Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
KSWPolskie MMA

Typowanie KSW 57: De Fries vs. Kita

Analizy i typowanie wszystkich walk dzisiejszej gali KSW 57: De Fries vs. Kita, która odbędzie się w Łodzi.

77,1 kg: Albert Odzimkowski (11-4) vs. Christian Eckerlin (12-5)

Christian Eckerlin to przede wszystkim stójkowicz – i to nieźle poukładany. Dobrze korzysta z lewego prostego, tu i ówdzie składa krótkie kombinacje, które od czasu do czasku zakończy kopnięciem. Atakuje latającym kolanami, doskakuje z łokciami. Przede wszystkim jednak dobrze pracuje na nogach, będąc trudnym do zamknięcia na ogrodzeniu. Dysponuje też solidną kondycją.

Nie będę ukrywał, że w tym kontekście kursy bukmacherskie tak wyraźnie faworyzujące Alberta Odzimkowskiego nieco mnie dziwią. Złoty nie był widziany w akcji od roku, gdy przegrał z Michałem Michalskim, dostając srogie lanie. Owszem, na początku mocno okopał łydkę wykrocznej nogi rywala, ale gdy wylądował na deskach po podbródku Michaskiego, wszystko posypało się jak domek z kart i w stójce przyjmował już niemal wszystko.

Lewy prosty Eckerlina może stanowić problem dla polskiego zawodnika. Z drugiej natomiast strony, Niemiec nie jest tytanem, jeśli chodzi o bronienie się przed niskimi kopnięciami – a Złoty rąbie mocno.

Jestem bardzo daleki od skreślania debiutującego w KSW Eckerlina, ale… mając na uwadze, że w tym pojedynku wraca do wagi półśredniej po kilku latach wojaczki w 84 kilogramach, a jego defensywa zapaśnicza jest odrobinę podejrzana – owszem, pracą na nogach tłamsi wiele podejść zapaśniczych rywali, ale gdy da się złapać, tak różowo już nie jest – za minimalnego faworyta uważam Odzimkowskiego. W parterze powinien przeważać, bo szczególnie z pleców Niemiec nie ma wiele do zaoferowania.

Mieszając akcje stójkowe – lowkingi! – z zapasami i będąc zawodnikiem aktywniejszym i agresywniejszym – Eckerlin chętnie oddaje pole – Złoty ugra tutaj decyzję.

Zwycięzca: Albert Odzimkowski przez decyzję

80 kg: Kacper Koziorzębski (7-2) vs. Marcin Krakowiak (9-3)

Sprawa nie wygląda tutaj na specjalnie skomplikowaną. Kacper Koziorzębski to sprawniejszy i znacznie wszechstronniejszy uderzacz, który nie powinien mieć też problemów z utrzymaniem walki na nogach. Zresztą nawet jeśli wyląduje na plecach, mam wątpliwości, czy debiutujący w KSW Marcin Krakowiak będzie w stanie mu poważnie zagrozić czy też utrzymać go na dole. Nie wykluczam natomiast, że sam Koziorzębski poszuka tutaj obalenia – chociażby po to, aby dodatkowo obciążyć procesor rywala.

Grzechem byłoby nie odnotować, że Krakowiak nie jest tytanem w obszarze obrony przed niskimi kopnięciami, podczas gdy Koziorzębski zarąbał lowkingami dwóch ostatnich rywali. Nie wróży to debiutantowi dobrze! Nie wróży mu też dobrze wspomniana wszechstronność kickbokserska Kacpra, który z równą ochotą atakuje nogi, korpus i głowę swoich przeciwników – czy to ciosami, czy szerokim arsenałem kopnięć. Owszem, czasami jeszcze bywa zbyt agresywny, wpadając w klincz, ale nie sądzę, aby miało to większe znaczenie w tym pojedynku.

Krakowiak tanio skóry nie sprzeda, ale nie będąc w stanie obalać Koziorzębskiego, nie znajdzie odpowiedzi na kickboxing utalentowanego i charakternego – potrafi też przyjąć, gdy sytuacja tego wymaga! – reprezentanta wrocławskiego Rio Grappling.

Zwycięzca: Kacper Koziorzębski przez (T)KO

83,9 kg: Tomasz Drwal (22-5-1) vs. Patrik Kincl (22-9)

Nie jest to łatwe zestawienie dla Tomasza Drwala. Wiadomo, w lipcowym starciu z Łukaszem Bieńkowskim Goryl powracał do akcji po pięcioletniej przerwie, więc oczywistym jest, że miał na sobie sporo rdzy, ale… To był niepokojący występ. Niepokojący pod względem szybkości Drwala, reakcji na ciosy, aktywności, mobilności.

Patrik Kincl wraca teraz do klatki po półtorarocznej przerwie, ale w obszarze kickbokserskim powinien mieć bardzo wyraźną przewagę – szczególnie szybkościową. Czeski zawodnik ma odrobinę karatecki styl walki, dobrze kontrolując dystans, doskakując z ciosami, głównie prostymi, odskakując. Jest nieuchwytny. W stójce Polaka czeka więc piekielnie ciężka przeprawa.




Natomiast Drwal prawdopodobnie będzie miał po swojej stronie przewagi siłową oraz z dużym prawdopodobieństwem – parterową. Rzecz jednak w tym, że najpierw musi obalić Kincla – a w zasadzie dopaść go w klinczu. A o to łatwo nie będzie.

Jeśli Goryl zdoła jednak przenieść walkę do parteru, jest w stanie co najmniej skontrolować czeskiego rywala, a może nawet skończyć go uderzeniami. Z góry deficyty szybkościowe polskiego zawodnika nie będą bowiem miały większego – żadnego? – znaczenia. Do gry wejdzie jego mocny grappling, doświadczenie, wyrachowanie, przewaga fizyczna.

Kto wie, może rzeczywiście starcie z Bieńkowskim naznaczone było piętnem długiego rozbratu ze sportem i dzisiaj Drwal mocno podrasował formę? Nie sposób tego wykluczyć. Mając jednak na uwadze zaawansowany wiek Goryla – 39 lat – mam co do tego poważne wątpliwości… Speed kills.

Zwycięzca: Patrik Kincl przez (T)KO

83,9 kg: Cezary Kęsik (12-0) vs. Abus Magomedov (23-4-1)

Trudny do wytypowania pojedynek! Jeden z najtrudniejszych w rozpisce. Kęsik jest ruchliwy, posiada solidny boks, niezłe kopnięcia i mocny parter – szczególnie z góry.

Nie jestem pewien, jak długo Polak będzie chciał rywalizować z Abusem Magomedovem w stójce. Dagestańczyk będzie bowiem miał po swojej stronie sporą przewagę warunków fizycznych, a do tego w obszarze kickbokserskim prezentuje się naprawdę nieźle. Regularnie zaprzęga do działania różnorodne kopnięcia z obu nóg, na wszystkich wysokościach – szczególnie te frontalne. Korzysta z ciosów prostych, potrafi walczyć z obu ustawień. Ponadto jest też solidnym zapaśnikiem – zarówno w ofensywie, jak i w defensywie.

Forma Magomedova jest jednak pewną niewiadomą, bo nie był widziany w akcji od ponad półtora roku. Jeśli jednak nie pokrył się zbyt grubą rdza, znacznie mniej doświadczony Cezary Kęsik może mieć tutaj poważne problemy.

Jestem jednak daleki od skreślania zawodnika z Lublina, bo zarówno w stójce może rozstrzygnąć ten pojedynek na swoją korzyść – posiada bowiem ciężkie pięści, a defensywa Magomedova do elitarnych nie należy – jak i w parterze, jeśli zdoła przewrócić rywala. Rzecz jednak w tym, że o ustrzelenie Dagestańczyka na nogach łatwo nie będzie, bo trzeba najpierw przedrzeć się przez jego długie ręce i niezłą pracę na nogach. Mam natomiast wątpliwości, czy Lubelskiemu Czołgowi starczy szlifów zapaśniczych, aby przenosić akcję do parteru. Innymi słowy…

Zwycięzca: Abus Magomedov przez decyzję

61,2 kg: Antun Racić (24-8-1) vs. Bruno Santos (9-1)

Dla 22-letniego Brazylijczyka będzie to zdecydowanie największa walka w sportowej karierze. Walczący z odwrotnego ustawienia pretendent w starciu z Antunem Raciciem będzie miał po swojej stronie gigantyczną przewagę warunków fizycznych. Oddać młodzianowi też trzeba, że potrafi nieźle korzystać z prostych, dobrze kamuflując okrężne kopnięcia zakroczną nogą.

Rzecz jednak w tym, że ma spore problemy z kontrolą dystansu. Ba, jako zawodnik, który specjalizuje się przede wszystkim w parterze, sam regularnie szuka obaleń. W konfrontacji ze świetnie odnajdującym się w kotłach zapaśniczych i kulankach parterowych oraz bardzo zachowawczo walczącym z góry Chorwatem nie wróży mu to najlepiej.



Wiadomo, młodość rządzi się swoimi prawami, więc być może Santos da się ponieść fantazji i znokautuje Racicia jakimś kolanem w kontrze na obalenie albo jednak zapnie instynktowną technikę kończącą w parterze – bo oddać mu trzeba, że na dole prezentuje się nieźle, potrafiąc umiejętnie zachodzić rywalom za plecy. Szczególnie na początku walki niewidziany w akcji od ponad roku Chorwat może być pokryty delikatną rdzą, więc jeśli pretendent ruszy ostro… Kto wie!

Trudno jednak nie widzieć faworyta w znacznie bardziej doświadczonym Raciciu. Jego zapasy, kondycja i doświadczenie przesądzą. Wypunktuje młodziana albo skończy go w mistrzowskich rundach.

Zwycięzca: Antun Racic przez decyzję

70,3 kg: Artur Sowiński (21-11) vs. Borys Mańkowski (21-8-1)

Do szczegółowej analizy walki zapraszam – tutaj.

Zwycięzca: Borys Mańkowski przez decyzję

70,3 kg: Roman Szymański (13-5) vs. Marian Ziółkowski (21-8-1)

Do szczegółowej analizy walki zapraszam – tutaj.

Zwycięzca: Marian Ziółkowski przez decyzję

120,2 kg: Phil de Fries (18-6) vs. Michał Kita (20-11-1)

Nie skreślam tutaj Michała Kity, bo szczególnie w obszarze kickbokserskim lżejszy od rywala o ponad 13 kilogramów Polak może notować sporo sukcesów – a i nie sposób wykluczyć, że znajdzie sposób na ustrzelenie Phila De Friesa. Zabrzanin potrafi bowiem walczyć z obu ustawień, dobrze korzysta z prostych, lubi bombardować korpus rywala srogimi middlekickami, nieźle kontroluje dystans.

Ba! Nawet w obszarze klinczersko-zapaśniczym Masakra nie musi stać na straconej pozycji, choć tutaj oczywiście musimy poszperać trochę głębiej, aby znaleźć jego szanse… Tym niemniej, Kita posiada spore doświadczenie zapaśnicze, dobrze odnajduje się w kotłach, potrafi sprawnie przetaczać rywali. Lubi obalenie kontrować gilotyną, a gdy znajdzie się na plecach, chętnie szuka nie tylko przetoczeń, ale też skrętówek.

Rzecz jednak w tym, że o poddanie De Friesa gilotyną czy skrętówką będzie piekielnie trudno. W ogóle wstanie spod znacznie cięższego Brytyjczyka – na domiar złego niezwykle przecież sprawnego w parterze! – będzie diablo skomplikowane. Na tym jednak nie koniec, bo to Brytyjczyk będzie rozdawał karty w klinczu – tam pomogą mu dodatkowe kilogramy.

Nie odbieram szans zawodnikowi z Zabrza, bo w stójce będzie przeważał technicznie i szybkościowo. Uderza znacznie mocniej od De Friesa, choć Brytyjczykowi oddać trzeba, że potrafi sporo przyjąć. Natomiast bokserska czutka Michała, który wie, jak i kiedy uderzyć, aby jego cios wywołał najwięcej obrażeń, może stanowić dla niewidzianego w boju od zeszłego roku Phila problem, szczególnie w pierwszej rundzie.




Jeśli jednak Kita nie ustrzeli mistrza w pierwszej, najpóźniej drugiej rundzie, wówczas nie sądzę, aby był w stanie utrzymywać walkę na środku klatki, w dystansie wystarczająco długo, aby rozbić lub ubić De Friesa w późniejszych odsłonach. Klinczu będzie coraz więcej, a tam to bak z paliwem Polaka pustoszał będzie szybciej. Gdy natomiast De Fries w końcu obali i ustabilizuje, umęczy lub ubije.

Zwycięzca: Phil De Fries przez (T)KO

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

*****

Koszulki Lowking.pl dostępne w sprzedaży!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button