Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
Bellator

Bellator 140 – zapowiedź i analiza

W Uncasville odbędzie się 140. gala organizacji Bellator. Walką wieczoru będzie mistrzowskie starcie w kategorii półśredniej, a całość uświetnią Paul Daley, Michael Page oraz Brennan Ward.

Douglas Lima vs Andery Koreshkov

Każda walka w bellatorowskiej kategorii półśredniej jest naznaczona stygmatem Bena Askrena i nie inaczej będzie w pojedynku Douglasa LimyAndreyem Koreshkovem. Funky, jak zwykło się nazywać Askrena, był jedynym zawodnikiem, który pokonał obu bohaterów walki wieczoru w Uncasville.

Wobec tego groteskowa byłaby analiza tej walki z pominięciem walki Phenoma i Spartana z Askrenem, zatem na tej walce skupię (niemal całą) swoją uwagę. Na początek warto nadmienić, że oba pojedynki odbyły się w relatywnie podobnym czasie, jednak choć od tamtej pory zawodnicy stoczyli kilka zwycięskich bojów, to mam wrażenie, że gro z wniosków się nie przeterminowało.

Oglądanie walk Bena Askrena w Bellatorze można śmiało porównać ze smakowaniem flaków w oleju i tak właśnie było w jego pojedynku z Douglasem Limą. Amerykanin za punkt honoru obrał sobie unikanie jakiejkolwiek walki i dosłowne przeleżenie swojego rywala, a plan zrealizował w 99%. Zdecydowaną większość czasu Ben miał pozycję dominującą czy to w gardzie, czy w półgardzie, z których przez niemal pełne 5 rund Lima próbował różnych poddań, za każdym razem nieskutecznych. Brazylijczykowi zdecydowanie brakowało siły, choć jego pomysłowość jest godna odnotowania. Phenom wykonał kilka przetoczeń, w tym np. rzadko spotykane w MMA podchwycenia za obie nogi. Imponowała również mnogość prób poddań. Kimury, trójkąty nogami, skrętówki, gilotyny, balachy – jednak wszystkie one okazały się być nieudane właśnie ze względu na niedostatek siły.

Zupełnie inaczej wyglądało starcie Askrena z Koreshkovem – tutaj walkę można określić jako starcie Rosjanina samego ze sobą. Ben banalnie łatwo obalał rywala i w parterze pokazywał swoją przewagę, oczywiście siłową, przechodząc w najróżniejsze pozycje, z których i tak nic nie wynikało. Jednak w przeciwieństwie do Limy, Andrey większą część czasu miał Amerykanina albo za plecami, albo w dosiadzie i nijak nie mógł poradzić sobie z toczeniem równej walki. Prawdę powiedziawszy, zakończenie tej walki powinno przyjść znacznie wcześniej, Koreshkov z nielicznych prób poddań Funky’ego wychodził z wielkim trudem, aż w końcu w czwartej rundzie po dość żwawych rozmowach z sędzią nastąpiło przerwanie, z uwagi na brak aktywnej obrony Andrey’a.

Wnioski z obu walk można wyciągnąć dość oczywiste – Lima posiada lepszą kondycję, jego zapaść nastąpiła pod koniec piątej rundy, podczas gdy Koreshkov nie miał wiele do powiedzenia już po 15 minutach. Ponadto Brazylijczyk wybronił aż 7 prób obaleń ze strony świetnego zapaśnika, Andrey’owi ta sztuka udała się ledwie raz. Sama walka w parterze to dowód, że Phenom powinien poradzić sobie z Rosjaninem, zarówno pod względem technicznym jak i siłowym.

Ich umiejętności stójkowe musimy porównać, analizują na inne pojedynki. Koreshkov wiele ze swoich ataków rozpoczyna od prawego sierpowego, co nie jest zbyt dobrą manierą, przy klasycznym ustawieniu. Dla przeciwieństwa, Lima często stosuje najprostszą i najskuteczniejszą na świecie kombinację lewego prostego i następującego po nim uderzenia prawym sierpem, które w jego wykonaniu powaliło już kilku rywali na deski. Andrey chętnie ucieka się do kopnięć na głowę, czasami także próbuje obrotówek, jednak i tutaj Lima powinien mieć przewagę przede wszystkim w dewastujących lowkingach, którymi skutecznie powinien ograniczyć zapał do walki Spartana.

Sądzę, że Phenom jest niewątpliwym faworytem tego pojedynku, ma narzędzia by pokonać Rosjanina, oraz posiada lepsze szlify w każdej płaszczyźnie. Myślę, że walka nie dotrwa do decyzji sędziowskiej i Douglas Lima odprawi Andrey’a Koreshkova przez nokaut.

Zwycięzca: Douglas Lima

Chros Honeycutt vs Paul Bradley

Posiadający nieskazitelny rekord Chris Honeycutt w swoim najtrudniejszym boju

w karierze zmierzy się z Paulem Bradley’em w walce poprzedzającej starcie mistrzowskie.

Zarówno The Cutt jak i Bradley to zwycięzcy NCAA Divison I All-American, zatem szykuje nam się czysto zapaśnicze starcie.

Ostatnią walkę Gentlemana fani skwitowali gwizdami, wyrażając w ten sposób dezaprobatę do poczynań Paula w ringu, które zdecydowanie nie miały wiele wspólnego z MMA. Bliżej im było do zapasów na zawodniku, który w tej płaszczyźnie wiele nie potrafi. Niestety, wydaje się, że kolejny raz czeka nas bardzo nudny pojedynek. Na szczęście, tym razem jego przeciwnikiem będzie Honeycutt, który przebojem wdarł się do Bellatora i choć jego styl to również naśladowanie Askrena i leżenie na rywalu, to jednak w pojedynku z równie zapalonym zapaśnikiem jak Bradley możemy oczekiwać zapaśniczych fajerwerków. Albo wręcz przeciwnie, wszak jak uczy historia MMA, gdzie dwóch zapaśników, tam pojedynek w stójce.

Nie ma większego sensu silić się na głębsze analizy stójkowe, obaj zawodnicy dotychczas swoje poczynania w tej płaszczyźnie uzależniali od następującym po nich wejściach do zwarcia. Cutt w stójce ma dziurawą gardę, przez którą przelatuje większość ciosów, ponadto swoje ataki opiera na mocnych sierpach (tudzież cepach), w które wkłada mnóstwo siły. Można jeszcze dodać, że czasami swoje akcje rozpoczyna kopnięciami. Chris sporo ataków kieruje na tułów rywali, co musi odbierać rywalom tlen. Kondycyjnie zapaśnik wygląda bez zarzutu, siłowo również wydaje się być dobrze uposażony.

Paul Bradley w stójce jest dość poprawny, choć wciąż ma się wrażenie, że jest usztywniony, jego ciosy, choć silne, sprawiają wrażenie, że są pchane. Zapaśniczo Honeycutt wykazuje większą maestrię od Gentlemana, który najczęściej ucieka się do podstawowych technik. Niebagatelne znaczenie powinien mieć wiek Gentlemana, który nieuchronnie zbliża się ku końcowi kariery i choć przemawia za nim spore doświadczenie, to można wysnuć wątpliwości, czy posiada on jeszcze odpowiednio dużą wolę walki.

W tej walce faworytem powinien być Honeycutt, jest młodszy, żwawszy, głodny sukcesów, do tego wydaje się, że złapa Pana Boga za nogi, dostając sporą szansę od Bellatora. Tymczasem Bradley jest już wypalonym zawodnikiem, walczącym w kratkę, po którym nie można się spodziewać nowej młodości. Chris Honeycutt wygra walkę z Paulem Bradley’em przez decyzję.

Zwycięzca: Chris Honeycutt

Michael Page vs Rudy Bears

Michael Page, który budzi coraz więcej emocji wśród fanów wszechstylowej walki wręcz, tym razem skrzyżuje swoje mordercze pięści z doświadczonym Rudym Bearsem.

Nie da się nie odnieść wrażenia, że Rudy Bears jest zawodnikiem odcinającym kupony i walczącym z rywalami ponad swoje umiejętności. Nie jest on obdarzony ani wybitnymi umiejętnościami stójkowymi, ani zapaśniczymi, a do tego posiada raczej słabą szczękę. Tak samo, jak nie miał nic do powiedzenia w walce z Paulem Daley’em, również nie powinien stawić jakiegokolwiek oporu Page’owi.

Opisując Michaela Page’a, mam pewien dylemat. Porównać go do Andersona Silvy czy do Conora McGregora? Prawdę powiedziawszy, jest on hybrydą obu tych zawodników. Z Pająka Page odziedziczył zdolności prowokatorskie, wirtuozerię stójkową i może przede wszystkim kapitalne wyczucie dystansu oraz balans tułowiem. Od Conora wziął co gorsze cechy – ordynarność w klatce, wulgarne zachowania (choć w sumie Anderson też je wplatał w swoje walki), okazywanie lekceważenia rywalowi, które czasami bywa aż niesmaczne. Nic tylko czekać, aż wystarczająco rozwiąże się język Michaela i do gry w ringu dojdą gry słowne poza nim. Nie będę się silił na większe analizy stójkowych umiejętności Page’a – wszak pod każdym względem lepszym na to miejscem jest cykl Sierpem, a prędzej czy później Page stanie się godnym zaistnienia na jego łamach.

Wiele o tej walce pisać nie ma sensu, typowy pojedynek na podbicie oglądalności i widowiskowości, dodając swojej wzrastającej gwieździe nieco fanów. Michael Page w pierwszej rundzie znokautuje Rudego Bearsa.

Zwycięzca: Michael Page

Paul Daley vs Dennis Olson

Paul Daley będzie kolejnym bohaterem gali Bellator 140. Semtex zmierzy się z Dennisem Olsonem.

Dennis Olson jest kolejnym zawodnikiem rzuconym na pożarcie znanemu rywalowi na tej gali. Prawdę mówiąc, o ile jedną walkę jestem w stanie przełknąć, o tyle trzy to ponad siły mojego gardła. Olson debiutuje w Bellatorze w starciu ze świetnym rywalem, który nie powinien mieć problemów z zawodnikami o półkę wyżej od Dennisa. Daley to zawodnik znany m.in. z uderzenia Josha Koschecka po zakończeniu walki. Nie rozpisując się niepotrzebnie, dopiero starcie rewanżowe za UFC 113, w którym Kos po pięciu latach dostanie możliwość odpowiedzi na tamto uderzenie, będzie powodem do głębszej analizy. Podkręcając nieco atmosferę przed przyszłością

 He’s just like a very slow-developing child. He’s lucky that he has achieved what he has in this sport and made a pretty decent life for himself. I don’t think his brain was going to take him anywhere else as it was.

(wywiad dla mmamania.com)

Na szczęście w tym samym wywiadzie Daley zapewnia, że starcie jak z Olsonem jest jego ostatnim tego rodzaju w karierze i mam nadzieję, że dotrzyma słowa – chyba nikt nie chce oglądać źle zestawionych pojedynków. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do Dennisa Olsona, to odsyłam do walki z Toddem Chattelle.

Tymaczasem Paul Daley znokautuje Dennisa Olsona w pierwszej rundzie.

Zwycięzca: Paul Daley

Brennan Ward vs Roger Carroll

Kończąc kartę absurdu, Brennan Ward zawalczy Rogera Carrollem.

Już pierwszy rzut oka na Carrolla nie robi wrażenia – zawodnik ten wywodzi się z tej samej organizacji co Olson, jego rekord nie budzi większego respektu, zwłaszcza w obliczu perspektywicznego zawodnika, jakim jest Ward. Carroll będzie miał przede wszystkim problem z warunkami fizycznymi – choć ma tylko 2 cm mniejszy zasięg, to wzrostem brakuje mu aż 8 cm do przeciwnika. Do tego jest mało mobilny, jego garda przepuszcza wiele uderzeń, kondycyjnie również nie imponuje, a technicznie wygląda przeciętnie. Dla Warda powinna być to woda na młyn. Już w stójce Brennan powinien zaznaczyć swoją przewagę, a po ewentualnym obaleniu Carroll nie powinien mieć nic do powiedzenia, wobec silnego jak tur Irish Bad Boya.

Choć dopuszczam tutaj dotrwanie walki do decyzji, to nie widzę innej możliwości, by nie była ona na korzyść Warda. Niemniej jednak sądzę, że nie dalej jak w drugiej rundzie Brennan Ward podda Rogera Carrolla.

Zwycięzca: Brennan Ward

Karta główna

Douglas Lima (26-5) vs Andrey Koreshkov (17-1)
Chris Honeycutt (6-0) vs Paul Bradley (22-6)
Michael Page (7-0) vs Rudy Bears (16-13)
Paul Daley (36-13) vs Dennis Olson (14-8)
Brennan Ward (10-3) vs Roger Carroll (16-12)

Karta wstępna

Rodrigo Almeida (12-2) Blair Tugman (7-5)
Parker Porter (6-4) vs Eric Bedard (6-5)
Josh Neer (33-13) vs Matt Secor (0-0)
Ilya Kotau (0-0) vs Nicholas Sergiacomi (0-0)
Billy Giovanella (8-3) vs Remo Cardarelli (4-2)
Dean Hancock (1-0) vs Alex Dunworth (2-1)
Kaline Medeiros (4-4) vs Sarah Payant (1-0)
Waylon Lowe (15-6) vs Ryan Quinn (10-5)

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button