Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
UFCZapowiedzi gal UFC

Przed burzą – UFC 173, Barao vs Dillashaw

Dwa tygodnie zmuszeni byliśmy czekać na UFC, ale w końcu jest! W walce wieczoru gali oznaczonej numerem 173 Renan Barao skrzyżuje rękawice z TJ Dillashawem.

Systematycznie dodawane będą analizy i typowania kolejnych pojedynków, więc sprawdzajcie temat regularnie!

WALKA WIECZORU

135 lbs: Renan Pegado vs TJ Dillashaw

Renan Pegado (32-1, 7-0 UFC), lepiej znany jako Barao, w ocenie komentatorów i fanów jest murowanym faworytem w starciu z TJ Dillashawem (9-2, 5-2 UFC). Amerykanin otrzymał tą walkę w wyniku kontuzji Chrisa Weidmana, który pierwotnie na tej gali miał bronić pasa mistrzowskiego w walce z Lyoto MachidąUFC zatem zdecydowało się zorganizować inną walkę i pas, przesuwając Dillashawa z pierwotnie zaplanowanego boju na tej samej gali z Francisco Riverą właśnie do starcia z Barao. Bardziej do tego pojedynku nadawał się oczywiście Raphael Assuncao, ale nie był gotowy z powodu drobnych urazów.

Gdzie nie spojrzeć, wszyscy skreślają niedoświadczonego 28-latka z Alpha Male, wieszcząc łatwe zwycięstwo Brazylijczyka. Może się tak wydarzyć i szanse na taki a nie inny scenariusz są całkiem duże, co jednak oznaczać będzie solidne problemy marketingowe dla UFC, bo kto jest w stanie wskazać jakiegoś zawodnika w dywizji koguciej, o którym można powiedzieć, że mógłby sprawić problemy mistrzowi? Dominick Cruz ze zdezelowanymi kolanami? Francisco Rivera albo Takeya Mizugaki? Raphael Assuncao?

Brazylijczyk nie zawsze był fanem stójkowych wymian. Przychodząc do UFC po tym, jak Zuffa skonsumowała WEC, był raczej typem zawodnika, który nieustannie wywiera presję na rywalach, by sprowadzać ich do parteru i tam z góry ubijać i poddawać. Z czasem coraz bardziej rozwinął się od strony kickbokserskiej i dziś znajduje się już na takim etapie, że bywa porównywany w tym aspekcie do Jose Aldo, co komplementem winno być nie lada. Barao najlepiej czuje się, gdy walka toczy się w dystansie kickbokserskim – może wówczas korzystać z bogatego arsenały swoich niesygnalizowanych kopnięć, będąc jednocześnie poza zasięgiem pięści rywala.

Czym w stójce zagrozić może mu TJ Dillashaw, który ostatnimi czasy poczynił ogromne postępy w tej płaszczyźnie? Jest kilka elementów, gdzie możemy pokusić się o poszukanie szans dla pretendenta.

Brawl

Brazylijczyk czasami wdaje się w szalone wymiany, które zawsze oznaczają podwyższone ryzyko dla obu zawodników. Czy dominator dywizji koguciej czyni tak, zapominając w szale bitewnym o technice, czy też jest to jego sposób na to, by pokazać rywalowi, że nie ma oporów przed wymienianiem bomb, pozostaje bez większego znaczenia. Tak po prostu się dzieje, czego dowodem starcia z Bradem Pickettem, Michaelem McDonaldem czy Eddiem Winelandem. To jedna z dwóch największych szans dla Dillashawa, bo w ostatnich walkach udowodnił, że treningi z Duanem Ludwigiem nie poszły na marne – doskonale pracuje na nogach, raz po raz markuje ciosy, stając się nieprzewidywalnym i zmuszając rywali do zgadywania, z jaką kombinacją wystrzeli w kolejnej akcji. Przeplata ciosy na głowę z ciosami na korpus, uderza z pozycji, z których trudno jest trafić jego samego. Wineland czy zwłaszcza McDonald udowodnili, że szermierka na pięści z Brazylijczykiem nie jest wcale najgorszym pomysłem.

Żeby jednak nie było tak kolorowo dla TJ Dillashawa… Nie mierzył się dotychczas z rywalami, którzy prezentowaliby zbliżony poziom do Barao. To po pierwsze. Po drugie natomiast, jeśli nawet Amerykanin trafi kilka razy w półdystansie Brazylijczyka, to… co z tego? Nie pozbawi go przytomności jednym ani kilkoma ciosami, co najwyżej zdobędzie kilka punktów w oczach sędziów. Jeśli Mike Easton i wspomniany już tu Raphael Assuncao byli w stanie przetrwać masę ciosów Dillashawa, to nie inaczej będzie z Barao.

Boks + zapasy

O pewnych nadziejach dla Amerykanina stanowić mogą również jego zapasy, a może raczej płynne sekwencje ruchów:

– bezpieczne przejście do półdystansu dzięki doskonałej pracy nóg,
– atak jakąś kombinacją bokserską i uniknięcie odpowiedzi rywala dzięki dobremu balansowi,
– błyskawiczne przejście do obalenia.

Tak. TJ Dillashaw jest w tym naprawdę dobry. W jednej chwili skraca dystans, atakuje kombinacją i przenosi walkę do parteru. Poprzedni przeciwnicy Barao nie byli tak płynni w przejściach do półdystansu, kombinacji i obalenia – i nie byli tak skutecznie w każdej z tych faz akcji.

Jest jednak i druga strona medalu. W UFC Brazylijczyka jeszcze nikt nigdy nie zdołał obalić – skuteczność obrony przed sprowadzeniami w jego wypadku wynosi 100%. Dillashawa czeka zatem piekielnie trudne zadanie. Nawet jeśli się ono powiedzie i Dillashaw znajdzie się na górze, to cóż tam może zdziałać? Ani nie dysponuje jakimś ciężkim gnp, ani nie zademonstrował jakiejkolwiek magii BJJ.

Nieprzewidywalność

Oczywiście, zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że pisanie o nieprzewidywalności Dillashawa w kontekście jego walki z Barao jest trochę nie ma miejscu, ale… Amerykanin naprawdę dobrze pracuje na nogach, bardzo rzadko porusza się do przodu i do tyłu, preferując kierunki boczne, co może mieć ogromne zalety. Ponadto często zmienia pozycję z klasycznej na odwrotną – to kolejny punkcik do jego nieprzewidywalności. Wreszcie też całkiem nieźle kopie, co w połączeniu z dobrym boksem jeszcze bardziej urozmaica jego grę stójkową.

Werdykt

TJ Dillashaw to bardzo utalentowany i nadal rozwijający się zawodnik, którzy za dwie, trzy walki może być dużo lepszy. Nawet Duane Ludwig twierdzi, że to za wcześnie dla jego podopiecznego na taki pojedynek, a wydaje się, że kto jak kto, ale on wie, co mówi. Barao to bowiem potwór. Piekielne lowking, ciężkie ręce, doskonała dynamika, rewelacyjna kondycja, pierwszorzędne zapasy, kapitalny parter i ogromne doświadczenie. Wszystko to i wiele innych przemawia za Brazylijczykiem.

Nie odbieram jednak wszystkich szans pretendentowi, bo jeśli podejdzie bez respektu do Barao, a ten go zlekceważy, to być może jakimś cudem Amerykanin znajdzie drogę do zwycięstwa. Szanse na to są, ale jednak marginalne.

Zwycięzca: Renan Barao przez poddanie

BUKMACHER MMA

Barao – 1.13, Dillashaw – 6.80. Każdy musi indywidualnie ocenić, czy lepiej wrzucić Barao do podbicia jakiegoś innego kursy, czy Amerykanina w singlu. Ja wybieram to drugie rozwiązanie.

Propozycja – zwycięstwo TJ Dillashawa (6.80)

1 2 3 4Następna strona

Powiązane artykuły

Komentarze: 21

  1. Tak sobie na początku myślę „Co ten Naiver widzi w tym Pichelu”, ale potem przeczytałem ,że Antoś nie walczył przez rok, co może mieć pewien wpływ na jego dyspozycję, szczególnie na początku walki…

    Sam jednak wolę nie obstawiać tej walki… chyba, że na ważeniu coś się wydarzy i Pichel stanie się niespodziewanie dobrym gośćiem do zagrania

  2. Kurs na Ala rzeczywiście w porządku, bo jest to „pewniak”, miałem pisać pod to analizę, ale wybrałem inne walki (a czas na analizy jednak mam ograniczony).

    Myślę, że taki ako na cztery walki Iaquinta + Cormier + Barao + Chiesa jest ciekawym wyborem ze sporym ako (2,85).

  3. Analiza Ferguson vs Kikuno dodana. To też raczej pewniak w mojej opinii, nad którym warto się pochylić. Z powyższej taśmy zdecydowanie najwięcej wątpliwości miałbym przy Chiesie…

    1. Zastąpił Saffiedine’a, który miał się bić z Ellenbergerem, ale było to 2 miesiące temu, więc czasu miał sporo na przygotowanie, choć walkę z Hendricksem jeszcze w kościach… I może nadal ma?

  4. Analizowałem Rivera vs Mizugaki. Jak ogląda się stójkę Rivery, to szybko robi ona wrażenie, pozycja kickbokserska, mocne kombinacje, bardzo dobra technika… Jednak Rivera ma dziury w swojej gardzie, a Japończyk bije szybko i potrafi uderzyć precyzyjnie.

    Myślę, że Rivera powinien zaprzęgnąć do tej walce lowkingi, to być może uda mu się osłabić szybkie nogi Japończyka i go wypunktować, ale bukmacherzy ocenili ten pojedynek mniej więcej dobrze, dlatego analizy nie było.

  5. Zwycięstwo Dillashawa to dla mnie nie tylko niespodzianka roku, ale jedna z największych niespodzianek w mma jakie znam. Tym bardziej, że to była pełna dominacja, a nie jak się często zdarza w mma, jeden celny cios. A to co zrobił Cormier, trudno opisać, wyglądało to tak jak mówił Rogan, jak walka chłopca z mężczyzną. Żal było patrzeć jak taki zawodnik jak Henderson jest tak poniewierany.

    1. henderson powinien zakończyć karierę po walce z belfortem. pamiętam jak sam namawiał fedora do zakończenia kariery by się nie rozmieniał na drobne. a jak o niego samego chodzi to zmienił zdanie to niech go biją i poniewierają to może to w końcu zrozumie.
      a i na match makera można narzekać bo wynik tej walki był oczywisty. dla mnie henderson od dawna jest już poza top 10 dywizji.

  6. Trzy rzeczy:

    – wielki respekt dla Varnera za przewalczenie całej rundy z tak paskudną kondycją, jestem tym oczarowany,

    – praca nóg TJ w tej walce to jedna z lepszych rzeczy jaką widziałem odkąd oglądam MMA. Naprawdę wyglądał fenomenalnie, kołata mi się jednak jedno pytanie, czy aby Barao nie dał ciała gdzieś w ostatnim etapie przygotowań? Tj jest bardzo szybki, ale wydawało mi się, że Barao jest dużo wolniejszy niż zwykle. Odczuwałem to już zanim wyłapał ten overhand w 1 rundzie,

    – CORMIER co za zapasy. Mówcie co chcecie, ale Cormier dominuje Jonesa w walce o pas, nie może być inaczej. Przewróci go za każdym razem kiedy będzie chciał, a nie widzę opcji, żeby Jones przewrócił Cormiera. Oczywiście nie jestem obiektywny, bo Cormier jest jednym z moich ulubieńców, a stójka Jonesa to ciągle najwyższy format. Nie mam jednak wątpliwości, że zapaśniczo nikt nie zbliży się nawet do DC.

  7. W walce TJ godna szacunku była praca bokserska (sierpa proszę). Wygrał walkę samym lewym prostym, cała reszta to było już dodatkowe masakrowanie przeciwnika. Wyraźnie był szybszy od Barao, który szczerze powiedziawszy wyglądał jakby walczył wagę wyżej. Praca nóg TJ godna podziwu, skakał w ringu, jakby go mata w stopy parzyła. Godnym szacunku jest też dążenie do skończenia walki, a nie punktowanie pod koniec ledwo żywego Barao. Zdecydowanie piękna postawa nowego mistrza. Gratulacje za trafiony kurs Naiver.

    Al Iaquinta zawiódł. Nie wyglądał, jakby mógł walkę wygrać, wpakował się w duszenie i zasłużenie przegrał. Niech z tej walki wyciągnie naukę, bo może być znacznie lepszym, niż pokazał wczoraj.

    Kikuno chyba już udowodnił, że jest na poziomie Mulherna, a nie UFC.

    Szkoda Ellenbergera, w walce wyglądał, jakby zapomniał, że walka mma nie polega na jednym celnym ciosie. Znowu jego postawa pozostawia wiele do życzenia, niestety w moich oczach już sporo stracił. Bardziej myślał o zarobieniu kilku groszy niż o wygranej. Wydaje mi się, że ma jakieś prywatne problemy, bo w ringu wyglądał nie jak zawodnik mma, tylko człowiek zmuszony do walki. Lawler był do pokonania, tylko niestety nie miał przeciwnika, który chciałby to zrobić.

Dodaj komentarz

Back to top button