Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
Bukmacher MMATechnika MMAUFCZakłady bukmacherskie MMA

Israel Adesanya vs. Yoel Romero – analiza bukmacherska PZBUK przed UFC 248

Techniczna analiza i typowanie pojedynku o mistrzostwo kategorii średniej pomiędzy Israelem Adesanyą i Yoelem Romero, który odbędzie się podczas gali UFC 248.

W walce wieczoru gali UFC 248 w Las Vegas Israel Adesanya stanie do formalnie pierwszej obrony tytułu mistrzowskiego kategorii średniej, mierząc się z Yoelem Romero, którego upatrzył sobie w zastępstwie za niezdolnego do walki z powodu kontuzji bicepsa Paulo Costy.

Nigeryjczyk jest wyraźnym bukmacherskim faworytem konfrontacji. Czy słusznie?

185 lbs: Israel Adesanya (18-0) vs. Yoel Romero (13-4)

Czym obaj zawodnicy wyróżniają się w oktagonie?

Jak walczy Yoel Romero?

Styl Yoela Romero uległ zmianom na przestrzeni lat. Gdy dołączał do UFC, był niezwykle mobilnym zawodnikiem, który nieustannie hasał rytmicznie do lewej i prawej, by nagle tenże rytm złamać, doskakując z potężnymi kowadłami.

Dziś mający na karku już 42 lata Kubańczyk znacznie bezpieczniej zarządza swoim bakiem z paliwem. Nie jest już tak ruchliwy jak onegdaj, znacznie ostrożniej wybiera momenty do ostrych szarż. Walczy bardziej ekonomicznie, z rzadka szuka kosztujących wiele energii obaleń.

Żołnierz Boga potrafi walczyć z obu pozycji, chętnie je mieszając. Ostatnimi czasy najczęściej jednak widujemy go w oktagonie w odwrotnym ustawieniu.

Kubańczyk jest niezwykle zwinny i dynamiczny, a zarazem diablo kreatywny. A cechy te w połączeniu z ospałym, leniwym i chwilami wręcz niedbałym stylem walki, jaki wnosi do oktagonu, czynią go piekielnie niebezpiecznym. Romero usypia bowiem swoich rywali, by w pewnej chwili doskoczyć do nich niczym wściekły zwierz z morderczymi intencjami.

Najgroźniejszą bronią Kubańczyka jest jego lewa ręka. Najczęściej smaga nią rywali w formie mniej lub bardziej obszernego sierpa, którego poprzedza kiwką prawym – czasami podwójnym – ale potrafi też zaprzęgać ją do działania w charakterze szybkiego jaba.

Ostatnimi czasy bardzo upodobał sobie atakowanie bezpośrednim lewym sierpowym – rzadziej lewym prostym – zaraz po zmianie ustawienia z odwrotnego na klasyczne. W ten sposób Kubańczyk wykorzystuje kilka milisekund, których jego oponenci potrzebują, aby dostosować się do zmienionego przezeń przed chwilą ustawienia – wówczas właśnie są szczególnie narażeni na uderzenia. Tego rodzaju bezpośrednimi lewymi sierpowymi z klasycznego ustawienia Romero zaskoczył kilka razy Costę.

Yoel lubi też ruszyć z ostrą szarżą, rozpuszczając potężne sierpowe. Nie stroni też od kombinacji 1-2, jabów z obu rąk – z obu ustawień, także na korpus – czy nawet młotków na uda przeciwników.

Żołnierz Boga nie jest może wirtuozem, jeśli chodzi o kontruderzenia, ale potrafi czasami przepuścić ciosy proste, kontrując overhandem czy nawet… łokciem!

W defensywie korzysta z różnorodnych form gardy, świetnie zbijając też nadlatujące ciosy. Wszystko to uzupełnia dobrym balansem. Gdy pięści rywala przedrą się przez te zasieki defensywne, w sukurs Romero przychodzi jego twarda szczęka.

Tu i ówdzie Kubańczyk poszuka rozmaitych kopnięć – niskich, tych na korpus, zarówno smagających, jak i okrężnych, oraz wysokich. Lubi też atakować kopnięciami na kolana rywali – i to z obu pozycji. W pierwszej walce z Robertem Whittakerem sprawił Reaperowi tego rodzaju kopnięciami masę problemów, już w pierwszej rundzie dewastując mu kolano.

W jego arsenale nie brakuje też latających kolan – czasami przygotowywanych markowanym zejściem do nóg – kontrujących łokci czy obrotowych backfistów. Yoel lubi też prowokować rywali do obniżenia pozycji poprzez obalenia, aby następnie rozpuścić podbródki – takowymi potraktował kilka razy Borrachinhę.

Jak na srebrnego medalistę olimpijskiego w zapasach w stylu wolnym przystało, Yoel Romero posiada rewelacyjny wrestling, ale w oktagonie zaprzęga go do działania tylko od wielkiego dzwona. O ile w klinczu jest piekielnie niebezpieczny, potrafiąc położyć na plecach każdego niemal przeciwnika, to znacznie gorzej prezentuje się pod względem kontroli z góry. Jedynym rywalem, któremu zafundował z góry piekło, był Lyoto Machida – lata temu. Z drugiej zaś strony, w wielu pozostałych pojedynkach Kubańczykowi z nawiązką wystarczało do zwycięstwa to, co potrafi w obszarze kickbokserskim.




Jak wspomniałem, Romero nie wyróżnia się pod względem kondycji, ale na ogół tak zarządza swoimi zasobami energii, że pozostaje niebywale groźny do końca walki. Kubańczyk jest też piekielnie odpornym zawodnikiem – potrafi wytrzymać kanonadę lowkingów i najczystsze nawet bomby na korpus i głowę.

Jak walczy Israel Adesanya?

Nigeryjczyk posiada rewelacyjne warunki fizyczne i wyróżnia się oczywiście w płaszczyźnie kickbokserskiej, z której się zresztą wywodzi. Niemal żadnej różnicy nie sprawia mu, czy walczy z pozycji klasycznej, czy też z odwrotnej, co daje mu furę opcji.

W swoich poczynaniach The Last Stylebender jest niebywale zwinny i elegancki. Od strony technicznej ze świecą szukać w 185 funtach zawodnika, który dorównywałby mu pod względem kickbokserskim.

O stójkowej skuteczności Adesanyi decyduje sposób, w jaki przygotowuje sobie rywali pod uderzenia, wyprowadzając ich w pole i kompletnie rozbrajając defensywnie. Czyni to za pomocą masy różnorodnych kiwek, przyruchów i zmyłek. Nieustannie maluje przed oponentami różne oktagonowe obrazy, okrutnie utrudniając im rozróżnienie tego, co rzeczywiste od tego, co stanowi jedynie kamuflaż.

Adesanya nie jest zawodnikiem, który lubi atakować w kombinacjach. Raczej ustawia sobie rywali pod pojedyncze proste czy krótkie kombinacje lub też szeroki wachlarz kopnięć. Wszystko oczywiście poprzedzone serią wyprowadzających przeciwników na manowce kiwek, które zresztą posiadają w przypadku Nigeryjczyka nie lada głębię – często wykorzystuje je bowiem także do skracania dystansu czy przechodzenia od jednego ustawienia do drugiego. Dla przykładu – będąc ustawionym klasycznie, zamarkuje okrężne kopnięcie prawą nogą, by przejść do odwrotnej pozycji – a z tej albo kontynuuje kiwki, albo odpala właściwy atak.

Oktagonowa gra Adesanyi jest niezwykle trudna do rozczytania. Nie wiadomo, gdzie kończy się kiwka, a zaczyna prawdziwe uderzenie. Czasami atak poprzedza kilkoma zmyłkami czy wyprowadzonymi na pół mocy uderzeniami, a czasami kompletnie z nich rezygnuje, już w pierwszy cios czy kopnięcie wkładając dużą moc. Nie muszę wyjaśniać, jak bardzo utrudnia to działania defensywne jego rywalom – o tych zaczepnych nie wspominając! Kapitalne znaczenie mają też tutaj oczywiście gabaryty Nigeryjczyka – tj. jego zasięg ramion i wzrost.

Jeśli chodzi o ciosy, najchętniej odpala te proste. Lubi kombinacje 1-2 czy 1-1-2, z rzadka tylko odpalając sierpy. Jego umiłowanie do prostych oraz trzymania pozycji – tj. niewpadania w półdystans – wespół z jego zasięgiem czynią z niego zawodnika trudnego do skontrowania. Sam nie jest może tytanem kontruderzeń, ale potrafi od czasu do czasu przepuścić ciosy, odpowiadając kontrą prawym prostym czy też – jak w walce z Whittakerem – sierpami na odchyleniu.

Adesanya może pochwalić się też przebogatym arsenałem kopnięć – na każdej wysokości, z obu nóg i obu ustawień, frontalnych i okrężnych. Lubi okopać korpus rywala, by potem tak zmiękczonego nieboraka zaatakować brazylijskim kopnięciem.

Nigeryjczyk nie jest bezradny w klinczu, gdzie zaprzęga do działania kolana czy kreatywne łokcie. Nie jest jednak żadną tajemnicą, że najlepiej czuje się w szermierce na pięści i kopnięcia w dystansie, gdzie może wykorzystać do cna swój potencjał – tj. gabaryty, kapitalną technikę, miliony kiwek i niebywałą stójkową czutkę.

Jego pierwszym narzędziem obrony przed próbami obaleń ze strony rywali jest praca na nogach – wspomagana przez często wyprostowaną rękę, którą kontroluje dystans. Nawet przyszpilony pod siatką, dobrze walczy o podchwyty, umiejętnie utrzymując się na nogach – zrywa uchwyty, dystansuje, odchodzi do boku.

W dwóch ostatnich 5-rundowych starciach wypadł dobrze od strony kondycyjnej, w tej z Gastelumem demonstrując też ogromne serce do walki i nie lada charakter.

Konfrontacja

Ogólna dynamika tego pojedynku nie jest trudna do przewidzenia. Otóż, Adesanya powalczy o to, aby trzymać groźnego Romero na końcach swoich pięści i kopnięć, podczas gdy Kubańczyk będzie czaił się na okazje, żeby skontrować rywala lub ostro skrócić dystans z ciosami lub obaleniami.

Można jednak wskazać kilka oktagonowych elementów, które mogą mieć kapitalny wpływ na przebieg rywalizacji…

Otóż, aby spróbować wyobrazić sobie, jak może przebiegać walka, warto przyjrzeć się konfrontacji Yoela Romero z Luke’iem Rockholdem. Plan Amerykanina w ogólnych założeniach był bowiem bliźniaczo podobny do tego, z jakim najprawdopodobniej wejdzie do oktagonu Nigeryjczyk – tj. ostrzeliwać Żołnierza Boga prostymi i kopnięciami, krążąc wokół niego i zachowując dystans.

To także warte do przeanalizowania starcie pod kątem taktyki Yoela Romero – Luke Rockhold to bowiem nieco podobny do Israela Adesanyi zawodnik – tj. wysoki, dysponujący dobrym zasięgiem i najczęściej korzystający z ciosów prostych i różnorodnych kopnięć.

Jak wyglądała walka? Otóż, Romero był swoim zwyczajem niezwykle oszczędny w ruchy, długimi fragmentami po prostu stojąc na środku oktagonu i próbując gardą oraz balansem blokować i przepuszczać ciosy Rockholda. Jednocześnie czaił się na krótkie, ostre szarże – chwilami niezwykle chaotyczne. Rzucał cepy z wysokości kolan, pędząc przed siebie jak oszalały. I zanotował w ten sposób kilka dobrych uderzeń, bo notorycznie cofający się w linii prostej i szukający kontry prawym sierpem Amerykanin wystawiał się w ten sposób na ostrzał.

Adesanya walczy jednak inaczej. Nie jest może zawodnikiem, który nigdy nie cofa się w linii prostej na siatkę – bo pod ostrą presją tak właśnie czasami robi – ale znacznie częściej od wspomnianego Rockholda odchodzi do boku, szarże utrudniając też rywalom wyprostowaną ręką.

Co zaś tyczy się wspomnianej przez Romero taktyki stania na środku oktagonu i blokowaniu/przepuszczaniu uderzeń tańczącego wokół niego Rockholda… Otóż, czynił to nieźle, ale szału nie stwierdzono. Kapitalne zbicia, bloki czy przepuszczenia przeplatał z inkasowaniem szybkich prostych na szczękę. Na tym jednak nie koniec, bo zebrał też masę niskich kopnięć. Jak wspominałem, nie oddawał bowiem pola Rockholdowi, poruszając niemal wyłącznie tułowiem, a nogi osadzając twardo. Inna rzecz, że jednym z bloków na niskie kopnięcie uszkodził Rockholdowi piszczel. Tym niemniej, w pewnym momencie w drugiej rundzie wyraźnie odczuwał już srogie lowkingi na łydkę ze strony Amerykanina, na chwilę zmieniając nawet ustawienie.

Mocne lowkingi na wysokości łydki nie są natomiast obce Israelowi Adesanyi. Ba, od strony wyprowadzania ciosów prostych prezentuje się on nawet lepiej do Luke’a Rockholda – przede wszystkim z uwagi na masę kiwek i przyruchów, którymi urabia sobie przeciwników.

Tym, co także zwróciło moją uwagę w starciu Romero z Rockholdem, było szaleństwo, z jaki ten pierwszy ruszał do ataków. Biegł jak opętany. Zdawał sobie najprawdopodobniej sprawę, że przedarcie się w zasięg umożliwiający dopadnięcie Amerykanina, będzie z uwagi na jego gabaryty bardzo trudne, wobec czego, gdy już przypuszczał atak, wkładał w niego masę energii. Później przez minutę, dwie ładował baterie, skupiając się na obronie na środku oktagonu i niemal zarzucając jakiekolwiek akcje ofensywne – może poza okolicznościowymi, bitymi na pół mocy lowkingami czy prostymi.

Dla Nigeryjczyka takie chaotyczne ataki ze strony Kubańczyka mogą być o tyle korzystne, że kontroluje on dystans znacznie lepiej od Rockholda, który pomimo niebu obrzydłego nawyku cofania się w linii prostej, i tak był w stanie kilka razy uniknąć szarży Żołnierza Boga.

Innymi słowy, spodziewam się, że starcie Adesanyi z Romero może wyglądać podobnie – z tą różnicą, że Nigeryjczyk zarówno od strony ofensywy – arsenału uderzeń oraz kiwek – jak i defensywy ma do zaoferowania więcej niż Rockhold, podczas gdy Kubańczyk… Jest dziś o dwa lata starszy. Nic nie działa natomiast tak destrukcyjnie na dynamikę i szybkość jak upływające lata…



Z drugiej zaś strony… Israel Adesanya wcale nie zachwycił w konfrontacji z Robertem Whittakerem, a jeśli i do walki z Yoelem Romero wniesie nawyk odchylania się, pozostawania w półdystansie i szukania kontr, może przypłacić to powtórką z Alexa Pereiry w czasach kickbokserskich.

O ile w przypadku wysokich zawodników tendencje do odchylania się przed uderzeniami nie dziwią, a jeśli wsparte są też pracą na nogach i odchodzeniem z pivotem, mogą być bardzo korzystne, to nawyk Nigeryjczyka do pozostawania w miejscu i wymieniania się sierpami z Whittakerem na odchyleniu mogą niepokoić. W konfrontacji z Romero jeden błąd w półdystansie może się bowiem dla niego skończyć dramatycznie – nawet pomimo tego, że Adesanya świetnie amortyzuje uderzenia, to w potyczce z Kubańczykiem swoich zdolności absorpcyjnych sprawdzać nie powinien.

Wspomniane odchylenia mogą też stanowić okazję dla pretendenta, aby przenieść walkę do parteru – o obalenie w takiej sytuacji znacznie łatwiej.

Grzechem byłoby nie odnotować, że o ile dosięgnięcie Israela ciosami na głowę jest bardzo trudne z uwagi na jego zasięg, kontrolę dystansu i wspomniany nawyk do odchylania się do tyłu, to zupełnie inaczej ma się sprawa z jego korpusem. Ten – podobnie jak nogi! – jest znacznie bardziej narażony na ostrzał i nie zdziwię się, jeśli Romero za cel ataków obierze sobie właśnie przede wszystkim schaby mistrza.

W temacie walki Adesanyi z Whittakerem warto wspomnieć o jeszcze dwóch elementach. Otóż, Nigeryjczyk miał problemy z szybkością nowozelandzkiego Australijczyka, który kilka razy świetnie doskoczył z lewym prostym czy krótkimi kombinacjami. Rzecz jednak w tym, że Whittaker jest w tym obszarze kapitalny – znacznie groźniejszy od Romero.

Po drugie natomiast, Israelowi pewne problemy sprawiły kopnięcia na kolano autorstwa Roberta. A w zaprzęganiu tej techniki do boju Kubańczyk jest bardzo skuteczny. Potrafi naskakiwać na kolana rywali kopnięciami z obu nóg i z obu ustawień – klasycznego i odwrotnego. Nigeryjczyk musi być diablo czujny, bo jeden błąd może przypłacić pogruchotanym kolanem.

Z kolei piekielnie groźną bronią mistrza mogą okazać się smagające kopnięcia frontalne. Zarówno Whittaker, jak i Rockhold sprawili takowymi Kubańczykowi mnóstwo problemów – a Adesanya jest w tym elemencie jeszcze skuteczniejszy od nich, potrafiąc tak zaczarować rywala, że ten kompletnie nie wie, czego się spodziewać. Szybkie, trudne do zblokowania i do przechwycenia frontale Nigeryjczyka mogą okrutnie skomplikować oktagonowe życie Romero, kastrując go też z energii. Nie wspominając już o tym, że stanowić mogą doskonały ostrzał artyleryjski pod okrężne kopnięcia na głowę – także te brazylijskie, które w początkowej fazie bliźniaczo przypominają kopnięcia frontalne.

Czy zatem o walce mogą zadecydować zapasy? Mając na uwadze, że Romero bardzo oszczędnie z nich korzysta, zdając sobie sprawę, że mocno drenują one jego zasoby kondycyjne, podczas gdy defensywa zapaśnicza Adesanyi stoi na dobrym poziomie, mam poważne wątpliwości, czy wrestling Kubańczyka okaże się tutaj istotnym elementem. Owszem, może w pewnym stopniu ograniczyć ofensywne ciągotki Nigeryjczyka, który będzie musiał wkalkulować w nie możliwość kontry zapaśniczej ze strony pretendenta, ale… Romero od dawna nie wygrywa walk zapasami.

Warto mieć też na uwadze, że Kubańczyk jest starszy od Nigeryjczyka aż o 12 lat. W starciu z Paulo Costą – nieszczególnie przydatnym pod kątem analizy sobotniej walki, bo Brazylijczyk to zawodnik zupełnie inny od Nigeryjczyka – zainkasował dwa knockdowny, będąc zmuszonym do ratowania się próbą zapaśniczą. Kto wie, czy po tylu wojnach na wyniszczenie jego odporność nadal stoi na tak wysokim jak onegdaj poziomie, gdy Whittaker porównywał uderzanie go do uderzania w stal.

Typowanie

Nie sposób skreślać Żołnierza Boga, bo to prawdziwy oktagonowy potwór. Może zamarkuje obalenie, ścinając Adesanyę z nóg latającym kolanem albo podbródkiem? Może zdemoluje mu kolano kopnięciami? Może ostrzela okrutnie łatwiej dostępne schaby? Rozetnie łokciem w klinczu? Skontruje overhandem nieprzygotowanego prostego? A może wystarczy mu jedno li tylko obalenie, aby dokonać takich szkód, które przesądzą o wyniku walki? Nie sposób tego wykluczyć.




Pomimo tego trudno jednak nie faworyzować tutaj młodszego i nadal rozwijającego się Israela Adesanyę. Nigeryjczyk będzie miał po swojej stronie przewagi warunków fizycznych, stójkowego arsenału, kondycji.

Styl, z jakim Romero wyszedł do walki z Rockholdem, w tym przypadku nie zadziała – Adesanya jest lepszy od Amerykanina zarówno w ofensywie, jak i szczególnie w defensywie. Będzie metodycznie rozbijał – a przynajmniej ostrzeliwał, bo nie mam wątpliwości, że Kubańczyk wiele z tych uderzeń zdoła zblokować czy przepuścić – rywala, za priorytet stawiając sobie utrzymanie dystansu. Szybkie, pojedyncze, proste ciosy bez wpadania w półdystans. Z pełną gotowością na odskoczenie.

Żołnierz Boga spróbuje kilku ostrych szarży – na więcej nie pozwoli mu troska o kondycję – ale nie zdoła skończyć walki. Znacznie aktywniejszy Nigeryjczyk wygra jednogłośną decyzją sędziowską, z każdą rundą będąc skuteczniejszym.

Pojedynek obstawić można u naszego partnera PZBUK.pl w linku poniżej:

Zwycięzca: Israel Adesanya przez decyzję

[yop_poll id=65]

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN

*****

Khabib Nurmagomedov odpowiedział na $100-milionową ofertę szejków za rewanż z Conorem McGregorem

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN

*****

Błachowicz czy Reyes? „Nie wiem, jak można gościowi odmówić” – Jones zabiera głos!

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

Dodaj komentarz

Back to top button