Komedia! Robert Ruchała zdradził, co mówił do niego w trakcie walki Michele Baiano i co powiedział na koniec!
Pokonawszy jednogłośnie Michele Baiano, Robert Ruchała zdradził, o czym rozmawiał z Włochem w trakcie walki.
W sobotni wieczór w Warszawie Robert Ruchała podtrzymał nieskazitelny bilans, zadając pierwszą w karierze porażkę Michele Baiano.
Pomimo iż Polak był zdecydowanym bukmacherskim faworytem zawodów, Włoch zawiesił mu poprzeczkę bardzo wysoko. Walka okazała się bardzo wyrównana, a o wiktorii naszego reprezentanta zadecydowały aspekty zapaśniczo-parterowe. W drugiej i trzeciej rundzie był w stanie przez dłuższy czas kontrolować rywala z góry, ostatecznie zwyciężając na kartach sędziowskich.
– Mówiłem, wiedziałem i nastawiałem się na trzy rundy – powiedział Robert w rozmowie z dziennikarzami po gali. – Wszyscy mówili, że „pierwsza runda i nokaut albo go udusisz, bo widać, że jest obsrany”. A ja wiedziałem, że trzy rundy mnie czekają, bo ten gość nie przyjechał tutaj, żeby odpuścić. Ma 7-0, jest w moim wieku, ambitny, więc wiedziałem, że pomimo że w drugiej rundzie siedział i odpoczywał, to wiedziałem, że do trzeciej wyjdzie i będzie chciał mi urwać głowę.
W drodze do gali Baiano nie był szczególnie rozmowny, jakby znudzony całą atmosferą – jak mantrę jednak powtarzał, że Robert to nudziarz, który miga się od prawdziwej walki, unika wymian, biega po klatce.
W trakcie pojedynku i po jego zakończeniu obaj zawodnicy wdali się w krótkie pogawędki. Co dokładnie mówiono?
– Powiedział w trzeciej rundzie: you are boring, you are boring – zdradził Robert Ruchała w rozmowie z Pauliną Klimek. – I tak, wiesz, przez chwilę odpuszczał, ja go biłem, coś tam zaczynał znowu, ale pod koniec trzeciej rundy już się poddał w sumie. I tak, wiesz, gadał.
– Jak mu podziękowałem – mówię: thank you, Michele, że you are good fighter, respect – a on do mnie: ye, ye, good but you are still boring. Mówię ok.
Także podczas konferencji prasowej po gali reprezentant Grapplingu Kraków podobnie zrelacjonował klatkowe rozmowy.
– Najlepsze, bo w trzeciej rundzie mi mówi tak: eh, you are boring – powiedział Ruchała. – A ja mówię: okay. Biję go, biję go, a on: eh… No i nic. I nie robi nic. Mówię: Boże, Boże, dobra, robię swoje, nie? Biję go, biję, biję. Skończyła się walka i mówię: Michele, respect, respect, you are good fighter. A on: pff, still boring, still boring. Good, ok.
Odnotujmy, że słowa te Włocha nieźle komponują się ze stocktońsko-zielarskim klimatem, jaki przywiódł nad Wisłę – wszak gdy lata temu Rafael dos Anjos kontrolował i rozbijał z góry Nate’a Diaza, młodszy ze stocktońskich braci do końca walki kpił z Brazylijczyka i szydził.
Robert zapewnił, że tak jak nie żywił do Włocha żadnych negatywnych uczuć przed walką, nie żywi ich także po niej.
– Nie mógł się pogodzić z przegraną – stwierdził. – Ma 23 lata, jest ambitny, jest niepokonany, przyjechał tutaj i chciał pokazać wszystkim, że jest, kurwa, dobry. A ja go tutaj przystopowałem. Niedziwne więc, że się wkurzył.
– Ale wiesz, taka walka musiała być. Też nie wiedziałem trochę, czego mam się spodziewać, więc trzeba było być też trochę ostrożnym. Widać było, że te high kicki ma bardzo szybkie, więc musiałem mu okopać nogę, żeby ich nie kopał. I rzeczywiście, w drugiej trzeciej rundzie praktycznie ich nie kopał.
Pokonując Michele Baiano, Robert Ruchała odniósł czwarte zwycięstwo pod sztandarem KSW, które mocno przybliża go do walk o najwyższe laury w kategorii piórkowej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.