawet omoplatą, ale dopiero na pół minuty przed końcem boju dopiął swego. Na koniec spróbował obalenia, ale ponownie wybronił je Golonkiewicz, sam sprowadzając raz jeszcze poznaniaka do parteru.

Sędziowie ostatecznie przyznali jednogłośnie zwycięstwo Szymańskiemu.

65 kg.: Róża Gumienna > Katarzyna Posiadała (walka K-1) – decyzja jednogłośna

93 kg.: Marcin Wójcik (7-4) > Wojciech Janusz (4-1) – decyzja jednogłośna

Wojciech Janusz szybko przeniósł walkę do parteru, ale na tym skończyły się jego sukcesy w pierwszej rundzie. Wójcik bowiem bardzo szybko wydostał się z niekorzystnej pozycji, odwracając ją i z góry do końca rundy bardzo dobrze kontrolując i obijając Janusza. Również druga runda stała pod znakiem dominacji Wójcika, który w stójce trafił kilkoma soczystymi ciosami oraz mocnym frontalnym kopnięciem na korpus berserkera, dominację zapaśniczą i parterową podkreślając obaleniem w końcówce rundy. Również ostatnia odsłona, toczona w odrobinę wolniejszym tempie, nie pozostawiła wątpliwości, kto jest lepszy – Janusz próbował atakować w stójce, ale na niewiele się to zdało, bo od strony zapaśniczej Wójcik był nie do powstrzymania, rzucając nim chwilami jak kukłą – m.in. zanotował świetny półsuples. Z góry natomiast nie dał sobie zrobić żadnej krzywdy, w zarodku dusząc ofensywne zapędy sprawnego przecież w walce na chwyty rywala, od czasu do czasu częstując go mocnymi uderzeniami.

Rewelacyjnym występem Wójcik notuje już piąte z rzędu zwycięstwo, jednocześnie fundując Januszowi pierwszą w karierze porażkę.

77 kg.: Marcin Bandel (14-4) > Miroslav Vacek (9-10-1) – poddanie

Marcin Bandel nie potrzebował wiele czasu, aby poskręcać Mirosława Vacka. Po początkowych wymianach w stójce, w których Czech zdołał trafić kilka razy naszego reprezentanta, Bandel znalazł drogę do skrócenia dystansu, walcząc o obalenie. Po kotłowaninie parterowo-klinczerskiej Vacek zdołał utrzymać walkę na nogach, ale przypłacił to oddaniem głowy, z czego skrupulatnie skorzystał Bomba, zapinając ciasne duszenie gilotynowe i tym samym zmuszając rywala do odklepania. Bandel udanie powraca zatem po nieudanej przygodzie z UFC.

77 k.g: Michał Ronkiewicz > Łukasz Szulc (walka K-1) – nokaut

Po kilku pierwszych wyrównanych wymianach, Michał Ronkiewicz, który wcześniej atakował tylko niskimi kopnięciami lub kopnięciami na korpus, wystrzeli z soczystym high kickiem, który trafił spodziewającego się innego ataku Szulca prosto w głowę, posyłając go na deski. Spektakularny początek gali i zjawiskowy nokaut w wykonaniu Ronkiewicza!

77 kg.: Jakub Boczek (6-4-1) > Michał Golasiński (3-4) – decyzja jednogłośna

WYNIKI

Walka wieczoru

93 kg.: Marcin Zontek (15-9) pok. Tassilo Lahra (9-5) przez jednogłośną decyzję

Karta główna

77 kg.: Paweł Biszczak pok. Pavela Oboźnego (walka K-1) przez TKO (lowkingi)
77 kg.: Michał Michalski (5-1) pok. Rafała Błachutę (9-5) przez jednogłośną decyzję
84 kg.: Alessio Di Chirico (9-0) pok. Andrzeja Grzebyka (8-3) przez jednogłośną decyzję
70 kg.: Roman Szymański (7-2) pok. Adama Golonkiewicza (10-8) przez jednogłośną decyzję
65 kg.: Róża Gumienna pok. Katarzynę Posiadałę (walka K-1) przez jednogłośną decyzję
93 kg.: Marcin Wójcik (7-4) pok. Wojciecha Janusza (4-1) przez jednogłośną decyzję
77 kg.: Marcin Bandel (14-4) pok. Miroslava Vacka (9-10-1) przez poddanie (gilotyna), R1

Karta wstępna

77 k.g: Michał Ronkiewicz pok. Łukasza Szulca (walka K-1) – przez KO (kopnięcie na głowę), R1
77 kg.: Jakub Boczek (6-4-1) pok. Michała Golasińskiego (3-4) przez jednogłośną decyzję

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

Dodaj komentarz

Back to top button