Jannah Theme License is not validated, Go to the theme options page to validate the license, You need a single license for each domain name.
KSWPolskie MMA

Typowanie KSW 47 – Narkun vs. De Fries

Analizy i typowanie wszystkich walk gali KSW 47 – Tomasz Narkun vs. Phil De Fries, która odbędzie się w sobotę Łodzi.

Przypominam, że poszczególne ikony przy przewidywanych rezultatach walk w lekkim uproszczeniu oznaczają:

IkonaOpis
Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.
Jestem przekonany do swojego typu, ale nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć – choć szanse na to są niewielkie.
Zawodnik, na którego postawiłem powinien to bez większych problemów wygrać, choć jego rywal może stawić spory opór, który może zaprowadzić go nawet do zwycięstwa.
Nie jestem przekonany, bliżej mi, rzecz jasna, do zawodnika, na którego postawiłem, ale jego oponent ma umiejętności, by to wygrać.
Absolutnie nie będę zdziwiony, jeśli wytypowany przeze mnie zawodnik polegnie z kretesem, szalenie wyrównana walka, może pójść w dwie strony.




62 kg: Dawid Gralka (6-2) vs. Paweł Polityło (3-1)

Kursy bukmacherskie: Dawid Gralka vs. Paweł Polityło 1.84 – 1.84

Trudno wskazać faworyta w tym pojedynku. Dawid Gralka to przede wszystkim sprawny specjalista od jiu-jitsu, natomiast Paweł Polityło to solidny zapaśnik. Obaj posiadają funkcjonalną stójkę. Dla obu będzie to druga walka pod flagą KSW, w której powalczą o premierowe zwycięstwo po przegranych debiutach.

Absolutnie nie wykluczam scenariusza, w którym zawodnik z Łodzi znajduje sposób na poddanie Polityły, ale mocne szlify zapaśnicze tego ostatniego powinny pozwalać mu na decydowanie o tym, w której płaszczyźnie będzie toczyć się pojedynek – czyli utrzymać go na nogach, jeśli tam będzie czuł się komfortowo, lub przenieść go do parteru i spróbować skontrolować Gralkę z góry, jeśli w stójce to łodzianin będzie przeważał.

Charakterny Paweł Polityło wypunktuje powracającego po ciężkim nokaucie – a to może odbić się na mentalności każdego zawodnika – Dawida Gralkę, długimi fragmentami kontrolując go z góry.

Zwycięzca: Paweł Polityło przez decyzję

70 kg: Bartłomiej Kopera (9-4) vs. Maciej Kazieczko (4-1)

Kursy bukmacherskie: Bartłomiej Kopera vs. Maciej Kazieczko 2.52 – 1.45

Na papierze pojedynek ten nie jest szczególnie skomplikowany. Pomimo bowiem tego, że Bartłomiej Kopera nie jest ułomkiem w płaszczyźnie stójkowej, to trudno nie widzieć w Macieju Kazieczce faworyta w szermierce na pięści i kopnięcia. Reprezentant Ankosu MMA posiada szeroki wachlarz stójkowych narzędzi zarówno w obszarze ciosów, jak i technik nożnych – a co szczególnie ważne, po porażce z Gracjanem Szadzińskim nabrał w stójce ogłady i wyrachowania. Te elementy natomiast mogą bardzo przydać mu się w konfrontacji z Małpą. Kontrola dystansu i defensywa zapaśnicza Kazieczki będą kluczowe – spodziewam się bowiem, że Kopera raczej prędzej niż później poszuka obalenia, w walce na chwyty próbując rozwiązać pojedynek.

W stójce Ankosiak również będzie musiał pozostać czujny, bo reprezentant łódzkiego Zenith Vera Fight Club lubi grzmotnąć jakimś sierpem w półdystansie, ale spodziewam się, że walka ta będzie odrobinę podobna do tej, w której Filip Wolański wypunktował Bartłomieja Koperę – szczególnie, że Maciej Kazieczko potrafi robić użytek z lowkingów, podczas gdy Małpa ekspertem w ich blokowaniu nie jest.

Maciej wygra na pełnym dystansie, kontrolując walkę na nogach, gdzie utrzyma ustępującego mu gabarytami – Bartłomiej przenosi się bowiem do wagi lekkiej z piórkowej – rywala na końcach kopnięć i pięści, unikając coraz bardziej z czasem desperackich ataków łodzianina.

Zwycięzca: Maciej Kazieczko przez decyzję

57 kg: Karolina Owczarz (1-0) vs. Marta Chojnoska (1-1)

Kursy bukmacherskie: Karolina Owczarz vs. Marta Chojnoska 1.27 – 3.34

Marta Chojnoska wzięła ten pojedynek w zastępstwie, a poprzednią walkę w MMA stoczyła prawie sześć lat temu. Karolina Owczarz wydaje się natomiast naprawdę poważnie angażować w MMA. Wygląda świetnie, ma za sobą pełen obóz przygotowawczy. Sprowadzi i podda, ale jako że jest to kobiece MMA, to trudno cokolwiek tutaj wykluczyć…

Zwycięzca: Karolina Owczarz przez poddanie

66 kg: Marcin Wrzosek (13-5) vs. Krzysztof Klaczek (12-5)

Kursy bukmacherskie: Marcin Wrzosek vs. Krzysztof Klaczek 1.22 – 3.74

O ile tak niski kurs bukmacherski na zwycięstwo Marcina Wrzoska może odrobinę zaskakiwać, to jednocześnie trudno nie widzieć w Polskim Zombie faworyta w konfrontacji z debiutującym pod flagą KSW Krzysztofem Klaczkiem.

Nie jest bowiem żadnym sekretem, jak walkę tę spróbuje rozegrać debiutant. To bowiem przede wszystkim sprawny zapaśnik i grappler, który właśnie na umiejętnościach chwytanych opiera swoją grę. Problem oczywiście w tym, że zdominowanie – czy nawet skontrolowanie – Marcina Wrzoska w obszarze klinczersko-zapaśniczo-parterowym do zadań łatwych nie należy. Przynajmniej jeśli nie nazywasz się Saul Rogers, mając po swojej stronie sporą przewagę gabarytów i siły.

Ostatnia walka łodzianina do najlepszych co prawda zdecydowanie nie należała, ale nie zrzucałbym tego na karb jakiejś zadyszki czy potencjalnego regresu – Salahdine Parnasse jest po prostu tak dobry.

Mając na uwadze szlify zapaśnicze Klaczka, nie skreślam go. Jednak Wrzosek to ciężki rywal na debiut. Silny, charakterny, dobry kondycyjnie i przede wszystkim sprawny we wszelkiego rodzaju kulankach i kotłach zapaśniczych. Miał z nim poważne problemy zapaśnicze Roman Szymański – będzie miał i Krzysztof Klaczek.

Zwycięzca: Marcin Wrzosek przez decyzję

84 kg: Damian Janikowski (3-1) vs. Aleksandar Ilic (10-2)

Kursy bukmacherskie: Damian Janikowski vs. Aleksandar Ilic 1.27 – 3.34

Aleksandar Ilic został oczywiście ściągnięty do Łodzi w charakterze rywala na odbudowanie dla Damiana Janikowskiego, ale… Pomimo kursów bukmacherskich tak wyraźnie faworyzujących Polaka, nie odbieram szans Serbowi.

Ilic to bowiem odwrotnie ustawiony kickbokser, który posiada kilka narzędzi mogących mocno utrudnić życie Janikowskiemu. Przede wszystkim – nieźle pracuje na nogach, dobrze orbitując. Trzeba się nieco napracować, żeby zamknąć go na siatce, złapać klincz. Chętnie korzysta z kopnięć na wszystkich poziomach, krosa z lewej oraz kontrującego prawego sierpa, który może okazać się szczególnie niebezpieczny dla wrocławianina, jeśli ten ruszy do nieprzygotowanej szarży. Po swojej stronie debiutant będzie miał też warunki fizyczne – przede wszystkim dobry zasięg.

Z drugiej zaś strony, Ilic mierzył się dotychczas niemal wyłącznie z rywalami bardzo wątpliwej klasy. Damian Janikowski pomimo niewielkiego doświadczenia w MMA już teraz prezentuje się zdecydowanie lepiej od większości z nich. Ponadto Serb wydaje się nieszczególnie radzić sobie w obszarze klinczerskim, gdzie w starciach z lebiegami zapaśniczymi – w porównaniu z Janikowskim – oddawał podwójne podchwyty, nie potrafiąc się uwolnić. Polak powinien więc w tym obszarze dominować, jeśli tylko dopadnie rywala w zwarciu.

Tym niemniej, wrocławianin nadal stanowi pewnego rodzaju zagadkę – a jego porażka z Michałem Materlą pokazała, że wiele pracy przed nim. Czy wyciągnął z niej wnioski i będzie w stanie zastosować je w praktyce? Trudno rzec. Na szczęście jednak w starciu z Aleksandarem Ilicem będzie mógł pozwolić sobie na pewien – nieszczególnie duży, ale jednak! – margines błędu.

Janikowski pozostanie uważny w obszarze kickbokserskim, przeważając w klinczu i parterze. Skończy zdecydowanie niewyróżniającego się w aspektach parterowych Ilica uderzeniami z góry.

Zwycięzca: Damian Janikowski przez (T)KO




120 kg: Satoshi Ishii (19-8-1) vs. Fernando Rodrigues Jr. (12-4)

Kursy bukmacherskie: Satoshi Ishii vs. Fernando Rodrigues Jr. 1.4 – 2.68

Na papierze jest to klasyczny pojedynek grapplera w osobie debiutującego pod flagą KSW Satoshiego Ishiiego z uderzaczem w osobie powracającego do klatki polskiego giganta byłego mistrza Fernando Rodriguesa Jr., ale… Mając na uwadze fatalną defensywę stójkową Brazylijczyka, nikogo nie powinien tutaj zdziwić nokaut w wykonaniu Japończyka.

Z drugiej zaś strony, w swoim ostatnim pojedynku – z Jamesem McSweeneyem przed niespełna rokiem – Santo Forte przeszedł z jednej skrajności, tj. ultra agresywnego stylu walki, w drugą – tj. totalnej bierności i koncentracji wyłącznie na defensywie, więc… Spodziewam się jednak, że nie rzuci się wściekle na złotego medalistę olimpijskiego w Judo.

Jeśli zaś chodzi o samą walkę, to Japończyk poszuka oczywiście klinczu i parteru, bo w tych właśnie płaszczyznach powinien mieć wyraźną przewagę. Ishiiego wyróżnia spora determinacja w dążeniach do narzuceniu swojego stylu walki, wobec czego nie spodziewam się, aby w najmniejszym stopniu deprymowały go gwizdy kibiców, jakie prawdopodobnie pojawią się, jeśli długimi fragmentami będzie męczył Brazylijczyka pod siatką czy też skupiał się przede wszystkim na kontroli z góry.

Nie odbieram szans Rodriguesowi, bo Ishii nie jest żadnym gigantem MMA, a i w stójce jak najbardziej może wyłapać, ale za bardziej prawdopodobny scenariusz uważam ten, w którym Japończyk unika pojedynczych ataków powracającego po dłuższej przerwie oponenta, przeważając w aspektach klinczerskich, zapaśniczych i parterowych. Nie wykluczam skończenia w parterze, ale…

Zwycięzca: Satoshi Ishii przez decyzję

77 kg: Borys Mańkowski (19-7-1) vs. Norman Parke (25-6-1)

Kursy bukmacherskie: Borys Mańkowski vs. Norman Parke 1.37 – 2.80

Nie będzie to łatwa walka dla Borysa Mańkowskiego pod względem mentalnym. Nie dość bowiem, że staje naprzeciwko rywala, do którego zdecydowanie sympatią nie pała, to przede wszystkim jest to jego powrót po ponad rocznej absencji spowodowanej kontuzjami. To jednak nie wszystko, bo przegrał dwa ostatnie pojedynki – nie wygrał tym samym walki od ponad dwóch lat.

To jednak nie wszystko, bo w ostatnim starciu – tym z Roberto Soldicem – doznał masy obrażeń. Nie tylko mogło to odcisnąć się na jego zdrowiu fizycznym, ale także na nastawieniu mentalnym. Bywa bowiem czasami tak, że srogie lanie decyduje o trajektorii kariery i po takowym niektórzy zawodnicy nie wracają już do dawnej formy.

Nie będę wobec powyższego ukrywał, że największym znakiem zapytania w tym starciu jest dla mnie nastawienie Tasmańskiego Diabła. Jeśli bowiem chodzi o aspekty techniczne i taktyczne… Jest to korzystne zestawienie dla Polaka. Na papierze łatwiejsze niż konfrontacja z Dricusem Du Plessisem, który był pierwotnie zestawiony z Borysem Mańkowskim.

Rzecz bowiem w tym, że Stormin to bardzo solidny rzemieślnik, który jednak nie jest typem zawodnika stanowiącego większe zagrożenie w stójce czy w parterze. W szermierce na pięści i kopnięcia Mańkowski powinien być szybszy i precyzyjniejszy – jest też bez wątpienia lepiej poukładany technicznie. Irlandczyk z Północy nigdy zresztą nie wyróżniał się szlifami kickbokserskimi, gustując przede wszystkim w męczeniu rywali w klinczu i w parterze. Także jednak w tych elementach może mieć poważne problemy z reprezentantem Polski. Borys Mańkowski to bowiem bardzo sprawny zapaśnik i solidny specjalista od jiu-jitsu. Mateusz Gamrot nie był co prawda w stanie przewracać Normana Parke, ale… O ile Gamer od strony technicznej to arcymistrz zapaśniczy, to ustępował Irlandczykowi pod względem siłowym. Tasmański Diabeł powinien natomiast mieć w tym starciu po swojej stronie przewagę siłową – a w walce na chwyty może ona mieć kapitalne znaczenie.

Innymi słowy, wrestling Borysa powinien wystarczyć mu do decydowania o tym, gdzie będzie toczyła się walka. O ile obalanie Normana zadaniem łatwym nie będzie, to Tasmański Diabeł sam nie powinien mieć problemów z powstrzymywaniem zapędów zapaśniczych przeciwnika – a jeśli dojdzie od klinczu, to raczej z Irlandczykiem z plecami na ogrodzeniu.

Jak mówię, forma Borysa Mańkowskiego stanowi zagadkę, ale mając na uwadze, jak prezentuje się na migawkach z treningów, wydaje się znajdować w doskonałej dyspozycji fizycznej. Konstatuję wobec tego, że i z jego głową wszystko jest w porządku – a w takim scenariuszu mam poważne problemy z wyobrażeniem sobie scenariusza, w którym Irlandczyk z Północy jest skuteczniejszy w stójce, czy też długimi fragmentami kontroluje Polaka w klinczu lub w parterze – o jakimkolwiek skończeniu nie wspominając. Nawet w ostatnim starciu z przeciętnym Mylesem Pricem Stormin miał chwilami problemy z obaleniami, a nawet gdy znajdował się na górze, za nic nie potrafił wypracować sobie pozycji, z której mógłby rozpuścić ręce czy poszukać poddania.

Borys Mańkowski rozegra tę walkę bezpiecznie, za cel stawiając sobie przede wszystkim zwycięstwo – bo i na tle twardego Irlandczyka z Północy trudno błyszczeć. Będzie jednak skuteczniejszy w stójce, wykorzystując tam swoją pracę na nogach oraz szybkość, od czasu do czasu szukając też obaleń – i jeśli nawet ich nie sfinalizuje, fragmenty klinczerskie będą należeć do niego. Wygra decyzją sędziowską.

Zwycięzca: Borys Mańkowski przez decyzję

120 kg: Mariusz Pudzianowski (12-6) vs. Szymon Kołecki (6-1)

Kursy bukmacherskie: Mariusz Pudzianowski vs. Szymon Kołecki 1.47 – 2.46

Nie będę ukrywał – jestem zaskoczony kursami bukmacherskimi na ten pojedynek. Spodziewałem się, że będą znacznie bardziej zbliżone. Nikogo nie powinno tutaj w najmniejszym stopniu zdziwić zwycięstwo debiutującego w KSW Szymona Kołeckiego.

Mam bowiem poważne wątpliwości w kwestii zaangażowania treningowego Mariusza Pudzianowskiego, który – jeśli mnie oczy nie mylą – mocno pracował przed tym pojedynkiem nad rozbudową swojego płaszcza mięśniowego. A to może okazać się dla niego gigantycznym problemem, jeśli walka wyjdzie za pierwszą rundę.

W stójce żaden z zawodników nie ma szczególnie dużo do zaoferowania, choć warto zwrócić uwagę na lowkingi na wysokości łydki w wykonaniu Pudziana. Kilka takowych może przesądzić o losach walki. Tym niemniej, przewaga szybkościowa na nogach należeć powinna do znacznie lżejszego medalisty olimpijskiego w podnoszeniu ciężarów.

Pojedynek będzie jednak prawdopodobnie toczony głównie w klinczu i w parterze. Tam natomiast przewaga mocy należeć będzie bezwzględnie do Pudzianowskiego, ale… Jak długo? Otóż, myślę, że nie dłużej niż przez pięć minut. Kondycja Mariusza zawsze była, jest i będzie jego piętą achillesową – szczególnie przy powrocie do dawnego płaszcza mięśniowego, na co się teraz zanosi.

Pomimo znacznie mniejszego doświadczenia w sportach walki Szymon Kołecki w aspektach technicznych już teraz prezentuje się lepiej od Mariusza Pudzianowskiego. Były strongman ma po swojej stronie wspomnianą siłę, ale wątpię, aby był w stanie przełożyć to na jakiekolwiek skończenie – a to z uwagi na braki techniczne w stójce i w parterze.

W żadnym razie nie znaczy to jednak, że widzę tutaj wyraźnego faworyta w osobie Szymona. Nic z tych rzeczy. Mariusz jak najbardziej może ugrać dwie rundy – szczególnie jeśli uda mu się przewrócić rywala – kończąc walkę z tarczą. To ze wszech miar realny scenariusz.

Myślę jednak, że na tym etapie karier obu zawodników to Kołecki jest znacznie bardziej zaangażowany w to, co robi. To dla niego najważniejsza walka w karierze. Harował jak wół. Jest bardziej utalentowany, ma większą smykałkę do sportów walki. Przetrwa pierwszą rundę – pokazał ostatnio, że charakteru nie można mu odmówić – od drugiej przejmując jej stery w swoje ręce.

Zwycięzca: Szymon Kołecki przez decyzję




120 kg: Phil De Fries (16-6) vs. Tomasz Narkun (16-2)

Kursy bukmacherskie: Phil De Fries vs. Tomasz Narkun 2.33 – 1.52

Niezwykle trudny do wytypowania pojedynek, który może potoczyć się na kilka sposobów. Gdyby była to walka kickbokserska, faworyzowałbym nieco chaotycznego, ale dysponującego w stójce bogatszym arsenałem Tomasza Narkuna, który na pewno będzie też szybszy od Phila De Friesa.

Rzecz jednak w tym, że mam spore wątpliwości, czy Brytyjczyk będzie chciał toczyć ten pojedynek na nogach. Spodziewam się, że poszuka jednak parteru, aby z góry kontrolować i obijać mistrza wagi półciężkiej – bo pozwoli mu to też wyrównać walkę w aspekcie kondycyjnym tzn. jego pasek z energią nie będzie wówczas spadał tak szybko, jak w spadałby w stójce czy w sytuacji, w której znalazłby się na dole.

Czy jednak De Fries będzie w stanie bezkarnie obalać Narkuna? Czy Polak nie złapie go w jakąś gilotynę? A może w trójkąt z pleców? Otóż, pomimo iż Brytyjczyk nigdy w karierze przez poddanie nie przegrał, a w tej konfrontacji po swojej stronie będzie miał też przewagę siłową, absolutnie nie wykluczam, że Żyrafa będzie pierwszym, który zmusi go do klepania.

Scenariusz, w którym świetnie prezentujący się od strony fizycznej przed walką mistrz wagi ciężkiej kończy z pasem na biodrach, jest oczywiście możliwy – najprawdopodobniej poprzez obalanie Narkuna i bardzo uważną pracę z góry skupioną przede wszystkim na kontroli.

Myślę jednak, że intensywne treningi zapaśnicze Żyrafy przed tym starcie nie poszły na marne i jeśli nawet lądował będzie na plecach, to De Fries przypłaci to solidnym ubytkiem w energii. Z pleców Tomasz Narkun będzie czuł się pewnie, nie popełniając błędów Karola Bedorfa czy Michała Andryszaka, którzy szarpali się z kimurą, trwoniąc na to mnóstwo sił. W rezultacie albo w końcu złapie Brytyjczyka w poddanie, albo w jednej z późniejszych rund zachowując więcej sił, powstrzyma zapędy zapaśnicze rywal i utrzyma walkę na nogach – a tam skończy wymęczonego De Friesa ciosami. I na ten scenariusz stawiam.

Zwycięzca: Tomasz Narkun przez (T)KO

*****

Szanowni Czytelnicy, jeśli przypadła Wam do gustu powyższa analiza i inne treści na Lowking.pl oraz chcielibyście wesprzeć jego 1-osobową działalność, zapraszam Was do objęcia portalu mecenatem na Patronite.pl. Szczegóły w oknie poniżej. Dziękuję!

Powiązane artykuły

Komentarze: 9

  1. Dawid Gralka przez decyzję (2)
    Maciej Kazieczko przez decyzję (3)
    Karolina Owczarz przez poddanie (3)
    Marcin Wrzosek przez decyzję (2)
    Damian Janikowski przez TKO (2)
    Satoshi Ishii przez poddanie (2)
    Szymon Kołecki przez TKO (1)
    Philip de Fries przez TKO (1)

  2. Super strona i dzięki że poświęcasz swój czas ale w każdej walce zaznaczyłeś „Nie jestem przekonany” albo „Absolutnie nie będę zdziwiony” Heheeh typujesz zawodnika ale…. nie jesteś przekonany albo nie będziesz Zdziwiony Heheheeh to nie jest typowanie mieszasz Heheeh tak czy siak pozdrawiam …strona byłaby lepsza bez tych znaczków bo teraz nie różni się od tych dziennikarskich wypocin z tv

    1. Ludzie „przekonani” o tym, że w sporcie takim jak MMA wygra ten czy tamten, nie wiedzą, o czym mówią :)

      Podaję argumenty, jakie widzę za i przeciw, do jednych przywiązując większą wagę, do drugich mniejszą – i powstaje mój typ. Przy czerwonym kciuku widzę to prawie 50/50, więc nie będę ściemniał, że zdziwi mnie tu jakikolwiek wynik.

      O jakich znaczkach piszesz? Jakich dziennikarskich wypocinach? Nie znam innej polskiej strony, na której przy typie zaznaczasz, na ile jesteś co do niego przekonany.

Dodaj komentarz

Back to top button