Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
Bukmacher MMAUFCZakłady bukmacherskie MMA

„Złej krwi nie będzie, ale krew się poleje” – Conor McGregor i Donald Cerrone uchylają sobie nieba

Poziomem wzajemnego szacunku podczas konferencji prasowej Conor McGregor i Donald Cerrone przed UFC 246 zawstydzili Pata Barry’ego i Mirko Cro Copa Filipovicia.

Konferencja prasowa przed sobotnią galą UFC 246, w której wzięli udział bohaterowie walki wieczoru, Conor McGregor i Donald Cerrone oraz sternik amerykańskiego giganta Dana White, okazała się zupełnie inna niż wszystkie poprzednie z udziałem wojowniczo wcześniej, a obecnie łagodnie jak baranek usposobionego Irlandczyka – wdzięcznemu wszystkim za wszystko.

Notorious, który tym razem przybył na miejsce o czasie, natychmiast zresztą nadał przyjacielski ton całemu wydarzeniu, serdecznie witając się z Kowbojem. Niewiedzącemu pierwotnie, czego spodziewać się po rywalu Amerykaninowi kamień spadł z serca.

Irlandczyk zapewnił, że jego przyjacielskie, pełne szacunku nastawienie wobec Cerrone absolutnie nie oznacza, że się zmienił. Nauczył się co prawda wiele w ostatnich latach, wyciągnął wiele wniosków, nabrał doświadczenia, ale jest tym samym człowiekiem.

Wykastrowawszy ze swojej pamięci – a sądząc po rozentuzjazmowanej reakcji fanów także i ichniejszej – wszystkie medialne i promocyjne wybryki, jakimi raczył cały świat od wielu, wielu lat, rugając rywali na mniej lub bardziej wymyślne sposoby, stwierdził teraz, że nigdy niczego nie udaje i zawsze jest as real as it gets. Nie jest fake – a skoro nie jest i oczywiście nigdy nie był, po co miałby podkręcać temperaturę przed walką z Donaldem Cerrone? Człowiekiem i zawodnikiem, którego niezwykle szanuje.

Irlandczyk powiedział, że jest niebywale szczęśliwy, że może ponownie walczyć w Stanach Zjednoczonych. Kocha Las Vegas, które jest dla niego drugim domem. Doświadczył tu wielu wspaniałych momentów i jest wdzięczny zarówno miastu, jak i fanom oraz całym Stanom Zjednoczonym. Nie wspomniał o Polsce. Rozpływał się natomiast nad Kowbojem.

– Szanuję Donalda – powiedział miękkim głosem. – Zapracował na mój szacunek swoją aktywnością i tym, co robi. Walczy również w różnych dywizjach, a niewielu w tym biznesie to robi. Jest w tym sporcie od dawna. Trudno nie szanować Donalda. Nie będzie złej krwi – ale krew się poleje. Tego możecie być pewni. W tej walce skupiamy się na umiejętnościach. To będzie ekscytująca walka dla fanów. Dużo ofensywy. Duża akcji. Nie ma co do tego wątpliwości.




Conor zapewnił, że jest doskonale przygotowany do walki, którą traktuje w charakterze otwarcia sezonu 2020. Jest przekonany, że będzie to fantastyczny rok dla niego samego oraz dla UFC.

W sobotę przy oktagonie w T-Mobile Arena zasiądą dwa najgorętsze obecnie nazwiska w wadze półśredniej – mistrz Kamaru Usman oraz dzierżący pas Najostrzejszego Skurwiela Jorge Masvidal.

– Wyjdę do obu – powiedział McGregor, zapytany o potencjalne z tą dwójką walki – Chciałbym posiadać ten pas BMF, ale chciałbym też zdobyć złoto. Z mojego punktu widzenia złoto znaczy trochę więcej – szczególnie że w starciu o BMF zostaliśmy obrabowani z prawdziwej walki. Sądziłem, że w rundach czwartej i piątej dopiero się rozkręcamy. Obie te walki są jednak ekscytujące. Powiedziałbym, że bardziej ekscytującym starciem byłoby to z Jorge z uwagi na nasze style walki. Usman jest natomiast podobny do Khabiba. Wąchają ochraniacze na jaja. Jestem zainteresowany oboma. Zobaczymy, co się wydarzy.

Gdy natomiast padło pierwsze pytanie pod adresem Cerrone, McGregor wszedł mu w słowo, rozpływając się nad marynarką Amerykanina – jak się okazało, zrobionej ze skóry pytona. Uśmiechnięty Kowboj – teraz już w niczym nieprzypominający człowieka, który byłby stiff as a board – był zachwycony.

– Kurwa, zapomniałem, o co mnie pytałeś – zwrócił się do dziennikarza, oczarowany komplementami ze strony Irlandczyka – Nie. Nie uważam, żeby mnie lekceważył. Przygotowujemy się, aby nawet w najgorszej formie pokonać swojego rywala. Nie ma więc problemu z tym, że powiedział, że pokona mnie nawet z grypą. I dobrze! Mam, kurwa, nadzieję! Mam nadzieję, że jesteś gotowy, bo nadchodzę! On też nadchodzi! Rozjebiemy dach! Nawet nie rozumiecie, jak bardzo podekscytowany jestem tą walką! Tak bardzo!

Wykrzykując ostatnie słowa, Cerrone aż wstał, podczas gdy McGregor zaczął bić mu brawo. Wydawało się, że Amerykanin czeka na najdrobniejszy choćby sygnał, aby rzucić się Irlandczykowi w ramiona, ale takowego najwyraźniej nie dostrzegł i zasiadł z powrotem za stołem.

Sielankową tę atmosferę podczas konferencji prasowej w pewnej chwili zakłócił jakiś wstydu niemający dziennikarz, który spróbował zapytać McGregora o jego problemy prawne. Zaczadzona widownia oraz powinność swej służby znający Dana White natychmiast jednak uciszyli gagatka – fani wyciem i gwizdami, a sternik UFC srogą miną i lakonicznymi odpowiedziami.

– Jesteśmy tu, żeby gadać o walce, a nie o tym, co dzieje się poza nią! – krzyknął nagle Kowboj, stając w obronie żywiciela – Dlaczego o to pytasz? Skąd takie gówniane pytania?

W rezultacie dyskusja szybko wróciła na właściwe tory.

Conor McGregor stwierdził, że powrót do 145 funtów byłby dla niego bardzo skomplikowany, a i ocenił, że w tej chwili starcie z Alexandrem Volkanovskim nie leży w orbicie jego zainteresowań. Uważa, że Australijczyk powinien stanąć do rewanżu z Maxem Hollowayem.



Od wybiegania w przyszłość za sobotnią walkę z Irlandczykiem wstrzymał się natomiast Cerrone, twierdząc, że jeśli wygra, zabierze rodzinę na wakacje – i to tyle, jeśli chodzi o plany po sobocie. Podziękował natomiast Conorowi za to, iż pojedynek odbędzie się w limicie 170 funtów – „To było zajebiste, dziękuję ci bardzo”.

– Fajnie w końcu dostać to, na co zasługuję – powiedział Donald o starciu i wypłacie, jaką otrzyma. – Dziękuję, Conorze. I masz rację – przynosisz ludziom największe wypłaty. Ściągasz największe zainteresowanie.
– Witaj, Donaldzie, witaj – odpowiedział mu wesoło Irlandczyk. – W końcu jesteś na liście milionerów. Bardzo się z tego cieszę. Mówię poważnie i szczerze.

Pomimo iż w przestrzeni publicznej niemal wszyscy – od fanów przez dziennikarzy po samego McGregora – snują już wizję kolejnych występów Irlandczyka po potencjalnym sobotnim zwycięstwie, Amerykanin zapewnił, że nie czuje się w żadnym stopniu lekceważony.

– Tak właśnie to rozgrywa – powiedział z uznaniem o rywalu Donald. – Jest, kurwa, najlepszy w sprzedawaniu walk. Nie wydaje mi się więc, żeby mnie lekceważył. Wie dokładnie, kto stanie naprzeciwko niego. Trenuje i jest gotowy. Mam zresztą wyjebane na media – interesuje mnie tylko ten koleś tutaj.

Conor podszedł natomiast z dużym dystansem do narracji, wedle której nie wygrał walki w oktagonie od grubo ponad trzech lat, wobec czego w sobotę musi wygrać, aby złapać oddech i przypomnieć się światu w glorii zwycięzcy.

– Nie czuję żadnej presji – zapewnił, nie będąc szczególnie rad, iż ktoś przypomniał jego długi okres bez wiktorii. – Jestem bardzo podekscytowany. Bardzo dobrze przygotowany. Ta cała narracja… Przegrałem tak naprawdę raz w oktagonie UFC, nie mając okazji do zemsty. Druga porażka była w bokserskim ringu na specyficznych zasadach. Ta narracja jest więc trochę naciągana. Jestem dobrze przygotowany. Dam świetne widowisko w sobotę. Tyle. Usiądźcie i rozkoszujcie się.




Irlandczyk podjął się też krótkiej analizy swojego rywala.

– Bardzo go lubię, to dobry gość, ale czytam go jak otwartą książkę dla dzieci, szczerze mówiąc – stwierdził. – To dobry zawodnik. Zna dobre sztuczki. Znam jednak te sztuczki i wiem, co chce zrobić. Wiem, co planuje. Wiem, na co liczy, ale jestem dobrze przygotowany. To będzie dobra noc.

– Potrafi mnie czytać, więc zobaczymy – powiedział wesoło, poproszony o odniesienie się do powyższych słów Donald.

Irlandczyk nie ma wątpliwości, że będzie miał po swojej stronie przewagę szybkościową. Zapytany o prognozę na walkę, ograniczył się do ogólnikowego KO.

– Liczę na pięć rund wojny z kolesiem – powiedział z kolei Cerrone. – Nie chcę łatwizny. Chcę się bić. Conor to wymierający gatunek wojowników. Dobrze dzielić z nim oktagon. Wejść tam i pójść, kurwa, ostro. Dać z siebie wszystko. Idę z kolesiem na pięć rund i nie mogę się, kurwa, doczekać.

Obalenia?

– Do wszystkich tych analityków i ekspertów zadających mi to pytanie – zaczął Donald – Jesteście popierdoleni, jeśli myślicie, że ten koleś nie ma defensywy zapaśniczej czy obrony w parterze. Więc jeśli ktoś myśli, że po prostu sobie tam wejdę i go poddam – wypierdalać i zająć się czymś poważnym. Wyjdziemy tam i będziemy zapierdalać. Tak będzie.

Irlandczyk powtórzył, iż zamierza w tym roku stoczyć co najmniej trzy walki. Stwierdził nawet, że jeśli wyjdzie bez szwanku z konfrontacji z Cerrone, chętnie przyjmie walkę wieczoru marcowej gali UFC 248 w Houston.

Wydarzenie zwieńczył pierwszy staredown obu zawodników – i był to jedyny prawdopodobnie moment, w którym nieuzbrojonym okiem można było dostrzec elementy sportowej rywalizacji, choć tylko ze strony Irlandczyka. Amerykanin nadal przebywał w siódmym niebie.

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN

Cała konferencja prasowa poniżej:

*****

Kursy bukmacherskie na UFC 246 – „Kowboj” coraz większym underdogiem

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button